Strona 1 z 1

Zaginiony w Akcji [Yggdrasil]

: 03 gru 2023, 10:58
autor: Yggdrasil
"Podczas spaceru napotkałeś zatroskaną lwicę, która wyglądała jakby kogoś szukała.
-Proszę pomóż mi, mój partner ostatnio przesadza z marulówką i tym razem nie wrócił na noc. Martwię się o niego, proszę, pomóż mi go odszukać- załkała lwica. Zaraz po jej słowach, jak na zawołanie, pojawiły się trzy lwiątka, i skupiły na tobie spojrzenie swoich wielkich oczu. Czy jesteś aż takim potworem, żeby porzucić rodzinę w potrzebie?"

Yggdrasil powstrzymała westchnięcie. W sumie to dawno sama nie piła, tyle czasu spędziła już w podróży... Odnalezienie lwa i napicie się z nim wydawało się być w takim razie dobrym pomysłem - mogło to być jej zapłatą za to, że odprowadzi go później po tym do domu.
- Wiesz, gdzie zwykle chodzi? - zadała pytanie bez zbędnych ceregieli takich jak przedstawianie się. Nie było co przedłużać.
- Zwykle kieruje się... w tamtą stronę, gdy nas zostawia. - Matka lwiątek rozejrzała się przez moment, po czym wskazała łapą kierunek.

Dobrze, Yggdrasil miała teraz jakiś punkt zaczepienia. Ciekawiło ją, czy lwica dramatyzowała, czy faktycznie był jakiś problem. W jej Klanie w końcu picie było na porządku dziennym - choć Klan Niedźwiedzia z pewnością był do tego przyzwyczajony, plus jego członkowie wiedzieli, ile mogą wypić, by nie doprowadzić się do najgorszych stanów.
A przynajmniej większość jego członków wiedziała. Znalazło się kilku takich, co nie mieli rozumu i wielokrotnie lądowali u medyka na następny dzień.
Lwica ruszyła w stronę wskazaną przez nieznaną jej z imienia samicę, a po jej głowie latały różne pomysły.

Re: Zaginiony w Akcji [Yggdrasil]

: 03 gru 2023, 11:01
autor: Yggdrasil
Po pewnym czasie odnalazła jakieś... ruszające się krzaki, z których wystawał lwi ogon. Czyżby odnalezienie samca naprawdę było aż tak proste i zawsze ruszał w stronę wskazaną wcześniej przez lwicę? No cóż, Yggdrasil nie miała zamiaru narzekać.
Zbliżyła się do krzaków. Już z pewnej odległości było czuć od nich ostry smród marulówki.
- Hej! - rzuciła donośnym głosem, a z krzaków wychynął lwi łeb. Normalnie samiec uchodziłby za dość przystojnego dla Yggdrasil, może nawet rozważyłaby zwinięcie go jego partnerce na parę godzin... Jednak jakąkolwiek atrakcyjność ten w sobie miał, ta w jej oczach została zniszczona przez to, że ten widocznie nie potrafił trzymać marulówki. Nie był w najlepszym stanie i rozglądał się tak, jakby nie wiedział, skąd doszedł głos, zanim jego wzrok w końcu spoczął na jej sylwetce. W dodatku cuchnął niemiłosiernie nie tylko marulówką.
W tym momencie jej plan szlag trafił. Nie miała ochoty z nim pić. Zresztą, nawet nie dostrzegła nic do picia wokół. Jedyne co, to puste tykwy.
- Żona cię szuka.

- Sz... szona? Jhaka szona? Ah... ta szona... - wybełkotał samiec, wygramalając się z krzaków niezdarnie.

Tak jak myślała - lew słabo kontaktował. Znała jednak sposoby na ocucenie. Choć te nie działały na każdego, to chociaż mogła dać trochę upustu powoli wzbierającej w niej irytacji. Uniosła łapę, by trzasnąć nią samca po mordzie. Odruchowo wyciągnęła przy tym pazury - w jej rodzinnych stronach nie zwykło się ich chować nawet przy sparingach. I zapomniała się. Ups.

Rzut na waleczność (65) - atak
Yggdrasil wyrzuca 3d100:
31, 30, 46

3 sukcesy, pierwszy udany rzut

Lew zrobił wielkie oczy i skoczył w tył, chwiejąc się na nogach. Zaraz dotknął boku swojego pyska, z którego zaczęła sączyć się krew.
- Ah... za co to?! Napad! Pomocy! - I ruszył w długą, wciąż się chwiejąc raz po raz, choć jakimś cudem się jeszcze nie potknął.
No pięknie. Może jej plan nie był najlepszy. Chociaż może uda jej się go zagonić we właściwą stronę? Musiałaby go jednak pogonić jak zwierzynę, by go pokierować... Choć nie było jej to tak obce dzięki pozyskiwaniu w przeszłości niewolników, to ten... biegł w przeciwną stronę.
A było udać się nad rzekę, nabrać wody w jedną z walających się tu tykw i mu chlusnąć w pysk, może efekt byłby lepszy. Ale także zajęłoby jej to więcej czasu. Choć teraz mogło zająć i jeszcze więcej.
Ruszyła w pogoń za samcem. Z głośnym warknięciem.

