Strona 1 z 16

Niecka pełna palm

: 13 mar 2019, 11:24
autor: Seth
Sporą nieckę porastają liczne palmy, nie tylko te które obradzają w kokosy, spotkać można tu też inne sucholubne gatunki. Daktylowce i krzewy, które dają schronienie wędrującym zwierzętą. Na samym jej dnie pomiędzy skałami znajduje się niewielkie jeziorko artezyjskie.

Re: Niecka pełna palm

: 13 mar 2019, 11:31
autor: Seth
Polowanie na nieznanym terenie było dość ciężkie, zwierzyna gdzieś tu powinna być, nawet w to nie wątpił. Pytanie tylko gdzie i czego się mógł spodziewać, sam w pojedynke nie powali zdrowego oryxa, liczył więc na coś mniejszego. W myślach prosił swojego patrona by miał nad nim pieczę i przekazał swej siostrze, by ta strzegła jego żony i potomstwa.
Postawił uszy na sztorc i zaciągnął się powietrzem uważnie rozgladając na boki za jakimiś oznakami obecności przyszłego posiłku.

Seth wyrzuca 3d100:
36, 84, 80

Re: Niecka pełna palm

: 15 mar 2019, 14:49
autor: Ua
Nie pamiętałam dokładnie, gdzie zaprowadziła nas tamta lwica. Gdy tylko nadarzyła się okazja, położyłam się i momentalnie zasnęłam. Obudziłam się w jakiejś jaskini. W pierwszej chwili zaskoczenie zmieszało się we mnie że strachem, ale zaraz dostrzegłam nieopodal pana Moya i odetchnęłam z ulgą. Jeśli cokolwiek by nam zagrażało, nie spałby tylko stał na warcie. Czyżby to znaczyło, że...? Podniosłam się i po cichu wyszłam z jaskini. Musiałam aż zmrużyć oczy, gdy weszłam w promień wschodzącego słońca. Ogarnęła mnie niepochamowana radość, miałam ochotę pobiec przed siebie i wytarzać się w trawach niczym małe lwiątko. Tak! Udało się! Wreszcie nasza podróż się skończyła, byliśmy bezpieczni i wolni, wolni! Nie chciałam wracać do jaskini, zbyt rozpierała mnie energia, a nie chciałam obudzić pana Moya. Tyle dla mnie zrobił, należał mu się teraz odpoczynek. Zamiast tego ruszyłam przed siebie. Łapy wciąż mnie bolały, ale zdawało się, że straciło to dla mnie znaczenie. Szlam i szłam, wdychając zapach poranka, i... właśnie... trochę głupia sprawa, ale... zdaje się, że trochę przeceniłam moje zdolności orientacji w terenie. Nie to, żebym się zgubiła, po prostu chwilowo nie do końca wiedziałam, gdzie się znajduję. Ale oczywiście pamiętałam, jak wrócić do jaskini, trzeba było tylko iść w stronę przeciwną niż było słońce, potem skręcić koło takiego jeziora... albo drzewa... szkoda tylko, że nie widziałam tu ani jezior, ani drzew. Hm. Napewno po prostu pomyliłam kierunki i wystarczy, żebym zawróciła i udała się przez tamte trawy... Dobra, może nie było to jeszcze to miejsce, ani nawet żadne, jakie bym kiedykolwiek widziała, ale napewno to już niedaleko! Przyspieszyłam, starając się ignorować wzbierającą we mnie panikę i coraz bardziej przypominający o sobie ból w łapach. Czemu byłam taka głupia, żeby wychodzić z tej jaskini? Przecież to zupełnie nowa kraina, której zupełnie nie znam! A co, jeśli odpadliby mnie... przełknęłam ślinę i przyspieszyłam jeszcze bardziej, by odepchnąć od siebie tą myśl. Głupia, głupia, głupia! A mogłam teraz spokojnie odpoczywać sobie z panem Moyem u boku... Nagle zatrzymałam się. Tam, pośród palm był jakiś kształt. Lew. Ile czasu minęło odkąd wyruszyłam? Jak daleko mogłam zajść? Czy to możliwe, żebym zbliżyła się do tamtego stada? Nie, przecież ucieczka zajęła nam wiele dni, nie mogłam sobie od tak tam dojść. Ale może był to jakiś członek grupy pościgowej? Poczułam, że łapy pode mną miękną. Wiedziałam, że powinnam uciekać, ale nie mogłam się ruszyć. Zresztą co by mi to dało? Byłam zmęczona, a to przecież dorosły samiec! Ale chwila, chwila, nie wpadajmy w panikę, to przecież może być po prostu jakiś lew, przecież nie każdy lew chce mnie zabić, prawda? Może on wcale nie ma złych zamiarów? Może nawet mógłby mi pomóc, tak jak pomogła nam tamta lwica? Zupełnie nie wiedziałam, co robić, więc tylko stałam tam z bijącym szybko sercem, wpatrując się w samca oczami wielkości kokosów.

