Strona 1 z 3

Gość z drugiej strony. [Nana] [Zakończony]

: 13 lis 2018, 0:05
autor: Mistrz Gry
Dzień, choć dopiero się rozpoczął, zdecydowanie nie miał należeć do najprzyjemnieszych. Pomijając wszystko inne, pogoda bynajmniej nie dopisywała i choć jak raz jeszcze nie padało, to wiszące na niebie ciemne chmury nie pozostawiały wątpliwości w tej kwestii za jakąś godzinę, może dwie. Nie mniej, towarzyszący im porywisty i chłodny wiatr, przewiewający na wskroć nawet najgrubsze futro skutecznie zniechęcał do wychylania się z legowisk.
Choć chyba nie wszystkich, bo w stronę lokum zajmowanego przez hienę szedł właśnie dość marnie wyglądający likaon. Aczkolwiek stwierdzenie iż szedł, było może w tym wypadku pewną przesadą. Właściwie to niemal wlókł się z wolna, i było przy tym widać, że kosztuje go to sporo wysiłku i silnej woli.
Pozostawało jeszcze pytanie kim u licha był i skąd się tu pojawił, bowiem na pewno nie był stałym mieszkańcem tej okolicy, a ta nie należała do grona znanych uzdrowisk tudzież ciekawostek turystyczny.

Re: Gość z drugiej strony. [Nana]

: 17 lis 2018, 8:52
autor: Nana
Nana preferowała bardziej chłód niż skwar lejący się z nieba. Także zimny wiatr nie przeszkadzał jej zbytnio, najważniejsze, że nie padało bo zapach mokrego futra strasznie działał jej na nerwy. Nie miała jednak pewności jak długo pogoda się utrzyma, w duchu liczyła by jak najdłużej. Oddaliła się trochę od sióstr, które odpoczywały w nowym miejscu. Przywykły do tego, że największa potrzebowała czasami odskoczni i samotni by pomedytować w spokoju. Jej plany zostały przerwane przed dostrzeżenie osobliwego osobnika. Likaon niemalże czołgał się po ziemi, we łbie narosło wiele pytań, które domagały się odpowiedzi. Hiena nie wiedziała czy ranny lub może chory osobnik ją dostrzegł dlatego wolała się odezwać niż bezmyślnie podchodzić do zwierzęcia.
- Hej ty! Kim jesteś i co tu robisz? -Może i mało ambitne ale od czegoś trzeba zacząć a zasypywanie gradem pytań na dzień dobry mijało się z celem.

Re: Gość z drugiej strony. [Nana]

: 22 lis 2018, 0:52
autor: Mistrz Gry
Z bliska było znacznie lepiej widać, że z niespodziewanym gościem nie jest najlepiej. Futro zwierzęcia było przerzedzone i zmatowiałe, na ciele miał także kilka pomniejszych zadrapań, zaś opuchlizna na jednej z tylnich łap stanowczo utrudniała mu marsz. Jednak najgorzej prezentowała się rana w okolicy łopatki, którą hiena dopiero teraz miała okazje dostrzec. Były to dwie głębokie, równoległe szramy o gładkich brzegach, ewidentnie zrobione przy użyciu ostrego narzędzia. Znać było, że rana ma już kilka dni i to raczej dość ciężkich, bowiem ciało wokoło przybrało sino-czerwoną barwę, a z wnętrza sączył się żółtawy płyn.
Na głos Nany likaon uniósł łeb i popatrzył na nią mętnymi oczyma, w których jedynie na chwilę pojawił się przebłysk świadomości otaczającego go świata. Udało mu się wycharczeć:
- Pomóż... ON patrzy! - po czym przewrócił się na ziemię u jej stup dycząc ciężko, a jego ciałem targnęły słabe spazmy.

Re: Gość z drugiej strony. [Nana]

