Strona 1 z 2
Bo bez słów, jak bez łapy [Tao]
: 18 lut 2021, 0:22
autor: Mistrz Gry
Wschód słońca w górach - piękny, majestatyczny, obrębiony przez okoliczne mgły... i pierońsko wręcz zimny. Stary szaman roztarł przemarznięte łapy, spojrzał jeszcze raz na dziejące się nad horyzontem zjawisko, ogarną wzrokiem roztaczającą się dookoła panoramę składającą się z oświetlonych słońcem skał i ich wciąż spowitych przez cień części, po czym odwrócił się i z godnością wkroczył do swej pieczary, gdzie w specjalnym wyżłobieniu płonął zasilany wątłą w tych okolicach roślinnością płonął przyjemnie rozgrzewający całe pomieszczenie ogień, z którego dym uchodził przez widniejący w suficie otwór. Postał przez chwilę, ciesząc się ciepłem płomieni, po czym podszedł do półek, przeglądając oporządzenie. Kości niosły wieść (te z glifami, które jeszcze przed świtem rozłożył na nowy dzień - bo jego własne to niosły mu najwyżej reumatyzm), że będzie miał dziś gościa, i to takiego wymagającego pomocy - trzeba więc było być gotowym.
Re: Bo bez słów, jak bez łapy [Tao]
: 20 lut 2021, 13:31
autor: Tao
Tao jak co dzień obudziła się dość wcześnie. Lubiła podziwiać wschody słońca, tak więc zawsze starała się na nie nie zaspać. I tak też było i tym razem. Otwarwszy oczy, przeciągnęła się i robiąc tak zwany koci grzbiet, stanęła na równe nogi. Następnie kiedy już była w pełni przytomna, wyszła na zewnątrz swej jaskini aby pozachwycać się wydłużającym się właśnie znad horyzontu, słońcem. I gdy tak, wpatrywała się w owe zjawisko, nagle dostrzegła coś co ewidentnie nie pasowało do tego krajobrazu. Mianowicie ni stąd ni zowąd na niebie pojawił lekki zarys dymu. Pali się? Właśnie to na początku pomyślała lamparcica. Lecz gdy dokładniej się przyjrzała szybko zrozumiała iż zapewne te całe obłoczki pochodzą z jakiegoś paleniska. Tak więc, zainteresowana tym tematem, postanowiła to sprawdzić. W końcu jeśli ktoś zamieszkiwał pobliskie tereny warto by było go poznać. Tym bardziej jeśli miałby okazać się jakimś zagrożeniem, powinna o tym wiedzieć. Toteż, kiedy już w pełni ułożyła sobie plan działania, powolnym krokiem ruszyła w kierunku zaobserwowanego dymu.
@Mistrz Gry
Re: Bo bez słów, jak bez łapy [Tao]
: 17 mar 2021, 10:56
autor: Mistrz Gry
Zioła jak i inne suszone preparaty były już gotowe, choć zaczynał dochodzić do wniosku, że przydało by się uzupełnienie zasobów - najlepiej na dniach. Podobnie zwoje i różne woluminy, gromadzone przez niego przez lata, i po sporej części znane już przez niego na pamięć (szczególnie że do powstania niektórych sam się przyczynił) stały równo ułożone na pułkach, obok zaś prezentowały się o wiele mniej liczne, ale niewątpliwie mogące stanowić powód do dumy rozmaite artefakty - w większości zdobyte podczas różnych wypraw, niekiedy dość dalekich.
Izba wysprzątana, część mieszcząca jego legowisko i kilka innych przydatnych w codziennym życiu a całkowicie nieużytecznych szamańsko sprzętów - odgrodzona, zapas opału pod łapą - wszystko było już uszykowane na przyjęcie gościa - kimkolwiek by on nie był, i czegokolwiek by z sobą nie przyniósł.
