Cóż, ja pamiętam jak pocałowałam kiedyś osę

Usiadła mi na puszce... hmm... napoju gazowanego o smaku żurawinowym... I sobie chłeptała z tej dziurki, którą się pije. A ja, zagadana z rodziną, ciach puszkę do ust i osę razem z nią. Na szczęście jak poczułam coś futrzastego od razu się odsunęłam a ona odleciała, skończyło się bez krzywdy, ale to było ohydne

A nieraz mnie użądliły, same z siebie ;/ po prostu sobie usiadła mi na ręce i ciach, bąbel męczył kilka dni ;/
Co do zdjęć, bo 'troszkę' zboczyłam: tak, to prawda. Sama pamiętam, jak kilka lat temu uwielbiałam biegać z aparatem po lesie i uwielbiałam makro - jednak to były czasy, kiedy posiadałam jedynie cyfrówkę i to już kilkuletnią, więc zrobienie ładnego zdjęcia, nawet z użyciem specjalnych opcji makro, nie było tak proste. Owady mi albo uciekały, bo obiektyw za blisko (to nie były jeszcze te zoomy co dzisiaj xD), albo się wierciły, albo za długo ostrość się łapała. Niemniej nadal uważam je za jedne z najbardziej interesujących ujęć

A dzisiaj byle telefonem lepsze zdjęcia wychodzą, niż moim aparatem, chlip
