Strona 1 z 21

Pływające kwiaty

: 30 paź 2018, 10:59
autor: Nana
Obrazek
Ogromne lilie wodne, które unoszą się na powierzchni wody gwarantując bezpieczną przeprawę dla mniejszych zwierząt. Liście z długim ogonkiem, sięgają ponad dwa metry głębokości zbiornika wodnego a unoszą się dzięki licznym komorom powietrznym w blaszce liściowej. Kwiaty koloru bieli i różu wydzielają przyjemny, łagodny zapach.

Re: Pływające kwiaty

: 18 gru 2018, 15:04
autor: Ragir
Przyszedłem tutaj. Lyanna sam zda raport. Ja miałem dosyć tego czekania. Tutaj trochę odpocznę i ruszę na lwią ziemię. Chciałem zobaczyć co tam się dzieje. Jeden lew jest mniej zauważalny niż grupa. Położyłem się na ziemi i zabrałem za oczyszczanie i ogarnianie swojego futra. Trochę zdenerwowanie.. nie, irytacja całą ta szopką przy jeziorze mnie lekko znużyła. Teraz jednak w tym w miarę spokojnym miejscu mogłem odpocząć. Ruszę gdzieś dalej. Tak też odpoczywałem z kilka godzin i wstałem aby ruszyć na teren 'wroga".
zt

Re: Pływające kwiaty

: 22 sty 2019, 20:26
autor: Sigrun
Częste postoje, odpoczynki były na porządku dziennym. Nigdzie się jej nie śpieszyło, nikt jej nie gonił. Miała czas na różne przemyślenia z jednym wyjątkiem. Nie rozpamiętywała przeszłości, gubiła się we własnych wspomnieniach. To jej czy już cudze? Nie mogła sobie przypomnieć, niewyraźne i zniekształcone obrazy. Nie odczuwała z tego powodu żalu, co tu żałować gdy się nie pamięta. Każdemu jej krokowi towarzyszył szelest grzechotki umieszczonej na końcówce ogona, brzęczącej niczym natrętny owad. Zboczyła nieco z głównej ścieżki zapuszczając się bardziej w głąb moczarów. Trafiła na bajoro z unoszącymi się na tafli wody ogromnymi liściami i korowymi kwiatami. Zerwałaby chociaż jeden ale były zbyt oddalone a nie miała pewności jak głęboka jest woda i co się w niej kryje. Po jednym z liści przemieszczał się ptak, najprawdopodobniej stały tubylec tutejszych terenów. Usiadła przy brzegu patrząc w mętny obraz odbicia samej siebie. Po dłuższej chwili przeniosła się na powalony pień, na którym mogła spokojnie się położyć nie brudząc przy tym futra. Wylizała ubłocone łapy od podroży po nasiąkniętej wilgocią ziemi a potem oparła na nich łeb. Sapnęła ciężko nosem obserwując okolicę, wsłuchując się w rechot żab i cykanie świerszczy.

Re: Pływające kwiaty

: 22 sty 2019, 21:33
autor: Datura
Paskudne, obślizgłe błoto pokrywało niemalże całe jej futro. Już przekonała się dlaczego na bagnie należy uważać gdzie się stawia łapy, gdyż można z łatwością wpaść do dziury pełnej cuchnącej brei. Woda w tym miejscu była odrobinę czystsza, co oznaczało że zanurzając się w niej ma szansę na oczyszczenie się z błota lub po prostu zastąpienie poprzedniej warstwy brudu nową. Z tą myślą dała nura pod taflę wody, by zaraz wynurzyć się z niej głośno prychając i wypluwając rozwodniony szlam. To była zła decyzja, zdecydowanie. Otrząsnęła się zamaszyście, choć nie pomogło to ani trochę na jej wygląd. Uznała, że przydałoby się znaleźć jakiś suchy kawałek terenu, więc krok za krokiem zaczęła człapać przed siebie.

Re: Pływające kwiaty

: 22 sty 2019, 21:55
autor: Sigrun
Wizja sielanki wśród uroczego krajobrazu i koncertu została przerwana przez sapiące i prychające błotne stworzenie. Dość niecodzienny widok. Podniosła głowę przyglądając się temu zjawisku z zaciekawieniem. Z każdym krokiem błotnej sylwetki miała okazję się przekonać, że to nie żaden bagienny stwór tylko lew. W dodatku lwica, która zażyła błotnej kąpieli sądząc po minie raczej nie była z tego faktu zadowolona. Sigrun poruszyła ogonem wydając szeleszczący dźwięk zdradzając tym samym swoje położenie. Jej ciało znieruchomiało niczym kamienny posąg tylko oczy błyszczały w półmroku. Nie było w nich śladu kpiny tylko łagodne spojrzenie jakby komiczny wygląd brudnej lwicy nie miał miejsca.

