Strona 1 z 1

"C`est la vie" - to jest mówią mi banalna rzecz { Długoszpon + Shanteeroth }

: 21 sty 2020, 13:27
autor: Shanteeroth
Shanteeroth, wracając od Nabo z wizją ponownego spotkania z przyjacielem po upływie 14 dni (niekoniecznie roboczych), zahaczyła o Rzekę Królów, by ugasić pragnienie. A po ostatniej popijawie zdecydowanie suszyło ją w pysku niczym na Saharze. Powoli zanurzyła język w wodzie, rozkoszując się tym, jak przyjemnie mokra była. Dzień dopiero na dobre się rozpoczynał, niemniej wiszące nad nią niczym ostrze gilotyny południowe słońce nie miało litości. Wolała wieczorne eskapady, zdecydowanie. Niemniej nie zawsze można mieć to, czego się oczekuje, czyż nie?

@Długoszpon

Re: "C`est la vie" - to jest mówią mi banalna rzecz { Długoszpon + Shanteeroth }

: 21 sty 2020, 14:32
autor: Długoszpon
Kroczył nad rzeką królów zdobyczy czujnym okiem łowcy wypatrując. Znają ci Długoszpona, co raczył im opowiedzieć o walce, że po krainie stąpa syna szukając. Powoli spokój poczynia, albowiem bezowocne poszukiwania pozostają. Czas przyszedł nowe życie podjąć i uczucie napisać. Lwicę przy wodzie dojrzał, co spragniona od słońca pragnienie gasi. Ledwo dzień raczył słońce wzbudzić, a odnalazł duszę nieznaną do towarzystwa drobnego. Zbliżył się krokiem spokojny i po prawicy nieznajomej zagościł sobą. Naszyjnik dojrzał u fiołkowookiej, a zagaić postanowił.
- Co taka piękna samica robi tu sama z samego rana? - próbę dialogu nawiązania zaczął i uśmiechem dopełnił obraz swój.

Re: "C`est la vie" - to jest mówią mi banalna rzecz { Długoszpon + Shanteeroth }

: 21 sty 2020, 14:40
autor: Shanteeroth
/ W sumie margines z przyjęciem jej do stada nadal się nie skończył, więc teoretycznie tutaj jeszcze nie jest członkinią Oazy, nie ma też wisiora ;)

Niemalże zakrztusiła się wodą, kiedy samiec bezczelnie się ku niej zakradł (bo to wcale nie tak, że Shanteeroth standardowo była nazbyt nieuważna, coby dostrzec jego pojawienie się - wina zawsze leży po samczej stronie!) i przemówił. Spodziewała się, owszem, obecności innych zwierząt, wszak obecność wody jest czynnikiem niezbędnym do przetrwania. Inna rzecz, iż niekoniecznie liczyła się w swej dziecięcej wręcz naiwności z tym, że ktokolwiek postanowi nawiązać znajomość akurat z nią - niepozorną lwicą, samotnie korzystającą z dobrodziejstw oferowanych przez tutejszy region.
Należało trzymać fason. Wyprostowała się zatem i przetarła łapą pysk, z którego ściekały drobiny życiodajnego płynu. Skinęła istocie głową w ramach powitania. Teoretycznie była również przed szkoleniem na medyka, tak więc niestety nie miała na podorędziu żadnego specyfiku na porost włosów.
- Witaj - przywitała się aksamitnie miękkim głosem, posyłając w kierunku tamtego serdeczny uśmiech. Zabawne, że stworzenia potrafią pojawić się znikąd i zagaić, nie mają zaś w zwyczaju się przedstawić. - Jestem Shanteeroth. I wybrałam się na przechadzkę, ot, nic nadzwyczajnego - mówiła spokojnie, jakby wręcz kojąco. Idealna matka, niańka, opiekunka - opowiadając bajki na dobranoc z całą pewnością uśpiłaby samym tylko sposobem przemawiania.
Nie była pewna, z kim ma do czynienia. Po głosie niby facet, nawet ją komplementował. A jednak brak grzywy działał nieco myląco. Nie zapyta przecież, pozostawało więc czekać, aż sposób wypowiadania się czy chociażby imię przybysza zdradzi, któremu osądowi podlec.