Siadł więc przy ogniu, i zanurzywszy łapę w jednej ze stojących nieopodal tykw, cisnął garść znajdującego się w niej proszku w płomień, który buchnął rzadkim dymem i przyjął barwę czystego złota - on zaś siedział, wpatrując się weń i szukając znaków, zapowiedzi przyszłych wydarzeń i wszystkiego co jeszcze Przodkowie skłonni mu byli przekazać.
Re: Bo bez słów, jak bez łapy [Tao]
: 17 mar 2021, 16:11
autor: Tao
Dzień dopiero co się zaczął, tak więc w pełni wypoczęta lamparcica dość szybko przemierzała kolejne połacie terenu. Jej krok był na tyle szybki, że ani się nie obejrzała, a już była otoczona prawie z każdej strony przez górskie szczyty i tym podobne wzniesienia. Jednak nie to było w tym wszystkim najważniejsze gdyż dokładnie przed sobą, ujrzała dym, który tu ją zaprowadził. Tak więc bez chwili namysłu, podążyła w miejsce skąd się wydobywał.
I tak kiedy zbliżała się do owej łuny, nagle, nie wiedzieć dlaczego przybrała ona złotą barwę. Hmm... interesujące Odparła w myślach, wyraźnie zaciekawiona tym faktem po czym przyśpieszyła kroku. Czyżby to miejsce ją wzywało? A może ktoś jej oczekiwał i właśnie ją zapraszał? Momentalnie jej głowę zajęło mnóstwo pytań. Aczkolwiek mimo tego iż próbowała sobie na nie odpowiedzieć, nie zaprzestała marszu przez co, po kilku minutach dotarła do celu.
Stanąwszy przed wejściem do jaskini, nieco się uśmiechnęła. Udało się, to chyba tu... Po czym, pewnym ale ostrożnym krokiem wlazła do środka. Kiedy tylko przekroczyła próg izby, prawie od razu do jej nozdrzy, trafiło mnóstwo zapachów. Były one na tyle intensywne, że po chwili spowodowały nawet to, że Tao kichnęła. Ojć, przepraszam Odparła jakby do siebie lecz dokładnie w tym samym momencie ujrzała iż wcale nie jest tu sama. Tak więc czym prędzej się wyprostowała i mimo iż przez blask ogniska tak naprawdę nie widziała z kim ma doczynienia, skinęła głową na powitanie.
@Mistrz Gry
Re: Bo bez słów, jak bez łapy [Tao]
: 19 mar 2021, 15:28
autor: Mistrz Gry
Od czytania płomieni oderwało go tyleż głośne co niepodziewane kichniecie. Nie była to specjalna wielka strata - obrazy które dotychczas mu się ukazały były nadzwyczaj mętne i niewyraźne, tak że prócz kilku ogólnych wrażeń nie odczytał w zasadzie nic konkretnego. Z resztą złoty pył zdążył się już po większej części wypalić, a biorąc pod uwagę że dzisiejszy poranek ewidentnie nie służył temu aspektowi sztuki, szkoda było marnować kolejne jego garści.
- Na zdrowie. - stwierdził, akurat na tyle głośno by zostać usłyszanym, przyglądając się jednocześnie kogo dane będzie mu dziś gościć w swej jaskini. Już pierwsze spojrzenie ujawniło że miał do czynienia z lamparcicą - rzecz o tyle rzadka że jej pobratymcy preferowali raczej dżungle i lasy, a w pozbawione wegetacji góry zapuszczali się raczej sporadycznie. Z drugiej strony miewał już znacznie dziwniejsze wizyty, chociaż by w postaci opętanego krokodyla (zagadką pozostaje jakim sposobem udało mu się tu dotrzeć), więc dzisiejszy gość nie stanowił aż takiej znów osobliwości.
- Wjedź dziecko, wejdź. - zaprosił ją gestem łapy do środka, wychodząc zza płomieni - I mów: czemuż to Przodkowie dziś cię do mnie przywiedli? Czegóż ci trzeba?
