Strona 1 z 4
Płaskowyż
: 20 kwie 2019, 1:31
autor: Praojciec
Wrzynający się w kotlinę od północnej strony masyw skalny, sięgający niemal do jej środka, o krztałcie ostro ściętego trójkąta. Jego górna powierzchnia jest niemalże całkowicie płaska, bez jakichkolwiek wystających elementów terenu, pokrywa ją zaś swego rodzaju żwir, będący pokruszonymi fragmentami wszechobecnej, czarnej skały.
Żwirowisko kończy się dopiero w okolicach krawędzi, gdzie przechodzi w gładką, szklistą taflę, załamującą się następnie niemal pod kontem prostym i opadającą pionowo w dół, tworząc tym samym kilkudziesięciu metrowy klif.
Mapka Uroczyska autorstwa Hiraeth
Re: Płaskowyż
: 29 paź 2019, 19:43
autor: Nana
Co jakiś czas oglądała się za siebie czy przypadkiem nowo poznana obca hiena za nią nie podąża. Nie chciała jej przypadkiem zaprowadzić na trop pozostałych z klanu. Dlatego zamiast wrócić krótszą i bezpieczniejszą trasą wybrała się na zachód ku piętrzącym się górom na horyzoncie. Zła była na siebie, że zabawiała tak długo po za legowiskiem, przystanęła na moment węsząc w powietrzu a potem rozglądając się dookoła. Rosło tu trochę zieleniny, skoro już poszła okrężną drogą to może wyhaczy coś przydatnego.
Nana wyrzuca 3d100:
17, 69, 52
Dostrzegła niewielką kępę żółtych roślin rosnących przy sporym głazie. Żwir zachrzęścił pod jej łapami gdy zbliżyła się by zerwać ziele. Można powiedzieć, ze miała dużo szczęścia odnajdując tak bogate złoże.
+4 bulbine
Re: Płaskowyż
: 01 lis 2019, 19:40
autor: Nana
Było już zbyt późno by mogła kontynuować podróż, zmęczenie również dawało się we znaki. Znalazła jakieś schronienie wśród głazów i przespała tam noc. Rankiem ruszyła w dalszą trasę.
z/t
Re: Płaskowyż
: 15 lis 2019, 22:35
autor: Nechbet
Im dłużej szła tym bardziej jej się wydawało, że wszystkie te szczyty przypominające właściwie ostre szpony albo kolce jakiejś rośliny bądź zwierzęcia wyglądają właściwie tak samo. Starała się jednak nie stracić orientacji w terenie, wyglądało, że cały czas szły prosto. Rozglądała się to na prawo to na lewo wyglądając za właściwym szczytem ale nie zapominała o Mti. Zerkała na nią z nieukrywaną troską uważając czy lisica nie przemęcza się za bardzo albo nie niknie jej z oczu. Prawdę powiedziawszy nawet ona miała nadzieję, że ta ich misja niedługo się skończy by mogły wrócić na pełne życia i urody miejsca a ona będzie mogła wrócić do poszukiwania swojego brata i szwagierki ale rozsądek podpowiadał jej, że to jeszcze potrwa.
Nagle rzucił jej się w oczy ścięty szczyt.
- Mti, poczekaj - odezwała się do lisicy a potem zatrzymała się i wskazała nosem szczyt. - Patrz. Chyba jesteśmy na miejscu. Odpocznijmy a potem poszukajmy szczeliny.
@Mti
Re: Płaskowyż
: 19 lis 2019, 11:48
autor: Mti
Szła nieśpiesznie i ostrożnie, starając się unikać wszelkich przeszkód i patrzeć pod łapy. Nie chciałaby w końcu potknąć się o jakiś kamień i runąć w przepaść. Śmierć przez własną niezdarność byłaby nieco... No cóż, upokarzająca. Ledwie ta myśl pojawiła się w jej głowie, wydała się szybko wyjątkowo niedorzeczna i poniekąd zabawna, tak więc lisica uśmiechnęła się w duchu. Jednakże na jej pysku malowało się skupienie. Kiedy nie patrzyła pod łapy bądź zerkała na Nechbet, wodziła spojrzeniem po okolicznych szczytach. Jej również przywodziły na myśl pazury, przy czym budziły nieprzyjemne skojarzenia z drapieżnym ptactwem, którego zazwyczaj z wiadomych powodów unikała.