Re: Pływające kwiaty

: 23 sty 2019, 14:31
autor: Datura
Zatrzymała się nagle i wytężyła słuch. Spośród zwyczajnych bagiennych odgłosów dobywał się jeden nietypowy, coś jakby grzechotanie. Dźwięk to dość niecodzienny na odludnych mokradłach, bo kto z własnej woli się tam zapuszczał poza samobójcami i szamanami szukającymi rzadkich ziół. Ten drugi przypadek właśnie przywiódł tu Daturę, której przeczucie wskazywało, że było tu coś ważnego. Ostatnio często dopadały ją takie myśli, często w parze z niepokojącymi wizjami. Być może potrzebowała po prostu odpoczynku. Nieznajomy z grzechotką także mógł być jakimś szamanem odprawiającym rytuał. Z tą myślą zaczęło powoli i jak najciszej zbliżać się do źródła dźwięku, dopóki nie dostrzegła siedzącej na pniu lwicy. Od razu zauważyła, że samica była dość mizerna i że odgłos pochodzi z grzechotki zawieszonej na jej ogonie.
- Zgubiłaś się tutaj? - zapytała wychodząc na bardziej suchy kawałek terenu. Samica nie wyglądała na wojownika ani łowcę przygód, by włóczyć się samotnie po mokradłach.

Re: Pływające kwiaty

: 23 sty 2019, 18:32
autor: Sigrun
Mizerna to za dużo powiedziane, bardziej wątła i szczuplejsza od większości lwic. Z kolei na pewno nie była niedożywiona, z odnajdywaniem padliny nie miała większych trudności. Korzystała jak najczęściej z obserwacji nieba i krążących na nich ptaków, zwłaszcza sępów.
Przyglądała się spokojnie kremowej lwicy, która zadała pytanie. W odpowiedzi pokręciła przecząco łbem. Nie zgubiła się, błądziła bez celu a to spora różnica. Wskazała na ubłoconą samicę łapą i przechyliła bardziej łeb pod kątem, posłała jej pytające spojrzenie. Odbiła pytanie do niej samej. To w końcu ona reprezentowała się gorszym stanem na chwilę obecną.

Re: Pływające kwiaty

: 23 sty 2019, 23:06
autor: Datura
Widocznie lwica nie była zbyt rozmowna.
- Yhymm.. - mruknęła tylko na jej niemą odpowiedź. Zrozumiała, że szara samica chce ją zapytać o to samo.
- Kąpiele błotne działają cuda. Choć biorąc pod uwagę moją urodę, musiałabym nim pokryć cały pysk, albo jeszcze zanurkować w jakieś bajoro. - uśmiechnęła się szeroko.
- Można więc powiedzieć, że przyciągnęła mnie... - urwała nagle, czując jak świat powoli zaczyna wirować przed jej oczami. Zaczęła oddychać miarowo i zacisnęła powieki, próbując uspokoić swój umysł. Coś jej jednak kazało otworzyć oczy i w tej samej chwili zatoczyła się do tyłu. Nie była sobą. Muskularne brązowe łapy, wyliniałe futro i umysł, w którym kłębiły się jej własne myśli wymieszane z innymi, których wcześniej nie znała. Podniosła wzrok na milczącą lwicę, która zdawała się teraz rozświetlona, ale odwróciła szybko łeb, nie zwracając uwagi na szczegóły. Wiedziała, że to co widzi nie jest prawdziwe. To tylko jej wyobraźnia, która zaczęła się ostatnio wymykać spod kontroli. Cofnęła się jeszcze kilka kroków, by nie straszyć nieznajomej swoim zachowaniem. Usiadła ciężko w wodzie, zanurzając się aż po pierś. Chłód powinien pomóc.

Re: Pływające kwiaty

: 24 sty 2019, 8:47
autor: Sigrun
Przeciętny lew zastanowiłby się czy lwica dobrze się czuje, bo choć bardzo próbowała to zamaskować to jednak osłabnięcie było zbyt widoczne. Sigrun natomiast zauważyła więcej, aura otaczająca kremową pojawiła się emanując ciemnym kolorem z jej ciała. Wiedziała co to oznaczało, były do siebie podobne. Z tą różnicą, że ona borykała się z tym od niedawna, nie wiedziała, że w jej ciele jest drugi gość lub nie zdawała sobie do końca z tego sprawy. Szara wiedziała to od początku i jej korelacja była na trochę innych zasadach. Ona pozwoliła. Ta tutaj opierała się.
Nic nie rzekła na ten temat bo nawet gdyby chciała to nie mogła. Podeszła bliżej do lwicy, która zanurzyła się niemalże po szyję w brei. Sama nie zamierzała zamoczyć tam nawet łapy, kto wie jakie żyjątka tam pływają.
Skrzywiła się na ten widok, machnęła łapą by kremowa samica podeszła do niej tym samym wychodząc z wody. Po chwili machnęła drugi raz popędzając tamtą gdyby się ociągała z decyzją. Jeśli zasłabnie lub straci przytomność to wątła lwica nie zdoła jej wyciągnąć o własnych siłach. Zeskrobywanie pijawek z ciała byłoby jedną z łagodniejszych opcji następstw takiego nierozważnego pchania zadka w breję.

Re: Pływające kwiaty

: 25 sty 2019, 14:05
autor: Datura
Skupiła się na zimnym dotyku wody na skórze, odganiając wszystkie gromadzące się w jej głowie myśli, by odegnać nierealne wizje. Po chwili doszła już do siebie na tyle, że podniosła łeb i spojrzała na nieznajomą. Żadnych świateł ani innych cudów. To tylko się jej przywidziało.
- Wybacz, to tylko migrena. Kobiece sprawy, sama rozumiesz. - przywołała na pysk szeroki uśmiech, zupełnie jakby nic się nie stało.
Korzystając z zachęty wstała na cztery łapy i otrząsnąwszy się nieco z wody wgramoliła się na pniak tuż obok niej.
- Dzięki. Jestem Datura, a ty? - spytała, choć miała poważne wątpliwości, czy samica jej odpowie.