Re: Niecka pełna palm

: 15 mar 2019, 22:42
autor: Seth
Nie wypatrzył żadnej zwierzyny. Ani nawet śladów jej obecności, to w ogóle możliwe? By taka oaza nie była odwiedzana przez zwierzęta? Niedorzeczność! Sroga myśl która mogłaby być stanowczym i głośnym warknieciem, gdyby tylko opuściła lwią paszczę.
Ruszył dalej, niezrażony początkową porażką. Oaza była mu obca, założył więc że to po prostu kwestia nieznajomość ścieżek zwierząt. Nie zrobił zbyt wielu kroków kiedy dostrzegł lwa. Obcą samice i nikogo z wcześniej spotkanych w oazie, tym bardziej niemożliwoścą było by, aby nie szło tu zdobyć niczego do jedzenia. Tak gdzie drapieżcy, tam też muszą być ofiary. A skoro już doszedł do tej konkluzji, dobrze byłoby zaczerpnąć języka. Może to tutejsza lwica, może jej wiedza się przyda Sethowi w obecnej chwili. Podszedł bliżej żeby nie unosić zbytnio głosu.
- To twoje tereny łowieckie? Bo jeśli tak jest, niezmiernie będę wdzięczny za pomoc w zlokalizowaniu zwierzyny i podzieleniu się terytorium na dłużej. - Nie owijał i tym razem w bawełne, nie okazywał też strachu, ani większego zainteresowania tym kim była Ua, nie ona była mu celem, a może jedynie środkiem do niego.

Re: Niecka pełna palm

: 15 mar 2019, 23:23
autor: Ua
Wytrzeszczyła jeszcze bardziej oczy, gdy lew nie dość, że mnie zauważył, to jeszcze się do mnie odezwał.
- Eee... - Dobra, spokojnie, wdech i wydech. Przynajmniej wiem, że raczej nie chce mnie zabić, bo chyba wtedy nie bawiłby się w takie grzeczności? Powinnam wymyślić jakąś odpowiedź godną damy i, do jasnej cholery, przestać się tak na niego gapić jak na jekiegoś przerośniętego niebieskiego pawiana.
- Ja... nie... nie, to... ja... ja nie jestem stąd. - No, brawo, wreszcie udało mi się powiedzieć coś, co miało jakiś tam sens. Dobra, teraz tylko trzymać tak dalej. Wzięłam głęboki oddech i zamrugałam kilka razy, starając się przywrócić swoje oczy do normalnego rozmiaru.
- Nie widział pan może takiej jaskini? - zapytałam szybko i równie szybko aż przymknęłam oczy ze zgrozy. Brawo, ja to umiem się popisać. Najchętniej strzeliłabym sobie teraz facepalma.
- Czy mogę panu jakoś pomóc? - zaproponowałam czym prędzej. Może dzięki temu nie zwróci uwagi na moje idiotyczne pytanie?

