Strona 1 z 5
Przedsionek bazy Pierworodnych
: 10 gru 2018, 22:33
autor: Tib
Liczne skalne półki znajdujące się na zboczach kanionu układają się w ścieżkę która urywa się przy z pozoru małej wnęce w skale. Dopiero bo zbliżeniu się na odpowiednią odległości widać, ze jest to tak na prawdę wejście do ogromnego kompleksu jaskiń który pełni funkcję siedziby Pierworodnych. W przedsionku panuje przyjemny dla oczu półmrok a temperatura niewiele rożni się od tej na zewnątrz.
Z małą NIlimą na grzbiecie Tib prowadził resztę grupy do miejsca które uważał za najbezpieczniejsze na całej Lwiej Ziemi. Pomimo, że nie było go tu od kilku dobrych miesięcy generał bez większych trudności odnalazł właściwą ścieżkę, i już po chwili wszyscy znajdowali się w przedsionku. Tib powęszył trochę by upewnić się, ze nikt pod obecność gwardzistów nie przywłaszczył sobie tego miejsca a kiedy zdał sobie sprawę, że są tutaj sami, na jego pysku pojawił się szeroki uśmiech.
-No Kinder, jesteśmy w domu- rzekł zadowolony po czym położył się na skalnym podłożu, by Nilima mogla bez problemu zsunąć się z jego grzbietu. Jedyne co zaniepokoiło Tiba to fakt, że po drodze nie napotkali żadnego strażnika. Wygląda na to, że w najbliższym czasie trzeba będzie przejść się na Lwią Skałę.
Re: Przedsionek bazy Pierworodnych
: 12 gru 2018, 14:31
autor: Nilima
Mała z ulgą, że są już na swoich terenach, ześlizgnęła się z grzbietu Tiba. W końcu w domu, z dala od okropnego cmentarzyska. Zmęczona całymi tymi wydarzeniami, ziewnęła. Poszukała sobie wygodnego miejsca, aby odpocząć. Kiedy już znalazła sobie miejsce, położyła się spoglądając w kierunku wyjścia. Wykończona całą sytuacją z ucieczką, przymknęła swe kolorowe oczka. Nie trzeba było długo czekać, aby mała usnęła. Smacznie sobie spała, owinąwszy łapki swoim ogonem.
Re: Przedsionek bazy Pierworodnych
: 12 gru 2018, 15:26
autor: Thanatos
Thanatos po obserwacji terenów dołączył do reszty z raportem. Na tamtą chwilę niczego złego nie zauważył. Prawdopodobnie mógł przeoczyć ale jedynie przez zmęćzenie które było spowodowane szukaniem lwiątek. Gdy szedł w kierunku przedsionka bazy aż wszedł do jednej a jaskiń gdzie przebywała cała reszta lwów pierworodnych. Po chwili zobaczył generała i dwójkę rekrutów. Zbliżył się po cichu widząc jak Nilima spała smaczenie i nie miał zamiaru jej budzić. Jedynie czekał na reakcję swojego generała chcąc zdać raport ze swoich obserwacji czyli bezpieczeństwo na terenie przepołowionej Lwiej Ziemi.
Re: Przedsionek bazy Pierworodnych
: 14 gru 2018, 19:33
autor: Datura
Samotna lwica mogła poruszać się o wiele szybciej niż cała zgraja, w dodatku z dodatkowym utrudnieniem w postaci dzieciaków. Za pewne co kilka kroków musieli zatrzymywać się, by wytrzeć bachorom nosy, więc Datura mimo lekkiego opóźnienia dogoniła resztę Pierworodnych.
Odłożyła zioła na jeden z kamieni przy wejściu, żeby dobrze wyschły.
- Coś mnie ominęło? - zapytała głośno, nie zauważając śpiącej Nilimy. - Spotkałam po drodze znajomą. Jakie jest prawdopodobieństwo, że na pustym terenie spotka się jednocześnie dwójkę jednookich lwów? To może być jakaś epidemia, muszę zbadać tą sprawę. Uważajcie lepiej na wasze szczury, żeby im też nie wypadły ślepka. - z rozbawieniem obejrzała się na zebranych.
Re: Przedsionek bazy Pierworodnych
: 15 gru 2018, 21:29
autor: Tib
Tib w milczeniu obserwował jak mała Nil układa się do snu. Po raz kolejny przyłapał się na tym, że zaczyna tęsknić za Hakim i znowu było mu z tego powodu wstyd. Ponieważ widok śpiącej małej był rozczulający do tego stopnia, że w budził w generale „ludzkie” odruchy, ten postanowił szybko skupić swoją uwagę na czymś innym.