: 22 lis 2018, 13:06
autor: Nana
Odsunęła się kawałek widząc przerzedzoną sierść zwierzęcia, kto wie jakie choróbsko mógł ze sobą przywlec. Dopiero dłuższe przyglądanie się zaczynało ją upewniać, że likaon padł prędzej ofiarą tortur aniżeli zarazy. Zmarszczyła brwi, nie wyglądało to za dobrze, w łopatkę wdało się zakażenie. Opuchlizna na łapie mogła sugerować złamanie lub zwichnięcie kończyny, w lepszym wypadku stłuczenie.
-Dobra, niech sobie patrzy. Najpierw ty a potem on. -Kimkolwiek by nie był. Zwierz przewrócił się dostając drgawek. Jego stan był fatalny co nawet ją uradowało. Nie zamierzała mu pomóc z czysto altruistycznych powodów, potraktowała to jako sprawdzian dla swych umiejętności. Wetknęła mu tylko patyk w pysk by nie gadał od rzeczy rozpraszając jej osobę i przypadkiem nie pogryzł sobie języka. Będąc w dżungli zrobiła sobie torbę z liści splatając to wszystko lianą. Chroniło to jej zioła, specyfiki i akcesoria przed przesiąknięciem i zalaniem. Idealne rozwiązanie na deszczowa pogodę.
ściągnęła ekwipunek przewieszony przez bok i rozwinęła paczkę. W łupinie kokosa skruszyła psoralię, z pobliskich liści zebrała wodę by wymieszać napar. Tym oto sposobem otrzymała lek nasenny. Wyciągnęła likaonowi patyk, korzystając z tego, że jest większą i silniejsze rozwarła mu pysk, uniosła ku górze i powoli wlewała wywar by pacjent wypił.
- Pij to ci pomoże. - Powiedziała spokojnie uważając by się nie zakrztusił.
"Będziesz łatwiejszy" Dorzuciła w myślach. Jemu będzie wygodniej bo nie będzie czuł bólu i jej bo się przestanie rzucać.

Re: Gość z drugiej strony. [Nana]

: 30 lis 2018, 23:07
autor: Mistrz Gry
Zatkanie pacjenta przy pomocy kawałka drewna było metodą mogącą wzbudzić kontrowersje u niektórych uzdrowicieli, co nie zmieniało faktu, że było jak naj bardziej skuteczną metodą powstrzymania go przed wygłaszaniem przeróżnych prawd objawionych.
Drgawki ustały w kilka chwil po tym, jak likaon wylądował na ziemi, prawdę mówiąc w ogóle przestał się poruszać i jedyną oznaką ciągłości jego egzystencji był chrapliwy oddech. Definitywnie znajdował się już na granicy utraty przytomnośc, a napar, którym napoiła go hiena sprawił, że przekroczył ją w mgnieniu oka, wysyłając go w objęcia snu. To, czy się z niego obudzi, wciąż jednak pozostawało kwestią otwartą, zależną w znacznej mierze od szamanki.
Na razie udało jej się skutecznie przygotować pacjenta (tudzież może obiekt treningowy?) do dalszych 'czynności medycznych', choć po prawdzie wejście do jaskini nie stanowiło najlepszego z możliwych miejsc do ich podjęcia. Jednak sam z siebie likaon i tak pewnie nie dotarł by bardziej w głąb, więc wysłanie go w niebyt na progu nie wiele zmieniało.
Jedna tylko rzecz mogła niepokoić hienę - odkąd umilkły wszelkie, poza szumem deszczu, odgłosy, czuła, pewnie z powodu słów likaona, że ktoś faktycznie zagląda jej przez ramię...

Re: Gość z drugiej strony. [Nana]

: 10 gru 2018, 9:50
autor: Nana
Nie zamierzała nigdzie go transportować, jeszcze sama by się czymś zaraziła. Ot przykryła go tylko dużym liściem i odeszła kawałek dalej gromadząc wszystkie potrzebne rzeczy. Jakaś łupina lub tykwa na wodę, czysty kamień, świeża woda prosto z deszczówki itp.
Pacjent dalej leżał nietomny, więc mogła się nim spokojnie zająć. Zaczęła od przemycia rany, która wyglądała na niemalże taką, którą niedługo trzeba byłoby amputować by zakażenie nie wdało się zbytnio do krwioobiegu. Wyczyściła z ropy i w łupinie kokosa postanowiła zetrzeć zioła geranium i wycisnąć sok z aloesu. Taka oto papkę nałożyła na ranę, owinęła bark w liść i za pomocą włókien z łodygi rośliny przewiązała by opatrunek nie odpadł. Pozostałości papki wsmarowała w mniejsze zadrapania.
Następnie zajęła się opuchnięta kończyną, wymacała ją stwierdzając złamanie. W kilku sprawnych ruchach postanowiła ją nastawić i również zabezpieczyć sztywnymi liśćmi oraz tym razem związując lianą, która była trwalsza. Tutaj to już tylko czas pomoże, więcej nie mogła zrobić.
Zrobiła jeszcze napar z Czarciego pazura, Maruli i posłodziła miodem. Powolutku by pacjent się nie zakrztusił zapodała mu lekarstwo. Specjalnie nie robiła tego specyfiku zbyt rozcieńczonego by było jak najmniej do przełknięcia.
Po skończonej pracy, postanowiła oczyścić swoje przybory i schować je do swojej jaskini, w której to miała prowizoryczny tobołek z liany i liści z drzew tropikalnych. Wodoodporna, a zarazem praktyczna do przenoszenia swoich medykamentów. Położyła się czekając na wybudzenie pacjenta. Może tym razem przestanie majaczyć i skleci jakoś lepiej zdania. Nie mogla się jednak oprzeć wrażeniu, że ktoś ich obserwuje. Rozejrzała się, powęszyła ale niczego nie dostrzegła i nie wyczuła. Relaksujący szum deszczu nie przytłumił tego wrażenia.

