Sheeba
: 16 cze 2021, 19:58
Imię: Sheeba
Wiek: 8 lat (urodzona 22 grudnia 2013)
Gatunek: Lew afrykański
Charakter:
Trudna przeszłość samicy zdecydowanie odcisnęła ślad na jej psychice i zdecydowanie nie jest on pozytywny. Nie ma czego ukrywać - Sheeba jest nieobliczalną dziwaczką. I to bynajmniej nie nieszkodliwą, ma bowiem skłonności do okrucieństwa. Nigdy tak do końca nie wiadomo, czy opatrzy ci rany, czy też nakarmi trucizną i będzie z uśmiechem na pysku obserwować, jak zwijasz się z bólu.
W jej wnętrzu toczy się nieustanna walka, wyniszczając jeszcze bardziej jej spaczony umysł. Wiecznie rozdarta między strachem przed przywiązaniem i pragnieniem zaznania choć odrobiny ciepła. Głęboko przekonana, że światem rządzi jedynie śmierć, a ona w dniu swych narodzin stała się jej wybranką, co raz uznaje za klątwę, innym razem, za powód do chorobliwej dumy. Czci śmierć jak bóstwo i kocha, jak matkę. Składa jej krwawe ofiary, buduje ołtarzyki z kości i szepcze do niej z czułością, leżąc samotnie w swoim legowisku. Lecz innym razem bez zastanowienia zrobi wszystko, by wydrzeć kogoś z jej pazurów. Jest pełna sprzeczności, zmienna i nieprzewidywalna. Dla wielu także i zła i zepsuta, lecz ona sama twierdzi, że nie ma wyboru.
Choć niewątpliwie obłąkana, nie jest przy tym głupia. Czasami wśród szaleńczej paplaniny można doszukać się kilku zaskakująco mądrych zdań.
Mocne strony:
1. Wiedza medyczna - Sheeba jest znachorką już od dość dawna i posiada sporą wiedzę na temat leczniczych ziół. Choć podejście do swego fachu ma dość... Niecodzienne, nie oznacza to, że się do niego nie przykłada. Wręcz przeciwnie. Do tej pory wyleczyła już nieco zwierząt, które nie mają co do jej usług zastrzeżeń.
2. Ma wyczulony węch i dobry słuch - częściowa ślepota zmusiła ją do polegania w większej mierze na innych zmysłach od wzroku. Nauczenie się zwracania większej uwagi na dźwięki i zapachy wymagało nieco pracy, lecz dzisiaj ta umiejętność zdecydowanie pomaga jej w codziennym życiu.
3. Jest spostrzegawcza - samica zawsze zwraca uwagę na drobne szczegóły, które wielu innym mogłyby umknąć. I choć niektóre z nich mogą okazać się całkiem bezużyteczne, często zdarza jej się dostrzec coś, co uratuje jej skórę.
4. Jest świadoma swoich słabości - choć w jej umyśle panuje chaos, Sheeba wciąż zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń. Doskonale wie, że fizycznie jest dość słaba, a ślepe oko daje innym nad nią przewagę, dlatego też stara się nie dopuścić do sytuacji, w których przeciwnik mógłby wykorzystać jej słabości przeciwko niej.
5. Jest bezwzględna - choć to oczywista wada, tak w walce o przeżycie zdecydowanie się przydaje.
Słabe strony:
1. Częściowa ślepota - Sheeba nie widzi na jedno oko, które przed laty zostało uszkodzone przez inną lwicę. Ma więc mocno ograniczone pole widzenia, co łatwo może zostać wykorzystane przez jej wrogów.
2. Jest słaba fizycznie - być może to wynik warunków, w jakich dorastała i niedożywienia w okresie intensywnego wzrostu, być może wina genów. Tak, czy owak, samica zdecydowanie nie należy do silnych i słabo radzi sobie w walce.
3. Jest bardzo przesądna - Sheeba wierzy w różnego rodzaju zabobony i przypisuje wiele niepowodzeń klątwom, czy pechowi. W większej mierze dotyczy to jej samej - wierzy bowiem, że od momentu urodzin ciąży na niej klątwa, która przyniesie śmierć wszystkich wokół. Lecz jednocześnie wierzy w wiele innych, rozmaitych przesądów, które mogą wpłynąć na podejmowane przez nią decyzje.
4. Jest nieobliczalna - szaleństwo przejawia się na wiele sposobów, lecz jedno jest pewne - może przysporzyć jej kłopotów. Zaczynając od podejmowania pochopnych decyzji, kończąc na tym, że z tego względu zapewne wielu uzna ją za niegodną zaufania, czy zwyczajnie niebezpieczną.
Wygląd:
Jest nieco mniejsza od przeciętnej lwicy. Drobna, o kościstych łapach i ostrych rysach pyska. Jej ciało pokrywa ciemnobrązowa sierść poprzecinana w wielu miejscach bliznami. Pysk, palce łap i podbrzusze ma jaśniejsze, barwy lekkiego beżu. Długi ogon zwieńczony jest brunatnym pędzelkiem, podobnego odcienia można się doszukać również na czubkach uszu. Oszpecony głębokimi bliznami pysk zwieńczony jest bladoróżowym nosem, na którym z wiekiem przybywa coraz więcej ciemniejszych plam. Jedno oko straszy jednolitą bielą. Drugie, to zdrowe, jest złociste.
