Król Lew PBF

-Proszę pomóż mi, mój partner ostatnio przesadza z marulówką i tym razem nie wrócił na noc. Martwię się o niego, proszę, pomóż mi go odszukać.- Zagadała lwica do przechodzącego bezgrzywego samca, który aktualnie odbywał spokojny spacer po jednym z kanionów.
- Uh... - Wydał z siebie skołowany dźwięk, lecz nim zdążył odpowiedzieć i zadać jakiekolwiek pytania, z za lwicy wyskoczyły trzy, małe kulki o identycznym, szarym kolorze futra. Rozróżnić je można było tylko po tym, że każde z nich miało unikalny kolor oczu.
Zmarszczył brwi i przeniósł spojrzenie z powrotem na lwicę, a potem znowu na maluchy i westchnął. Czuł jak przeszywają go swoimi ogromnymi źrenicami i manipulacyjnie zmuszają go do pomocy... no ale nie da się odmówić.
Tym sposobem, po dopytaniu się o parę kwestii znalazł się nad cierniskiem. Teraz tylko wystarczyło go wytropić.

Rzut na percepcje


2 sukcesy

Nie było to trudne, z daleka można było usłyszeć jego pijackie śpiewy. Davu nie był pewny czy były one w innym języku czy marulówka weszła tak mocno, że tak zaczynał brzmieć lwi.
Dźwięki dobiegały gdzieś z dołu, więc wpierw trzeba było przedostać się przez kłujące, martwe pole krzaków cierniska. Brązowy zaczął iść w dół powoli i ostrożnie, starając się nie ześlizgnąć prosto w kolce.

Rzut na zręczność


3 sukcesy

O dziwo bezbłędnie udało mu się przedostać w dół, nawet bez jednego zadrapania. No tyle, że nigdzie go nie było widać, ani słychać. Najwyraźniej to pora kierować się zapachem samca i trunku.

Rzut na percepcje


2 sukcesy

Zmarszczył pysk gdy do jego nosa dotarł obrzydliwy smród. Kłusem udał się w stronę jego pochodzenia. Średniej wielkości, biszkoptowego samca zastał pod uschniętym drzewem, nieprzytomnego i całego umazanego w słodkim napoju.
- Wstawaj. - Szturchnął go łapą, a jak to nie podziałało, zrobił to jeszcze raz.
- Żona cię szuka. - Rzucił siadając obok pijaka. Było już o wiele za ciemno na takie zabawy.
- Tylko nje onaa! - Przeciągnął się samiec i przekręcił na drugi bok.
- Jusz kturyś ras kogoś tu wysssyła, muwilem, rze nie wracam... - Opisał swoją jakże tragiczną sytuacje z wielką trudnością. Zaraz potem z powrotem zamknął ślepia.

Davu wziął głębszy oddech, po czym złapał grzywę leżącego w pysk i spróbował go podnieść na nogi.

Rzut na waleczność (??)


0 sukcesów

Samiec okazał się być na tyle ciężki, że nawet nie drgnął. Sapiący złotooki usiadł znowu na grunt i pomyślał chwile.
Gdy już zebrał siły, postanowił ponownie złapać samca w pysk, ale zamiast podnosić spróbował go przeciągnąć po ziemi w stronę z której tu przyszedł.

Rzut na waleczność


1 sukces

No i dalej nic. Westchnął i wrócił się w stronę krzewów, po czym zebrał parę dosyć elastycznych gałęzi. Postanowił spleść z nich prowizoryczną linę, a właściwie postanowił spróbować, bo rzemieślnikiem żadnym nie był.

Rzut na zręczność


1 sukces

No i co teraz? W desperackich próbach ruszenia lwa postanowił zamiast go ciągnąć, spróbować go przepchnąć. Ustawił się po drugiej stronie, przylgnął do niego barkiem i spróbował odepchnąć się od ziemi tylnymi łapami.

Rzut na waleczność


2 sukcesy

I nareszcie! Ciężkie ciało pijaka ruszyło się, co sprawiło, że dalsze pchanie nie było już takie trudne. Znaleźli się teraz oboje pod górką za którą jest kanion.
- pszecierz ja od niej uciekam!! Te dzieci nawet moje nie so! - Odezwał się imprezowicz, co łowca postanowił zignorować.

A więc jak wtoczyć go pod górkę? Davu zdecydował się zacząć od tradycyjnego sposobu, wepchania go tam siłą. Jak nie zadziała, to wtedy pomyśli się nad czymś innym.

Rzut na waleczność


0 sukcesów

Można było się tego spodziewać, ale nadal samiec się zawiódł. Może zamiast się męczyć, wystarczy go zmotywować? Podszedł do jednego z krzewów i zerwał kolczasty kij, którym potem postanowił mu przyłożyć.

Rzut na waleczność


1 sukces

Idealnie w tym momencie samiec przekręcił się niespodziewanie szybko i uniknął ciosu o którym nie miał nawet pojęcia.
No ale sam plan nadal był dobry, po prostu wykonanie gorzej. Spróbował więc wykorzystać ponownie ten sam sposób.

Rzut na waleczność


2 sukcesy

Na kilometry można by było usłyszeć ryk który wydał z siebie alkoholik. Zanim jednak zdążył dolecieć z pazurami do Davu, potknął się i runął na ziemie. Choć udało mu się wstać, nie był już taki chętny do ataku.
- Jeju, ide pszecierz... - Burknął i wspiął się ospale na górę cierniska. Wykorzystali te samą ścieżkę, przez którą wcześniej łowca tu zszedł.

Ostatnia prosta. Te część już nieznajomy zdecydował się przejść samodzielnie, choć chwiejnie. Co jakiś czas brązowy podbiegał go złapać, ale zawsze udawało mu się złapać równowagę w ostatnim momencie.
Tak oto wrócili do kanionu, gdzie na samca od razu rzuciła się grupka lwiątek i przylepiła do jego łap.
Lwica nie mogła być bardziej wdzięczna, chciała zaproponować jakieś prezenty, ale złotooki wszystkiego odmówił. Już i tak muszą się z tamtym męczyć, więc nie będzie im sprawiał problemu.

@Mistrz Gry

Zadanie Zakończone Powodzeniem

---

Zakończenie:
To była bardzo pouczająca przygoda co potrafi zrobić marulówka z lwem, choć oporny, to jednak dzięki twojemu sprytowi dotarł do rodziny. Teraz zostało mieć nadzieję, że wszystko im się jakoś ułoży...

Nagroda: 15 PD dla łowcy, 5 PD dla waleczności, zręczności i percepcji; (PD zostaną przyznane po wpisaniu akcji do dziennika)