Strona 1 z 3

Biały puch [Alfajiri] (zakończona)

: 05 sty 2019, 16:23
autor: Mistrz Gry
Stojąc na wysokim zboczu Wąwozu można podziwiać roztaczający się pod łapami widok na dolinę. Miejsce to bywa jednak niebezpieczne, ponieważ miękkie skarpy potrafią niespodziewanie osunąć się, zrzucając wędrowca w urwisko. Gdzieniegdzie z niemal pionowych ścian wyrastają drzewa, w których koronach gnieżdżą się ptaki. Jaja i młode pisklęta to prawdziwy rarytas, wystarczy tylko znaleźć gniazdo i zabrać się do ucztowania. Pod warunkiem oczywiście, że w pobliżu nie czuwają rodzice ptasząt, których ostre szpony i dzioby mogą stanowić śmiertelne zagrożenie dla intruza.

Re: Biały puch [Alfajiri]

: 05 sty 2019, 22:27
autor: Alfajiri
Hiena stała na szczycie jednego ze stromych zboczy, spoglądając w dół. Pod łapami roztaczał się całkiem przyjemny widok na okolicę, lecz Alfajiri nie obchodziło teraz podziwianie krajobrazu. Bardziej interesowało ją napełnienie żołądka.
Przez dłuższy czas przyglądała się rosnącym na zboczu drzewom. To bardziej niż prawdopodobne, iż znajdą się na nich jakieś ptasie gniazda, do których dostęp ułatwiałoby nachylenie terenu. Wystarczyło znaleźć takowe i można liczyć na smaczny posiłek. Oczywiście jednocześnie uważając, by nie zrobić niewłaściwego kroku, który skończyłby się zapewne bolesnym upadkiem. Oraz wystrzegając się rodziców piskląt, pragnących chronić swe młode.
Trwała przez chwilę nieruchomo, nim podjęła decyzję. Podszedłszy bliżej jakiegoś kamienia oparła o niego przednie łapy i wyciągnęła szyję, by zbadać najbliższe jej gałęzie. Rozglądała się uważnie, choć wiedziała, że wzrok w tym wypadku może okazać się złudny - wiele ptaków skutecznie maskowało swe gniazda. Węszenie w powietrzu wydawało się lepszym pomysłem, lecz większość swej uwagi samica skupiła na nasłuchiwaniu. Ptasie pisklęta mają to do siebie, że rzadko siedzą cicho, zamiast tego nawołując swych rodziców donośnym kwileniem. To właśnie ich głosy powinny jej pomóc dostrzec gniazdo.
Po zbadaniu jednego drzewa, hiena planowała podejść do kolejnego, o ile tylko znajdzie odpowiednie miejsce, by w miarę bezpiecznie zatrzymać się nieopodal.

Test percepcji
Bonus +15 percepcji za staranny opis działania i użycie wszystkich zmysłów
Mistrz Gry wyrzuca 3d100:
30, 98, 31

2 sukcesy

Re: Biały puch [Alfajiri]

: 07 sty 2019, 20:37
autor: Mistrz Gry
Szczęśliwie unikając luźnych kamieni i osuwisk hiena zaczęła wytężać zmysły, by odnaleźć czekający już na nią posiłek. Brak wiatru utrudniał użycie węchu, lecz przypuszczenia Alfajiri co do odgłosów wydawanych przez pisklęta okazały się słuszne. Już po chwili usłyszała cichy pisk dobiegający z korony jednego z drzew, które rosło niemal poziomo, utrzymując się korzeniami w pionowej ścianie. Jego pień zaczynał się tuż pod krawędzią skarpy, i choć była ona w tym miejscu lekko nachylona, dostanie się na pniak i tak było niebezpiecznym zadaniem.

Re: Biały puch [Alfajiri]

: 07 sty 2019, 22:00
autor: Alfajiri
Jak przypuszczała, ptaki same zdradziły jej swoją pozycję. Pysk samicy wykrzywił triumfalny uśmiech, gdy bez większych problemów zlokalizowała gniazdo. Lecz nie mogła zbyt wcześnie cieszyć się sukcesem. Trzeba było jeszcze tam wleźć, nie spadając przy tym w dół zbocza. Jak wiadomo, hiena nie była lampartem, czy małpą, żeby na co dzień skakać po drzewach. Nawet takich nachylonych pod bardzo dogodnym kątem.
W normalnych okolicznościach pewnie by złapała jakiś kij i zwyczajnie zrzuciła gniazdo, by zająć się poturbowanymi pisklakami już na ziemi. Jednakże w tym przypadku byłoby to wybitnie głupim pomysłem - zdobycz spadłaby bowiem w przepaść, zamiast pomagając, jeszcze utrudniając całą sprawę. Tak więc nie widziała innej możliwości, niż wleźć na ten pniak.
Podeszła powoli bliżej, opierając przednie łapy na pniu. Przeniosła ciężar ciała do przodu, przez chwilę badając, czy drzewo będzie w stanie utrzymać jej ciężar. Następnie, westchnąwszy lekko, postawiła obok i tylne łapy, zaraz unosząc ogon dla lepszego balansu. Ruszyła przed siebie powoli i ostrożnie, unikając gwałtownych ruchów, rozglądając się od czasu do czasu, by upewnić się, że rodzice piskląt nie są w pobliżu i nie zamierzają rzucić się w obronie ptasząt.