Re: Gość z drugiej strony. [Nana]

: 16 gru 2018, 23:51
autor: Mistrz Gry
Hiena zajęła się odpowiednio przysposobionym pacjentem w sposób szybki a fachowy, co nie zmieniało faktu, że podczas oczyszczania ran jego ciałem kilkukrotnie wstrząsnęły mimowolne spazmy, będące reakcją samego organizmu. Jednak po mimo tej niedogodności, już po chwili likaon był porządnie opatrzony i w miarę przyzwoicie osłoniony przed kropiącym deszczem.
Jednak szamance nie było dane długo rozkoszować się wypoczynkiem, bowiem po około kwadransie, pacjent, wciąż nieprzytomny, zaczął poruszać się bez składu, powolnie, ale na tyle, by zrzucić z siebie ochronne liście. I jęczał, cicho i bez składu, ale przejmująco.
Równocześnie uczucie obserwacji wzmogło się, stając się nie do zniesienia. Na przykład ta skała, z tyłu, za Naną - czy ona przypadkiem nie gapi się na nią natarczywie? I to od jakś pięciu minut?

Re: Gość z drugiej strony. [Nana]

: 14 sty 2019, 9:55
autor: Nana
Obejrzała się za siebie wiedziona jakimś dziwnym przeczuciem. Nic jednak nie dostrzegła. Poprawiła opatrunek i przytrzymała liakona łapą by nie zrzucił z siebie reszty a ni nie zrobił krzywdy. Powinien w spokoju leżeć i wypoczywać jeśli zamierzał wyzdrowieć.
- Pokaż się. Wiem, że tu jesteś. -Odezwała się w końcu. Jeśli nie będzie to nikt żywy to poszuka na innej płaszczyźnie.

Re: Gość z drugiej strony. [Nana]

: 21 sty 2019, 22:27
autor: Mistrz Gry
Likaon leżał sobie w spokoju, a tymczasem hiena zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu tajemniczego obserwatora. Jak pewnie można się było domyślić, nie stał za nią żaden lew, hiena, sęp czy co to mogło się jeszcze trafić w tej okolicy, nawet jaszczurek nie było. Pytaniem było, czy mikroby występujące zapewne i na tych skałach, mogą mieć w ogóle na oku, aczkolwiek nie wydawało się zbyt prawdopodobne by szamankę obserwował jakiś złowrogi bakcyl.
Natomiast w sferze duchowej - coś faktycznie się tam kłębiło. I czymkolwiek to było, nie wyglądało na przyjaźnie nastawione, w momencie gdy na polecenie szamanki chwilowo słabo zamajaczyło na tle skał, niczym cień ducha. Zaraz jednak na powrót przestało być widoczne, zaś wzrok, spoglądający na Nanę stał się twardszy i nieco groźniejszy. Jedno było pewne - czymkolwiek to coś było, definitywnie nie chciało się pokazywać.

Re: Gość z drugiej strony. [Nana]

: 22 sty 2019, 9:43
autor: Nana
Każdy niewierzący w pierwszej kolejności coś takiego uznałby za oman lub wzrok płatający figle. Dla niej jednak było jasne, że te wyłupiaste ślepia, które dostrzegła w sekundę nie były nastawione przychylnie. Komuś nie podobało się, że pomaga temu likaonowi. Myliła się, że sobie na spokojnie przetestuje pacjenta. "Stary, ktoś rzucił na ciebie klątwę?" to była pierwsza myśl jaka przyszła jej do głowy. Ten tutaj ładnie się musiał komuś narazić, ewentualnie jakiś przodek. Klątwa mogła przechodzić z pokolenia na pokolenie. Tak czy siak trzeba działać zanim i jej się stanie krzywda.
- Nie trzeba od razu tak niegrzecznie. - Mówiąc to narysowała ochronny okrąg dookoła ich postaci. Wokół obręczy wyrysowane były również symbole. W międzyczasie starała się zagadać widmo. - Tak to my się nie dogadamy. Powiedz o co ci chodzi inaczej odeślę cię niezadowolonego w pustkę lub zaklnę do małego kamienia i zakopie głęboko pod ziemią. Tam będziesz miał całą wieczność na straszenie glizd. -Skończyła rysować.