Strona 1 z 5
Jaskinia Omszałej Matki
: 23 sie 2019, 10:09
autor: Sigrun

Tuz za oczkiem wodnym w jednej ze skał znajduje się dość szeroka jama prowadząca wgłąb jaskini. Liczne prześwity w sklepieniu przepuszczają do wnętrza smugi światła, przez co liczne jej ściany i podłoże porastają rośliny. Grota zalana jest częściowo wodą, która również znajduje ujście wśród skał, cały bieg wpada do pobliskiego stawu.
Re: Jaskinia Omszałej Matki
: 23 sie 2019, 10:18
autor: Sigrun
Nie musiała długo szukać by znaleźć coś ciekawego. Bez większych oporów weszła do dużej i przestronnej jaskini. O ile Sigrun nigdy specjalnie nie przepadała za ciemnymi grotami tak ta przypadła jej bardzo do gustu. W powietrzu unosił się zapach mchu i lekkiej wilgoci. To co wprawiło ją w wyjątkowy zachwyt to kilka fluorescencyjnych roślin. Gdyby mogła to zamruczałaby z zadowolenia. Wygląda na to, że i jej wędrówka dobiegła końca i najwyższa pora się osiedlić a tutejsza okolica była przede wszystkim spokojna i bezpieczna. Od razu wyciągnęła swojego aloesa by zwilżyć jego ziemię, w której rósł wodą. To samo uczyniła ze swoim kwietnym kijkiem. Postawiła prowizoryczną doniczkę z muszli w miejscu gdzie przez całe popołudnie wpadała smuga światła. Swój kwietny kijek wbiła przed wejściem do groty tym samym oznaczając, że jest już ona zajęta. Minie jeszcze jednak sporo czasu zanim urządzi się tu po swojemu.
Re: Jaskinia Omszałej Matki
: 24 sie 2019, 22:02
autor: Enasalin
Pierwszy raz od dość dawna Enasalin postanowiła zejść ze swoich wysokich gór na niżej położone tereny. Wiele się zmieniło odkąd nie tak daleko na granicy spotkała Bjorna, a delikatne mrowienie na karku mówiło, że na terenach lwich ziem, położonych pod górami zmieniło się jeszcze więcej. Dlatego też obcy zapach, na szczęście poza jej terenem, nie zdziwił jej bardziej niż to, że lwy, jak to koty, bywały ciekawskie. Co może być bardziej dziwnego niż parzące obłoki wyrzucane z wnętrza ziemi? Sama zresztą była żywo zainteresowana tematem, bo tam gdzie jest gorąca woda, musiał być ogień, a ten był zdradliwym, ale cholernie przydatnym sojusznikiem. Gdyby miała możliwość puściłaby z dymem całą lwią ziemię, te trawy skwierczałyby w ogniu aż miło.
Zresztą, nie tylko lwią ziemię. Każdy zasługiwał na karcące spojrzenie jej zielonych ślepi.
Zapach, konkretnie ten jeden, nasilał się w okolicy, toteż warto byłoby "przywitać się" z sąsiadem. A nuż znajdzie przy okazji coś, co pomogłoby przechylić szalę zwycięstwa na jej stronę? Powoli wypadałoby rozpuszczać wici grozy pośród mieszkańców nizin.
Zmarszczyła nos widząc wbity badyl przed wejściem do jakiejś podejrzanej nory, jednej z wielu w okolicy zapewne. Tutaj aż obcy zapach wiercił w nos. Lwi zapach.
Enasalin nie kryła się ze swoją obecnością przed wejściem, ani nawet wtedy gdy się pojawiła na horyzoncie. Wyłaź ze swej parszywej nory mój nowy sąsiedzie.