Cechy szczególne:
- ślepe, pokryte bielmem oko
- liczne, rzucające się w oczy blizny - najrozleglejsze i najszpetniejsze znajdują się na pysku i jednym z barków
- białe malunki na sierści - wykonane przy pomocy barwnika z białej glinki, zazwyczaj ograniczają się do kilku prostych kresek i kropek wokół zdrowego oka i cienkiego pierścienia na końcu ogona, czasami jednak, głównie podczas większych uroczystości, przyjmują one bardziej skomplikowane formy, które zajmują większą część jej ciała. Według samej Sheeby są one symbolem ciążącej na niej klątwy. Nie do końca wiadomo, czy wzory wymyśliła sama, czy też jest to coś, co wyniosła z rodzinnych stron.
- czarno - białe pióra - zazwyczaj dwa, zaplątane w sierść nieopodal ucha. W rodzimym stadzie Sheeby uznawano ptaki oraz ich pióra za symbole wolności. Samica zaczęła nosić tę ozdobę po morderstwie swej okrutnej opiekunki i ucieczce z tamtejszych terenów, jako znak, że uwolniła się od wszystkiego, co tam przeszła.
Historia:
Na zachód stąd leży rozległa sawanna, którą niegdyś uważało za swój dom niewielkie lwie stado. Żyli oni spokojnie, nie nękani przez wrogie grupy, jedynym utrapieniem były inne drapieżniki, z którymi konkurować trzeba było o pożywienie. Znani byli ze swego spokojnego usposobienia oraz wielkiej czci, jaką obdarzali swych przodków. Wierzono bowiem, że ich duchy po śmierci stawały się ich opiekunami, które strzegły swych potomków przez wpływem złych mocy, odpędzając od nich klątwy i choroby, a podczas najdłuższej nocy w roku zstępowały na ziemię, by ucztować wraz z żywymi. Wielu z członków tego stada utrzymywało, iż widziało wyraźnie swych zmarłych bliskich zasiadających z nimi do uroczystego posiłku. Lecz czy było to prawdą, czy jedynie halucynacjami wywołanymi przez tworzoną przez szamanów specjalnie na tę okazję ziołową mieszankę spożywaną przez wszystkie kotowate, tego nie wiadomo.
Osiem lat temu podczas takiego święta jedna lwica nie uczestniczyła w uroczystej uczcie, gdyż właśnie rodziła swoje młode w niewielkim skalnym zagłębieniu. Nie towarzyszył jej nikt. Stadny znachor świętował wraz z innymi. Nie sposób powiedzieć, czy skłoniły go do tego przesądy o nieszczęściu, jakie ma spotkać tych, którzy tego dnia nie zasiądą po posiłku z duchami, czy też ogólna niechęć, którą darzono samicę odkąd ta zaszła w ciążę. Nikt nie znał jej partnera, a o jego tożsamości krążyły różne, niezbyt przyjemne plotki.
Dopiero nad ranem matkę odwiedziła stadna szamanka. Zastała samicę opłakującą śmierć dwójki młodych, którym nie dane było przeżyć pierwszych godzin. Trzecie, brązowowłosa samiczka, drzemało, przytulone do piersi matki. Słowa szamanki bynajmniej nie podniosły nieszczęśliwej lwicy na duchu. Obojętnie zerknęła ona na dwa niewielkie truchła, po czym jej oblicze przyjęło zagniewany wyraz, gdy skierowała wzrok na ostatnie żywe lwiątko.
- Lepiej by było, gdyby i to urodziło się martwe - syknęła jadowitym szeptem. - Zeszłej nocy, kiedy duchy przodków przyłączyły się do naszej uczty, śmierć przybyła wraz z nimi. Czyni tak co roku. Bo choć nieustannie jest w pobliżu, zataczając wokół nas kręgi niczym olbrzymi sęp, tego jednego dnia, gdy granice między światem żywych i umarłych się zacierają, jest w stanie podlecieć bliżej. Jednakże duchy nie pozwalają jej dołączyć do uczty. Niezaproszona, krąży więc wokół, szukając słabego, wątłego życia, które mogłaby skrócić. Większość młodych podczas takiej nocy rodzi się martwych. I tak jest lepiej. Bowiem te, które przeżyją tę noc, zostają dotknięte przez śmierć. Teraz będzie ona podążać za nimi, odbierając życie każdemu, kto się do nich zbliży. Twoje potomstwo jest przeklęte i niechybnie sprowadzi nieszczęście na nas wszystkich.