Test zręczności
Mistrz Gry wyrzuca 3d100:
42, 47, 49
3 sukcesy

Re: Biały puch [Alfajiri]

: 09 sty 2019, 17:11
autor: Mistrz Gry
Pień był wystarczająco mocny, by ważąca niewiele hiena mogła wejść na niego bez przeszkód. Zachowując równowagę przeszła kawałek po drzewie. Na niebie nie widać było na razie żadnych ptaków, ale kwilenie piskląt niewątpliwie wskazywało, że zbliżała się już dla nich pora posiłku i niedługo zjawi się rodzic ze zdobyczą. Teraz, gdy hiena dostała się na drzewo pozostało jedynie zlokalizować gniazdo wśród gęstego listowia.

Re: Biały puch [Alfajiri]

: 09 sty 2019, 21:41
autor: Alfajiri
Starała się nie myśleć jak bardzo bolesny byłby upadek. Zapewne nie dość, że zleciałaby z drzewa, to pewnie wylądowała na kamienistym gruncie, by następnie sturlać się w dół zbocza... Zapewne po drodze zaliczając spotkanie z kilkoma kolejnymi pniami. Jeśli nie połamane łapy, to przynajmniej pokaleczone ciało i problemy z poruszaniem na dobrych kilka dni gwarantowane.
Na całe szczęście zdołała tego uniknąć. Bez większych problemów dostała się do korony drzewa, gdzie teraz musiała się skupić podwójnie, by nadal zachowywać ostrożność, jednocześnie przedzierając się przez listowie i poszukując gniazda. Znów kierowała się głównie słuchem, wspomagając się co prawda pozostałymi zmysłami, lecz głównie pozwalając się prowadzić dźwiękom wydawanym przez pisklęta.

Re: Biały puch [Alfajiri]

: 11 sty 2019, 19:03
autor: Mistrz Gry
Podążając wciąż za dźwiękiem głodnych piskląt, hiena odnalazła gałąź, na której znajdowało się gniazdo. Z daleka można było dostrzec na zbudowanej z patyków konstrukcji pojedyncze białe i czarne pióra. Znad krawędzi gniazda wystawały otwarte dzióbki kwilących piskląt. Pięć łysych, bezbronnych pisklaków pozostawionych bez opieki. A właściwie nie do końca, ponieważ niewidocznie na razie dla Alfajiri, na niebie pojawiły się dwa czarne kształty, zmierzające do gniazda.

Re: Biały puch [Alfajiri]

: 12 sty 2019, 20:16
autor: Alfajiri
Kiedy zlokalizowała gniazdo, niezwłocznie ruszyła w tamtym kierunku, otwierając lekko pysk i obnażając mocne zębiska. Rozejrzała się krótko przed ruszeniem do przodu, lecz na chwilę obecną nie widziała żadnego zagrożenia, toteż czym prędzej pośpieszyła w stronę bezbronnych piskląt. Starała się dotrzeć do gniazda w miarę szybko, jednocześnie uważając, gdzie stawia łapy. Zauważyła, że piski ptasząt stawały się coraz głośniejsze, co sugerowała, iż zbliża się ich pora karmienia. Lada chwila pojawią się ich rodzice, którzy niewątpliwie rzucą się na ratunek swemu potomstwu.
Konsekwentnie parła do przodu, by wreszcie dotrzeć do gniazda. Wówczas planowała ustawić się nieco stabilniej na gałęziach i czym prędzej spróbować pochwycić pierwszego z brzegu pisklaka.

Re: Biały puch [Alfajiri]

: 13 sty 2019, 12:53
autor: Mistrz Gry
Dwa ptaki coraz szybciej zbliżały się do gniazda, zaalarmowane krzykami piskląt, które dostrzegły drapieżnika, który właśnie zamierzał wykraść jedno z ich dzieci. Rodzice pisklaków, którzy z góry mogli łatwo dostrzec zbliżającą się do gniazda hienę, zaczęli pikować w dół, by znienacka zaatakować intruza.
► Pokaż Spoiler
Hiena w ostatniej chwili zauważyła zbliżającego się ojca ptasząt, by uniknąć trafienia, jednak w tym czasie kruczyca wykorzystała okazję, by zamierzyć się ostrym dziobem i szponami w złodzieja. Matka wbiła się w kark hieny, próbując gwałtownymi ruchami strącić ją z drzewa.
Rana lekka: Alfajiri -8HP

Re: Biały puch [Alfajiri]

: 14 sty 2019, 12:00
autor: Alfajiri
Tak, jak podejrzewała, rodzice pojawili się niedługo później i natychmiast rzucili się na ratunek potomstwu. Udało jej się dostrzec jednego z kruków, dzięki czemu uniknęła ciosu, lecz drugiemu udało się ją zaskoczyć. Coś na kształt stłumionego pisku opuściło pysk samicy, gdy poczuła ból na karku, a następnie płynnie przeszło w warkot. Opierzone cholerstwo wybrało odpowiednie miejsce, by skutecznie uniemożliwić hienie dosięgnięcie go szczękami, tak więc jedyne, co mogła zrobić to po prostu zrzucić z siebie samicę, jednocześnie nie dając się samej wytrącić z równowagi. Rozstawiła szerzej łapy, opierając je pewniej na stabilniejszych konarach i potrząsnęła łbem z gniewnym warkotem. Stopniowo cofała się w stronę zwisających niego niżej nad głową gałęzi, by koniec końców ustawić się tak, by każdy jej gwałtowniejszy ruch groził dla uczepionego niej ptaka poobijaniem się o drewno. Jednocześnie liczyła na to, iż rzekome gałęzie będą nieco bardziej chronić jej tyłu przed atakiem samca, którego postanowiła śledzić wzrokiem, nie chcąc ponownie dać się zaskoczyć. Jeśli ten przypuściłby atak, starałaby się chwycić go w zęby, najchętniej celując w skrzydło.
► Pokaż Spoiler