Zatrzymała się, gdy lwica się do nie zwróciła, zerkając na nią pytająco, po czym zmarszczyła czoło i rozejrzała się wokół, zdając sobie sprawę z tego, co tak właściwie powiedziała. Utkwiła spojrzenie w tym samym szczycie, na który patrzyła kotowata - wysokim, masywnym, lecz o płaskim szczycie. Uśmiechnęła się mimowolnie.
- Czarna ściana - rzuciła, przypominając sobie opis ducha. To zdecydowanie mogło być to. Skinęła głową do swoich myśli, po czym przysiadła, zamiotła kitą i owinęła ją wokół swoich łap, korzystając z okazji na chwilę odpoczynku.
- Miejmy nadzieję, że to tutaj - mruknęła. Następnie zadarła łeb i spojrzała w niebo, szukając słońca. Nie była pewna, ile czasu pozostało im do zmroku, miała nadzieję, że odnajdą tą jaskinię zanim zapadnie noc.
Re: Płaskowyż
: 21 lis 2019, 22:16
autor: Nechbet
Kiwnęła głową zgadzając się. W końcu ile mogło być w okolicy szczytów o takim samym kształcie. Wydawało się, że jak do tej pory miały szczęście bo pomimo ciężkiej przeprawy wyglądało na to, że miały dobre oko i jak na kapłankę i małą lisicę radziły sobie całkiem dobrze z odnajdywaniem drogi.
Spojrzała w stronę nieba, które z tej perspektywy wydawało się szare na tyle, że ciężko było odgadnąć porę dnia ale równie dobrze mógł zwiastować zmierzch. Odetchnęła. Może to kwestia pogody i po prostu chmury zasłaniały piękne, błękitne niebo w środku dnia?
- Musimy teraz poszukać szczeliny... mam nadzieję, że nie będzie zbyt mała i dam radę się przez nią przecisnąć.
Ciężko było też w tej całej skalnej rozpadlinie dopatrzeć tego właściwego wejścia. Wolałaby też by zmęczenie nie sprawiło, że pomyliłaby krok albo by potknęła się więc usiadła na chwilę. Łatwo byłoby runąć w dół na spotkanie z przeznaczeniem.
- Ile już wędrujemy?
Re: Płaskowyż
: 22 lis 2019, 0:06
autor: Gvalch'ca
Szakal pisze:Brązowy przemierzał kotlinę bez konkretnego celu. Zawędrował do Zachodniej Korony zupełnie przypadkiem. Tak samo jak i na czarne uroczysko. Mimo panującej tu aury, braku flory i fauny, nie zniechęcał się i parł dalej naprzód. W przeciwieństwie do innych zwierząt jego postury, nie był nadto strachliwy, a wręcz przeciwnie - był żądny przygód. Może dlatego, że nie był roślinożercą? Mniejsza. Dotarłszy do ciemnej ściany o geometrycznym kształcie, dostrzegł dwójkę obcych samic. Lwica i lisica. Uroczy to był widok. I abstrakcyjny. Podszedł do nich i skłonił się nisko. Zwłaszcza fenkowi.
-
Witam piękną panią. - rzekł do niebieskookiej. -
Witaj i ty, nieznajoma. - dodał po chwili do większej samicy, choć nieco mniej entuzjastycznie.
-
Co robicie w tak nieprzyjaznym miejscu? - przekrzywił łeb na bok.
