Strona 1 z 3

Jaskinia za wodospadem

: 01 lut 2020, 23:40
autor: Hiraeth
Niedaleko stąd do wzniesień Kościanego Szczytu, ze wzgórz można też wyraźnie dostrzec ośnieżony szczyt Kilimandżaro. Wzniesienia należą jeszcze do zalesionego terytorium Upendi - i jeśli ktoś nie zajmuje się podziwianiem odległych widoków, a skupi się raczej na rzeźbie skalnej - dostrzeże wyłom między kamieniami. Wejście do jaskini częściowo przesłania nieduży wodospad, utworzony przez górski strumień; zwiększający swoją objętość podczas intensywnych opadów (przy okazji utrudniając dostrzeżenie samego wejścia). Sama pieczara, wydrążona przez lata płynącą wodą z któregoś z podziemnych źródeł, ma szerokość około dwóch-trzech metrów, jest nieco dłuższa niż szersza- im dalej w głąb, zwęża się do szczeliny, w którą nie wciśnie się żadne zwierzę - chyba, że jest stawonogiem, albo niedużym wężem. Podłoże aktualnie jest suche, pomijając cienką strużkę wody płynącą przez środek, wydostającą się spomiędzy głazów i dołączającą na zewnątrz do górskiego strumienia. W ścianach można znaleźć nieduże wnęki i półki skalne, niektóre z nich wyścielone miękkim mchem dającym delikatną poświatę (odmiana gwiaździsta zwykła).

Re: Jaskinia za wodospadem

: 02 lut 2020, 15:37
autor: Uran
Po krótkiej podróży i w miarę przyjemnej drodze Uran z fenkami znalazła się przy małym wodospadzie. Na czele grupy weszła do jaskini, po czym usiadła na suchej półce skalnej obrośniętej przez mech.
- Przyjemnie tutaj, milutko. Na głowę nie będzie padać. - starała się zapomnieć o wydarzeniach w tym obsrywacza drzew. Wyciągnęła z sakiewki dwie skóry, które położyła na półce skalnej.
- Trzeba je obrobić i z jednej zrobić sakiewkę. - oznajmiła uczennicy, która jest ekspertem w sprawach rzemieślniczych. Uran przyzna, że nieźle się dobrali i uzupełniają swoje słabsze strony. Zerknęła na Hiraeth.
- A więc? Dokończysz moje szkolenie szamańskie? Czy to będzie coś kosztować? - spytała zaciekawiona.

Re: Jaskinia za wodospadem

: 02 lut 2020, 17:49
autor: Hiraeth
Weszla do jaskini za Uran i rozejrzala sie. Miejsce wydawalo sie faktycznie przytulne i odpowiednie. A kiedy mandrylka wyjęła swoje skorki do opracowania, hurtem zdjela tez swoja, zwinetą w rulon,i zwrocila sie do Chloris, kiedy juz weszla do wneki za nimi.
- Tez bede Cie prosic o to samo, moze, jesli bedziesz pracowac nad wszystkimi razem, pojdzie sprawniej? - zaproponowala. Rozwinęla jasny rulon, jako ze nie posiadala sakiewki ani torby, wysypalo sie z niego kilka przedmiotów - ziola, dwie cebule, i specyficznie wygladajaca drewniana tutka. Zgarnęla je nieuwaznie na kupke, i posunela nieoprawiona skore w strone fenki. - Zalezy mi na zakonserwowaniu jej, zebym mogla jej uzywac jako narzuty, albo czegos w rodzaju... Dywanika. Do rytualow, bo jestem szamanka - wyjasnila rzemieslniczce. - Ten fioletowy znaczek chyba zostanie, nie probuj go wywabiac - pokazala na rune na skraju skory, pozostałość po niedawnym rytuale. - Nie wiem, co moglabym zaoferowac w zamian. Bylabys zainteresowana cebulą? Podobno ma nadzwyczajne wlasciwosci prozdrowotne, a wcale nie tak latwo ja znalezc. - zaproponowala. A potem spojrzala na Uran.
- Chcesz zostac szamanem? - - zapytala, i zamyslila sie. No tak, to wyjasnialo jej wzmiankę o poprzednim nauczycielu, i zamiłowanie do zbierania ziol. Hiraeth jeszcze nigdy nie byla czyims nauczycielem, i taka mozliwosc byla dla niej czyms nowym. Postanowila nieco bardziej zbadac grunt. - Twoj nauczyciel opowiadal ci o Przodkach? O obowiazkach spoczywajacych na szamanach? Czy tylko uczyl cie ziol? Co juz umiesz? Co chcialabys wiedziec? Dlaczego chcesz zostać szamanem? - indagowała.