Re: Niecka pełna palm

: 19 mar 2019, 16:41
autor: Seth
Z uniesioną brwią słuchał jąkania się lwicy usiłując wydedukować z powielonych sylab co właściwie chciała mu powiedzieć. Świetnie zdawał sobie sprawę że jego wygląd mógł robić niezłe wrażenie na innych, zwłaszcza wśród obcych, ale na to nie mógł nic poradzić. Jaskini? W pierwszej chwili pomyślał o tej którą zajmują jego partnerka i młode, uniósł łeb spoglądając na Ue z góry, ale to niedorzeczne żeby mogło chodzić jej o tą samą jaskinię.
- W okolicy jest ich conajmniej kilka. Zgubiłaś się? - Na to wyglądało, tak przynajmniej kazał mu sądzić rozbiegany wzrok z wybałuszeniem i reszta nerwowych tików lwicy.
- Właściwe to tak. Potrzebuję coś upolować, coś większego i naprawdę sycącego, coś na duży głód. - Za wiele nie chciał zdradzać, bezpieczeństwo rodziny było teraz najważniejsze. Zmierzył Ue jeszcze raz krótko i tyle starczyło by mógł dojść do wniosku że nie zagraża mu, co więcej w razie potrzeby sam bez problemu sobie z nią poradzi.

Re: Niecka pełna palm

: 20 mar 2019, 10:02
autor: Ua
No i masz, wpadłam. Czy naprawdę wyglądałam na aż tak nieporadną? W sumie bardzo możliwe. Cóż, jeśli już mam przyznać się do błędu, trzeba to zrobić z twarzą. Wyprostowałam się nieco i zmusiłam do podniesienia wzroku, może nie aż na wysokość oczu samca, ale tak, żeby przynajmniej nie wpatrywać się we własne łapy.
- Żeby się zgubić, trzeba mieć dom, a ja ostatnio podróżuję. W owej jaskini zatrzymaliśmy się z moim towarzyszem na nocleg, szukam jej, by odszukać jego. - Na koniec pozwoliłam sobie na delikatny uśmiech. Zaraz jednak mina mi zrzedła, gdy nieznajomy wspomniał o polowaniu. Na tę myśl poczułam, jak i mi ściska się żołądek. Może gdybym tak spróbowała... wzdrygnęłam się. Nie, to głupota. Wzięłam głęboki oddech.
- Niestety, mimo mych najszczerszych chęci nie jestem w stanie służyć pomocą w tej dziedzinie. Mogę jedynie zdradzić, że widziałam po drodze dość pokaźne stadko, o, tam. - Wskazałam nosem. Nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Odwróciłam się na powrót w stronę lwa i tym razem spojrzałam mu w oczy.
- Potrafię za to być użyteczna w innych dziedzinach, potrafię sprzątać i przystrajać jaskinie i czyścić futro, mogę zanosić wiadomości, świetnie opiekuję się dziećmi, znam mnóstwo ciekawych historii. Dawniej służyłam pewnej Cesarzowej... - Głupia, po co to powiedziałaś?! - ...i była że mnie bardzo zadowolona. Nie potrzeba mi dużo, zadowolę się skromnym posiłkiem i bezpiecznym kątem. Nie będę sprawiać problemów, będzie pan zadowolony, obiecuję. Proszę, od tak dawna już wędruję! - utkwiłam w samcu błagalny wzrok. W zasadzie był moim jedynym ratunkiem, bo i gdzie bym się podziała, gdyby zostawił mnie tu samą? Czy udałoby mi się odnaleźć pana Moya? Być może, ale czy nie umarłabym wcześniej z głodu albo nie spotkała mniej przyjaznych osobników, którzy nie bawiliby się w rozmowę ze mną?

Re: Niecka pełna palm

: 23 mar 2019, 16:07
autor: Seth
Seth przez chwilę milczał lustrując lwice zielonymi ślepiami jakby chciał jej nimi zrobić RTG.
- Widziałem po drodze tylko rdzawego samca z czarną grzywą i innego umalowanego w dziwne wzory. Jeśli to żaden znich, nie jestem w stanie pomóc Ci w odnalezieniu zguby. - Dlatego samiec powinien trzymać swoją samice zawsze blisko siebie, chociaż wzrok samca był surowy kryła się w nim drobna iskra zrozumienia.
Popatrzył w wskazaną stronę i ciężko sapnął, polowanie w pojedynkę będzie uciążliwe.
- Hm, możesz się nadać. Jeśli mówisz prawdę. - Zrobił krótką przerwe sugerując ciszą że kłamstwo z strony Uy może spotkać się z srogą konsekwencją. - Chodźmy, pomożesz mi i wtedy zadecyduję czy nadajesz się na służke mojego dworu.- Wyminął ją idąc w stronę gdzie według lwicy znajduje się to "stadko".

