Strona 1 z 7

Wielka Czaszka

: 26 paź 2018, 15:32
autor: Praojciec
Największa spośród czaszek słoni znajdująca się na niewielkim wzniesieniu. Przez otwór gębowy można przedostać się do wnętrza, które nie pomieści zbyt licznej grupy zwierząt. Z drugiej strony znajduje się też wyłamane w kościach przejście prowadzące na kręgosłup, którym można zsunąć się na dół. Przy wietrznej pogodzie nie brak tu świstów powietrza przeciskających się przez ciasne szczeliny między kośćmi.
~Lyanna

Re: Wielka Czaszka

: 18 lis 2018, 23:22
autor: Nox
Zjawił się w pobliżu największej z czaszek słoni z Myrą siedzącą mu na grzbiecie. I z kością średnich rozmiarów w pysku - w dodatku poszczęściło mu się, bowiem udało mu się dorwać jeszcze całkiem świeżą w okolicy. A w każdym razie świeższą niż większość tutejszych. Przeszedł przez otwór gębowy wielkiej czachy po to, by po momencie ułożyć się wygodnie na brzuchu w "przejściu" z drugiej strony. Obrzucił przeciągłym spojrzeniem okolicę, a na jego pysku pojawił się lekki uśmieszek. Samcowi wyrwało się ciche "heh". Następnie skupił się on na obgryzaniu znalezionej wcześniej kości.
- Muszę przyznać... - Chrup, chrup. - ...że całkiem mi się tu podoba. - CHRUP. - Moglibyśmy zatrzymać się tutaj na dłużej, tak? - Chrup i... trzask, przegryzł kość mniej więcej w połowie. Przesunął łapą jedną z połówek nieco na bok i zaczął dobierać się do szpiku w tej drugiej.

Re: Wielka Czaszka

: 19 lis 2018, 0:24
autor: Myra
Podróżowanie na plecach czterołapego było dość wygodne. Zwłaszcza, że nie musiała się męczyć, ani gonić go swoim dość powolnym lataniem. W związku z tym, zwykle pozwalała wybierać Noxowi kierunek, jedynie komentując jego wybory, jeśli zaszła taka potrzeba. Albo i nie zaszła, a ona po prostu miała ochotę porozmawiać. Tak więc, kiedy tylko znaleźli się w środku czaszki, zeskoczyła całkiem zgrabnie z grzbietu swojego towarzysza i rozejrzała się. - Nie widzę problemu. - wskoczyła na pozostawioną przez Noxa część kości i popukała w nią kilkakrotnie pazurkiem, po czym usatysfakcjonowana odgłosem stuknęła w nią dziobem. - Ale pamiętaj, że samymi kośćmi się raczej nie najesz, szaraku. - przekrzywiła głowę, mierząc wzrokiem hienę i jednym susem wróciła na jego grzbiet, skąd miała mimo wszystko dużo lepszy widok na okolicę. Nie, żeby było tu zbyt dużo do oglądania, a okolica była jakoś szczególnie duża. - Zostaw mi trochę. - dodała po chwili rozbawionym tonem i dziobnęła kompana lekko w ucho, jakby chcąc go powstrzymać przed zbyt szybkim pożarciem całej kości. Jej też się coś należało, w końcu była oczami wszystkich operacji.

Re: Wielka Czaszka

: 19 lis 2018, 16:27
autor: Nox
Spoglądał na Myrę kątem oka, dalej dobierając się do połowy kości, którą przytrzymywał przednimi łapami. Jednak po tym, gdy kruczyca się odezwała, ten na moment przestał.
- No wiesz... przydałoby się zrzucić parę kilo. - Zaśmiał się krótko i ochryple. Wcale nie miał nadwagi, ale nieraz zdarzało mu się żartować na swój temat. Zaraz oblizał nos i udzielił poważniejszej odpowiedzi, robiąc przy tym nieco zamyśloną minę: - Ta. Racja. Powinniśmy niedługo na coś zapolować, tak? - I ten jego nawyk dodawania "tak?" na końcu niektórych zdań ujawnił się ponownie!
Poruszył uchem zaraz po dziobnięciu. Był do tego przyzwyczajony. A to skubanie jego uszu przez melanistyczną towarzyszkę było na swój sposób całkiem urocze. Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, który wyglądał raczej groźnie - ale na pewno nie dla Myry, która musiała być już przyzwyczajona do jego szczerzenia kłów. Ot, taka uroda.
- Hmmm... No cóóóż, miałem zostawić tę drugą połowę na później, aaaale skoro nalegasz... - Zdusił śmiech, stukając pazurem w drugą połowę kości leżącą obok. Może sobie jakiś szpik z niej ptaszyna wydłubie! ...w gruncie rzeczy Nox od początku planował zostawić drugą połowę dla swej ptasiej kompanki, jednak lubił się z nią trochę podroczyć.