Re: Bo bez słów, jak bez łapy [Tao]
: 19 mar 2021, 22:52
autor: Tao
Płomień, który początkowo uniemożliwiał lamparcicy dostrzeżenie z kim ma doczynienia, po chwili stał się dużo mniej intensywny przez co kocica w końcu dowiedziała się któż to przed nią stoi. Staruszek? Zdziwiła się nieco. Spodziewała się spotkać tu każdego ale nie kogoś w takim wieku. Jak on sobie sam radził? Przecież mając tyle lat (ciekawe ile dokładnie) powinno się odpoczywać i przede wszystkim, mieć należytą opiekę a nie mieszkać w miejscu tak niedostępnym jak góry. Centkowana trochę tego nie rozumiała. Nie było jej jednak dane się nad tym wszystkim dłużej zastanowić gdyż po chwili dostrzegła iż nieznajomy samiec coś do niej mówi. No ładnie... znowu się zaczyna Mruknęła w myślach. Lecz nie dając tego po sobie poznać, uśmiechnęła się szeroko i odczytawszy co zostało powiedziane, podeszła nieco bliżej. Nie wiedziała za bardzo jak zareagować na tak szybko postawione pytanie, toteż poczyniła to co zwykle podczas pierwszego spotkania. Mianowicie pochwyciła swe uszy i pokiwała głową po czym zrobiła dokładnie samo, tyle że tym razem zakrywając swe usta. Oczywiście nie mogła być pewna czy ,,Pan tajemniczy,, zrozumie co ma oznaczać to całe przedstawienie, ale przynajmniej miała taką nadzieję. Jednak jak było naprawdę? Pewnie zaraz się okaże...
@Mistrz Gry
Re: Bo bez słów, jak bez łapy [Tao]
: 23 mar 2021, 10:51
autor: Mistrz Gry
Stary i zasuszony ale przy tym żylasty (i wyglądający jak ktoś, kto wciąż chodzić po tym świecie, tak jak dziś, w czasach gdy w proch rozsypią się już kości tych, co się jeszcze nie zdążyli narodzić - a kto wie, może i miał nawet na to całkiem realne szanse) lew spojrzał na lamparcicę z lekkim zdziwieniem. Pantomima na powitanie była zaiste osobliwym zwyczajem... jednak w tym wypadku chyba rzeczywiście uzasadnionym. Kalambur nie był sam w sobie zbyt skomplikowany, więc szybko podchwycił, o co centkowanej chodziło. Czyżby to ta sprawa ją tu sprowadziła...?
Tak czy inaczej, na razie musiał dowiedzieć się więcej - stanął więc tak, by płomienie dobrze oświetliły jego pysk (sposób w jaki lamparcia wbijała weń wzrok świadczył że możliwość widzenia rozmówcy była dla niej nader istotna) i powili powiedział:
- No dobrze, to choć tu bliżej. Niech ci się przyjrzę. - wykonując przy tym zapraszający gest łapą.
Re: Bo bez słów, jak bez łapy [Tao]
: 24 mar 2021, 23:09
autor: Tao
Jak się okazało, lamparcica była już tak wyćwiczona w odpowiedzi na podobne pytania iż jej "rozmówca" bardzo szybko zrozumiał co oznaczały gesty jakie wykonała. No chyba, że po prostu stary lew był na tyle bystry? Cóż, niezależnie jak było naprawdę to udało się. Tak więc centkowana skupiła się na dalszym rozwoju wydarzeń, które swoją drogą potoczyły się dość szybko. Mianowicie już po chwili mieszkaniec groty poprosił ją by podeszła bliżej. Toteż nie wyczuwając żadnych złych zamiarów, przybliżyła się do niego i patrząc prosto w oczy, przysiadła na kamiennej posadzce. Nie to, że chciała wyczytać jego myśli, interesowało ją po prostu co tak naprawdę od niej chciał. Hmm... No i co takiego widzisz? Odparła w myślach, nie kojarząc iż może on być szamanem i chcieć pochylić się nad jej dolegliwością.