Re: Niecka pełna palm

: 27 mar 2019, 15:19
autor: Ua
Westchnęłam ciężko.
- Nie, to żaden z nich - odparłam, kręcąc smutno głową. Zaraz jednak humor mi wrócił. Wyprostowałam się tak szybko, że prawie podskoczyłam.
- Och, dziękuję, dziękuję! Zobaczy pan, będzie pan że mnie zadowolony. I oczywiście, że mówię prawdę, dlaczego miałabym kłamać? Och, już nie mogę się doczekać żeby ten dwór zobaczyć! Duży jest? Są tam jakieś lwiątka? Mam nadzieję, że tak! Będę im opowiadać bajki, bawić się z nimi, uczyć... och... - Spuściłam że wstydem wzrok, a na moje policzki wpełznął rumieniec. - No tak, przepraszam, nie powinnam zadawać pytań, nie powinnam tyle mówić... Tak, może po prostu zaprowadzę pana do owej zwierzyny. - Na zakończenie pokiwałam z determinacją głową. Wstałam i żwawym krokiem skierowałam się we właściwym kierunku. To akurat trudne nie było, stadko widziałam dosłownie kilka kroków stąd, do tego w prostej linii. Całą drogę musiałam się powstrzymywać, żeby nie podskoczyć z radości. Znalazłam dom! Nareszcie! Byłam pewna, że tym razem to już będzie ten właściwy dom, że nie będę musiała już więcej podróżować i uciekać. Cały czas też musiałam przygryzać sobie język, żeby przypadkiem nie zacząć znów paplać. Może i Cesarzowa tolerowała moje wybryki, ale wtedy byłam jeszcze dzieckiem, teraz jestem prawie dorosła i muszę się zachowywać jak na damę przystało. Muszę ładnie się wysławiać, nie popełniać nieuprzejmości, zawsze pięknie wyglądać i... W tym momencie oczom moim ukazały się kopytne. Stanęłam, a na moich ustach rozlał się szeroki uśmiech.
- Są! Mówiłam, że nie kłamię, mówiłam! - głos miałam pełen ekscytacji, ale na tyle cichy, żeby zwierząt nie spłoszyć. Moje dobre maniery diabli wzięli, lecz wyjątkowo nie zwróciłam na to uwagi. Błyszczącymi oczami wpatrzyłam się w lwa. Już zaraz nastąpi moja wielka chwila...

Re: Niecka pełna palm

: 27 mar 2019, 19:36
autor: Seth
Młoda samica była zbyt roztrzepana, a to znaczyło że długa droga przed nią by stać się wykwalifikowaną służką dworu, tą kwestią zajmie się już raczej Nefthis. Wątpił czy po tym jak zwróci uwagę młodej samicy ta tu i teraz zacznie zachowywać się mniej dziecinnie, a bardziej powściągliwie. Wydał z gardła głęboki warkot ruszając za nią.
- Na razie jest niewielki, wkrótce jednak się to zmieni, zanim też przedstawię Cię mojej Pani poznasz kilka zasad których ściśle winnaś w jej towarzystwie przestrzegać. - Cóż grunt że cechowała ją entuzjazm, reszty się nauczy. Zatrzymał się kawałek za Uą pochylając by rzucić okiem na antylopy, nieduże stado, wygląda na zdrowe.
- Dobrze, zrobimy tak. Ja ukryje się tam w krzewach między skałami, a Ty podejdziesz od tyłu stado i wystraszysz kopytne, pogonisz je w moją stronę, złapie jedną z nich i to cały plan. - Bardzo prosty, niewiele można zepsuć, patrzył na pyszczek lwicy. - Zrozumiałaś wszystko? Masz jakieś pytania?