-Nic specjalnego- odparł Daturze i wysłuchał tego co szamanka miał mu do powiedzenia. Oczywiście nie mogła zachowywać się cicho i Tib miał nadzieję, że swoim głośnym gadanie nie zbudziła czasem Nilimy.
- Skoro już tu jesteś, to możesz sprawdzić pomieszczenie szamanów, może ostały się jeszcze jakieś zioła po poprzednich szamanach- powiedział szeptem.
-Tahn, rozejrzysz się po okolicy? - zwrócił się do gwardzisty w taki sam sposób jak wcześniej do szamanki- dobrze byłoby rozeznać się nieco w sytuacji, zwłaszcza, ze jakiś czas nas tutaj nie było.
Ja sprawdzę resztę pomieszczeń- rzekł po czym udał się w głąb bazy.
z/t
Re: Przedsionek bazy Pierworodnych
: 15 gru 2018, 22:36
autor: Datura
Machnęła ogonem i obejrzała się na śpiącego bachora. Przynajmniej ona ma spokój od rozkazów Tiba. Swoją drogą generał mógłby zabrać się za jakąś musztrę dla swoich bękartów, póki są na tyle młode by pomyślnie przejść indoktrynację.
- Przecież dopiero przyszłam. - oburzyła się. Niestety szef już wyszedł, nie czekając na jej codzienną porcję narzekań i litanii niezadowolenia. Zmarszczyła więc tylko nos, chwyciła zioła w pysk i mrużąc groźnie fiołkowe ślepia wyszła na zewnątrz.
ZT
Re: Przedsionek bazy Pierworodnych
: 19 gru 2018, 19:41
autor: Thanatos
Thanatos nic nie powiedział, jedynie przytaknął że może zrobić kolejny obchód bo nie miał nic do roboty na dobrą sprawę. Powolnym krokiem szedł bez wyrazu na pysku idąc przed siebie, nie miał za dobrego dnia na radosne podskoki. Wyszedł milczący z bazy.
z/t
Re: Przedsionek bazy Pierworodnych
: 21 gru 2018, 20:23
autor: Nilima
Sen zdecydowanie uspokoił małą lwicę, choć raz nie śniły się jej żadne koszmary dzięki czemu przespała całą noc bez problemów. O świcie gdy tylko otworzyła ślepia przeciągnęła się, rozejrzała po czym ruszyła na wyprawę po terenach.
zt
Re: Przedsionek bazy Pierworodnych
: 09 wrz 2023, 0:19
autor: Malahir
Malahir chętnie przystał na propozycję @Narie i nie ociągając się ruszył wraz ze swymi towarzyszami na południe. Opuszczając dżunglę nie mógł oprzeć się wrażeniu, że zostawia pewien etap swojego życia za sobą, lecz jednocześnie czuł sporą ulgę. Nawet i niekoniecznie ze względu na Daktariego i całe to zamieszanie wokół jego osoby, chorej lwicy i jej brata. Choć nie dało się ukryć, że poczuł się lepiej, opuszczając tamtą grotę. Ot po prostu, wiedział, iż z każdym krokiem zbliża się do swego domu. Co prawda poniekąd obawiał się tego, co może tam ujrzeć, lecz wiedział przecież, że nie mógł tego w nieskończoność odwlekać. Jego miejsce było na Lwiej Ziemi.
Obrał możliwie najkrótszą drogę, co też nastręczyło nieco trudności, przyszło im bowiem przebyć pustynię. Przeprawa przez piaszczyste pustkowie znacznie ich spowolniła, co zdecydowanie nie było mu na łapę. Jednakże nie miał zamiaru narzucić pozostałym szybkiego tempa. Raz, że sam był na to zbyt zmęczony, dwa, przecież mieli ze sobą rannego. Co jakiś czas podczas tego marszu zerkał na @Tamu badawczo, chcąc ocenić, jak czarnogrzywy sobie radzi i czy znów nie opada z sił, w razie potrzeby gotowy na chwilę się zatrzymać, by samiec mógł złapać oddech.
Przybyli do kanionu tuż przed zachodem słońca. Zielonooki był już porządnie zmęczony, zwłaszcza, że po drodze postanowił zapolować. Teraz taszczył w pysku schwytaną młodą gazelę, która miała stać się ich raczej skromną kolacją. Nie dało się ukryć, iż Malahir nie był jakimś wybitnym łowcą i zapewne dawna dowódczyni Lwioziemskiej grupy łowieckiej załamałaby się, widząc jak się do tego zabiera. Jednakże tym razem wziął łowy na siebie, gdyż czuł, że w ten sposób całkiem skutecznie wyładuje resztki kłębiących się w nim emocji. I nawet podziałało, choć kosztem porządnego zmęczenia i bolących łap. Zresztą, wszyscy potrzebowali wrzucić coś na ząb. I się zdrzemnąć.
