Jeść coś trzeba [polowanie Theluji]
: 18 lis 2023, 0:06
Polowanie na fenka (mała zwierzyna)
Lokalizacja: Sawanna, zachód
Czas: wieczór
Dzień powoli zmierzał do końca. Młoda lwica, o zadziwiająco dużym i pustym żołądku, pokonywała kolejne metry w trawie. Postanowiła znaleźć coś do jedzenia, a przy okazji - być może - zdobyć jakieś surowce, które mogłyby okazać się korzystne w fachu rzemieślnika. Co prawda samotne łowy postanowiła ograniczyć do niewielkiej zwierzyny. Zaczęła się zatem ostrożnie rozglądać za czymś, co nie sprawiłoby jej problemów. Tropów szukała zarówno na ziemi, chociażby w postaci śladów łap, odchodów lub połamanych gałązek czy traw, mogących zwiastować, że coś tędy przechodziło, jak i w powietrzu, czasami poruszając nozdrzami, częściej zaś strzygąc uszyma. Może tak mały, niewinny fenek o wielkich uszkach?
Niespiesznym krokiem pokonywała kolejne metry, starając się poruszać jak najciszej. Nie miała jednak dzisiaj za wiele szczęścia: nie dostrzegła żadnych śladów bytności małej zwierzyny na tym zakątku sawanny. Czy to możliwe? Naprawdę? Niczego? Nawet złamanej surykatki? Czy przyjdzie jej się dzisiaj żywić samą padliną? Nie podobało jej się to. Zatrzymała się na moment, wyprostowała się, wzięła spory oddech - głównie by się nieco uspokoić. Nie lubiła odnosić porażek.
Dlatego ruszyła dalej.
Nie miała dobrego dnia. Wierzyła, iż afrykańska fauna wyściubi nosy ze swoich nor teraz, gdy słońce z wolna kryło się za horyzontem. Prawdopodobnie na pustyni miałaby większą szansę na odszukanie liska, niemniej - jakby nie spojrzeć - tereny pustynne znajdowały się nieco nazbyt daleko. Zanim by tam dotarła, z pewnością padłaby z głodu.
Przetarła łapą nos. Nie, nie może się poddać. Nie była z tych, którzy łatwo odpuszczają, przeciwnie, bywała przekorna i nieco przesadnie momentami uparta. Uniosła wysoko łeb, jakoby chcąc widzieć więcej ponad trawami (może tutaj tkwi sekret sukcesu?).
Lokalizacja: Sawanna, zachód
Czas: wieczór
Dzień powoli zmierzał do końca. Młoda lwica, o zadziwiająco dużym i pustym żołądku, pokonywała kolejne metry w trawie. Postanowiła znaleźć coś do jedzenia, a przy okazji - być może - zdobyć jakieś surowce, które mogłyby okazać się korzystne w fachu rzemieślnika. Co prawda samotne łowy postanowiła ograniczyć do niewielkiej zwierzyny. Zaczęła się zatem ostrożnie rozglądać za czymś, co nie sprawiłoby jej problemów. Tropów szukała zarówno na ziemi, chociażby w postaci śladów łap, odchodów lub połamanych gałązek czy traw, mogących zwiastować, że coś tędy przechodziło, jak i w powietrzu, czasami poruszając nozdrzami, częściej zaś strzygąc uszyma. Może tak mały, niewinny fenek o wielkich uszkach?
► Pokaż Spoiler
Dlatego ruszyła dalej.
► Pokaż Spoiler
Przetarła łapą nos. Nie, nie może się poddać. Nie była z tych, którzy łatwo odpuszczają, przeciwnie, bywała przekorna i nieco przesadnie momentami uparta. Uniosła wysoko łeb, jakoby chcąc widzieć więcej ponad trawami (może tutaj tkwi sekret sukcesu?).
► Pokaż Spoiler