Strona 1 z 2

Walentynkowa Jaskinia [wątek luźny, wstęp wolny]

: 14 lut 2021, 13:11
autor: Mistrz Gry
Na polanie w Upendi pojawiła się ścieżka wyłożona czerwonymi pałatkami róż. Prowadzi ona prosto do jaskini, której wejście zdobią girlandy kwiatów nad którymi unoszą się kolorowe motyle. Przy wejściu ustawione jest pudło z walentynkowymi gadżetami. Marzyliście kiedyś o błyszczących serduszkach w grzywie? Nic prostszego. Zanim wasze oczy zdążą przyzwyczaić się do panującego wewnątrz półmroku, uderzy w was silna woń kwiatów, która wypełnia całą jaskinię. Naprzeciwko wejścia pod ścianą znajduje się skalna półka, na której ustawione są miski z łupin baobabu, których zawartość kusi przyjemną wonią maruli. W suficie osadzone są kolorowe kryształy, a padające na nie z otworów w suficie światło, tworzy na podłodze coś na kształt ruchomego, kolorowego parkietu. W rogach jaskini znajdują się niewielkie skupiska kolorowych kwiatów a w powietrzu unosi się delikatna mgiełka.

Re: Walentynkowa Jaskinia [wątek luźny, wstęp wolny]

: 15 lut 2021, 12:05
autor: Hamza
Upendi owiana zabawną sławą miejscówka uciech raczej dorosłych lwów i innych zwierząt, bo czemu miłość miałby być zarezerwowana tylki dla kotowatych królów sawanny?
Cóż on tu robił? Może to przypadek przywiał go w te okolice, albo też chęć zaczerpnięcia garścią miłosnego uniesienia. Samymi matactwami nawet najmroczniejszy lew nie żyje, czasem trzeba się pobawić i odprężyć.
A co to? Płatki róż? Piękny zapach kwiatów, nieco mdlący przez swą słodycz unosił się w powietrzu i necił podróżnika w konkretnym kierunku. Postanowił to sprawdzić, a i gdy doszedł do jaskini krótkie "mmmm" rozległo się z jego gardzieli w chwili kiedy czarne brwi powędrowały w górę. No ciekawe, nie żeby słyszał o takich cudach, bo kto miał mu o nich opowiadać?
Wszedł głębiej dobierając się po krótkim podziwianiu wystroju do pudła na ozdobniki, różowe okulary o kształcie serc raz, puchaty również różowy woal na szyje dwa, złoty łańcuch trzy i cztery, zaczesał grzywe na mokro w tył by tak odstrzelony wejść na... dość puste "salony". No cóż może zabawa dopiero zaczyna się po zmierzchu?
Wziął jeszcze łupinę z marulą i legł na boku mrucząc piosenkę.

Każdy, kto małpi rozum zje
Dobrze wie, że jest takie miejsce, gdzie Wśród lotosów słychać pawiani śpiew,
Aż kręci się we łbie
Gdy hipopo-tu i hipopo-tam I gdy nosorożce wyruszają w tan
W takt kołysze się szyj różowych łan
W słońcu oraz w cieniu palm U-

To Upendi - Smaków i zapachów raj
Rewie strusich piór, będzie bal na mur
Figo-fago, małpi gaj
O Upendi
Tu można śmiać się, fikać, wyć
Wiec raz i dwa, nie marnuj dnia
Bo masz za sercem iść


Tekst tekstowo.pl

Re: Walentynkowa Jaskinia [wątek luźny, wstęp wolny]

: 16 lut 2021, 13:52
autor: Keirric
Hien przydreptał i tutaj. Wszystko wydawało sie mu takie ciekawe i nowe. Jego dom to głownie sawanna, nie zbyt różny biom. Taka droga, te zapachy, to cos co Keiemu się podoba. Machnął wesoło ogonem i wdreptał w głąb jaskini niesiony ciekawością. Jest ciekaw wszystkiego tego co nie było dane mu poznać, nawet ten zapach moruli go intrygował. Hien pozwolił sobie się poczęstować.

Re: Walentynkowa Jaskinia [wątek luźny, wstęp wolny]

: 17 lut 2021, 14:58
autor: Nabo
Nabo przybył tutaj wiedziony ścieżka z płatków róż a także słodką wonią maruli. Dzięki swojemu pijackiemu doświadczeniu potrafił rozpoznać dobry trunek po samym zapachu. Po drodze zatrzymał się przy kartonie z ozdobami by zaopatrzyć się w wielki różowy kapelusz, a następnie wkroczył do jaskini. Od razu skierował się ku stanowisku z marulą. Dopiero kiedy jego naczyni było wypełnione po same brzegi, grubas postanowił poświęcić nieco uwagi otoczeniu.
- Widzę, że wiecie do dobre- rzucił wesoło, po czym pociągnął potężny łyk ze swojego naczynia.
-Też się zastanawiacie czy jest ta tajemnicza biała mgiełka? - zaczął rozmyślać na głos.