Jako, że pysk miał zajęty to szedł w milczeniu, niosąc swoją zdobycz i podążając jakąś przypadkowo obraną ścieżką. Przynajmniej póki ta się nagle nie skończyła, tuż przed jakimś skalnym zagłębieniem. Zmarszczył brwi, wymienił spojrzenie z pozostałymi i położył gazelę na ziemi, podchodząc nieco bliżej. Po wetknięciu głowy do środka, rozejrzeniu się i powęszeniu w powietrzu zauważył parę rzeczy. Raz, wnęka była większa, niż przypuszczał i łączyła się z jakimś tunelem. Dwa, najwyraźniej nikogo dawno tu nie było. Wycofał się więc i spojrzał na pozostałych.
- Można by się tu zatrzymać - zaproponował. - Zjeść, potem może się zdrzemnąć, zanim ruszymy dalej - posłał pozostałym spojrzenie, czekając na ich decyzję.
Re: Przedsionek bazy Pierworodnych
: 09 wrz 2023, 12:28
autor: Narie
Przeprawa przez pustynie może i była trudna, ale i na swój sposób kojąca. Kiedy lew skupiał się na przetrwaniu, nie miał czasu myśleć o niczym innym. A w przypadku ilości myśli, które kłębiły się w głowie Narie, była to sytuacja dość korzystna. Ponadto, dużo łatwiej było znieść ból fizyczny niż psychiczny.
Gdy Malahir chciał udać się na polowanie, w pierwszym momencie miała ochotę również to zrobić, ale w porę zorientowała się, że nie powinni zostawiać Tamu samego, a tym bardziej angażować go w polowanie. Dlatego została z nim. Czego potem nieco pożałowała, gdy okazało się, że zdolności łowieckie Malahira pozostawiają nieco do życzenia. Nic jednak nie powiedziała, zamiast tego posyłając samcowi pełen wdzięczności uśmiech.
Gdy dotarli do groty, z jednej strony poczuła ulgę, że w końcu dane im będzie odpocząć, ale z drugiej strony... Poczuła, jak na myśl o tym, co musi zrobić, krew zaczyna szumieć jej w uszach. Teraz już nie miała dokąd dalej uciec. Znaczy, uciec zawsze mogła, zignorować wszystko, co się wydarzyło i po prostu zniknąć. Ale nie miała serca tego zrobić. A jednocześnie nie miała odwagi zdobyć się na to, co podczas drogi postanowiła.
Tymczasem wsunęła się do tunelu, i ostrożnie, węsząc i uważnie nasłuchując, przeszła dalej, aż do miejsca, gdy grota nieco się poszerzała, tak, że mogli się tu swobodnie całą trójką zmieścić.
- Myślę, że tu będzie dobrze. Wygląda na to, że od dawna nikt tu nie zaglądał - zawołała w stronę wyjścia. Czując, jak coraz szybciej bije jej serce, przysiadła pod ścianą i poczekała, aż reszta do niej dołączy.
- Bardzo przepraszam, że was w to wplątałam. Nie sądziłam, że tak się to potoczy - zaczęła dość niezdarnie, właściwie zupełnie nie to miała zamiar powiedzieć. Znaczy to też była prawda, przecież cały pomysł z szukaniem Daktariego wyszedł właśnie od niej. Ale to już było, teraz powinni się skupić na przyszłości... Ugh, dlaczego to wszystko musiało być takie trudne?
- Wiem, że pewnie chcielibyście już o tym zapomnieć... - Odruchowo rzuciła samcom spojrzenie, i zaraz tego pożałowała. Szybko spuściła wzrok. Jednak przemawianie do własnych łap było nieco łatwiejsze. Dlaczego muszę się zachowywać jak wystraszone lwiątko? Być może dlatego, że właśnie nim się Narie w tym momencie czuła. - ...ale może dobrze by było znaleźć jakiegoś, no, medyka? Wiem, że mówili, że się nią zajmą, ale tam jest tylko ten jeden, a on, jak już wiemy, nic więcej nie zrobi, ale może ktoś inny by umiał? Pomóc? - wyrzuciła z siebie szybko resztę słów. W napięciu czekała na odpowiedź, wciąż unikając kontaktu wzrokowego.