Strona 4 z 4
Re: Uschnięte drzewo
: 10 paź 2023, 20:32
autor: Zeus
Nie zdążyłam się przywitać, a nagle pojawiły się nowe osoby. Najpierw czarna jak węgiel lwica potem lew, a na końcu lampart. Nie było to doborowe towarzystwo i nim wszyscy zdążyli się zapoznać, przedstawić swoje motywy oraz cel wizyty tak pojawił się członek stada, który poinformował o słoniu na pustkowiach. Słoń i pustkowia nie idą w parze, to zdecydowanie musi być szaleniec albo zguba. Jego strata, w końcu zostanie pożarty przez grupkę lwów.
- Jestem gotowa zadrapać tego słonia... Mrau... - powiedziałam próbując wyjść jak najbardziej przekonywująco. Faktycznie, jeżeli chce się dołączyć do stada to trzeba coś udowodnić, a nie ma lepszego sposobu, żeby wykazać się w czasie boju z ciężkim przeciwnikiem. Może obecni tutaj nie wyglądali na zbyt muskularnych czy walecznych, ale liczą się jako mięso armatnie, które bez wątpienia przyda się w boju. Następnie ruszyłam za Pierwotnym i Lokim.
Re: Uschnięte drzewo
: 11 paź 2023, 8:36
autor: Hathor
Okazało się że jej towarzysz postanowił ruszyć za nią, chyba ją po prostu ciekawość za bardzo poniosła przez co się od siebie oddalili. Fakt, zapominała jak dobrze radziła sobie na piaskach pustyni, co innym nie szło tak łatwo i zapadali się co chwilę. Mimo to udało mu się dotrzeć i to się liczyło, skupiła się więc na zebranych, których to robiło się coraz więcej. Nagle pojawił się kolejny, jasny lew, by poinformować najprawdopodobniej swojego władcę o słoniu który to zabłąkał się niedaleko. Ciekawy wybór zwierzyny, sama raczej celowała w zebry czy jej ulubione antylopy, lecz było to spowodowane faktem iż polowała najczęściej sama. Na moment obecny zebrała się ich spora grupka, szansę więc jakąś mieli. Gdy więc zaproponował by dołączyli, zerknęła na @Davu, skinęła głową na tak i ruszyła za czarnym lwem.
@Mistrz Gry
Re: Uschnięte drzewo
: 12 paź 2023, 4:41
autor: Bastet
Interesujące nowiny. Mimo wciąż zachowywanej poważnej miny, w oczach Bastet dało się dostrzec błysk ekscytacji, o której także świadczyły lekko drgające od czasu do czasu wąsy. O ile było się spostrzegawczym, w każdym razie. Słoń nie był czymś, na co zdarzyło jej się jeszcze zapolować - upolowała naprawdę wiele różnych stworzeń w swoim życiu - jednak jako samotna lamparcica... nie była głupia, by pchać się na słonia i inne podobne im sile stworzenia.
- Praktycznie. - rzuciła niemalże wesoło, bo jej wibrysy znów drgnęły. - Chętnie zobaczę, z czym mamy do czynienia. - Było to zarówno zgodą na ten układ, jak i daniem znać, że posiada wiedzę na temat polowania. Choć oczywiście o doświadczeniu w polowaniu akurat na słonie nie wspomniała. I tak wolała dawać raczej krótkie odpowiedzi. Póki co.
Gdy usłyszała "mrau" padające od jednej z lwic, samica nie mogła się powstrzymać, by nie unieść jednej brwi. Powstrzymała się jednak od pokręcenia łbem - ah, lwy. Mieli teraz ważniejsze... większy cel. Przeciągnęła się najpierw, jakby rozgrzewając swą lamparcią muskulaturę przed nadchodzącym wysiłkiem, a następnie skinęła łbem do ciemnego lwa na "jestem gotowa, prowadź". I ruszyła. Choć wciąż szła bardziej z boku, zamiast zbliżać się zbytnio do bandy nieznajomych.
zt za Umahirim jak wyjdzie
Re: Uschnięte drzewo
: 12 paź 2023, 17:27
autor: Mistrz Gry
Umahiri pisze:Wobec jednogłośnej zgody przybyszów, Umahiri skinął łbem.
-
Skoro polujecie z nami, to jesteście częścią naszego stada. Później możecie odejść w swoją stronę, albo zostać z nami. - powiedział do czwórki przybyszów. Nie znał ich imion, ale to nieważne. Liczy się jak dobrze polują.
-
Wszyscy za mną! - zarządził. Majaraha i Kwanza natychmiast zbliżyli się by stanąć u jego boku, a Loki pędem ruszył w stronę Jeziora, by sprowadzić Sumu. Nie mogli pozbawić lwicy przyjemności takiego polowania.
Gdy wszyscy się zebrali, Umahiri pobiegł przodem, kierując ich w stronę Zarośli.
@Zeus @Hathor @Davu @Bastet Wszyscy ZT
Re: Uschnięte drzewo
: 17 lis 2023, 21:31
autor: Alfajiri
Po opuszczeniu swej dawnej jamy ruszyła po prostu, gdzie ją łapy poniosą, starając się po prostu zbyt dużo nie myśleć. Musiała na nowo przyzwyczaić się, że znów była raz, że całkiem sama, dwa, po prostu nikim. Wiedziała jednak, iż nie mogła tak po prostu dać się pochłonąć do końca dręczącej ją samotności i ot po prostu się poddać. Może i przez ostatnie wydarzenia wiele z jej poprzednich przekonań zostało poddane niemałej próbie, co nakłaniało ją do zastanowienia się, czy były w ogóle słuszne. Jednakże jedno się nie zmieniło. Nie mogła po prostu się poddać, trzeba było iść dalej. Tak jak kiedyś, przed laty wraz ze swoją rodziną, podczas ich niekończącej się podróży.