Re: Jaskinia za wodospadem

: 02 lut 2020, 18:14
autor: Chloris
Uśmiechnęła się wchodząc do jaskini. Uran ma racje, było tu o wiele milej. Chloris również wybrała sobie jakiś suchszy zakątek i usiadła w tym miejscu. Obejrzała skóry które dała jej Uran i wzięła je ze sobą. Położyła je pod ścianą i spojrzała na Hiraeth która podeszłą do niej. Potakiwała głową na jej słowa i również zabrała skórę, po czym ją rozłożyła na dwóch pozostałych. Spojrzała na fioletowy znaczek i słuchała wyjaśnienia. Ciekawe co on przedstawia. Nastawiła uszy słysząc o cebuli i przekrzywiła głowę na bok.
-Tak, może się przydać.-Powiedziała zgodnie z prawdą, z uśmiechem i wzięła ją od niej. Gdy Uran zajęta była rozmową, Chloris zabrała się najpierw za jej skóry. Wzięła sól którą zebrała i rozprowadziła ją po skórze. Wzięła w łapki parę razy trochę wody z wodospadu i nałożyła na skórę, aby sól delikatnie się rozpuściła. Potem rozłożyła ją na skalę, aby lekko się wysuszyła. W tym czasie wzięła dwie pozostałe skóry i powtórzyła proces, po czym również je odłożyła. Przez ten czas pierwsza ze skór zdążyła wyschnąć, więc wzięła ją i zaczęła szukać jakiegoś zbiornika z wodą. Przez to, że znajdowali się za wodospadem, nie trudno było o kałuże wewnątrz jaskini, która była na tyle płytka by w niej nie utonąć, ale na tyle głęboka, żeby można było zanurzyć w niej całą skórę.
Położyła ją w niej i w tym czasie zabrała się za dwie pozostałe, które również włożyła do wody. Usiadła przemęczona i czekała. W końcu po jakimś czasie podeszła do skór i je sprawdziła łapkami. Były elastyczne. Idealnie. Pomachała jeszcze trochę nimi w kałuży, żeby się namoczyły i żeby spadło z nich trochę sierści, która jeszcze została. Znów rozłożyła je w suchym miejscu w jaskini i wróciła do pozostałych.
-Musimy zaczekać aż wyschną, wtedy będą już gotowe.-Powiedziała z ulgą zadyszana i usiadła, żeby odpocząć.
-Właśnie Uran, po co nam trzecia sakiewka?-Zapytała z zainteresowaniem. Przecież one są dwie i mają dwie sakiewki. Może chce komuś sprzedać, np. tej tu Hiraeth?

Re: Jaskinia za wodospadem

: 02 lut 2020, 19:22
autor: Uran
Uran przyjrzała się przedmiotom ze skóry i zaciekawiła ją drewniana tuba, o której gdzieś słyszała. Miała na końcu języka nazwę przedmiotu, ale wtedy rozproszyła się. Zwróciła uwagę na pracę Chloris, której uważnie się przyglądała do momentu zapytania o nauczyciela. Spojrzała na Hiraeth z uśmiechem na ustach.
- No... ten... mój nauczyciel zdążył opowiedzieć tylko o ziołach. Nie wiem kim są przodkowie, umiem zbierać werbenę, voacangę, żywokost oraz... To wszystko. Miał mi opowiedzieć o duchach, ale skończyło się na jednym ziołu. Miał ważne sprawy do załatwienia. - odpowiedziała nieprzekonana o swoich zdolnościach i tak nie do końca zgodnie z prawdą. Trzymała się oficjalnej wersji wydarzeń zgodnie z którą Hiper miał sprawy, musiał iść do wody. Wcale nie zniknął tak po prostu.
- Mój nauczyciel mówił, że to droga bez odwrotu. Chcę zostać szamanem, bo to sposób życia! Bycie łącznikiem dwóch światów musi być ciekawe. - odpowiedziała pewna siebie i wróciła wzrokiem na Chloris, która dokończyła pracę ze słowami.
- Moja sakiewka jest wypchana po brzegi i kończy się w niej miejsce, a i kiedy dorobimy się toreb to możemy je połączyć z sakiewkami zwiększając miejsce. - odparła uśmiechniętą. Uran ma sakiewkę, w której nie zmieszczą się kolejne zbiory. Powinna gdzieś zostawić i wysuszyć zioła lub zrobić z nich ekstrakty.
- Ta drewniana tuba... to się chyba nazywa palacz dusz? Czy chciałabyś go sprzedać lub wymienić za coś innego? - Zapytała fenka. Najpierw wspomniała o zachowaniu sakiewki, ale drewniana tuba zaciekawiła ją na tyle, że była gotowa odstąpić sakiewkę za możliwość rozpalenia ognia.