@Mistrz Gry
Re: Bo bez słów, jak bez łapy [Tao]
: 28 mar 2021, 23:23
autor: Mistrz Gry
Czy to kwestia jakiejś nadzwyczajnej bystrości, czy po prostu efekt zbieranego wraz z upływem licznych lat doświadczenia - dość, że umysł starego szamana funkcjonował nad wyraz sprawnie. Szarady lamparcicy były zaś nastawione nie na przedstawienie prostego faktu w sposób jak najbardziej zawiły, a właśnie na przekazanie informacji w najprostszy z dostępnych sposobów - nie należało więc się dziwić, że wszystko zadziałało zgodnie z planem.
Gdy Tao podeszła, wskazał na nią łapą, wykonując przy tym nieco teatralne rozdziawienie paszczy, okraszone dźwięcznym -AAAaaaa... - na wypadek gdyby miała jakieś wątpliwości. Następnie zajrzał jej do paszczy, uważnie przyglądając się wnętrzu gardła, językowi, poszczególnym wiązadłom... następnie, delikatnymi ruchami ustawiając głowę cętkowanej pod odpowiednim kątem, obejrzał w padającej z otworu kominowego smudze światła jej uszy.
Na ile mógł stwierdzić wszystko wyglądało... normalnie. Żadnych widocznych wad wrodzonych, żadnych świadczących o obrażeniach bądź ciężko przebytych infekcjach blizn, słowem nic, co sugerowało by fizyczną przyczynę dolegliwości. Co oznaczało że może miał szansę coś z tym zrobić... póki co potrzebował jednak dodatkowych informacji. I najlepiej odpowiedzi na kilka pytań.
Sięgnął w tył, ku jednej z półek, i po niedługiej chwili wydobył pokrytą woskiem tabliczkę z ciemnego drewna.
- Potrafisz tego używać? - powiedział, wyraźnie akcentując kolejne ruchy pyska, popierając swoje pytanie wydrapaniem w miękkim wosku kilku kresek i zatarciem ich pewnymi pociągnięciami poduszek łapy. Nie liczył co prawda że lamparcica opanowała będące właściwą najczęściej jedynie szamaną sztukę pisma, jednak szarady wychodziły jej wcale nieźle, więc może i uda im się coś wymyślić.
Re: Bo bez słów, jak bez łapy [Tao]
: 29 mar 2021, 18:26
autor: Tao
Cóż, może i faktycznie lata praktyki sprawiały iż wszystko co pokazywała lamparcica było łatwe do zrozumienia? Albo po prostu dotychczas natrafiła osobniki na tyle inteligentne, że nie było to dla nich problemem? Odpowiedzi mogło być wiele. Jednak dla niej samej liczyło się teraz to iż i jej obecny rozmówca zrozumiał co miała na myśli. Toteż gdy do niej się zbliżył, nie zaprotestowała na jego poczynania a rozluźniona pozwalała mu na wykonanie tego co uważał za słuszne. W końcu sama jako medyczka doskonale wiedziała, że aby komuś pomóc trzeba dowiedzieć się z czym ma się do czynienia.
I kiedy już skończył się ten cały przegląd jej łepetyny, nagle szaman wyskoczył z kolejnym pytaniem, którym dosyć zaskoczył centkowaną. Skąd wiesz, że to potrafię? Odparła w myślach. Oczywiście, owe zapytanie mogło być zupełnie przypadkowe ale coś musiało skłonić staruszka by to przypuszczał. Wszystko to wydawało się Tao niezwykle ale było prawdą. Dlatego też szybko pokiwała głową na potwierdzenie i obserwując jego ruch łapy, wysunęła jedną ze swoich kończyn by odebrać od niego drewnianą tabliczkę. Wszak domyślała się iż będzie ona jej potrzebna do komunikacji się z nim.
@Mistrz Gry