Początki [Klan Płomiennych Serc]
: 05 gru 2019, 11:52
Przed przejęciem terenów przez Płomiennych, pod Wiekową akacją.
Nadszedł czas, by poruszyć kilka ważnych spraw. Wszyscy byli już zgodni co do tego, że wspólnie zapoczątkują nowy klan, który przy odrobinie szczęścia i nieco więcej wysiłku stanie się w przyszłości silną grupą. Trzeba było najpierw jednak załatwić kilka spraw, żeby później nie było wątpliwości. Podstawą każdej grupy była hierarchia, którą pasowałoby ja wstępie ustalić, żeby zminimalizować późniejsze konflikty na tym tle. Te oczywiście prędzej, czy później pewnie się pojawią, lecz jeśli można było to choćby odrobinę opóźnić, tym lepiej dla wszystkich. Wiedziała, że dwójce ze zgromadzonych zależało na stanowisku jej doradcy. Dlatego też... No cóż, postanowiła przydzielić je obydwojgu. Wierzyła, że ze względu na ich doświadczenie oboje się do tego nadają, zresztą dobrze jest mieć więcej, niż jedną osobę, na której można polegać. No i gwarantuje to, że nie będą oni walczyć między sobą o wpływy.
Pozostałym również należało się nieco więcej przywilejów jako jednym z założycieli stada, którzy zresztą zdołali już się mu nieco przysłużyć. Dlatego też staną oni wyżej w hierarchii niż osobniki, które dołączą do nich w przyszłości. To było oczywiste.
Oprócz tego... No cóż, Alfajiri miała pewien pomysł, jak nakłonić wszystkich do wspierania się nawzajem, wzbudzić wśród nich poczucie łączącej ich więzi i stworzyć wokół tego zwyczajnego zebrania bardziej uroczystą otoczkę. Może i jej rodzimy klan nie posiadał zbyt bogatej historii i kultury, lecz w ich zwyczaju było przysięgać na własną krew, że pozostanie się wiernym wobec grupy. Samica do tej pory pamiętała swą własną przysięgę, którą złożyła wkraczając w dorosłość. Dlaczego więc nie wykorzystać tego w ich nowej grupie?
Odchrząknęła, by zwrócić na siebie uwagę pozostałych.
- Najwyższy czas, by porozmawiać o ważniejszych sprawach. Podstawach funkcjonowania naszej grupy. Zasadach i hierarchii. W końcu należy co nieco ustalić, zanim zaczniemy coś robić - zaczęła. - W przeszłości należałam do grupy o nieskomplikowanych zasadach, które jednak działały i postanowiłam się tego trzymać. W dużym skrócie obowiązywały tylko dwie. Po pierwsze myśleć zawsze i przede wszystkim o dobru klanu. Po drugie, wszyscy jesteśmy rodziną, dlatego też naszym obowiązkiem jest się wspierać. Proste i nieskomplikowane, ale jak myślę, odpowiednie.
Umilkła na chwilę, po czym wstała.
- Tam, gdzie się wychowałam był zwyczaj, by nowi członkowie klanu przysięgali na własną krew, że pozostaną wierni tym dwóm podstawowym zasadom i lojalni wobec klanu. Po tym stawali się oficjalnie częścią rodziny. Dlatego też... No cóż. Chciałabym, żebyśmy i my to zrobili - zakończyła, po czym wyprostowała się i przyjęła poważną minę. - Pozwólcie, że będę pierwsza - chrząknęła krótko, po czym kontynuowała. - Przysięgam na własną krew moją lojalność wobec tego klanu, jak i to, że będę robić wszystko, by stawał się silniejszy. Przysięgam na własną krew, dlatego też jeśli kiedykolwiek tę przysięgę złamię, każdy ze zgromadzonych będzie miał prawo tę krew przelać - rzekła poważnym tonem.
Nadszedł czas, by poruszyć kilka ważnych spraw. Wszyscy byli już zgodni co do tego, że wspólnie zapoczątkują nowy klan, który przy odrobinie szczęścia i nieco więcej wysiłku stanie się w przyszłości silną grupą. Trzeba było najpierw jednak załatwić kilka spraw, żeby później nie było wątpliwości. Podstawą każdej grupy była hierarchia, którą pasowałoby ja wstępie ustalić, żeby zminimalizować późniejsze konflikty na tym tle. Te oczywiście prędzej, czy później pewnie się pojawią, lecz jeśli można było to choćby odrobinę opóźnić, tym lepiej dla wszystkich. Wiedziała, że dwójce ze zgromadzonych zależało na stanowisku jej doradcy. Dlatego też... No cóż, postanowiła przydzielić je obydwojgu. Wierzyła, że ze względu na ich doświadczenie oboje się do tego nadają, zresztą dobrze jest mieć więcej, niż jedną osobę, na której można polegać. No i gwarantuje to, że nie będą oni walczyć między sobą o wpływy.
Pozostałym również należało się nieco więcej przywilejów jako jednym z założycieli stada, którzy zresztą zdołali już się mu nieco przysłużyć. Dlatego też staną oni wyżej w hierarchii niż osobniki, które dołączą do nich w przyszłości. To było oczywiste.
Oprócz tego... No cóż, Alfajiri miała pewien pomysł, jak nakłonić wszystkich do wspierania się nawzajem, wzbudzić wśród nich poczucie łączącej ich więzi i stworzyć wokół tego zwyczajnego zebrania bardziej uroczystą otoczkę. Może i jej rodzimy klan nie posiadał zbyt bogatej historii i kultury, lecz w ich zwyczaju było przysięgać na własną krew, że pozostanie się wiernym wobec grupy. Samica do tej pory pamiętała swą własną przysięgę, którą złożyła wkraczając w dorosłość. Dlaczego więc nie wykorzystać tego w ich nowej grupie?
Odchrząknęła, by zwrócić na siebie uwagę pozostałych.
- Najwyższy czas, by porozmawiać o ważniejszych sprawach. Podstawach funkcjonowania naszej grupy. Zasadach i hierarchii. W końcu należy co nieco ustalić, zanim zaczniemy coś robić - zaczęła. - W przeszłości należałam do grupy o nieskomplikowanych zasadach, które jednak działały i postanowiłam się tego trzymać. W dużym skrócie obowiązywały tylko dwie. Po pierwsze myśleć zawsze i przede wszystkim o dobru klanu. Po drugie, wszyscy jesteśmy rodziną, dlatego też naszym obowiązkiem jest się wspierać. Proste i nieskomplikowane, ale jak myślę, odpowiednie.
Umilkła na chwilę, po czym wstała.
- Tam, gdzie się wychowałam był zwyczaj, by nowi członkowie klanu przysięgali na własną krew, że pozostaną wierni tym dwóm podstawowym zasadom i lojalni wobec klanu. Po tym stawali się oficjalnie częścią rodziny. Dlatego też... No cóż. Chciałabym, żebyśmy i my to zrobili - zakończyła, po czym wyprostowała się i przyjęła poważną minę. - Pozwólcie, że będę pierwsza - chrząknęła krótko, po czym kontynuowała. - Przysięgam na własną krew moją lojalność wobec tego klanu, jak i to, że będę robić wszystko, by stawał się silniejszy. Przysięgam na własną krew, dlatego też jeśli kiedykolwiek tę przysięgę złamię, każdy ze zgromadzonych będzie miał prawo tę krew przelać - rzekła poważnym tonem.