Strona 1 z 11

Zielony brzeg

: 15 maja 2019, 13:52
autor: Kobbari
Jeden z brzegów ulubionej lokacji wielkich rzesz flamingów jest całkowicie porośnięty gęstą trawą, krzewami i gdzieniegdzie wystają pojedyncze drzewa dające przyjemny cień. Iście sielankowe miejsce, które jest idealne do wypoczynku.
Grunt jeziora jest tutaj płytki a spad bardzo daleko, dlatego lwy mogą tu bezpiecznie pływać.

Re: Zielony brzeg

: 15 maja 2019, 14:01
autor: Kobbari
Można sobie tylko wyobrazić jak ciężką wędrówkę zafundowała sobie ta krótkonoga kłoda, która potrzebowała bez mała kilku dni żeby doczłapać się tutaj z Cmentarzyska Słoni. Robiła to tak - wędrówka, posiłek sen, wędrówka, posiłek, sen... i tak w kółko aż przedarła się przez dość gęsty lasek i dostrzegła coś co zdawało się jej być różową wodą! Cóż za nonsens! Nabrała więcej pary w łapkach żeby koniecznie wyjaśnić ten niedorzeczny widok a im bliżej niecodziennego zjawiska była tym bardziej widoczne były stada pastelowo różowych albo czerwonawych ptaków brodzących w wodzie daleko od brzegu. Kobbari zapowietrzyła się na ten widok ale i oniemiała z zachwytu. Miejsce wyło piękne. Zewsząd zieleń traw, drzewa, morskie powietrze, czysta woda i te ptaszyska, które mimo, że dużo skrzeczały nadawały temu miejscu swoistego uroku. Już w chwili gdy posadziła swoją zmęczoną dupkę na miękkiej trawce postanowiła, że to będzie jej nowy dom.
- Hakuna matata! - Oznajmiła po czym padła plackiem na mięciusiej trawce by powdychać tegoż wspaniałego powietrza.

Re: Zielony brzeg

: 15 maja 2019, 14:14
autor: Czarne Ucho
Czarnoucha lwica wciąż przemierzała samotnie krainę. Znaczy była wcześniej z nią ta druga lwica, brązowa, ale gdzieś po drodze się zgubiły i już nie odnalazły. Potem, o dziwo, nie spotkała żadnych innych lwów. Aż do momentu, w którym nad brzegiem różowego jeziora dostrzegła brązowy kształt. Ostrożnie podeszła bliżej, węsząc uważnie. Kształt zdawał się być lwem, lecz ciężko było stwierdzić jego wiek. Wyglądał jak poturbowane lwiątko. Jednak, jak przystało na osobnika płci żeńskiej, nawet tak dziwne i brzydkie dziecko wzbudzało w niej instynkt macierzyński. Z cichym uspokajającym pomrukiem zbliżyła się do brązowego stworzonka.

Re: Zielony brzeg

: 19 maja 2019, 0:17
autor: Kalahari
Do tak dalekich wycieczek nie przywykła. Czasem, niezwykle rzadko zapuszczała się kilkadziesiąt kilometrów od jaskini, ale tylko kiedy potrzebowali jakiegoś surowca, którego nie można było zdobyć bez spacerku w pobliże aktywnych np. termalnie terenów. A teraz w ciągu zaledwie dwóch tygodni przeszła więcej kilometrów niż w miesiąc zazwyczaj, a nie miał to być jeszcze finał wyprawy. Zatrzymała się na skraju górki i jej wzrok przykuł różowy plac na tafli jeziora, ten zdawała się przemieszczać, co to jest do diaska? Skupiła wzrok na tym przedziwnym zjawisku przez chwilę, ale synchroniczny ruch ptaków sprawiał że z tej odległość wyglądały jak jednolita różowa masa. Siłą rzeczy trzeba podejść bliżej, inaczej nie dowie się z czym przyszło jej obcować. Ledwo zrobiła pierwszy krok i dostrzegła coś bardziej znajomego, lwicę. Czemu by więc nie podejść, przywitać się i wymienić kilka naukowych uwag o dziwach natury? Podeszła więc jak planowała, szybko z początku przebierając w biegu łapami, by w połowie trasy zwolnić i spacerowym krokiem dotrzeć na odległość 10 lwów od czarnouchej samicy.
- Hej. Dzień dobry?

Re: Zielony brzeg

: 19 maja 2019, 14:34
autor: Czarne Ucho
Dostrzegła drugą lwicę, zbliżającą się powoli. Cofnęła się kilka kroków i zatrzymała niepewna. Instynkt kazał jej bronić lwiątko przed obcą, z drugiej jednak strony co, jeśli to jest jego matka? Machnęła niespokojnie ogonem i warknęła cicho. Nie była pewna, jakie są zamiary nieznajomej. Niby nie wydawała się specjalnie groźna, ale nie była normalnym lwem. Wydawało z siebie te dziwne, tajemnicze odgłosy. Kto mógł wiedzieć, o co jej chodziło.

