Strona 1 z 2

Kilku kumpli i patyk albo dwa [szkolenie rzemieślnicze, Hamza i Enasalin]

: 31 paź 2020, 22:01
autor: Mistrz Gry
Po tym jak wreszcie udało się opuścić szemrane towarzystwo pod Skałą Wolności, Mafundi poprowadził swych nowych uczniów nad rzekę aby rozpocząć przygotowania do budowy.
- Dobra, czas się brać do roboty. Będziemy potrzebować kawałków drewna, wikliny i dużej ilości czegoś lepkiego, żywicy albo kauczuku, zależy co znajdziemy. - rzemieślnik odliczał na palcach niezbędne przedmioty. Sam z pewnością potrzebowałby mnóstwo czasu na zebranie ich, ale we tróję załatwią to rach-ciach.
- A przede wszystkim trzeba znaleźć dobre miejsce na budowę. Znacie się chyba na lwich sprawach i takich tam. Gdzie tu można znaleźć kawałek miejsca gdzie nie przylezą jakieś lwy krzycząc że to ich teren? - nie chciałby przecież znów musieć się przeprowadzać jak tylko chatka będzie skończona.



@Enasalin
@Hamza

Re: Kilku kumpli i patyk albo dwa [szkolenie rzemieślnicze, Hamza i Enasalin]

: 01 lis 2020, 16:28
autor: Hamza
Trochę żałował że sytuacja pod skałą nie rozwinęła się w jakiś ciekawy sposób, cudze dramaty to przecież najlepsze widowisko, z drugiej strony miał coś ważnego do załatwienia, więc zabawę trzeba mu było zostawić na potem.
Szedł za Mafundim i gdy dotarli nad rzekę przysiadł naprzeciw nauczyciela.
- Z drewnem nie będzie problemu, ale... co to wiklina i kauczuk? Żywica chyba nawet kojarzę. - To to lepkie co leci z niektórych drzew, tylko czy tu rosną takie?
Rozejrzał się po brzegu. Które to były?
- Budowę czego? Hmm, zdążyłem zauważyć że tutejsze lwy panoszą się wszędzie, może lepiej się z nimi dogadać. Może tam gdzieś w okolicy skały?

Re: Kilku kumpli i patyk albo dwa [szkolenie rzemieślnicze, Hamza i Enasalin]

: 02 lis 2020, 22:39
autor: Enasalin
Szła i szła. O sprawie nawet się słowem nie odezwała, zresztą, nikt inny tematu nie podejmował. Za to rzeczy które wymieniała małpa zdecydowanie nic jej nie mówiły. No, może poza drewnem. Tego akurat było wszędzie pełno. Toteż na jej pysku malowało się kompletne niezrozumienie i zmieszanie. Powinna była o ty wiedzieć, popisać się, a tutaj... nie było się czym chwalić.
- Lwią Ziemię masz na terenach płaskich wokół wielkiej góry, gdzieś tam dalej za nimi jest dawna zła ziemia, moje stado zamieszkuje te o góry co je nawet stąd widać. O reszcie stad nic nie wiem. Może Kilimandżaro jest wolne? Nigdy tam lwów nie było. W sensie, stada.
Bąknęła przywołując w pamięci nazwy które jej przychodziły teraz do głowy. Przynajmniej w ten sposób mogła się odkuć za brak wiedzy na temat materiałów o których wcześniej była mowa.

Re: Kilku kumpli i patyk albo dwa [szkolenie rzemieślnicze, Hamza i Enasalin]

: 05 lis 2020, 19:54
autor: Mistrz Gry
- Wiklina to długie, giętkie gałązki, które rosną nad wodą. Kauczuk to takie no.. lepkie coś. Można ją uzyskać ze specjalnego drzewa, które rośnie w dżungli. Trzeba naciąć jego korę i wtedy wypływa. Coś jak z żywicą. - wyjaśnił Hamzie najlepiej jak umiał. O ile jego ręce były zręczne, to nieszczególnie spisywał się w roli nauczyciela-teoretyka. - Pokażę wam jak będzie okazja. - powiedział, chociaż raczej nie miał ochoty póki co iść taki kawał drogi aż do dżungli jeśli nie będzie konieczności.
- Dogadanie się raczej się nie uda. To ten typ co od razu wyskakuje z zębiskami i prosi się o bitkę. Skała Wolności już mi się zbyt opatrzyła i chętnie bym się stąd wyniósł. Kilimandżaro... - spojrzał w kierunku piętrzącej się na horyzoncie góry - To ma sens. Lasy pod Kilimanżaro raczej nie są dobrym miejscem dla kotów. Chodźmy więc tam. Po drodze może znajdziemy trochę wikliny.