Rzut na zręczność (55) - pościg
Yggdrasil wyrzuca 3d100:
87, 17, 19

2 sukcesy, drugi udany rzut

Długo nie zajęło jej dogonienie wciąż niestabilnie poruszającego się samca - choć musiała przyznać, ten poruszał się całkiem szybko jak na bycie tak naprutym. Skoczyła w jego stronę z zamiarem powalenia go przy użyciu całego ciężaru swojego wielkiego cielska.

Rzut na waleczność (65) - powalenie
Yggdrasil wyrzuca 3d100:
41, 90, 1

2 sukcesy, trzeci udany rzut

Lwica skoczyła na samca, a ten wyrył o ziemię. Stanęła nad nim, przyszpilając go do podłoża łapami z wysuniętymi pazurami i patrząc mu prosto w ślepia. Ten krzyknął i już zaczynał się szarpać, odsłaniać kły...
- Powiedziałam, że żona cię szuka! - zawołała Yggdrasil gromko prosto w jego pysk. Jakby na tę informację, wypowiedzianą raz jeszcze, ten przestał się szamotać. Chyba coś zatrybiło. - Idziemy. - Już powoli schodziła z jego cielska, nie mając ochoty go wąchać, gdy ten się odezwał:
- A-ale... jak ja dojdę tham... w tym stanie?
Na to łapa lwicy gwałtownie się poruszyła - spoczęła prosto na gardle lwa, naciskając je trochę za mocno. Yggdrasil często miała jeszcze problemy z kontrolowaniem swojej siły.
- A jak dałeś radę przebiec taki kawał drogi w "tym stanie"? Ruszaj się. - warknęła, a gdy ten tylko pokiwał głową, ta z niego zlazła. Obserwowała go uważnie, jakby ten znowu chciał dać dyla. Ciekawe, co działo się u nich w rodzince, że ten wolał spierniczyć.
Nie była to jednak jej sprawa.
Dała lwu moment na odsapnięcie, w końcu nie była potworem. Ten pomasował swoją szyję, posiedział chwilę, a następnie podniósł ciężko swój tył.
Droga powrotna nie była najlepsza - samiec niemiłosiernie się wlókł, ale było to pewnie lepsze, niż podnoszenie go z ziemi - lub czekanie aż się sam podniesie - gdyby go poganiała. Choć kilka razy chciał się o nią oprzeć, na co ta w większości przypadków zdążyła się odsunąć. Niestety kilka razy się z nią zetknął.

Re: Zaginiony w Akcji [Yggdrasil]

: 03 gru 2023, 11:45
autor: Yggdrasil
Zjawili się w końcu w miejscu, w którym Yggdrasil wcześniej spotkała lwicę i lwiątka. Ci wciąż tutaj czekali.
- W końcu jesteś! Ale co ci się stało?! - zawołała partnerka lwa, oglądając jego pysk. - Powinnam ci poprawić! - dodała, siląc się na surowy ton, jednak zbyt wyczuwalna była w jej głosie wielka ulga i ten średnio wyszedł. Zaraz też zwróciła się do lwicy, która przyprowadziła do domu jej partnera:
- Jak możemy ci się odwdzięczyć?
Yggdrasil namyślała się tylko przez krótki moment.
Po tym, gdy już stwierdziła, że nie było co pić, bardziej kierowała nią upartość, zwykłe dążenie do celu, chęć wykonania zadania, które już zaczęła. Jakby to było jej powinnością. Nie chciała też w końcu stracić czasu, skoro już się tam zjawiła i rozczarowała. Dobrą zapłatą było też obicie mordy lwu. W sumie to musiała się stąd szybko wynieść, nim wzbierze w niej większa chęć poprawienia mu. Popatrzyła na samca z pogardą. Naprawdę nie miała ochoty więcej go oglądać, wąchać, czy słuchać jego bełkotu.
- Nic nie trzeba. A wy, dzieci - nie idźcie w ślady ojca. - Tyle tylko powiedziała - twardym tonem - i odmaszerowała.

@Mistrz Gry

Re: Zaginiony w Akcji [Yggdrasil]

: 05 gru 2023, 17:01
autor: Mistrz Gry
Zadanie Zakończone PowodzenieM
Zakończenie:
Zaginiona głowa rodziny została odprowadzona do domu. Yggdrasila pożegnały uśmiechy lwicy oraz dzieci machających jej na pożegnanie.

Nagroda: 10 PD do waleczności, 5 PD do zręczności