Re: Zielony brzeg

: 19 maja 2019, 21:20
autor: Kobbari
Kobbari oczywiście zdążyła zupełnie się rozleniwić i zasnąć tak, że nie zauważyła tego, że ktoś się zbliżał. Mruczała sobie przez sen i trochę pochrapywała co może nie do końca było takie urocze. Niemniej zbudziła się dopiero potem a właściwie gdy zaczęło jej się zdawać, że słyszy czyjeś głosy. Omamy jakieś czy coś takiego? A może jeszcze sen? Jednakże to wystarczyło by otworzyła swoje ślepia i zrobiła dość głupią minę - choć mógł być to wynik jej tyłozgryzu. Podskoczyła jak żaba widząc niemal nad sobą dorosłą lwicę i odkicnęła na kilka kroków dalej a potem się najeżyła.
- A czego tu?! - W końcu dostrzegła też drugą lwicę a jej pyszczek wykrzywił grymas niezadowolenia.

Re: Zielony brzeg

: 20 maja 2019, 16:02
autor: Kalahari
Nie dostała odpowiedzi tylko jakieś takie przestraszone spojrzenie, nie przywitała się dość głośno? A może lwica cierpi na głuchotę? Wiele by to wyjaśniało. Przechyliła łeb na bok nie zdradzając złowrogich zamiarów swoją postawą, drgneła jednak gwałtownie kiedy Kobbari poderwała i się podskakując. Wcześniej jej nie zauważyła, nie od razu też rozpoznała w samiczce lwa, po tym rewelacyjnym odkryciu lawiną sypnęło się kolejne, nie dość że lwica to jeszcze taki znajomy ten tyłozgryz!
- Absolutnie niczego. Serio.- Jaka była szansa spotkać tu kogoś znajomego? Taki wiele dni drogi od domu. - Nie urosła ani trochę. - Oczywiście że nie, jest już dorosła. Rzuciła stwierdzenie w eter nie kierując głośnej myśli do żadnej z dwóch lwic, zaraz potem popatrzyła na czarnouchą.
- Twoja koleżanka?

Re: Zielony brzeg

: 24 maja 2019, 23:53
autor: Kobbari
Ona za to nie była pewna czy już wcześniej widziała ten pysk cały w piórach ale była pewna jednego - ta dziwaczka ją irytowała. A ściślej rzecz ujmując zirytowała ją swoją uwagą i właściwie też tym, że po tej uwadze odnośnie wzrostu Kobbari została chyba potraktowana jak jakaś podopieczna? Czy co? Nie była pewna ale było w tym coś irytującego. Podskoczyła więc na wszystkich czterech łapkach trochę jak ujadający ratlerek.
- A może sama nie urosłaś, hę? - Znów podskoczyła i zagryzłaby dolną wargę, gdyby mogła. Zamiast tego zacisnęła zęby. - A może ona jest moją koleżanką, hę? Jakiś problem?

Re: Zielony brzeg

: 04 cze 2019, 10:07
autor: Czarne Ucho
Pierzasta nie wyglądała zbyt groźnie. Czarnoucha przekrzywiła głowę, przyglądając się jej uważniej. Wydawała się nieco dziwna, ale raczej miła i bez złych zamiarów. Za to Mała wyglądała na dość zaniepokojoną, co nie pozwalało lwicy całkowicie zaufać Pierzastej. Ostrożnie stanęła między dwoma nieznajomymi i na wszelki wypadek wyszczerzyła lekko zęby w stronę potencjalnej napastniczki.

Re: Zielony brzeg

: 08 cze 2019, 18:19
autor: Kalahari
Cofnęła głowę na szyi nieco w tył, nie bylo mowy o pomyłce. A też nie dziwiło jej, to że nie została rozpoznana, skoro większość czasu siedziała w grocie, bądź samotnie kręciła się po dżungli szukając składników czy części do swoich wynalazków i tym podobnych łapodzieł.
- Ostatniego czasu przybrałam tylko na wadze, ale to się nie liczy bo wcześniej schudłam.- Powrót do normy.
Przeniosła spojrzenie z wojowniczej pchły na lwicę i znowu na Kobbari.
- Nie chyba? Jak same pozytywnie nastawione z nas lwice, to niema co się spinać żabciu. - Zaśmiała się pod nosem i postanowiła wyminąć czarnouchą po słabym łuku żeby parówkowata lwica nie musiała tyle skakać żeby ją widzieć.