Re: Walentynkowa Jaskinia [wątek luźny, wstęp wolny]

: 17 lut 2021, 15:37
autor: Athastan
Siedział na głazie, kawałek przed wejściem do jaskini, w dość, należało by zaznaczyć filozoficznej pozie, i dumał. Przede wszystkim nad tym, cóż to, na grzywę Praojca, jest. To znaczy się widział, że jaskinia obwieszona girlandami, kwiatowa ścieżka doń prowadząca, i stojące przed nią pudła, ale skąd to się tu wszystko wzięło. Szczególnie jaskinia, bo te nie mają zwykle tendencji do materializowania się z dnia na dzień, przynajmniej bez solidnych ku temu powodów - a był całkowicie pewien, że podczas żadnej z poprzednich wypraw po zioła, jakie w te strony odbył, ani dwa tygodnie temu, ani cztery, ani tym bardziej w zeszłym roku, czegoś takiego tu nie było. No i te symbole, kolejny z powodów jego rozmyślań. Dwuwypukłe u góry i ostro zakończone u dołu znaki, mające w założeniu symbolizować za pewne serca... widział już kiedyś takie, ba śniły mu się nawet kiedyś po nocach, głównie w kontekście iście delirycznej krainy, w której to moczył się w błotnych rzekach w towarzystwie poznanej kiedyś podczas poszukiwań Aloesu fenki... Dziwne to były sny - nie raz i nie dwa zastanawiał się nawet, czy nie jest to jakiś uboczny efekt działania artefaktu, który od niej otrzymał - analizy jednak nijak na to nie wskazywały.
W każdym razie, po dziś dzień, nie był w stanie pojąć, dlaczegóż to niektórzy mieli w zwyczaju tenże mięsień w taki a nie inny sposób przedstawiać. Oraz, przede wszystkim, dlaczegóż to temu, solidnemu i konkretnemu, a skądinąd także całkiem smacznemu organowi, z jakiegoś powodu próbowano przypisywać symboliczny związek z uczuciami tudzież emocjami. Przecież to już nawet wątroba miała więcej z tymi tematami wspólnego, podobnie jak nerki czy żołądek.
A więc siedział, nie świadom puki co zawartości wspomnianej jaskini, i patrząc nieobecnym wzrokiem w dal, rozmyślał nad osobliwymi poglądami mieszkańców tych ziem, jako i o tych nielicznych aspektach lokalnej kultury, których mimo intensywnych studiów nad tematem, i spędzenia na tych ziemiach przeważającej części swojego już nie tak znowu krótkiego żywota, w dalszym ciągu pojąć nie potrafił.

Re: Walentynkowa Jaskinia [wątek luźny, wstęp wolny]

: 17 lut 2021, 22:28
autor: Ashmedai
Lwica nie byłą zbyt towarzyska, więc przybycie tutaj, to zaledwie przypadek. Skrzywiła niemrawo pysk widząc kilka 'osób' już tutaj przebywających. Skinęła łbem znajomym kociskom, takim jak Nabo, oraz Athastan. Mlasnęła cicho, chowając się gdzieś w kącie. Obserwowała, oceniała sytuację w jakiej się 'jeszcze' nie znalazła. Skrzywiła pysk widząc te wszystkie kwiatki i serca. Ohyda... i jakieś pudło? nie ważne. Mniejsza. Poczeka, zobaczy i takie tam.

Re: Walentynkowa Jaskinia [wątek luźny, wstęp wolny]

: 18 lut 2021, 0:19
autor: Nabo
Nabo nie doczekał się odpowiedzi a co gorsza zrobiło mu się duszno od wypitego trunku. Dlatego też grubas postanowił wyjść się przewietrzyć. Po drodze napotkał Ashmedai i pomimo, że był już trochę wstawiony, uderzył go jej zły humor. Coś z tym trzeba zrobić. Nabo udał się w kierunku pudła, jednak nim do niego sięgnął, jego spojrzenie przykuł siedzący przy wejściu do jaskini Athastan.
-Chodź do środka Ath, jest marula, świecące się kryształy i tajemnicza mgiełka, której istotny nie mogę pojąc- rzucił wesoło, po czym wyciągnął z kufra okulary z oprawkami w kształcie serca i różowymi szkłami a także wielki, puchaty różowy szalik, w który wplecione były małe diamenty.
Nabo popędził z tym do jaskini, po czym bez ostrzeżenia narzucił szalik na szyję Ashmedai, po czym nałożył jej na pysk sercowe okulary.
-Chyba nie myślałeś, że tak cię zostawię, co? Wyglądasz jak siedem nieszczęść a przecież powinniśmy się bawić. Chodź napijemy się-rzucił wesoło, po czym ruszył kierunku stolika z marulą.