Szamanka sugerowała, by matka pozbyła się lwiątka, zabijając je bądź porzucając, lecz samica nie była w stanie skrzywdzić ostatniego żywego potomka. Na coraz ostrzejsze słowa szamanki odpowiadała jedynie płaczem, a gdy ta wreszcie zaoferowała jej, że sama zabije młode, jego matka rzuciła jej się do łap, błagając o darowanie mu życia. "Zrobię wszystko, co każesz, tylko pozwól jej żyć. Możesz nawet mnie zabić! Moje życie i tak nie ma znaczenia jeżeli i ona zginie", mamrotała raz za razem, a ciepłe łzy rosiły obficie przednie kończyny szamanki. Ta, patrząc na samicę u jej łap, postanowiła się zgodzić. Lecz jednocześnie pragnęła zabawić się okrutnie jej uczuciami.
- Pozostanie z tobą póki nie otworzy oczu i nie będzie w stanie jeść mięsa. Potem przeniesiesz ją poza granice naszych terenów i ukryjesz w jaskini, którą ci wskażę. Zajmę się nią tak długo, jak będzie tego potrzebować, potem będzie musiała radzić sobie sama. Nigdy nie zostanie pełnoprawnym członkiem stada, lecz pozwolę jej nam służyć. Będzie spać z dala od naszych legowisk i nie wolno jej będzie rozmawiać z nikim oprócz mnie. A ty nie będziesz jej traktować jak córki. Zapamiętaj, że robię to dla twojego dobra. Twoja miłość do niej cię zabije -
rzekła, zbliżając się do samicy tak bardzo, że widziała swe odbicie w jej dużych, złocistych ślepiach.
- Nic więcej dla ciebie uczynić nie mogę, nie proś więc o nic ponadto. Chętnie pozbyłabym się tego przeklętego bękarta, lecz oszczędzę go jedynie ze względu na ciebie. Ten potwór nie zasługuje na współczucie ani choćby odrobinkę miłości. Pamiętaj o tym.
Tak, jak powiedziała, tak się stało. Gdy mała Sheeba, takie bowiem imię nadano samiczce, była w stanie jeść mięso, została przeniesiona poza terytorium stada, gdzie umieszczono ją w niedużej jaskini. Przez jakiś czas szamanka przynosiła jej tam jedzenie, jednocześnie dzień w dzień przypominając jej o powodzie, dlaczego nie może wrócić do reszty stada, surowo ją karząc, jeśli spróbowała złamać jej nakazy. Jakiś czas później, z polecenia przywódcy stada, kilka lwic przybyło, by nauczyć ją polować. Sheeba była pojętną uczennicą, nawet pomimo nieprzychylnego traktowania jej przez swe nauczycielki. Gdy opanowała tę sztukę, pozwolono jej dołączać do polujących samic, zabraniając jednocześnie złamać nakazu milczenia. Nie pozwolono jej również jeść wraz z resztą stada - sama musiała upolować swój własny posiłek, który miała spożyć w swej samotnej kryjówce. Wkrótce potem, stara szamanka zaczęła uczyć ją podstaw zielarstwa, głównie po to, by później wysyłać ją na samotne wyprawy po lecznicze rośliny. Pomagała również przy licznych obrzędach, zaznajamiając się tym sposobem z tajnikami szamaństwa. Żyła jednak, jako milcząca służąca, biegająca na posyłki, nie nazywana przez swe stado inaczej, niż Przeklętą.
Gdy miała około roku, wskutek wypadku zginęła jej matka, o czym szamanka nie wahała się jej poinformować.
- Ta lwica, którą dziś znaleziono martwą... To twoja matka. Kochała cię nadal, więc twa klątwa ją zabiła. To samo stanie się z każdym, do kogo zanadto się zbliżysz. Śmierć podąża za tobą - wysyczała jadowicie, wbijając niechętne spojrzenie w swą podopieczną.
- A co, jeżeli jest wręcz przeciwnie? Co, jeżeli moim przeznaczeniem nie jest chronić innych przed klątwą, lecz nieść śmierć? - spytała Sheeba. W chwilę później poczuła uderzenie ciężkiej, żylastej łapy na swojej głowie.
- Zamilcz! Ja doskonale wiem, co jest twoim przeznaczeniem, a tak się składa, że jest nim życie w cieniu. Choć, jeśli twierdzisz inaczej, mogę powiadomić wszystkich, że dzisiejszego dnia głośno rozprawiałaś o ich śmierci. Nie sądzę, by się to im spodobało.
Szamanka nigdy nie należała do troskliwych opiekunek, często wykazywała się wręcz okrucieństwem wobec Sheeby. Nie do końca wiadomo, czy źródłem takiego traktowania była jedynie domniemana klątwa, czy też samica miała ku temu inne, bardziej osobiste powody. Tak więc wkrótce w sercu dorastającej lwicy zaczęła kiełkować niechęć względem znachorki, która później miała przerodzić się w nienawiść. Pewnego razu okazało się, że młoda Przeklęta była w stanie znosić upokorzenie i ból w pokorze tylko do czasu. Gdy któregoś dnia szamanka chciała ją ukarać, w trzyletniej wówczas lwicy coś pękło. Zamiast schylić łeb i w pokorze przyjąć cios łapą, rzuciła się na starszą samicę. Sheeba nigdy nie należała do silnych, lecz była zdecydowanie szybsza i sprawniejsza od starzejącej się szamanki, dlatego też bez większych problemów powaliła ją na ziemię i rozszarpała gardło.