Re: Jaskinia za wodospadem

: 02 lut 2020, 20:10
autor: Hiraeth
- Och - powiedziala, słuchając Uran. Nie bylo tego duzo. Hiraeth... nie byla tez do konca przekonana. Nie tak to sie odbywalo, nie w jej przypadku. Nie zostala szamanka, bo wydawalo jej sie to fascynujace, została nią, poniewaz ją namaszczono. Wybrano. Uslyszala wezwanie i na nie odpowiedziala. - W jednym masz racje, to faktycznie sposob bycia - powiedziała w koncu. - Trudno powiedziec, czy bez odwrotu. W pewnym sensie tak, bo gdy obudzisz swoja wiez z duchami, zawsze juz bedziesz czuc ich obecnosc. Moze to byc błogosławieństwem, a moze byc utrapieniem... - mowila cicho, troche do Uran, troche do swoich wspomnien. - Szamanem nie zostaje sie z dnia na dzien. Nie polega to tez na zbieraniu ziol. Czym z reszta sa ziola? Jednym z przejawow życia, jednym z elementow jego Kregu, choc mogą spelniac role przekaźników, spoideł czy brakujacych czesci. Na przyklad podczas rytuałow. - Kontynuowala wyklad. - Zycie jest zyciem, niezaleznie od formy, jaka przybiera. Niegodnym jest odbierac je dla wlasnego kaprysu. Karygodnym wrecz jest niszczenie sciezek, ktorymi krocza nasze losy - przerwala, przyjrzala sie mandrylce uwaznie, zeby miec pewnosc, ze slucha. - Niektórych pociąga wiedza, pozorna wladza nad zyciem i smiercią, nawiazywanie kontaktow z czyms, czego zwykli smiertelnicy nie maja szansy zobaczyc. Łatwo wtedy obrosnąć w pyche, latwo stracic kontrolę. A zostajac szamanem, zostajesz jakby ogrodnikiem. Chronisz to, co wymaga ochrony, stawiasz granice,
dbasz o ład, wyrywasz chwasty... i do Ciebie nalezy decyzja, co jest chwastem. To wielka odpowiedzialnosc. Dusze zmarlych Przodkow nie znikaja, i konsekwencje Twoich decyzji moga siegac dalej, niz jestes to sobie w stanie wyobrazic
- nawet teraz Hiraeth czula, ze przekazujac Uran swoja wiedze, w jakimś sensie przejmuje odpowiedzialnosc za poczynania malpy. Chciala wiedziec, ze robi dobrze. Chciala uczulic uczennice przed mozliwymi bledami... bo przeciez widziala, do czego jest zdolna. Mimo to, dala jej szanse. - Powiedz, czy zrozumialas. - zachęciła, zanim przejdzie do innych kwestii.
- Tak, to palacz dusz - potwierdzila teorie na temat artefaktu. Tonem wskazujacym na to, ze uwaza go raczej za zbedny gadżet, niz obiekt pożądania. A mimo to - moze chcac sprowokowac mandrylke? - dodała. - Nie jest na sprzedaż. - Spojrzala teraz na Uran uwaznie, jakby chciala odczytac jej reakcje. Jakby bylo to cos w rodzaju sprawdzianu, od ktorego zalezał dalszy przebieg rozmowy. Co zrobi medyczka?
- Dziękuję ci - powiedziala jeszcze do fenki, zerkajac, jak pracowicie zabrala sie za obrabianie skórek.

- 1 cebula, przekazana Chloris.

