Strona 1 z 3
Gejzery
: 26 paź 2018, 17:00
autor: Praojciec

Miejsce, które osłonięte jest przez wysokie skały. W ziemi znajdują się okrągłe otwory z gotująca się wodą. Trzeba uważać aby nie zbliżyć się za blisko. Woda co jakiś czas wybucha wyrzucać w niebo parę i wrzątek.
~Ragir
Re: Gejzery
: 08 kwie 2019, 9:57
autor: Jojo
Słyszała opowieści o królu Simbie i Nali, którzy sami zawędrowali na Cmentarzysko. Oni potrafili, to też! Nie wierzyła w tą część historii, w której hieny chciały ich zjeść. Na pewno mama tak tylko straszyła, żeby nie chodzili do Wodopoju gdzie mieszkają hieny, bo wujek Tib byłby zły.
Łatwo było trafić na cmentarz. Wystarczy iść w stronę tego ciemnego miejsca, mając Lwią Skałę ciągle za plecami. Droga była jednak daleka i parę razy musiała zatrzymywać się po drodze na odpoczynek. Ciekawe, cze mama już zobaczyła, że jej nie ma. Hi hi, ale jej zrobiła psikusa!
Mijała różne dziwne kości, które musiały pochodzić od ogromnych zwierząt. Ciekawe kto był w stanie zjeść takiego wielkiego słonia. Zwiedzając zakamarki, trafiła do jakiegoś miejsca, gdzie było dużo mgły. Czuła się, jakby szła przez chmurkę. Weszła przez szparę w skałach do jakiejś groty i zobaczyła skąd pochodzi mgła. Wydobywała się z ziemi gorącymi strumieniami, buchając w niebo. Aha, czyli stąd się biorą chmury!
Re: Gejzery
: 08 kwie 2019, 21:41
autor: Mane
Bez większego celu, bez jakiegoś planu, przechadzałem się terenami… jakimiś terenami. W zasadzie to nawet dokładnie nie miałem pojęcia, gdzie jestem. Ale skoro Pan Śmierć oczekiwał, że coś będę robił… to przechadzanie się miejscami, których nie znałem, mogło niejako pod to podchodzić. Zawsze najważniejsze było sprawianie wrażenie, że się coś robi. Gdyby się mnie nagle spytał, co zrobiłem w jego imieniu, to… to mógłbym powiedzieć, że próbowałem a nie miałem okazji. Bo jednak wędrówka mogła sprawiać wrażenie… właśnie szukania okazji. Oczywiście byłoby lepiej, gdyby żadna mi się nie trafiła. Nie chciałem się narażać dla jakiegoś podejrzanego typa z tych całych Heroldów Nadchodzącego Przeczyszczenia. No ale również nie chciałem mu się wprost sprzeciwiać. Markowanie jakichś działań było więc takie… najbezpieczniejsze i najwygodniejsze. Może w końcu stary dziad zapomni o mnie i mnie zostawi w spokoju? A póki co… no to wędrowałem. Bo rzeczywiście mógł mieć jakichś szpiegów, więc lepiej było robić cokolwiek, by mieć dowód, że się próbowało. I tak wędrując dotarłem… do jakiegoś dziwnego miejsca. Gdzie były… dziury w ziemi, z których coś wylatywało? Zmrużyłem oczy, przyglądając się temu podejrzliwie. No czegoś takiego to ja w życiu nie widziałem. Powoli, ostrożnie, zachowując czujność i rozglądając się na boki, zacząłem się skradać do jakiegoś… czegoś. I nagle… nagle… to jakby wybuchło. Przerażony odskoczyłem, szczerząc kły i próbując to wystraszyć. Ale to… no chyba nic sobie ze mnie nie robiło, bo po chwili wybuchła kolejna dziura, znajdujący się tuż obok. Co za wstrętne, przebrzydłe miejsce! Zacząłem obchodzić te dziwne otwory w większej odległości, rozglądając się uważnie na boki. Miejsce było… bardzo niegościnne. Ale… może to lepiej? Bo tutaj chyba na nikogo nie natrafię – zwłaszcza na szpiegów Pana Śmierć i jego Nadchodzącego Przeczyszczenia. Jednak… jednak po chwili natrafiłem na jakiś ślad, na czyjś zapach. Ale… ale kto mógł być w tak niegościnnym miejscu? Ruszyłem powoli śladem, zastanawiając się, kim był nieznajomy i czego tutaj szukał.
Re: Gejzery
: 08 kwie 2019, 23:47
autor: Jojo
Ciekawsko podeszła bliżej gejzera próbując przyjrzeć się, skąd bierze się ta cała para.