Sheeba nigdy nie zapomni wyrazu pyska swej dawnej opiekunki, gdy ta zdała sobie sprawę z tego, że nie zdoła ujść z życiem. Jej nieruchome, martwe ślepia utkwione w niej z przerażeniem pomieszanym z czystą nienawiścią jeszcze do dziś dzień pogrzebane są głęboko w odmętach jej umysłu, gotowe powrócić we śnie. Trudno było określić, co wówczas czuła. Targała nią wściekłość, czuła niesamowite przerażenie i głęboki ból, lecz jednocześnie, poczuła też ulgę. Wpatrując się w martwą samicę leżącą u jej łap zrozumiała, że teraz była wolna. Żadnych upokorzeń, nigdy więcej bólu.
Niestety, gdy odwróciła wzrok, kiedy jej uwagę przykuło jakieś szemranie za jej plecami, ujrzała grupę łowczyń, które zapewne przybyły tutaj zwabione odgłosami walki bądź wonią lwiej krwi. Przez dłuższą chwilę patrzyła na znieruchomiałe, przerażone lwice, nie bardzo wiedząc, co powinna czynić. Ich ślepie krążyły od martwej szamanki do zakrwawionej brązowej przez dłuższy czas, a w chwilę później pyski zaczęły wykrzywiać grymasy wściekłości. "ZDRADA!", zabrzmiało wokół. "Zabić zdrajczynię!"
Samice nie czekając na niczyj rozkaz, rzuciły się na brązową, chcąc pomścić śmierć jednego z najstarszych i najbardziej szanowanych członków stada. Wiele pazurów i kłów wbiło się w ciało Przeklętej, bez litości rozrywając tkanki. Jedna z samic wówczas uszkodziła jej oko, które już na zawsze miało pogrążyć się w ciemności - lecz to brązowa odczuła dopiero później. Teraz liczyło się tylko to, by samej uniknąć śmierci. Do dziś nie pamięta dokładnie, jak uciekła. Czuła się, jak w jakimś amoku lub transie. Pamięta tylko, że w chwilę później gnała już w przeciwną stronę ile sił w łapach, odwracając się za siebie jeszcze tylko raz, by wrzasnąć tak głośno, jak była w stanie.
Jej głos brzmiał dziwnie, nienaturalnie, i sprawił, że ścigające ją lwice przeszły dreszcze. Być może dlatego szybko zaniechały pościgu. Sheeby nigdy później nie ujrzały. A jej ostatnimi słowami wypowiedzianymi do lwów z tego stada było "Jeszcze przed kolejną porą deszczową śmierć pożre wasze dusze".
Do dziś nie jest pewna, dlaczego je wypowiedziała. Być może po prostu dała upust wszystkim kłębiącym się w jej wnętrzu emocjom, wyraziła w końcu całą niechęć wobec stada, które nigdy jej nie chciało. A być może było to coś zgoła innego.
Kolejne tygodnie spędziła ukryta, powoli wracając do zdrowia, w czym pomogły znalezione wokół lecznicze zioła. Gdy tylko odzyskała siły bez wahania ruszyła w podróż byle dalej od tego przeklętego miejsca. Kilka miesięcy później dowiedziała się, że tamtejsze okolice strawił pożar, prawdopodobnie pochłaniając również jej rodzime stado, które nigdy nie traktowało jej jak swoją. Czy tym samym spełniła się jej ostatnia obietnica?
Podróżowała przez kolejne dwa lata, przemierzając niezliczone krainy. Od czasu do czasu zatrzymywała się na dłużej, lecz czym prędzej opuszczała te strony wraz z kolejną śmiercią. Wielu uznałoby to zapewne za przypadek, jednak dla niej byli oni wszyscy kolejnymi ofiarami jej klątwy.
Gdziekolwiek nie pójdziesz, śmierć będzie podążała za tobą, zabierając każdego wokół ciebie,
słowa szamanki wciąż brzmiały w jej uszach, i brzmią do dziś.
Podróżując, nauczyła się wielu rzeczy i przeszła olbrzymią zmianę. Gdy przekraczała granice tej krainy, nie przypominała już tamtej pokornej, milczącej lwicy pogodzonej ze swym losem. Dziś w jej głowie panuje chaos.
To tutaj, przynajmniej na chwilę, odmieniło się jej życie. Odnalazła stado, którego członkom zbytnio nie przeszkadzały jej co okrutniejsze wybryki, bezpieczeństwo, kogoś, kto poniekąd ją rozumie... Nawet i miała okazję po raz pierwszy w życiu poczuć się kimś więcej, niż wyrzutkiem. Jednakże to wszystko zostało jej odebrane.
Nie do końca wiadomo, jak spędziła długie miesiące, podczas których po krainie panoszyła się krwiożercza horda. Najpewniej ukrywała się gdzieś, lub włóczyła z jakimiś padlinożercami, z którymi od zawsze czuła więź, żywiąc się resztkami. Ważne, że teraz ponownie bez obaw przemierza ziemie krainy.