Re: Kilku kumpli i patyk albo dwa [szkolenie rzemieślnicze, Hamza i Enasalin]

: 07 lis 2020, 21:23
autor: Hamza
Nadstawił ucho słuchając wskazówek Enasalin bo a nóż coś ciekawego i nowego się dowie przy okazji? Udawał przy tym zainteresowanie zupełnie czymś innym, dużej porcji nowości w tym nie było, ale co uszczknął dla siebie to jego.
- A to chyba już wiem jak wygląda ta cała wiklina, heh nigdy żem nie zwracał uwagi na te badyle, a to taki przydatny surowiec. - Nie doceniał nie tylko tych gałązek, jak widać bardzo źle robił tyle przydatnych rzeczy umknęło mu przed zadartym wysoko czarnym nosem. - Dziwne, ale całkiem interesujące rzeczy opowiadasz.- Kiwnął mu głową na znak że rozumie i zaraz zaśmiał się gromko. - Haha no z takimi to nie pogadasz, jak najbardziej rozumiem, chociaż sam za dobrą walką przepadam. - Typowa męska sprawa, gdzieś ten testosteron swoje ujście znaleźć musiał bo gnieść poczynał zwoje i do nieodwracalnych uszkodzeń mózgu niekiedy prowadził.
- Hmm jesteś naszym nauczycielem, czyli i autorytetem zatem to chodźmy tam, gdzie nasze szkolenie będzie najlepiej zacząć. - Rzekł nie szczędząc przy tym małpie paru tych miłych komplementów, oby tylko znaleźli tylko w miarę szybko miejsce które będzie mu pasować i żeby nie było to na szczycie tej wielkiej góry bo wspinaczka to okropnie męcząca sprawa.

Re: Kilku kumpli i patyk albo dwa [szkolenie rzemieślnicze, Hamza i Enasalin]

: 12 lis 2020, 23:26
autor: Enasalin
- Przynajmniej nie jest tam aż tak daleko stąd.
Dzięki bogom, bo już myślała, że będą wędrować bóg wie gdzie, bo małpa będzie strasznie wybredna. A tak, to nie zmęczą się za bardzo no i zawsze to lepiej mieć małpę rzemieślnika bliżej siebie, a nie na drugim końcu terenów wszystkich stad. Wygoda przede wszystkim. A zanim ona się rozwinie w swoich umiejętnościach, to z pewnością skorzysta z jego usług, póki nie znajdzie sobie innego specjalisty.
- O matko, do dżungli to ze dwa dni będziemy iść. To może najpierw ta wiklina? Po drodze jest rzeka królów.
Skoro i tak muszą naznosić te wszystkie rzeczy, a najpierw je znaleźć to lepie nie tracić czasu na bieganie po krainie, całe szczęście Enasalin względnie dobrze znała tereny wokół jej gór. Nie żeby była to specjalnie skomplikowana znajomość.

Re: Kilku kumpli i patyk albo dwa [szkolenie rzemieślnicze, Hamza i Enasalin]

: 17 lis 2020, 20:48
autor: Mistrz Gry
/proszę mnie poganiać jakbym znów muliła, bo mam słabą pamięć/

Nie miał pewności czy ta rzeka na pewno jest po drodze, ale skoro lwica była stąd, to pewno miała rację. On nie był typem podróżnika aby zwiedzać miejscowe góry i cieki wodne, a więc też nie orientował się w geografii.
- Proszę prowadzić. - rzekł do Enasalin i wspólnie ruszyli nad rzekę. Po drodze Mafundi opowiedział im nieco o wiklinie, jak się ją zbiera, moczy, parzy, plecie, generalnie wszystkie główne zasady posługiwania się tym surowcem. Bo wcale nie było to tak proste jak by się mogło zdawać, a koszyk z wikliny zebranej chwilę przed wcale nie okaże się sukcesem.
Wreszcie dotarli nad rzekę. Było tu znacznie bardziej zielono niż na mijanej sawannie, a też roślinność rosła znacznie gęściej.
- No to czas na postój. Jak widać badyli tu rośnie jak mrówków, to szukać nie trzeba daleko. Sztuka tkwi tutaj w zręcznym, zrywaniu gałązek tak, by nie zedrzeć z nich kory i aby zbytnio się nie pogięły. Najlepiej jakbyśmy mieli coś ostrego. - poklepał się po bokach w poszukiwaniu sakiewki z narzędziami, ale pech chciał że musiał zostawić ją u Abidemi.
- No gdzieżem to ja zapodział. Macie może jakiś ostry kamień? Kość? - zwrócił się do uczniów.