Re: Walentynkowa Jaskinia [wątek luźny, wstęp wolny]

: 18 lut 2021, 1:30
autor: Athastan
Zauważył, choć z pewnym opóźnieniem, przechodząca obok lwicę i w odpowiedzi na powitanie pomachał jej łapą, po czym, gdy całkiem już wybił się z myślicielskiego transu dotrały doń słowa Nabo.
Podniósł się więc i wszedł do jaskini, rozglądając się w poszukiwaniu opisanych przez rudogrzywego zjawisk. Kryształy, wbrew jego słowom, jakoś nie szczególnie świeciły, co najwyżej osobliwie barwiły padające przeń światło, jednak mgła była...
- ... faktycznie, tajemnicza dość. - przyznał, przeciągając kilka razy łapą przez snujące się koło drzwi pasmo. I nic - żadnego poczucia wilgoci na łapie, a w białej strukturze ani śladu zawirowań - choć, ilekroć przeciągał przezeń łapę, lekko drgała i jakby traciła na wyrazistości.
- Wygląda jak iluzja, ale na prawdę niezłej klasy. - zawyrokował. Sam chciałby być w stanie coś takiego zrobić - on sam bowiem do generowania widziadeł potrzebował ognia, pyłu, tudzież właśnie mgły czy innej rozproszonej w powietrzu wody.
Zakończył oględziny i widząc jak szaman zarzuca na Ash swoją co najmniej osobliwą kompozycje dodatków, musiał się postarać, by nie zacząć chichotać - ubiór, w połączeniu z jej miną tworzył nader ciekawy obraz. Opanował się jednak, i zamiast tego mruknął:
- I znów myocardium... - od razu jednak dodał, nieco głośniej - Ale do twarzy ci w tym. - dodał i uśmiechnął się do lwicy, mając nadzieję, że ta odpowie tym samym, rozluźniając w końcu zmarszczony od wejścia do jaskini nos.
- Ze mną tak nie próbuj. - stwierdził chwilę później, czujnie spoglądając na Nabo. Któż wiedział jakie jeszcze warianty ubioru kumpel jest w stanie wymyślić - zamiast tego więc sam sięgnął do pudła, i wybrawszy dwa grzebienie zakończone wachlarzami karmazynowych piór, wpiął je w znajdujący się na swojej głowie ekwiwalent grzywy, jeden obok drugiego, równolegle do linii nos - kark. Pod tym zabiegu podszedł do stolika z napojami, dołączając do reszty towarzystwa - to jest tej lwizoiemskiej reszty, bo na podłodze kawałej dalej leżał już jakiś tulący tykwę delikwent, najwyraźniej marynujący się już tu od dłuższej chwili.
- Ale jak to jest, że jak gdzieś na drugim końcu krainy pojawi się jaskinia z marulą, to zawsze jakoś to wyczaisz? - zapytał rudzielca, kręcąc łbem ale z, nieco krzywym, uśmiechem, samemu manipulując przy łupinach baobabu.

Re: Walentynkowa Jaskinia [wątek luźny, wstęp wolny]

: 19 lut 2021, 10:13
autor: Sigrun
Tup tup tup tup...
Ciche stópki kocich łap.
Stawiała kroki ostrożnie ale i z pewną sobie gracją, zwabiona uroczym zapachem, głosami rozmów oraz ścieżką wyściełaną płatkami kwiatów. Wokoło fruwały motyle, zatrzymała się na chwilę gdy jeden z nich wirując w powietrzu przycupnął na jej nosie. Zamachał parę razy skrzydłami jakby na przywitanie a potem ponownie wzbił się w przestworza kierując ją ku wnętrzu przytulnie prezentującej się jamie, ozdobionej kwietnymi girlandami.
Wchodząc do środka pozdrowiła skinieniem łba z tymi, z którymi udało jej się napotkać na sobie wzrok.
Podeszła do półki skalnej, powąchała zawartość łupin ale niespecjalnie trunek ją zainteresował. To co najbardziej ją oczarowało to kryształowy sufit, który mienił się rożnymi kolorami. Mało tego, ciepłe barwy migotały po jaskini i wszystkich znajdujących się w środku. gdyby tak mogła udekorować częściowo swoje lokum byłaby wniebowzięta.

Re: Walentynkowa Jaskinia [wątek luźny, wstęp wolny]

: 19 lut 2021, 21:48
autor: Ashmedai
Posłuchała Nabo. Podążyła jego śladem z różowymi okularami na nosie, oraz w szaliku... dziwne to było, doprawdy... co to w zasadzie za rzeczy i czemu służą? - Napijemy? a czego? - Zapytała z zaciekawieniem, gdy jej cielsko przepchnęło się przez 'otwór' tzw wejście. Powitała zebranych lekkim skinieniem łba... - Nabo, wyjaśnij... co tu właśnie ma miejsce? - Marszcząc czoło, rozglądać się zaczęła energicznie. Chciała to zrozumieć. Chciała... Prosiła grzecznie, może ktoś, coś? najlepiej grubasek, który zachęcił ją do przyjścia tutaj. Ashmedai niewiele miała do powiedzenia. Ostatnimi czasy stała się cicha, ponura... jakby zupełnie nie pasowała do lwioziemców!

/Jeżeli ktoś do mnie mówi, proszę pingajcie! często gubię się w wypowiedziach :(