Re: Wielka Czaszka

: 19 lis 2018, 19:49
autor: Myra
- Chyba futra. - odparła na jakże dobrze znany komentarz o wadze i przewróciła oczami, przekrzywiając głowę. Tak, już dawno zdążyła przywyknąć do tego typu żarcików, więc można powiedzieć, że jej osobisty konkurs na odpowiednią ripostę trwał w najlepsze. Zachichotała, cicho klekocząc przy tym dziobem i podniosła do góry jedno ze skrzydeł, aby zacząć je czyścić. Otrzepała łebkiem kurz z całości i zabrała się na pielęgnowanie pojedynczych piór. Była raczej typem czyściocha, jeśli chodzi o własne upierzenie. I trzeba przyznać, że zdarzało jej się próbować doprowadzić do porządku także owłosienie Noxa. Zwykle bez większych rezultatów.
- Tak, zdecydowanie. A przynajmniej ty powinieneś… Gdybym chciała, bez problemu mogłabym się najeść twoimi pchłami. - znów zachichotała, nie przerywając czyszczenia skrzydła. - Wiesz, bez łaski… - mruknęła po “łaskawym” odstąpieniu jej kości, choć doskonale zdawała sobie sprawę z droczenia. - Zawsze mogę znaleźć sobie coś sama. Och, nieszczęsny losie... - mimo wszystko, przerwała na chwilę toaletę i sfrunęła na ziemię, zataczając niewielkie koło dookoła swojego towarzysza. Kilkoma susami doskoczyła do kości i zabrała się za jedzenie. Oczywistym było, że nie zje wszystkiego, ale przecież tuż obok siedziała wygłodniała hiena, która z pewnością ochoczo zajmie się wszystkimi resztkami po obiedzie kruczycy. Oby tylko przez przypadek nie zjadł też jej. - Kiedy skończysz jeść, warto będzie dokładniej obejrzeć to miejsce… - dodała po chwili, z dziobem nadal zatopionym w szpiku.

Re: Wielka Czaszka

: 20 lis 2018, 16:11
autor: Nox
- A co, gdy nadejdą mrozy? - rzekł z teatralnym przejęciem, gdy już oderwał się od kości; podniósł się do siadu i przycisnął jedną z łap do swojej klatki piersiowej. Jakże dramatycznie. Nie, żeby jakieś mrozy kiedykolwiek go dopadły... w każdym razie sobie nie przypominał. Prędzej pora deszczowa, ale to co innego. W każdym razie nie oczekiwał odpowiedzi na to jakże durne pytanie, jedynie oblizał pysk - prawie skończył tamtą kość. Zerknął na czyszczącą się Myrę. Yup, jego nie można było kompletnie doczyścić - rozczochrana sierść w której często tkwiły jakiejś listki, gałązki i inne takie a także niekiedy posklejania (choćby krwią) nie należała do najłatwiejszych w czyszczeniu. I na pewno było męczące, w szczególności dla tak małego ptaszka. Jednak on się kąpał! ...czasami. Niedokładnie. Było to bardziej płukanie cielska niż jakaś porządna kąpiel.
Na to co powiedziała Myra o pchłach, Nox parsknął szczerym śmiechem. Głośnym, typowo hienim, na pewno nieprzyjemny dla dużej części istot - w szczególności lwów, których to większość za jego gatunkiem nie przepadała. A przynajmniej z jego doświadczenia. Hieni śmiech poniósł się po okolicy. Samiec już nieraz był nosicielem pcheł, chociaż ostatnio swędzenie mu nie dokuczało.
Na kolejne słowa nie odpowiedział - położył się z powrotem, gwałtownie, by dokończyć pałaszowanie kości. A niedużo mu zostało, więc i szło szybko.
- Co racja... - Gryz, mlask. - ...to racja. - A po momencie przełknął już ostatnią część swego znaleziska.