Re: Kilku kumpli i patyk albo dwa [szkolenie rzemieślnicze, Hamza i Enasalin]

: 23 lis 2020, 12:13
autor: Hamza
No i fajnie, miał nie tylko mentora, ale i całkiem dobrego przewodnika mógł więc wykonywać najmniej pracy w całym tym przedsięwzięciu, a zyskać wciąż tyle samo.
Słuchał uważnie o surowcach notują sobie wszystko w pamięci, tak, tak surowe badyle to niezbyt trwały materiał, tej zyskują po uprzednim namoczeniu i suszeniu. W sumie zawsze zastanawiał się jak to było że taka torebka nie ulega rozkładowi jak zwykłe truchła.
Dotarli do docelowego miejsca, nim usiadł by odpocząć nauczyciele już zlecił im zadanie, ej... no dobra, raz ten jeden można w sumie się pomęczyć. Podniósł łapę i oklepał futro na piersi.
- Kurczę no, musiałem chyba zostawić swój kamień w jaskini. - Co za pech! Prawdą było że nie miał żadnego narzędzia i trochę z przekąsem była ta odpowiedź, szybko się jednakże zreflektował.
- Ale chyba coś tu znajdziemy, a jak nie zawsze mam zęby. - No ten jeden raz może ich użyć, potem musi pomyśleć nad jakimś nożem.
- Chyba że nasza biała mądrala ma i się z nami podzieli? - Posłał szarmancki uśmiech @Enasalin wyraźnie szukając łosia, jak ten uczeń który przylazł bez zadania domowego.

Re: Kilku kumpli i patyk albo dwa [szkolenie rzemieślnicze, Hamza i Enasalin]

: 29 lis 2020, 23:42
autor: Enasalin
Szli całkiem sprawnie i dobrze, że znała drogę, bo jakby mieli zdać się na wiedzę co niektórych, to to szkolenie trwałoby lata, a jej przecież chodziło o to by nauki uzyskać jak najszybciej i w jak największym zakresie, by potem móc wrócić do terenów stada i zacząć działać. Hamza był w zasadzie tylko dodatkiem do krajobrazu, bo jedyne na czym się skupiała to małpka. Może w innych okolicznościach mogłaby spojrzeć na niego trochę przychylniejszym okiem, ale stety czy niestety, nie było na to czasu.
No, pole wikliny, aż żal będzie kiedyś opuścić to miejsce. Mlasnęła na wspominkę o narzędziach. No gdyby miała o tym jakieś pojęcie to by coś sobie wzięła ze sobą, choćby i z tej skały wolności.
- Mi nie zależy na ukończeniu twojego szkolenia, więc możesz swój cięty humor użyć do przecinania gałązek. W końcu kiedyś ci się uda.
Odpowiedziała jedynie i dała nura w tą wiklinę. Nie miała może kamienia, ale miała pazury. Jak dobrze chwyci między palcami wiklinę, to powinna dać radę przeciąć ją drugą łapą. Znalazła odpowiadającą jej gałązkę i przystąpiła do zamierzonego działania. Siadła dupskiem, najwyżej się trochę zmoczy, no ale na stojąco dwiema łapami nic nie zrobi bo się jedynie wywróci.
No, to teraz pozostaje liczyć na to, że uda się to przy pierwszych próbach.

Mistrz Gry wyrzuca 3d100:
99, 4, 44

Re: Kilku kumpli i patyk albo dwa [szkolenie rzemieślnicze, Hamza i Enasalin]

: 03 gru 2020, 20:00
autor: Mistrz Gry
Nikt tu nie miał narzędzi, więc Mafundi nie miał jak się wziąć do ścinania wikliny.
- Po co te jakieś docinki? Nic nie zbudujemy jak się zaczniecie bić w tym błocie. - odpowiedział ze śmiechem na ich cięte słowa. Enasalin jako pierwsza wzięła się do roboty.
- No i to się chwali. Pomysłowość to podstawa. Tak żem zawsze mówił. - pochwalił białą, której jak dotąd świetnie szło ścinanie gałązek pazurami. Być może powinien się zaniepokoić, że ma tuż przed sobą drapieżnika, którego szpony są tak ostre. Ale to później. Na razie zajął się szukaniem czegoś ostrego. Odszedł kawałek dalej od brzegu, wiedząc że przy wodzie wszystkie kamyki będą okrągłe i wygładzone. Po chwili poszukiwania znalazł kamień, który jako tako mógł się nadać.
- Dobra, niech no pomogę. - wraz za Enasalin wkroczył w błoto i zaczął wycinać gałęzie, rzucając je następnie na kupę. Obejrzał się na Hamzę.
- Zęby można zostawić na później, a teraz przydałoby się to związać w ładny snopek, żeby było lepiej nieść. Pomożesz z tym?