Wiek: 8 lat (urodzona 22 grudnia 2013)
Gatunek: Lew afrykański
Charakter:
Trudna przeszłość samicy zdecydowanie odcisnęła ślad na jej psychice i zdecydowanie nie jest on pozytywny. Nie ma czego ukrywać - Sheeba jest nieobliczalną dziwaczką. I to bynajmniej nie nieszkodliwą, ma bowiem skłonności do okrucieństwa. Nigdy tak do końca nie wiadomo, czy opatrzy ci rany, czy też nakarmi trucizną i będzie z uśmiechem na pysku obserwować, jak zwijasz się z bólu.
W jej wnętrzu toczy się nieustanna walka, wyniszczając jeszcze bardziej jej spaczony umysł. Wiecznie rozdarta między strachem przed przywiązaniem i pragnieniem zaznania choć odrobiny ciepła. Głęboko przekonana, że światem rządzi jedynie śmierć, a ona w dniu swych narodzin stała się jej wybranką, co raz uznaje za klątwę, innym razem, za powód do chorobliwej dumy. Czci śmierć jak bóstwo i kocha, jak matkę. Składa jej krwawe ofiary, buduje ołtarzyki z kości i szepcze do niej z czułością, leżąc samotnie w swoim legowisku. Lecz innym razem bez zastanowienia zrobi wszystko, by wydrzeć kogoś z jej pazurów. Jest pełna sprzeczności, zmienna i nieprzewidywalna. Dla wielu także i zła i zepsuta, lecz ona sama twierdzi, że nie ma wyboru.
Choć niewątpliwie obłąkana, nie jest przy tym głupia. Czasami wśród szaleńczej paplaniny można doszukać się kilku zaskakująco mądrych zdań.
Mocne strony:
1. Wiedza medyczna - Sheeba jest znachorką już od dość dawna i posiada sporą wiedzę na temat leczniczych ziół. Choć podejście do swego fachu ma dość... Niecodzienne, nie oznacza to, że się do niego nie przykłada. Wręcz przeciwnie. Do tej pory wyleczyła już nieco zwierząt, które nie mają co do jej usług zastrzeżeń.
2. Ma wyczulony węch i dobry słuch - częściowa ślepota zmusiła ją do polegania w większej mierze na innych zmysłach od wzroku. Nauczenie się zwracania większej uwagi na dźwięki i zapachy wymagało nieco pracy, lecz dzisiaj ta umiejętność zdecydowanie pomaga jej w codziennym życiu.
3. Jest spostrzegawcza - samica zawsze zwraca uwagę na drobne szczegóły, które wielu innym mogłyby umknąć. I choć niektóre z nich mogą okazać się całkiem bezużyteczne, często zdarza jej się dostrzec coś, co uratuje jej skórę.
4. Jest świadoma swoich słabości - choć w jej umyśle panuje chaos, Sheeba wciąż zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń. Doskonale wie, że fizycznie jest dość słaba, a ślepe oko daje innym nad nią przewagę, dlatego też stara się nie dopuścić do sytuacji, w których przeciwnik mógłby wykorzystać jej słabości przeciwko niej.
5. Jest bezwzględna - choć to oczywista wada, tak w walce o przeżycie zdecydowanie się przydaje.
Słabe strony:
1. Częściowa ślepota - Sheeba nie widzi na jedno oko, które przed laty zostało uszkodzone przez inną lwicę. Ma więc mocno ograniczone pole widzenia, co łatwo może zostać wykorzystane przez jej wrogów.
2. Jest słaba fizycznie - być może to wynik warunków, w jakich dorastała i niedożywienia w okresie intensywnego wzrostu, być może wina genów. Tak, czy owak, samica zdecydowanie nie należy do silnych i słabo radzi sobie w walce.
3. Jest bardzo przesądna - Sheeba wierzy w różnego rodzaju zabobony i przypisuje wiele niepowodzeń klątwom, czy pechowi. W większej mierze dotyczy to jej samej - wierzy bowiem, że od momentu urodzin ciąży na niej klątwa, która przyniesie śmierć wszystkich wokół. Lecz jednocześnie wierzy w wiele innych, rozmaitych przesądów, które mogą wpłynąć na podejmowane przez nią decyzje.
4. Jest nieobliczalna - szaleństwo przejawia się na wiele sposobów, lecz jedno jest pewne - może przysporzyć jej kłopotów. Zaczynając od podejmowania pochopnych decyzji, kończąc na tym, że z tego względu zapewne wielu uzna ją za niegodną zaufania, czy zwyczajnie niebezpieczną.
Wygląd:
Jest nieco mniejsza od przeciętnej lwicy. Drobna, o kościstych łapach i ostrych rysach pyska. Jej ciało pokrywa ciemnobrązowa sierść poprzecinana w wielu miejscach bliznami. Pysk, palce łap i podbrzusze ma jaśniejsze, barwy lekkiego beżu. Długi ogon zwieńczony jest brunatnym pędzelkiem, podobnego odcienia można się doszukać również na czubkach uszu. Oszpecony głębokimi bliznami pysk zwieńczony jest bladoróżowym nosem, na którym z wiekiem przybywa coraz więcej ciemniejszych plam. Jedno oko straszy jednolitą bielą. Drugie, to zdrowe, jest złociste.