Re: Jaskinia Omszałej Matki
: 26 sie 2019, 18:19
autor: Sigrun
Szarej pierwsza noc na nowych włościach minęła spokojnie i przyjemnie. Nie śniły jej się żadne koszmary, choć tych miłych snów również nie pamiętała. Ziewnęła przeciągając się i wychodząc na światło dzienne. Słońce dopiero wschodziło ale zapowiadał się pracowity dzień. Przez pół dnia znosiła przeróżne rzeczy do swej nory. Kilka owoców tykwy, ptasie pióra, suchą trawę na legowisko i inne cuda. Właśnie wracała z kolejnej wyprawy dzierżąc dumnie siano w pysku gdy dostrzegła przed grotą białą sylwetkę lwicy. Gdyby mogła to w tej chwili chrząknęłaby by zwrócić na siebie jej uwagę. Tego jednak nie potrafiła więc przeszła obok, kładąc suchą trawę przed wejściem. Dopiero teraz mogła się przyjrzeć zielonookiej. Z jej ślepi biła determinacja i tlił się jakiś dziwny ogień, którego nie potrafiła do końca zinterpretować. Pochyliła łeb na znak powitania i posłała jej ciepły uśmiech. Przekrzywiła nieco głowę robiąc zdumioną minę, zastanawiała się co jest przyczyną tej wizyty.
Re: Jaskinia Omszałej Matki
: 26 sie 2019, 22:21
autor: Enasalin
Nie ma obcego? Enasalin wcisnęła minimalnie swojego nochala do wnętrza groty, ale poza tym, że były ślady obecności to nikogo nie widziała. Może to była jednak strata czasu, niepotrzebnie wyszła na ten "spacer", powinna w zasadzie teraz przyozdobić Maer'vu jakimś nowym zestawem blizn, albo wyrwać mu te kły w końcu. Albo grzywę. Co prawda i tak już biednie wyglądał z poranioną dupą i pyskiem, ale... zresztą, mogła też tym wpłynąć na Tamu i mu rozkazać okaleczyć ślepego. Jak miał na zawsze przestać myśleć o wolności to musiała go złamać. A przy okazji...
Enasalin przechyliła głowę słysząc kroki, ciężkie, lwie łapska, stąpające z gracją po tej nieprzyjaznej ziemi. O ile w jaskini mogło być przytulnie, to na zewnątrz wciąż była ta sama łysa ziemia, przez lata gnębiona zdradliwymi oparami z gejzerów. Drobna, szara kruszynka, ojej, jak szkoda, że akurat trafiła na białą. Tylko czemu się nie odezwała, boi się czy co? Lepiej będzie jak się postawi, chociaż nie czuła od niej strachu, to zaraz może go delikatnie odczuć. A wtedy zobaczymy co będzie dalej.
Warknęła cicho, unosząc górną wargę i pokazując kły, kiedy tylko ta o zamiast zareagować prawidłowo, jedynie uchyliła jej czoła i się uśmiechała w ten podejrzliwy sposób. Trafiła na dobrodusznego pustelnika, czy kij wie co?
- Złe miejsce kruszynko sobie wybrałaś. Nie lubię obcych w pobliżu moich gór. A tym bardziej takich słabych i nędznych przybłęd, które szukają schronienia w ich cieniu.
Miała nadzieję, że w jasny i przejrzysty sposób wyjaśniła, że przypadkowa nieznajoma nie jest tutaj mile widziana i w którą stronę powinna odwrócić się dupskiem, a potem grzecznie się wynieść. Niech sobie znajdzie miejsce gdzieś na jakiś niezamieszkałych pustkowiach, bo Enasalin nie miała zamiaru tolerować nikogo nawet w pobliżu terenów. I tylko i wyłącznie dlatego, że znalazła się jeszcze poza granicami, to jej nie zaatakowała.
Re: Jaskinia Omszałej Matki
: 02 wrz 2019, 8:43
autor: Sigrun
Nie takiej reakcji się spodziewała się szara, może jednak powinna dać znać w jakiś inny sposób o swojej obecności? Może wystraszyła samicę i teraz ona tak nieprzychylnie na nią warczy. Właściwie to przecież nikt nie lubi gdy ktoś skrada się za czyimiś plecami. Zmarszczyła brwi zastanawiając się jak może załagodzić to napięcie, które niepotrzebnie wywołała.
