Nadszedł czas. Dla Jasira nie była to najlepsza sytuacja, brał się do wojny, które właściwie go nie dotyczyła, ale na pewno znalazł się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, żeby być świadkiem kolejnej nierównej walki. Tylko tym razem wie, po której stronie stanąć.
Gdyby tylko mógł wiedzieć, gdzie w tym piasku kryją się fenki. I zdolności ukrywania się były niezwykłe. Stąpając po pustkowiu nie wiedział, ile jeszcze musi krążyć, aby ktokolwiek pojawił się mu na horyzoncie. Było tu pusto jak makiem zasiał, choć domyślał się, że tylko pozornie. Po co ta cisza, na co ta pustynia czekała? Być może na coś, co wywoła wszystkich z ukrycia. Na pierwszego śmiałka? A może trzeba było to jednak inaczej rozegrać? Zastanawiał się, czy niezwykłe umiejętności fenków mogą w tym pomóc. Pustynne lisy były drobne i stając oko w oko z większymi psowatymi ich szanse malały. Rozglądał się we wszystkie strony, musiały gdzieś pozostać ślady ich łap, może lwi wzrok zauważy ich wystające uszy, choć szansa była marna. Postanowił więc, błądząc na granicy terytorium szakali i fenków, zbliżyć się do tych pierwszych. Kierował się w stronę najbliżej wydmy, a przynajmniej chciał przejść kawałeczek po ich stronie. Wiedział, że szakale są w stanie szybko go wyczuć, dlatego szedł powolnym i rozważnym krokiem, nasłuchując wycia zgrai psowatych i szurania po piasku. Nie było sensu za bardzo się do nich zbliżać, ale postawić parę kroków, by wywabić ich z nory.
Test percepcji
Mistrz Gry wyrzuca 3d100:
28, 55, 58