Re: Płaskowyż
: 27 lis 2019, 21:14
autor: Mti
Szczerze mówiąc wcześniej nie zastanawiała się nad tym, co to będzie, jeśli wspomniana szczelina okaże się zbyt mała, by pomieścić lwicę. Choć poniekąd wiedziała, co w praktyce by to oznaczało - sama musiałaby znaleźć sposób, by dokończyć dzieła. Jakoś. Co dla niedużego zwierzaka, który niewiele wspólnego miał kiedykolwiek z duchami byłoby nie lada wyzwaniem. Potrząsnęła lekko łebkiem, jakby chcąc odgonić te myśli jak jakąś natrętną muchę, po czym skinęła głową.
- Nie zwlekajmy więc - powiedziała, starając się, by zabrzmieć pewnie. Dała kilka kroków w przód i wskoczyła na jakiś kamień, by rozejrzeć się dookoła, starając się dostrzec czerń jakiejkolwiek szczeliny w skalnej ścianie.
- Nie jestem pewna... Kilka dni? - rzuciła niepewnie, marszcząc nieco czoło. Raz targana rozmaitymi emocjami, kiedy indziej pogrążona w zamyśleniu nad swoim losem lisica niezbyt zwracała uwagę na upływ czasu. Cała ta przygoda wydawała się dla niej tak dziwna i nierealna, że czasem trudno było jej uwierzyć, że nie śni.
I wtedy dołączył do nich ktoś trzeci. Mianowicie szakal. Mti odruchowo lekko się spięła, dostrzegając zbliżającą się sylwetkę większego psowatego, zaraz jednak przypominając sobie, że ma wsparcie w postaci lwicy. Obrzuciła przybysza badawczym spojrzeniem i skłoniła nieco głowę, gdy ją powitał.
- Witaj - powiedziała, starając się brzmieć uprzejmie. W końcu na ogół uznawała zasadę, że jeśli ktoś nie próbuje jej pożreć ani nie jest jedzeniem to na tę uprzejmość zasługuje. - Poszukujemy pewnego miejsca - wyjaśniła, po czym szybko dodała. - Może możesz nam pomóc? Znasz może okolicę?
Umilkła na chwilę, by wskazać na najbliższe otoczenie ruchem pyska.
- Jestem Mti - dorzuciła na koniec, znów skłoniwszy lekko łeb.
Re: Płaskowyż
: 04 gru 2019, 20:08
autor: Nechbet
Pokiwała głową. Tego była akurat pewna, bardziej liczyła na to, że lisica pomoże jej lepiej określić porę tego dnia. Niemniej uznała, że może to również i dla niej było dość problematyczne. Do póki nie zacznie się robić całkiem ciemno nie będą pewni czy to środek dnia czy może blisko już do zmierzchu.
Chciała już coś jeszcze dodać kiedy nawiedziła ich kolejna osoba, która okazała się być... szakalem? Nie była dość pewna. Zauważyła jednak, że najwyraźniej zachowuje wobec niej większy dystans. Nie zamierzała jednak na razie poruszać tego tematu. Przynajmniej do póki nie będzie się to wręcz rzucało w oczy.
- Bądź pozdrowiony wędrowcze - odpowiedziała mu. Mti wyprzedziła ją w wyjaśnieniach dla tego psowatego dlatego na razie nic nie mówiła. Będzie jednak miała go na oku.
Re: Płaskowyż
: 04 gru 2019, 20:21
autor: Gvalch'ca
Szakal pisze:Taksował spojrzeniem złotych oczu obie persony, zapamiętując każdy, nawet najmniejszy szczegół ich aparycji, starając nie być przy tym dość nachalnym. Nuż widelec ktoś kiedyś będzie ich poszukiwał, albo o nie pytał, a on będzie wiedział o kim będzie mowa?
-
Bywałem tu już parokrotnie. Chętnie paniom pomogę w potrzebie. - parł szybko, wypinając dumnie pierś przed siebie, ewidentnie zadowolony z obeznania mapy topograficznej krainy.
-
Ja zaś jestem Piet, do usług. - ponownie skinął elegancko głową do tej, która mu się przedstawiła. Nie wypytywał o imię drugiej z obecnych.
-
Czego dokładnie poszukujecie? - musiał przecież wiedzieć, co konkretnie ma im pomóc znaleźć, prawda?