Cechy szczególne:
- ślepe, pokryte bielmem oko
- liczne, rzucające się w oczy blizny - najrozleglejsze i najszpetniejsze znajdują się na pysku i jednym z barków
- białe malunki na sierści - wykonane przy pomocy barwnika z białej glinki, zazwyczaj ograniczają się do kilku prostych kresek i kropek wokół zdrowego oka i cienkiego pierścienia na końcu ogona, czasami jednak, głównie podczas większych uroczystości, przyjmują one bardziej skomplikowane formy, które zajmują większą część jej ciała. Według samej Sheeby są one symbolem ciążącej na niej klątwy. Nie do końca wiadomo, czy wzory wymyśliła sama, czy też jest to coś, co wyniosła z rodzinnych stron.
- czarno - białe pióra - zazwyczaj dwa, zaplątane w sierść nieopodal ucha. W rodzimym stadzie Sheeby uznawano ptaki oraz ich pióra za symbole wolności. Samica zaczęła nosić tę ozdobę po morderstwie swej okrutnej opiekunki i ucieczce z tamtejszych terenów, jako znak, że uwolniła się od wszystkiego, co tam przeszła.
Historia:
Na zachód stąd leży rozległa sawanna, którą niegdyś uważało za swój dom niewielkie lwie stado. Żyli oni spokojnie, nie nękani przez wrogie grupy, jedynym utrapieniem były inne drapieżniki, z którymi konkurować trzeba było o pożywienie. Znani byli ze swego spokojnego usposobienia oraz wielkiej czci, jaką obdarzali swych przodków. Wierzono bowiem, że ich duchy po śmierci stawały się ich opiekunami, które strzegły swych potomków przez wpływem złych mocy, odpędzając od nich klątwy i choroby, a podczas najdłuższej nocy w roku zstępowały na ziemię, by ucztować wraz z żywymi. Wielu z członków tego stada utrzymywało, iż widziało wyraźnie swych zmarłych bliskich zasiadających z nimi do uroczystego posiłku. Lecz czy było to prawdą, czy jedynie halucynacjami wywołanymi przez tworzoną przez szamanów specjalnie na tę okazję ziołową mieszankę spożywaną przez wszystkie kotowate, tego nie wiadomo.
Osiem lat temu podczas takiego święta jedna lwica nie uczestniczyła w uroczystej uczcie, gdyż właśnie rodziła swoje młode w niewielkim skalnym zagłębieniu. Nie towarzyszył jej nikt. Stadny znachor świętował wraz z innymi. Nie sposób powiedzieć, czy skłoniły go do tego przesądy o nieszczęściu, jakie ma spotkać tych, którzy tego dnia nie zasiądą po posiłku z duchami, czy też ogólna niechęć, którą darzono samicę odkąd ta zaszła w ciążę. Nikt nie znał jej partnera, a o jego tożsamości krążyły różne, niezbyt przyjemne plotki.
Dopiero nad ranem matkę odwiedziła stadna szamanka. Zastała samicę opłakującą śmierć dwójki młodych, którym nie dane było przeżyć pierwszych godzin. Trzecie, brązowowłosa samiczka, drzemało, przytulone do piersi matki. Słowa szamanki bynajmniej nie podniosły nieszczęśliwej lwicy na duchu. Obojętnie zerknęła ona na dwa niewielkie truchła, po czym jej oblicze przyjęło zagniewany wyraz, gdy skierowała wzrok na ostatnie żywe lwiątko.
- Lepiej by było, gdyby i to urodziło się martwe - syknęła jadowitym szeptem. - Zeszłej nocy, kiedy duchy przodków przyłączyły się do naszej uczty, śmierć przybyła wraz z nimi. Czyni tak co roku. Bo choć nieustannie jest w pobliżu, zataczając wokół nas kręgi niczym olbrzymi sęp, tego jednego dnia, gdy granice między światem żywych i umarłych się zacierają, jest w stanie podlecieć bliżej. Jednakże duchy nie pozwalają jej dołączyć do uczty. Niezaproszona, krąży więc wokół, szukając słabego, wątłego życia, które mogłaby skrócić. Większość młodych podczas takiej nocy rodzi się martwych. I tak jest lepiej. Bowiem te, które przeżyją tę noc, zostają dotknięte przez śmierć. Teraz będzie ona podążać za nimi, odbierając życie każdemu, kto się do nich zbliży. Twoje potomstwo jest przeklęte i niechybnie sprowadzi nieszczęście na nas wszystkich.