Re: Wielka Czaszka

: 24 lis 2018, 14:32
autor: Myra
- Jesteś niemożliwy. - odparła lekko rozbawionym tonem i po raz kolejny przewróciła oczami na komentarz o mrozach. Już dawno zdążyła przyzwyczaić się do tego typu wypowiedzi z jego strony, nie były więc dla niej żadnym zdziwieniem. Wręcz byłaby nieco rozczarowana, gdyby jej towarzysz nie zdecydował się na takie rozwinięcie tego tematu, bo choć raczej nie przyznałaby się do takich wniosków przed hienim samcem, jego z pozoru niezbyt sensowne wtrącenia naprawdę ją bawiły.
Wzdrygnęła się lekko, kiedy gwałtownie opadł na ziemię. Była w końcu tylko niezbyt silnym ptaszkiem, więc instynkty nadal w niej siedziały i tak niespodziewany ruch z jego strony musiał wzbudzić w niej jakąś reakcję. Oczywiście, że mu ufała, nie zmieniało to jednak faktu, że gdyby chciał, mógłby połknąć ją w dwóch kęsach, zanim zdążyłaby zakrakać swoim kruczym głosikiem. Postanowiła jednak nie wypominać tego Noxowi i kontynuowała swój posiłek, oczyszczając kość ze szpiku swoim wprawnym w tego typu aktywnościach dziobem. Zajęło jej to nieco więcej czasu, niż hienie, ale nie przejęła się tym szczególnie. Dopiero, kiedy napełniła już swój żołądek, zeskoczyła z kości, na której pozostało jeszcze całkiem sporo pożywienia. - Reszta twoja. - oznajmiła krótko i oddaliła się na stosowną odległość, aby nie przeszkadzać hienie w posiłku. Zmierzyła go spojrzeniem ciemnych oczu. - Oczywiście. Zawsze mam rację.

Re: Wielka Czaszka

: 04 gru 2018, 13:58
autor: Nox
Przeciągnął się leniwie i podrapał się jedną z przednich łap za uchem. Zagarnął do siebie to, co zostawiła po sobie jego towarzyszka, a na jej ostatnie słowa zaśmiał się cicho.
- Przynajmniej mamy miejsce, do którego możemy zawsze wrócić, tak? - rzekł i zaraz zabrał się za kończenie kości. Co prawda to nie było to samo co mięso i na samych kościach pewnie specjalnie długo by nie pociągnął, ale to zawsze coś, by zabić głód, zwłaszcza, gdy nie uda się ani nic upolować, ani nic znaleźć, prawda?
Po całkiem szybko skończonym posiłku poleżał jeszcze przez moment, strzygąc uszami.
- Wypadałoby się... - przerwał, by mlasnąć głośno. - ...rozejrzeć za bardziej urodzajnymi ziemiami. Mimo wszystko. - Podniósł się powoli na nogi - posiłek chyba nieco go rozleniwił, ale zawsze mogli zrobić sobie po drodze jakąś przerwę. ...i z całą pewnością zrobią! Otrzepał się, posłał Myrze krótki uśmiech, a następnie ruszył przed siebie. Wraz z kruczycą, oczywiście!

ztx2

Re: Wielka Czaszka

: 07 sie 2019, 23:09
autor: Rumcajs
Rumcajs szedł długo. Trudno powiedzieć nawet ile czasu zajęło mu przebycie drogi z miejsca które można by określić mianem "donikąd". Właściwie, to jedno z tych rzeczy, którymi się dzieci straszy, które napawają trwogą i o których zdecydowanie nie mówiło się głośno. A dopiero dotarł do centrum, tak mu się zdawało, tej piekielnej czeluści.
Mijał już takie krainy, że ciężko było wywołać w nim zdumienie, ale widok ogromniastej czaszki, wiekowej, jakiegoś słonia, otworzył mu i ślepia szerzej i buźkę. Wspomnienie było jakby znajome, jakby w zasadzie kiedyś tutaj był, ale było to tak dawno temu, że równie dobrze mógł sobie to za dzieciaka wymyślić.
Nie mógł jednak powstrzymać swej ciekawości przed zbadaniem tej osobliwości i czym prędzej wetknął swój malowany łeb w jeden w wolnych otworów.

Re: Wielka Czaszka

: 12 sie 2019, 12:41
autor: Mistrz Gry
No tak oczywiście Bert spodziewał się jaki będzie jego pracodawca kiedy przyjmował zlecenie od słynnego Wodza, ale co innego wyobrażenia a co innego rzeczywistość. Ten mroczny jak najgłębsze czeluście pod ziemią osobnik sprawiał straszliwe wrażenie, a jego zupełnie wypruty z emocji głos i przenikliwy wzrok sprawiały, że nawet tak doświadczonemu zabijace jakim był Bert krew ścinała się w żyłach. Poniekąd najemnik nieco współczuł tej krainie, ale cieszył się że Wódz nie nawiedził jego ojczyzny, a za zarobione paciorki po powrocie do domu będzie żył jak król. Pogrążony w rozmyślaniach ledwo co zauważył zadnią część jakiegoś lwa. Jego przednie elementy niknęły we wnętrzu ogromnej czaszki.
- I co ciekawe rzeczy widać w środku łba martwego? -zawołał zanim zdążył się powstrzymać. Musiał odreagować jakoś spotkanie z opancerzonym skurczybykiem i rozmowa z losowo napotkanym gościem mogła się świetnie sprawdzić. Poza tym i tak nie wiedział gdzie znaleźć swój cel co oznaczało, że ma czas.