Strona 1 z 1
Sawanna... [Ashmedai x Jinamizi]
: 10 sty 2024, 19:27
autor: Ashmedai
Teren to nic innego jak sawanna i być może jakieś jezioro jest w okolicy, nie lubię opisywać terenów, a jako, że sporo osób nie opisało ich w swych wątkach, to skorzystam na tym również.
---
Szwendała się, dniami i nocami szukając spokoju. Fakt wciąż rozważała propozycję Dumata nad dołączeniem do świeżo-powstałego stada i była coraz bliżej podjęcia decyzji. A decyzją oczywiście miało być. Tak, chętnie. Nie mniej od tamtej chwili nie zdołała spotkań samca, to też podróżowanie po sawannie mogło nie mieć końca.
Przy odrobinie szczęścia natrafi na ślad jasnego i powie mu - co o tym sądzi.
@Jinamizi
Re: Sawanna... [Ashmedai x Jinamizi]
: 11 sty 2024, 15:09
autor: Jinamizi
trochę czasu minęło od kiedy to Jinamizi postawiła swoje łapy na tych terenach. Kiedy ostatnio tutaj była? Nawet nie pamiętała. Tak po prawdzie dni zlewały się jej ze sobą, jednak mogła potwierdzić, że miała dużo czasu na przemyślenia. Nie były one jednak optymistyczne. Wręcz dołujące. Zemsta, która to była niejako napędem który to nadawał jej życiu jakikolwiek sens tkwiła w martwym punkcie. I trudno było tak naprawdę powiedzieć, czy jej kraniec właściwie jest jakkolwiek osiągalny. Nie to, że zamierzała się poddać, bo to nie było w jej stylu. Sprawiało to to, że jak wcześniej pchało ją to do przodu, tak teraz wywołuje niezdrową irytacje. Jak taki tępy ból głowy, który drażni nerwy. Naprawdę próbuje trzymać gniew na wodzy, jednak to niespełnienie osobistej sprawiedliwości nie daje jej żyć. Kto wie, czy ten cholerny winowajca od dawna nie leży już martwy w jakimś rowie? Co zrobi jak on już zdechł miesiąc temu? Nawet nie wiedziałaby, że to on, jeżeli już by się na niego natknęła. Ciężko obecnie wskazać konkretnego winnego, bo w tej kwestii musi działać na ślepo. Eh. Najlepiej jakby cały świat kij strzelił! Poniekąd cały świat doprowadził do śmierci jej matki, dlatego też bardzo ucieszyłaby się z faktu, że konsekwencje dosięgnęły dosłownie wszystkiego.
Sama lwica generalnie z taki myślami szwendała się po okolicy, a na tej sam pomysł najwyraźniej wpadł ktoś jeszcze. Jin zmierzyła lwice spojrzeniem, które reprezentowało sobą dosłownie nic. Trwało to chwile. W zasadzie to kiedy ostatnio zdarzyło się jej rozmawiać z innym lwem? W ogóle z kimkolwiek? No tutaj ciężko było stwierdzić. W każdym razie Jinamizi nie mając dosłownie niczego lepszego do roboty po prostu przysiadła obserwując poczynania nieznajomej.
@Ashmedai
Re: Sawanna... [Ashmedai x Jinamizi]
: 11 sty 2024, 16:40
autor: Ashmedai
Przez dłuższy czas nie zwracała uwagi na postać @Jinamizi i nie, żeby robiła to celowo. Po prostu tak mocno pochłonęły ją własne myśli, że zapomniała o bożym świecie. Tak, teraz już wiedziała, że jest gotowa się zjednoczyć. Dołączyć ku innym lwom i wesprzeć ich nie tylko w łowach, ale i w boju, a gdyż i walkę Ashmedai miała we krwi mocno zakorzenioną.
Nie przesadzając — nareszcie zorientowała się, iż nie jest sama, gdy ciepłe powietrze przyprowadziło cudzą woń ku jej nozdrzom. Wzniosła czerep wysoko by zacząć węszyć. Ah, tak... Ciekawy z niej tropiciel, który nie od razu wyczuł obecność. No nic. Grunt, że teraz miała świadomość z obserwowania jej.
Nie czekając dłużej — podjęła rozmowę.
- Witaj. - Nareszcie. Lokując szkarłatne lima - na postaci brązowo-białej, nietuzinkowej lwicy. - Ashmedai. - Przedstawiła się, licząc na to samo ze strony nieznajomej. Prócz powitania i imienia nie wydawała już żadnego słowa z pyska. Czekała na ruch lwicy.
Zaczęła również podążać powolnym krokiem w jej kierunku. W pewnym momencie się zatrzymując, nie chcąc naruszać sfery osobistej onej.
Re: Sawanna... [Ashmedai x Jinamizi]
: 21 sty 2024, 22:31
autor: Jinamizi
Jinamizi w głowie miała istny mętlik. Nie dlatego, że poznana lwica była nietypowa, czy jakoś dziwnie się zachowywała. Mętlik był spowodowany samą nią. Jaki był sens dążenia do zemsty, której to na chwile obecną nie była wstanie doprowadzić do końca. Z tej perspektywy ona sama czuła się... jak jakiś odmieniec. Jakby. I tak wierzyła w swoje racje oraz cele. Zemsta była dla niej rzeczą fundamentalną, ale żeby jakoś wypełnić te cele i te racje trzeba było spróbować czegoś innego. Z innej perspektywy? Coś takiego.
- Cześć. - Odrzekła z lekką chrypką. Kiedy ostatnio z kimś gadała? - Jinamizi. Ale Jina też starczy. - sama lwica nie ruszyła się z miejsca. Siedziała dokładnie tam, gdzie poprzednio. Jedyne co się przez ten czas zmieniło, to lekko zawinęła swój ogon przed łapy. Jej instynkt lekko wariował, jednak starała się, aby nie było tego widać. - Gdzieś idziesz? Czy po prostu spacerujesz bez powodu? - Zagaiła po chwili ciszy.
@Ashmedai