Re: Jaskinia za wodospadem

: 05 lut 2020, 21:20
autor: Uran
Uran słuchała z uwagą słów nauczycielka, o której wiele nie wiedziała. Na początku nie przekazała wiedzy, której Uran nie posiadała. Kiedy uczył ją Hiper to wspominał o wybraniu na szamana. Najpierw mieli zbierać zioła, a w tym czasie grubas miał się im przyglądać i po wszystkim zdecydować, czy nadają na święcenia. Były momenty, że znudziła się przemową Hiraeth, ale nie dała tego po sobie poznać, słuchając bądź co bądź całościowej wypowiedzi, z której wyciągała kolejne wnioski. Gdy nauczycielka wyczerpała temat o szamaństwie to Uran przeszła do pytań z ciekawskim uśmiechem wyrytym na twarzyczce.
- Jak dużo jest rytuałów? Jak rozpoznać chwasty od tych dobrych roślin? Co się stanie, jeśli popełnia błąd? Czy poza przodkami są inne istoty? Czy wszyscy przodkowie kiedyś żyli? - pytała dociekliwie i temat zszedł na palacz duch. Westchnęła niezadowolona spoglądając na Chloris.
- Jestem zmuszona ci go odebrać siłą... - uśmiechnęła się głupio. Powaliła fenka na ziemię i zaczęła go łaskotać po brzuszku.
- Chloris! Zabieraj palacz i uciekamy stąd! - zaśmiała się żartobliwie i po paru sekundach skończyła z niespodziewanym łaskotkami, które stały się bardziej spodziewane. Uran wróciła na swoje miejsce.

Re: Jaskinia za wodospadem

: 05 lut 2020, 22:10
autor: Chloris
Spokojnie słuchała, a raczej nie słuchała tylko się przyglądała rozmówcom. Zagapiła się i przestała spostrzegać co się wokół dzieję. Nagle usłyszała swoje imię. Otrząsnęła się i spojrzała w stronę dźwięku.
-Co jest?! Co się dzieję?!-Zapytała przestraszona rozglądając się. Gdy zrozumiała o co chodzi zaśmiała się i spojrzała na Uran.
-Nie strasz mnie!-Powiedziała nadal rozbawiona. Poszła zobaczyć co tam u skór. Były już suche. Wybiegła więc z jaskini gdzie nastał ją deszcz co jej się nie spodobało. Wyrwała więc parę mocnych łodyg z różnych roślin i wróciła do jaskini. Rozciągając je sprawdziła które się najbardziej nadają.
Ta łodyga, która się nie przerwała zostanie wykorzystana. Wzięła jedną ze skór i zrobiła pazurem dziury w odpowiednich miejscach, z odstępami. Użyła łodygi jak nitki i przewiązała ją przez dziury. Pobiegła jeszcze szybko na zewnątrz, urwała kawał kory i wróciła. Wzięła w łapki trochę żywicy z kory i zakleiła zręcznie dziurki, by łodyga nie wypadła i potem mocno ją zawiązała. Sakiewka gotowa. Wzięła skóry z czego jedną podała z uśmiechem Hiraeth, a drugą Uran, razem z sakiewką w zestawie.
-Skończone.-Powiedziała zadowolona z siebie.

Re: Jaskinia za wodospadem

: 05 lut 2020, 22:41
autor: Hiraeth
Hiraeth zmrużyła oczy, przyglądając się mandrylce. Trudno orzec, czy zrozumiała, nie dawała tego po sobie poznać. I nie odpowiedziała na pytanie. Fenka stuliła nieco uszka, ale westchnęła, i mówiła dalej.
- Rytuałów jest tyle, ilu jest szamanów - podjęła. - Każdy przeprowadza je trochę na swój sposób. Owszem, są pewne ogólne zasady, podyktowane właściwościami użytych komponentów i efektem, który się chce uzyskać. Zioła szamańskie są wtedy katalizatorem i wzmacniaczem efektu. Weźmy taki na przykład gwiaździsty mech... - sięgnęła na jedną z półek obleczonych jasnym porostem.
Hiraeth wyrzuca 3d100:
10, 8, 52