Słowa białej również nie brzmiały przyjemnie, nie rozumiała w czym miałaby komukolwiek przeszkadzać mieszkając na uboczu, z dala od wścibskich spojrzeń. Tereny te nie należały do nikogo. Sigrun nie chciała rezygnować ze swojego domu, nie po tym jak zauroczyło ją to miejsce na swój sposób.
Schyliła się by wziąć w pysk sucha trawę, którą upuściła wcześniej na podłoże. Łbem zachęciła białą by weszła do środka, nawet jeśli ta była dla niej niemiła to szara nie zamierzała wyzbywać się swojej uprzejmości z wyłącznie takiego powodu. Roztrząsanie tak istotnie ważnego tematu nie powinno przebiegać przed grotą. Sigrun weszła pierwsza do środka i złożyła stosik na trawy na pozostałą kupkę, jeśli Enasalin wejdzie do środka łapą wskaże jej miejsce, że może usiąść na wygodnym posłaniu. A potem jeśli biała pozwoli zbliży się do niej na tyle by łapą delikatnie musnąć świeżych ran, które zaczynały się goić. Jej pysk przybrałby wyraz zmartwienia tym stanem rzeczy nawet bardziej niż tym, że przed chwilą jej grożono.
Re: Jaskinia Omszałej Matki
: 08 wrz 2019, 21:19
autor: Enasalin
A ta co, języka w gębie zapomniała? Enasalin warknęła krótko, niezadowolona z takiego przebiegu "rozmowy", bo to brzmiało jak... jak ignorancja właśnie! Lwica powinna ukorzyć się przed nią i przeprosić, a nie tak bezceremonialnie sobie zabierać dupę w troki. Zezłoszczona biała wywróciła ten śmieszny badyl który z pewnością musiała wbić w ziemię niedoszła lokatorka tych terenów.
Zagrodziła jej drogę kiedy już wypuściła z mordy to całe siano jakie przywlokła ze sobą. Po co, to nie miała pojęcia, bo kto normalny chciałby mieszkać w jaskini. Ta tendencja była co najmniej niepokojąca. Jedynym plusem było to, że nie wiało po karku, a minusem wszystko inne, począwszy od zagrożenia zawalenia się czegokolwiek na głowę, po niemożność ucieczki jak cię coś "zaskoczy".
- Słuchaj, bo chyba nie wyraziłam się jasno. Normalnie powinnam Cię zagryźć na miejscu, ale, na szczęście jesteś tylko na granicach moich terenów, a te gejzery to prędzej czy później sobie przywłaszczę.
Wywróciła oczami. Ostatnio coś zaczęła łagodnieć. Ale po prawdzie to niewiele miałaby z tego, że zagryzła by ją tutaj, bo co to za radość z takiej bitki. Co nie zmienia faktu, że hm... a może by tak zniewolić? Zastąpiłaby Maishę.
- Na nasze szczęście mój bóg, chociaż kapryśny, to nie odmawia pomocy słabszym. Masz dwa wyjścia, albo zgodzisz się dobrowolnie mi podlegać, albo zrobię to siłą. Bo coś czuję, że nie udowodnisz mi, że drzemie w tobie ani ambicja ani siła lwa.
Uśmiechnęła się upiornie, wlepiając dwa szmaragdy w jej facjatę.
Re: Jaskinia Omszałej Matki
: 17 wrz 2019, 9:20
autor: Sigrun
Sigrun coraz mniej podobało się zachowanie białej lwicy, która postanowiła dewastować jej dobytek a potem znowu grozić tak jakby szara sprawiła jej wielką przykrość. A przecież Sigrun nie kojarzyła by kiedykolwiek ją spotkała i wyrządziła krzywdę. Sprawa się jednak po chwili wyjaśniła, Sigrun wybrała złe miejsce. Te okolice prędzej czy później mają zostać przejęte przez inne osobniki. To doprawdy przykra sprawa bo nie chciała opuszczać tego legowiska.