- Auć! - nie spodziewała się, że będzie gorąca. Myślała, że skoro z chmur pada zimny deszcze to i one są zimne. A jednak nie. Może ochładzają się dopiero kiedy powędrują do góry, do nieba? Obeszła gejzer dookoła, tym razem uważając żeby nie podejść za blisko pary. Zauważyła, że wybucha w równych odstępach czasu. Ciekawie dlaczego i skąd wie kiedy ma polecieć. A może dałoby się w ten sposób polecieć do nieba razem z parą. Jedyną przeszkodą była temperatura, bo łapki bolały by ją gdyby za długo trzymała je w gorącu. Ale może spróbować najpierw jak to działa. Wybrała największy kamień i wrzuciła do gejzera, gdy akurat był spokojny. Następnie odczekała chwilę i z głośnym śmiechem patrzyła jak kamyk został porwany do góry.
Re: Gejzery
: 09 kwie 2019, 20:10
autor: Mane
Szedłem powoli, niespiesznie, ostrożnie po śladach, jakie zauważyłem. Niestety zapach nie za wiele mi mówił. Był częściowo maskowany przez… no jakieś zapachy tego miejsca. Czyżby to coś wybuchającego powodowało taki zapach? Jakieś wyziewy? Nie pachniało to najprzyjemniej, więc może były trujące? Prawdę mówiąc nie miałem pojęcia, ale ciekawość zwyciężyła. I szedłem dalej śladami. Jak się okazało, należącymi do jakiegoś małego lwiątka – domyśliłem się, gdy przeszedłem po jakimś luźniejszym podłożu, na którym wyraźnie odbiły się odciski łap. Ciekawie… bo co tutaj robiło jakieś lwiątko? Mieszkało tutaj? Z rodzicami? Ale innych śladów nie widziałem. W końcu… w końcu je dostrzegłem. A w zasadzie najpierw usłyszałem jego śmiech. Czy raczej jej śmiech, jak się po chwili domyśliłem. Nie widziała mnie? Zacząłem powoli do niej podchodzić, powoli do niej się skradać. Chyba była bardzo zainteresowana tą całą dziurą i nie zwracała uwagi na mnie. Dostrzegła mnie? Jeśli nie, to starałem się do niej podejść… i po prostu doskoczyć do niej, chwytając ją za kark i przygniatając do ziemi. Jeśli mnie jednak zauważyła… to wpatrzyłem się w jakiś gejzer. Bo nic, ale to nic podejrzanego tutaj nie robiłem. Nic a nic.
Re: Gejzery
: 09 kwie 2019, 20:30
autor: Jojo
Wlepiając oczka w buchającą parę, obeszła gejzer kilka razy dookoła. Kiedy powie mamie ile fajnych rzeczy się dzisiaj nauczyła, na pewno będzie z niej dumna. Przy kolejnym okrążeniu wokół chmurkowego źródła zauważyła, że jest tu ktoś jeszcze. Na początku ze strachu cofnęła się kilka kroczków, ale po przyjrzeniu się zauważyła, że to tylko lew. Przez krótki momencik miała nadzieję, że to może tata, ale ten pan wyglądał inaczej.
- Pan tu mieszka? - zapytała ciekawsko lwa wpatrującego się w gejzer. Przezwyciężyła dziecinną nieśmiałość i podeszła bliżej niego. Przypomniała sobie jednak co usłyszała ostatnio pod Lwią Skałą.
- Jest pan zły? Bo mama mówiła, że obcy mogą być źli. - patrzyła niebieskimi ślepkami na lwa, licząc że powie że jest dobry. Przecież by nie kłamał. W końcu jest dorosły, więc wie że tak nie wolno.
Re: Gejzery
: 09 kwie 2019, 20:43
autor: Mane
Zacząłem się powoli skradać w stronę nieznajomego lwiątka i już, już, miałem się na nie rzucić… gdy nagle zostałem dostrzeżony. A to zmieniło moje plany. Na otwartej przestrzeni bym z łatwością je dogonił a tutaj, jakby zaczęło uciekać i kluczyć między tymi dziurami, to mogłoby nie być za łatwo. Zwłaszcza, że jak podejrzewałem, ona znała teren, a w pobliżu mogli być jej rodzice, jak przewidywałem. Więc… więc szybko wbiłem spojrzenie w dziurę z ziemi z buchającą parą i dopiero po chwili obróciłem łeb, wbijając spojrzenie w nieznajomą, mrugając kilka razy, jakbym dopiero teraz ją dostrzegł.
- Czy ja tutaj mieszkam? – jej pytanie mnie zaskoczyło. Bo sugerowało, że ona nie jest tutaj stałym bywalcem, skoro nie wiedziała, że nie mieszkam. Czyli… czyli może nie zna tych terenów a jej rodziców jednak tutaj nie ma? Dobrze byłoby ją jednak o to wypytać.
- Czy ja tutaj mieszkam? Oczywiście, że tak! Ale nigdy Cię tutaj nie widziałem. Często tutaj przychodzić? – zacząłem się jej wypytywać, próbując zdobyć o niej jakieś informacje. Z jej pytania… i w sumie z tego wcześniejszego zainteresowania tymi dziurami, mogłem się domyślić, że jednak nie mieszka tutaj.