- Ten tutaj lśni na biało, jest też odmiana o niebieskim światle, możliwa do znalezienia tylko przez szamanów. Wygląda bardzo podobnie. Mówi się, że to okruchy świateł Przodków, jak te, które znajdują się na niebie - podała Uran, żeby obejrzała roślinę, a potem przejęła ją z powrotem, odkładając na swoją nieporządną kupkę. - Jego światło sprawia, że łatwiej się poruszać w ciemności. Można to przenieść na sferę duchową, i użyć go w rytuałach mających na celu wyrwanie opętanego spod władzy mroku. Służy też do obrzędów związanych z leczeniem światłowstrętu, bo blask przez niego wydzielany jest łagodniejszy dla oczu. - Skończyła omawiać zioło, w sposób bardziej dogłębny, niż dotąd. Może po prostu do Uran trzeba było mówić konkretnie, bez całej warstwy... metafizycznej. Tyle, że dla fenki szamanizm nie istniał bez duchów, i bez całej duchowej otoczki. A to już nie wiedziała, jak ma przekazać mandrylce.
Z resztą chyba nie będzie miała okazji, bo właśnie... została zaatakowana. Zdążyła tylko warknąć krótko, i zaraz znalazła się na ziemi, łapkami do góry, w pozie, w której nie bardzo mogła zrobić cokolwiek, całkowicie pozbawiona godności i kontroli nad sytuacją.
- Aaaaaj - pisnęła bezsilnie. To, co dla każdego innego zwierzęcia mogłoby być żartobliwą pieszczotą, dla niej było nieomal gwałtem na jej przestrzeni osobistej. - Zostaw, zostaw mnie! - próbowała się wywinąć spod zręcznych, małpich łapek. - Przestań natychmiast! We... we... weźcie go sobie! Weźcie sobie ten chędożony palacz! - kiedy tylko łaskotki ustały, Hiraeth momentalnie przekręciła się na brzuch, odzyskując łapkami łączność z podłożem, i odskoczyła w przeciwległy kąt jaskini. Tym razem uszy już miała całkiem położone po sobie. Wykładowy nastrój całkiem gdzieś przepadł.
- Nigdy. Więcej. Tego. Nie rób. - trzęsła się. Zerknęła jeszcze na rzemieślniczkę, jakby spodziewała się, że ona też zaraz wypali z gwałtownymi ruchami w jej kierunku. Ale nie, Chloris zajmowała się spokojnie swoją pracą, metodycznie oprawiając skórki, i jedną z nich przerabiając na sakiewkę. Obserwowanie tej pracy widocznie uspokoiło lisiczkę. Nadal jednak miała w sobie trochę rezerwy, i utraconej równowagi.
- Dziękuję - powiedziała cicho, przyjmując zakonserwowaną, białą skórkę. Faktycznie, fioletowy znaczek pozostał na swoim miejscu. - Mogłabyś jeszcze... dorobić niewielkie otworki po dwóch stronach, żebym mogła przewiązać przez nie jakiś rzemień... o ile jakiś znajdę? Łatwiej byłoby mi ją wtedy nosić zwiniętą w rulon. - Nie chciała przerabiać skórki po prostu na sakiewkę, wolała ją w tej formie. Była bardziej uniwersalna. Mogła robić za pelerynę, albo dywanik. Albo właśnie jak dotąd, za rulon.

[+ 1 gwiaździsty mech, odmiana biała]
[- 1 palacz dusz, odstąpiony na rzecz Uran]

Re: Jaskinia za wodospadem

: 05 lut 2020, 23:18
autor: Uran
Cała Chloris. Pomyślała, że Uran chce napaść na słodkiego fenka i do tego nauczycielkę. To byłby strzał w stopę. Celowo nie potwierdziła, że zrozumiała. Wolała najpierw zadać pytania i wyszła akcja z laskotkami. Usiadła na półce z mchem i zgarnęła palacz dusz widocznie zadowolona, wtedy Chloris przyszła z sakiewką i skórą. Uśmiechnęła się do swojej uczennicy i podrapała ją za uchem.
- Doskonała robota, kochana.
Po pieszczotach dla Chloris położyła nową sakiewkę przed nauczycielką i uśmiechnęła się.
- Żebyś nie mówiła, że zostawiłam cię z niczym... - odpowiedziała, a po uzyskaniu odpowiedzi na pytanie dodała. - Rozumiem, możemy przejść dalej, jeśli pozwolisz.
Zanim przeszli dalej rozejrzała się za gwiaździstym mchem, który znalazła bez problemu i podsunęła go nauczycielce.
- Tobie się bardziej przyda.

► Pokaż Spoiler

► Pokaż Spoiler
//+1 gwiaździsty mech, -1 gwiaździsty mech, +1 sakiewka, -1 sakiewka, +1 palacz dusz,
//