Re: "C`est la vie" - to jest mówią mi banalna rzecz { Długoszpon + Shanteeroth }

: 22 sty 2020, 22:57
autor: Długoszpon
Przyprawiła dreszczem jeżącym sierść reakcja samicy, co to wodą niemalże zaksztusić raczyła się. Długo nie trwał w stanie tym i miano pięknej poznawszy, do dalszych kroków przeszedł wolnym chodem. Sam przedstawić się powinien i związane wątpliwości wszelakie ze sobą obalić. Łapę na szyi dostojnie ułożył, przysiadł ogonem piach z wodą rzeczną mieszając. Piękna to samica, bowiem Długoszpon gust swój szanuje to i do brzydkich nie zagaduje.
- Miło mi Shantee, zwą mnie Długoszpon, straciłem grzywę w boju. - olśnił ciemność powstała w głowach wielu, gdy ci spotkać Szpona dostąpili. Zewsząd pytania i mniej zastanawiające gesty piekielne, a nie bywał dłużny lew bezgrzywy, który czasem na złość samicę udawał dla pośmiewiska wobec rozmówcy skierowanemu, aczkolwiek nie tym razem. Ukłonił się lekko i łapę na powitanie wyciągnął gestem przyjaznym.
- Czy tak piękną lwica chciałaby zamienić zwykłą przechadzkę w nadzwyczajną rozmowę? - błądził wzrokiem po ciele samicy, gdyż rozmowa ta na tory właściwe nie raczyła wjechać, a niech znane będzie wieść, że nawet zwykłe słowa wyjątkowością przepełnione się stają, gdy dać im szansę.

Re: "C`est la vie" - to jest mówią mi banalna rzecz { Długoszpon + Shanteeroth }

: 22 sty 2020, 23:05
autor: Shanteeroth
Skłoniła mu wdzięcznie łebkiem, gdy się przedstawił. Zaraz jednak dostrzegła wyciągniętą ku sobie łapę w geście, którego sobie nie przypominała lub którego po prostu dotąd nie miała okazji zaobserwować. Nie zrozumiawszy, czego lew od niej oczekuje, wysunęła też i swoją, delikatnie trącając szarymi paluszkami jego "dłoń". Uściski łap nie były czymś, w czym czułaby się dobrze. Zaśmiała się zaraz lekko, ot, żeby wyszło, iż sobie troszkę żartuje, a nie że jest tak tępa i głupia, by nie wiedzieć, co zrobić.
- Och, ale poza tym nie doznałeś jakichś poważniejszych uszczerbków na zdrowiu? - To, że nie posiadał grzywy nie przeszkadzało jej wcale, wszak nie oceniała po pozorach, a za najlepszego kumpla miała alkusa z poważną nadwagą. Jednak stan zdrowia zainteresował ją o wiele bardziej. Omiotła go raz jeszcze wejrzeniem fioletowych oczu, jakby poszukując ran. W końcu nie sprecyzował, jak dawno odbyła się owa bitka, czyż nie? Może raptem kilka chwil temu? Poza paskudnymi płatami poparzonej (jak dobrze mi świta?) skóry na łapach nie dostrzegła niczego niepokojącego. Wskazała głową na owe blizny. - To również? Och, brutalny to musiał być bój - zauważyła z troską.
Z tego wszystkiego zapomniała się odnieść do jego dalszych słów, niemniej... czy nawiązując rozmowę i pchając ją ku przodowi niejako odpowiedzi udzieliła nieco inaczej, niż dosłownym "tak" jegomościa racząc? Miejmy nadzieję!