- Nie, nie, oczywiście, że nie jestem zły. Ale Twoja mama ma racje! Trzeba uważać na złe lwy… bo są złe – przytaknąłem. Skoro podzielałem opinię jej mamy, skoro się z nią zgadzałem, znaczyło to chyba, że jestem dobry. Młoda lwiczka na pewno w jakimś stopniu identyfikowała się ze swoją matką, podziwiała ją i powinna od razu bardziej ufać tym, którzy zgadzają się i chwalą jej mamę.
- Twoja mamusia jest bardzo, bardzo mądra. A gdzie ona jest? Nie z Tobą? Wybrałaś się tutaj z tatusiem? – dopytywałem się, próbując zdobyć jak najwięcej informacji.
Re: Gejzery
: 09 kwie 2019, 20:52
autor: Jojo
Skoro ten lew mieszkał na cmentarzu, to opowieści o złych hienach, które chciały zjeść Simbę musiały być tylko bajką. Przecież on wcale nie chciał jej zjeść.
- Jestem tutaj pierwszy raz. Przyszłam aż z Lwiej Skały. - pochwaliła się, podnosząc dumnie głowę. W końcu to była daleka droga i wyczyn co nie miara.
- Nie tylko lwy. Ostatnio przyszedł do nas jakiś dziwny pan, który nie był lwem i chciał się z nami pobawić w chowanego. Ale mama kazała nam wracać do domu, bo mówiła że może być zły. A ja nie wierzę, bo jakby był zły to by się przecież nie chciał z nami bawić. - z jej dziecięcego punktu widzenia ten fakt wydawał się oczywisty.
- Tak, jest mądra. I zna dużo ładnych opowieści. I potrafi odpowiedzieć na wszystkie pytania. - wyliczała, zadowolona że obcy pan chwali jej mamę.
- Przyszłam tutaj sama, bo jestem już duża. - odpowiedziała pewna siebie.
Re: Gejzery
: 09 kwie 2019, 21:13
autor: Mane
Jej słowa zainteresowały mnie. Z Lwiej Skały? Nie za wiele wiedziałem o tutejszych stadach, może parę informacji ze słyszenia, a Pan Śmierć wymagał ode mnie… no by wiedzieć trochę więcej. Czyżbym właśnie znalazł… źródło potrzebnych mi informacji? Bo taka młoda lwica nie była mi do niczego potrzebna. Była za młoda bym się z nią zabawił tak, jak zwykłem zabawiać się z lwicami. Ale jej informacje… mogły być cenne. Za to jej zniknięcie byłoby chyba tym, o co chodziło Panu Śmierć i tym jego Hordom Przeczyszczenia.
- Aż z Lwiej Skały? To przecież daleko? Dałaś radę? – spytałem z podziwem. Nie miałem pojęcia, czy rzeczywiście to była spora odległość. To jej słowo „aż” to sugerowało. Ale liczyłem, że w odpowiedzi dowiem się coś więcej o dystansie, który nas od tej Lwiej Skały dzielił. Skoro było to daleko, to może byliśmy bezpieczni?
- Dziwny Pan? – zainteresowałem się – A kim był? Kotowatym? Roślinożercą? Jak wyglądał? – dopytywałem zainteresowany – Tak, Twoja mama miała rację. Na pewno był bardzo zły. Zwłaszcza skoro nie był lwem – przytaknąłem. Niejako sugerując, że skoro ja jestem lwem, to muszę być dobry. Nie mówiłem tego wprost, ale starałem się, by taki wniosek sam się nasuwał.
- A jak ma mama na imię? Opowiesz mi coś o niej? – poprosiłem – W sumie o tatusiu… tez możesz – dodałem, łaknąć wiedzy.
- Często tak zwiedzasz różne tereny? Może chcesz bym i ja Cię oprowadził – zaproponowałem jej.
Re: Gejzery
: 09 kwie 2019, 21:45
autor: Jojo
Wyszczerzyła ząbki z zadowolenia.
- Aha! Bardzo, bardzo daleko. I strasznie zgłodniałam. Ma pan może coś do jedzenia? - był przecież dorosły, więc na pewno potrafił coś upolować.
- Wyglądał jak moja siostra Tunu. Tylko był dużo większy. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Nie znała się jeszcze na gatunkach zwierząt. Nie spotkała jeszcze zbyt wiele osób poza własną rodziną.
- Czyli moja siostra też jest zła? - spytała z niepokojem. Na początku uważała, że Tunu jest dziwna, ale potem ją polubiła. Nie chciałaby żeby była zła.
- Mama ma na imię Shani. Jest bardzo ładna i mądra. A tata jest duży i silny. Ma czarną grzywę, ciemniejszą niż pan. A jak pan ma na imię? - zapytała, przechylając głowę.
- Nie często. Ale jak będę dorosła zwiedzę całą krainę, albo nawet cały świat! - była tego całkowicie przekonana. Przecież świat nie mógł być aż tak duży.
- Dobrze. - zgodziła się zadowolona, że nie będzie już musiała błądzić - Zna pan jakieś fajne miejsca? I to prawda, że hieny chciały tutaj zjeść króla Simbę? - to pytanie ciągle nie dawało jej spokoju.