► Pokaż Spoiler
- Wyglądasz na silnego lwa/lwicę, na pewno potrafisz super walczyć! - Słyszysz to od jakiś ostatnich 5 godzin, gdy przyczepił się do ciebie młodociany lew z początkami rosnącej mu grzywy. Męczył cię tak długo byś z nim zawalczył/a, że dla świętego spokoju postanowiłeś/aś się zgodzić na jego nieco nachalną prośbę. Tylko nie za mocno, to nadal jest dzieciak!
I pomyśleć, że po odstawieniu zbiega łowcy nagród chciał po prostu wrócić do domu. Jakieś takie średnio wyrośnięte gówienko nie opuszczało go ani na krok - być może był świadkiem tego, jak zgrabnie Dumat spuścił bęcki H'runowi, a być może coś sobie zwyczajnie ubzdurał. Pewne było tylko jedno: biały miał serdecznie dość męczącego gnojka. Przystanął, odwrócił znużone wejrzenie prosto na lica młodzika. Błękitne oczy męczybuły zdawały się zajaśnieć dziwnym blaskiem, całkiem tak, jakby właśnie dzieciak zaznał uwagi od swojego największego idola. Zabawne.
-
Jak spuszczę ci wpie***l, dasz mi w końcu spokój? - mruknął, mając po prostu dość obecności przesadnie rozgadanego wypierdka, który nie tylko nie opuszczał go na krok, ale jeszcze szczebiotał przesadnie piskliwym, wysokim głosem. Czy nie powinien dawno już być po mutacji głosu?
-
Tak, jak najbardziej! znaczy... No wiesz, chcę się uczyć. A ty na pewno możesz być super nauczycielem! No wiesz, takim, który się nie pierniczy z niczym. Wiesz, nie chcę forów i w ogóle... - coś tam jeszcze świergotał, ale Dumat wyłączył się gdzieś pomiędzy "jak" a "najbardziej", którymi nastolatek uraczył go na samym początku wypowiedzi. Nigdy nie był łakomy na komplementy, a przesadna atencja zwyczajnie była mu nie w smak. Nie zamierzał go w niczym szkolić; jedynym, czego pragnął, był święty spokój. I to właśnie z myślą o nim postanowił dać młodemu to, czego chciał.
Nie czekając nawet, aż papla skończy paplać, ruszył na niego, zamierzając ugryźć go w bok szyi. Nie na tyle mocno, żeby ukrócić go o łeb - ale na tyle dotkliwie, by młody zrozumiał, że mówiąc o spuszczaniu wiadomo-czego wcale nie żartował.
► Pokaż Spoiler
waleczność 69; atak
Dumat wyrzuca 3d100:
27, 28, 58
Młody nie zdążył zareagować, a już zębiska Dumata wgryzły się w szyję. Na swoje nieszczęście ten koper, który nastolatkowi służył za grzywę, nie zdał się na zbyt wiele. Brakło mu doświadczenia, a może refleksu. Czegoś na pewno. Zakwilił jak dzieciak, a potem zaczął machać łapami po omacku, chcąc uderzyć Dumata. Biały był już nieco zmęczony dzisiejszym dniem, niemniej... cóż... tanio skóry sprzedawać nie zamierzał.
► Pokaż Spoiler
rzut na unik:
Dumat wyrzuca 3d100:
67, 77, 30
2 sukcesy
W przeciwieństwie do szczawika, Dumat refleks miał nie najgorszy. A przynajmniej rozwinięty na tyle, by w porę puścić szyję tamtego i odskoczyć na tyle, by łapy - którymi nastolatek wymachiwał nieco zbyt nieporadnie i chaotycznie - nie musnęły go nawet odrobinę. Oblizał mordę, całkiem tak, jakby zamierzał z niej zlizać krew młodego. Po części tak właśnie było. Zdecydowanie ta potyczka była nieco mniej przyjacielska, niźli podrostek mógł założyć...
Obrażenia:
• młody: -18 PŻ
• Dumat: -0 PŻ