Przez chwilę nawet rozważała odejście dla bezpieczeństwa ale lwica postanowiła zmienić zdanie i to zaskakująco dość szybko.
Popatrzyła niepewnie na białofutrą pokrytą licznymi bliznami, nie odwróciła swojego wzroku od tych upiornych szmaragdów. Jedynie na moment gdy łapą zatoczyła pół łuk wpatrując się w sufit. Potem wskazała łapą na podłoże a na koniec przyłożyła obie łapy do klatki piersiowej jakby tuliła małe dziecię przymykając przy tym ślepia. Dopiero po chwili raczyła ponownie spojrzeć jej w oczy. Szara nie czuła strachu przed upiorem tylko niepewność o swój dom. Nie wiedziała również czy obca zrozumie jej niemy przekaz.
Re: Jaskinia Omszałej Matki
: 17 wrz 2019, 21:11
autor: Enasalin
Tajemnica ignorancji tej szarej miernoty szybko się wyjaśniła.
- Niemowa.
Rzekła pogardliwie i splunęła na bok. Jedynym plusem było to, że nie mogła wnieść żadnego sprzeciwu, skoro los ją pokazał nie dość, że słabym ciałem, to jest brakiem głosu. Miała ochotę się zaśmiać, ale przecież zepsułoby to jej wizerunek, a tego przecież nie chciała prawda? Blady demon o toksycznie zielonych ślepiach. Aż jej się na sercu cieplej robiło.
- Zatem od tej chwili uznaję Cię za swoją własność, niewolniku.
Po tych słowach Enasalin nakreśliła koło nad jej spojrzeniem, a przynajmniej to miało z grubsza przypominać coś okrągłego.
- Zwykle swoje zabawki trzymam blisko siebie, ale skoro tak bardzo lubisz tę śmierdzącą norę to sobie w niej siedź. Jeżeli w czymkolwiek mi uchybisz to Cię zabiję. Przyjdę za jakiś czas by oznaczyć nowy teren, wtedy też ostatecznie przypieczętuję twój los.
Uśmiechnęła się serdecznie. To był ostatni miły gest od białej jaki mogła zobaczyć szarowłosa niemowa. Enasalin potem oblizała swoje wargi i znów przybrała kamienny wyraz twarzy.
- Zawsze może Cie spotkać coś znacznie gorszego.
Rzekła, wychodząc z nory, bez pożegnania.
A właśnie, będąc przy tym to przypomniała sobie o swoim biednym Maerku, czas najwyższy dokończyć dzieła.
zt.
Re: Jaskinia Omszałej Matki
: 18 wrz 2019, 8:43
autor: Sigrun
Samica zmienną jest i to stare przysłowie w tym przypadku sprawdzało się świetnie. Zrobiło jej się bardzo przykro gdy usłyszała z jaką pogardą się do niej zwraca a potem dostrzega te rozbrykane iskierki zadowolenia w jej ślepiach. Lwica nie musiała nic mówić, dobrze widziała wszystko co chciała przekazać jej białofutra, oczy były zwierciadłem duszy. Przez co jeszcze bardziej szara poczuła się zraniona.
Powiedzenie, że została właśnie niewolnikiem tylko zmroziło jej serce. Podążała wzrokiem za łapą gdy ta nakreślała koło w powietrzu. Groźba śmierci zawisła w powietrzu a biały demon odszedł.
Szara przetarła łapą oczy w których kącikach zaczęły szklic się przezroczyste łzy. Wyszła na zewnątrz rozglądając się czy upiór faktycznie poszedł. Potem podniosła przewrócony kij i przytuliła go do siebie cichutko chlipiąc. Czuła się bardzo źle bo w jednej chwili straciła wszystko co ceniła najbardziej a jej szczęście i radość trwały krótko.
Wróciła do środka by się położyć i wylać z siebie złe emocje. Zapłakana i przemęczona zasnęła.
EDIT: 24.09.2019r.
Sen przyniósł ukojenie jej duszy. Korzystając z ładnej pogody postanowiła się przejść.
z/t