Ostatecznie skierowała się na zachód, w celu zwyczajnego zbadania okolicy. Nigdy nie poświęcała tym stronom zbyt wielkiej uwagi, choć z równiny nie było przecież aż tak daleko. Słyszała, że to jałowe pustkowia, więc nie sądziła, iż miała tu czego szukać. Teraz jednakże zapragnęła to zmienić, zwiedzić te niegościnne okolice. Może jednak na pustkowiach coś kryło się coś, co okaże się być godne zainteresowania.
Po drodze zrobiła krótki przystanek nieopodal jeziora, by napełnić żołądek. Los jej sprzyjał, natknęła się bowiem na zabłąkaną młodą gazelę włóczącą się nad brzegiem, której schwytanie nie sprawiło jej kłopotów. Wówczas zdołała też zamienić kilka słów z jakimś starym sępem, który przysiadł nieopodal, zwabiony wonią krwi i czekał cierpliwie na swoją kolej przy mięsiwie, najwyraźniej nie chcąc ryzykować spotkania z jej mocnymi zębiskami. Alfajiri postanowiła skorzystać z okazji i wypytać ptaszysko o tutejsze wieści. I nie myliła się zbytnio, sęp wiedział dość sporo. W dodatku chyba trafiła na wyjątkowego gadułę, który chętnie podzielił się z nią swoją wiedzą.
W ten właśnie sposób dowiedziała się, że najwyraźniej w tych niegościnnych okolicach ktoś się osiedlił, i co więcej, stado szukało nowych rekrutów. Trzeba przyznać, iż zaintrygowało to hienę. Ktoś, kto postanowił zamieszkać w takich, a nie innych okolicach musiał mieć do tego jakiś dobry powód. Ciekawiło ją więc, kim byli. Może powinna to sprawdzić?
Pozostawiwszy więc sępowi kilka dodatkowych kęsów w nagrodę za informację, po pożegnaniu ptaszyska ruszyła dalej.
Tak naprawdę kierowała ją przede wszystkim ciekawość i pragnienie zajęcia czymś myśli, by przestać skupiać się na własnej samotności. Nie przybyła w te strony z jednoznacznym zamiarem dołączenia do stada, zależało jej przede wszystkim na dowiedzeniu się o nim co nieco. Jednakże całkowicie tego nie wykluczała. Kto wie? Tak, czy owak, sam fakt, iż grupa była otwarta na nowych zwiększała szansę na to, że nie potraktują jej na wstępie jak zwykłego intruza. No, oczywiście o ile nie natrafi na jednego z tych, którzy traktują wszystkie hieny jak szkodniki.
Sęp nie kłamał, okolica była świeżo oznaczona, tak więc z pewnością do kogoś należała. Ponadto, gdy podeszła do samotnego drzewa, odkryła pod nim całkiem świeże ślady. Nie podążyła jednak za nimi, jeszcze nie. Potrzebowała chwili odpoczynku. Zresztą, idąc tu zbytnio nie kryła się ze swą obecnością, całkiem więc możliwe, że już została dostrzeżona i prędzej, czy później ktoś się nią zainteresuje.
Re: Uschnięte drzewo
: 19 lis 2023, 21:36
autor: Alfajiri
Po krótkim odpoczynku wstała i ruszyła dalej.
/zt.
Re: Uschnięte drzewo
: 14 kwie 2024, 22:57
autor: Mistrz Gry
Od północy pod uschnięte drzewo maszerowała grupa lwów. Prowadził ich potężny czarny samiec o krwisto czerwonych ślepiach, którego ciało zakrywał kościany pancerz. Całą zbroję gęsto pokrywały rozmaite malunki wykonane za pomocą czarnego i czerwonego barwnika. Na pysku lwa spoczywała kościana przyłbica, której oczodoły okalały namalowane czarnym barwnikiem kolce. Na jednym z jego boków można było dostrzec niewielką torbę.
Oprócz niego w pochodzie znajdowało się czterech wojowników noszących pancerze ze skóry krokodyla. One również były przyozdobione symbolami, jednak nie aż w takim stopniu.
Pomiędzy wojownikami maszerowała dwójka lwów. Biała lwica nosząca jedynie naramienniki oraz pokaźnych rozmiarów torbę oraz beżowy samiec o jasnobrązowej grzywie. Ciało tego drugiego zakrywał zabarwiony na biało skórzany pancerz, który zdobiły czerwone wzory. Każda wyczulona na sztukę osoba mógłby odnieść wrażenie, że są one niezwykle ozdobne jak na pancerz. Z całej grupki tylko beżowy samiec sprawiał wrażenie delikatnie poddenerwowanego.
Kiedy pochód dotarł pod drzewo, beżowy samiec krótko skinął czarnemu, a ten wydał z siebie głośny ryk, do którego przyłączyli się pozostali strażnicy. Teraz pozostawało czekać, czy tutejsi mieszkańcy odpowiedzą na wezwanie.