Szamanka sugerowała, by matka pozbyła się lwiątka, zabijając je bądź porzucając, lecz samica nie była w stanie skrzywdzić ostatniego żywego potomka. Na coraz ostrzejsze słowa szamanki odpowiadała jedynie płaczem, a gdy ta wreszcie zaoferowała jej, że sama zabije młode, jego matka rzuciła jej się do łap, błagając o darowanie mu życia. "Zrobię wszystko, co każesz, tylko pozwól jej żyć. Możesz nawet mnie zabić! Moje życie i tak nie ma znaczenia jeżeli i ona zginie", mamrotała raz za razem, a ciepłe łzy rosiły obficie przednie kończyny szamanki. Ta, patrząc na samicę u jej łap, postanowiła się zgodzić. Lecz jednocześnie pragnęła zabawić się okrutnie jej uczuciami.
- Pozostanie z tobą póki nie otworzy oczu i nie będzie w stanie jeść mięsa. Potem przeniesiesz ją poza granice naszych terenów i ukryjesz w jaskini, którą ci wskażę. Zajmę się nią tak długo, jak będzie tego potrzebować, potem będzie musiała radzić sobie sama. Nigdy nie zostanie pełnoprawnym członkiem stada, lecz pozwolę jej nam służyć. Będzie spać z dala od naszych legowisk i nie wolno jej będzie rozmawiać z nikim oprócz mnie. A ty nie będziesz jej traktować jak córki. Zapamiętaj, że robię to dla twojego dobra. Twoja miłość do niej cię zabije -
rzekła, zbliżając się do samicy tak bardzo, że widziała swe odbicie w jej dużych, złocistych ślepiach.
- Nic więcej dla ciebie uczynić nie mogę, nie proś więc o nic ponadto. Chętnie pozbyłabym się tego przeklętego bękarta, lecz oszczędzę go jedynie ze względu na ciebie. Ten potwór nie zasługuje na współczucie ani choćby odrobinkę miłości. Pamiętaj o tym.
Tak, jak powiedziała, tak się stało. Gdy mała Sheeba, takie bowiem imię nadano samiczce, była w stanie jeść mięso, została przeniesiona poza terytorium stada, gdzie umieszczono ją w niedużej jaskini. Przez jakiś czas szamanka przynosiła jej tam jedzenie, jednocześnie dzień w dzień przypominając jej o powodzie, dlaczego nie może wrócić do reszty stada, surowo ją karząc, jeśli spróbowała złamać jej nakazy. Jakiś czas później, z polecenia przywódcy stada, kilka lwic przybyło, by nauczyć ją polować. Sheeba była pojętną uczennicą, nawet pomimo nieprzychylnego traktowania jej przez swe nauczycielki. Gdy opanowała tę sztukę, pozwolono jej dołączać do polujących samic, zabraniając jednocześnie złamać nakazu milczenia. Nie pozwolono jej również jeść wraz z resztą stada - sama musiała upolować swój własny posiłek, który miała spożyć w swej samotnej kryjówce. Wkrótce potem, stara szamanka zaczęła uczyć ją podstaw zielarstwa, głównie po to, by później wysyłać ją na samotne wyprawy po lecznicze rośliny. Pomagała również przy licznych obrzędach, zaznajamiając się tym sposobem z tajnikami szamaństwa. Żyła jednak, jako milcząca służąca, biegająca na posyłki, nie nazywana przez swe stado inaczej, niż Przeklętą.
Gdy miała około roku, wskutek wypadku zginęła jej matka, o czym szamanka nie wahała się jej poinformować.
- Ta lwica, którą dziś znaleziono martwą... To twoja matka. Kochała cię nadal, więc twa klątwa ją zabiła. To samo stanie się z każdym, do kogo zanadto się zbliżysz. Śmierć podąża za tobą - wysyczała jadowicie, wbijając niechętne spojrzenie w swą podopieczną.
- A co, jeżeli jest wręcz przeciwnie? Co, jeżeli moim przeznaczeniem nie jest chronić innych przed klątwą, lecz nieść śmierć? - spytała Sheeba. W chwilę później poczuła uderzenie ciężkiej, żylastej łapy na swojej głowie.
- Zamilcz! Ja doskonale wiem, co jest twoim przeznaczeniem, a tak się składa, że jest nim życie w cieniu. Choć, jeśli twierdzisz inaczej, mogę powiadomić wszystkich, że dzisiejszego dnia głośno rozprawiałaś o ich śmierci. Nie sądzę, by się to im spodobało.
Szamanka nigdy nie należała do troskliwych opiekunek, często wykazywała się wręcz okrucieństwem wobec Sheeby. Nie do końca wiadomo, czy źródłem takiego traktowania była jedynie domniemana klątwa, czy też samica miała ku temu inne, bardziej osobiste powody. Tak więc wkrótce w sercu dorastającej lwicy zaczęła kiełkować niechęć względem znachorki, która później miała przerodzić się w nienawiść. Pewnego razu okazało się, że młoda Przeklęta była w stanie znosić upokorzenie i ból w pokorze tylko do czasu. Gdy któregoś dnia szamanka chciała ją ukarać, w trzyletniej wówczas lwicy coś pękło. Zamiast schylić łeb i w pokorze przyjąć cios łapą, rzuciła się na starszą samicę. Sheeba nigdy nie należała do silnych, lecz była zdecydowanie szybsza i sprawniejsza od starzejącej się szamanki, dlatego też bez większych problemów powaliła ją na ziemię i rozszarpała gardło.