Re: "C`est la vie" - to jest mówią mi banalna rzecz { Długoszpon + Shanteeroth }

: 22 sty 2020, 23:29
autor: Długoszpon
Kontynuować rozmowę samica postanowiła, co ucieszyć niezmiernie Długoszpona raczyło. Do czasu zapytania o rany na twarzy malował się uśmiech, acz ledwie delikatne wspomnienie dało pamięci okazję do myśli okrutnych, tak wiele stracił w boju o odzyskanie przyjaciela, który mimo starań wszelkich pogrążony artefaktem w przepaść skoczył. Ból to dało na myśl, lecz poddawać się nie zmierzał i podtrzymał pozór dobry. Łapy wyciągnąwszy przed lwicę szarą rzekł
- Dostałem czymś palącym sierść po łapach i zostały mi łuskowate blizny. - przedstawił blizny bitewne, które w życiu towarzyszyć mu będą po jego kres, pomimo starań wszelkich w tym potu, krwi i łez. Na pytanie dalsze odpowiedzieć postanowił, a raczej wyczerpania się wszystkiego podjął. O synie wspominać nie chciał, gdyż wątpliwe przeżycie jego, z każdym dniem mniejsze.
- Grzywa, łapy i parę zadrapań. Nic wielkiego, kilka dni minęło i wróciłem do sprawności. - czasu dał chwilę, aby przemyśleniami się wobec umysłu poddać. Powitanie ze strony lwicy słodkie było, to i wyciągnął swą łapę jeszcze do piersi lwicy przykładając.
- Największe rany powstają wewnątrz nas i niektóre z nich się nie goją. - mądrze oznajmił łapę cofając w tył i temat zmienić raczył, co to ocieplić atmosferę powstałą.
- Shantee, należysz do stada? Masz kogoś?

Re: "C`est la vie" - to jest mówią mi banalna rzecz { Długoszpon + Shanteeroth }

: 22 sty 2020, 23:42
autor: Shanteeroth
Odetchnęła z wyraźną ulgą, kiedy lew otwarcie przyznał, że minęło nieco czasu od owej bitwy, a on nie skończył szczególnie mocno poobijany. Chociaż bowiem nie posiadała wykształcenia -rzuciłaby się zapewne do pomocy i jeszcze, być może, narobiła więcej złego, niźli to konieczne. Uśmiechnęła się ciepło do samca, skinąwszy mu głową na znak, iż przyjęła jego odpowiedź oraz w pełni zaakceptowała. Shantee nie zwykła drążyć tematu, wychodząc z założenia, iż jeśli ktokolwiek będzie chciał się jej z czegoś zwierzyć, o czymś opowiedzieć lub zapytać o radę - uczyni to i bez jej ingerencji. Dawała jedynie odczuć, że wspiera daną jednostkę - resztę pozostawiając w jego gestii, nie naciskając i nie dopytując.
- Póki co stada wciąż szukam - odpowiedziała chwilę po zadaniu pytania, a właściwie dwóch nawet. Dlaczego nie od razu? Bo zaskoczył ją swoją śmiałością do łamania granic intymności. Chyba sama dała mu sygnał zachęcający do takich działań, co ją znacznie zbiło z pantałyku. Wiecie, kobiety często wysyłają sprzeczne sygnały i jeszcze mężczyzn winią, iż nie potrafią ich zrozumieć, lecz gubią się w zawiłościach ich umysłów. Nie miała mu tego za złe. Po prostu się tego nie spodziewała. Temat ran przemilczała... dopóki nie napatoczy się temat, którego wolałaby dla własnego komfortu unikać, mogła sobie na to pozwolić.
- Mam przyjaciół. - Znowu udawała głupią. Uznała jednak, że mimo wszystko wypada odpowiedzieć na to mniej wygodne zagadnienie, toteż postanowiła powrócić myślami do postaci Leona. - Jeśli pytasz o partnera... I tak, i nie. Teoretycznie już nie mam, w praktyce nadal ku niemu tęskno.