Sheeba nigdy nie zapomni wyrazu pyska swej dawnej opiekunki, gdy ta zdała sobie sprawę z tego, że nie zdoła ujść z życiem. Jej nieruchome, martwe ślepia utkwione w niej z przerażeniem pomieszanym z czystą nienawiścią jeszcze do dziś dzień pogrzebane są głęboko w odmętach jej umysłu, gotowe powrócić we śnie. Trudno było określić, co wówczas czuła. Targała nią wściekłość, czuła niesamowite przerażenie i głęboki ból, lecz jednocześnie, poczuła też ulgę. Wpatrując się w martwą samicę leżącą u jej łap zrozumiała, że teraz była wolna. Żadnych upokorzeń, nigdy więcej bólu.
Niestety, gdy odwróciła wzrok, kiedy jej uwagę przykuło jakieś szemranie za jej plecami, ujrzała grupę łowczyń, które zapewne przybyły tutaj zwabione odgłosami walki bądź wonią lwiej krwi. Przez dłuższą chwilę patrzyła na znieruchomiałe, przerażone lwice, nie bardzo wiedząc, co powinna czynić. Ich ślepie krążyły od martwej szamanki do zakrwawionej brązowej przez dłuższy czas, a w chwilę później pyski zaczęły wykrzywiać grymasy wściekłości. "ZDRADA!", zabrzmiało wokół. "Zabić zdrajczynię!"
Samice nie czekając na niczyj rozkaz, rzuciły się na brązową, chcąc pomścić śmierć jednego z najstarszych i najbardziej szanowanych członków stada. Wiele pazurów i kłów wbiło się w ciało Przeklętej, bez litości rozrywając tkanki. Jedna z samic wówczas uszkodziła jej oko, które już na zawsze miało pogrążyć się w ciemności - lecz to brązowa odczuła dopiero później. Teraz liczyło się tylko to, by samej uniknąć śmierci. Do dziś nie pamięta dokładnie, jak uciekła. Czuła się, jak w jakimś amoku lub transie. Pamięta tylko, że w chwilę później gnała już w przeciwną stronę ile sił w łapach, odwracając się za siebie jeszcze tylko raz, by wrzasnąć tak głośno, jak była w stanie.
Jej głos brzmiał dziwnie, nienaturalnie, i sprawił, że ścigające ją lwice przeszły dreszcze. Być może dlatego szybko zaniechały pościgu. Sheeby nigdy później nie ujrzały. A jej ostatnimi słowami wypowiedzianymi do lwów z tego stada było "Jeszcze przed kolejną porą deszczową śmierć pożre wasze dusze".
Do dziś nie jest pewna, dlaczego je wypowiedziała. Być może po prostu dała upust wszystkim kłębiącym się w jej wnętrzu emocjom, wyraziła w końcu całą niechęć wobec stada, które nigdy jej nie chciało. A być może było to coś zgoła innego.
Kolejne tygodnie spędziła ukryta, powoli wracając do zdrowia, w czym pomogły znalezione wokół lecznicze zioła. Gdy tylko odzyskała siły bez wahania ruszyła w podróż byle dalej od tego przeklętego miejsca. Kilka miesięcy później dowiedziała się, że tamtejsze okolice strawił pożar, prawdopodobnie pochłaniając również jej rodzime stado, które nigdy nie traktowało jej jak swoją. Czy tym samym spełniła się jej ostatnia obietnica?
Podróżowała przez kolejne dwa lata, przemierzając niezliczone krainy. Od czasu do czasu zatrzymywała się na dłużej, lecz czym prędzej opuszczała te strony wraz z kolejną śmiercią. Wielu uznałoby to zapewne za przypadek, jednak dla niej byli oni wszyscy kolejnymi ofiarami jej klątwy.
Gdziekolwiek nie pójdziesz, śmierć będzie podążała za tobą, zabierając każdego wokół ciebie,
słowa szamanki wciąż brzmiały w jej uszach, i brzmią do dziś.
Podróżując, nauczyła się wielu rzeczy i przeszła olbrzymią zmianę. Gdy przekraczała granice tej krainy, nie przypominała już tamtej pokornej, milczącej lwicy pogodzonej ze swym losem. Dziś w jej głowie panuje chaos.
To tutaj, przynajmniej na chwilę, odmieniło się jej życie. Odnalazła stado, którego członkom zbytnio nie przeszkadzały jej co okrutniejsze wybryki, bezpieczeństwo, kogoś, kto poniekąd ją rozumie... Nawet i miała okazję po raz pierwszy w życiu poczuć się kimś więcej, niż wyrzutkiem. Jednakże to wszystko zostało jej odebrane.
Nie do końca wiadomo, jak spędziła długie miesiące, podczas których po krainie panoszyła się krwiożercza horda. Najpewniej ukrywała się gdzieś, lub włóczyła z jakimiś padlinożercami, z którymi od zawsze czuła więź, żywiąc się resztkami. Ważne, że teraz ponownie bez obaw przemierza ziemie krainy.