Strona 1 z 1
Zachód słońca na złotym pustkowiu (Rudy, Khalie)
: 18 cze 2020, 19:01
autor: Rudy
Niebo zaczęło przybierać pomarańczowo-żółto-różowe odcienie... Ja zaś siedziałem sobie na jednym z wielu otaczających mnie kamieni, był nagrzany i przyjemnie odprężał moje zmęczone ciało. Dookoła znajdowała się niska, złota trawa... delikatnie kołysała się pod wpływem wiaterku. Widać było również duże płaty piasku, które odznaczały się dużymi kołami. Zmrużyłem oczy i odpoczywałem w tych urokliwych okolicznościach.
Re: Zachód słońca na złotym pustkowiu (Rudy, Khalie)
: 19 cze 2020, 11:34
autor: Khalie
Brązowa postanowiła przejść się, poznać okoliczne tereny i trochę odpocząć, jeśli znajdzie do tego odpowiednie miejsce. Zachód słońca był tego dnia piękny, więc z miłą chęcią szła przed siebie, nie śpiesząc się nigdzie, rozglądając się co jakiś czas. Po pewnym czasie dostrzegła samca, który siedział wśród kamieni i najwyraźniej odpoczywał. Przez chwilę zastanawiała się czy podejść, by ostatecznie ruszyć w jego kierunku i usiąść niedaleko. -Witaj, jestem Khalie.- uśmiechnęła się lekko, mając nadzieję że samiec nie miał złych zamiarów i właśnie poznała kogoś miłego.
Re: Zachód słońca na złotym pustkowiu (Rudy, Khalie)
: 19 cze 2020, 19:22
autor: Rudy
- Witaj Khalie. Odpowiedziałem nieznajomej. Następnie wolno podniosłem się do góry i zeskoczyłem na dół, a piasek spod moich łap zamienił się w małe kłębki pyłu. - Rudy. Tak właśnie zacząłem szukać w pamięci, czy może już ją kiedyś poznałem... nie, myliłem się. Wytwarzała dosyć przyjemna, ciepłą... otulająca aurę dookoła siebie. Dawno nie spotkałem tak pozornie dobrej, sympatycznej lwicy. No, pozory mylą... mnie często biorą za kogoś niezbyt miłego, ale to zapewne wina mojej aparycji. Miała zielone oczy, zupełnie jak ja. Oczy zielone, życie szalone... - Doprawdy piękny widok nas zastał... Westchnąłem patrząc na nią przez dłuższą chwilę, a potem przerzuciłem wzrok na zachodzące słońce. - Czyżbyś zbłądziła? Zapytałem.
Re: Zachód słońca na złotym pustkowiu (Rudy, Khalie)
: 20 cze 2020, 17:17
autor: Khalie
Sporej wielkości do tego ten wyraz pyska... no zdecydowanie można było mieć wrażenie że jest niezbyt miły, jednakże brązowa po pozorach nie oceniała, bardziej interesowała ją postawa ciała, czy ma napięte mięśnie, jak pracują uszy... czasem też wystarczyło spojrzeć w oczy i odczytać intencje. -Faktycznie...- zerknęła na zachodzące słońce, dzięki któremu między innymi postanowiła się przejść. -Skądże, po prostu lubię spacery w mniej zatłoczone miejsca.- uśmiechnęła się ponownie, wracając wzrokiem do samca. Ciekawiło ją czy należał do jakiegoś stada a może był samotnikiem?
@Rudy
Re: Zachód słońca na złotym pustkowiu (Rudy, Khalie)
: 21 cze 2020, 21:38
autor: Rudy
Introwertyczka? - Naprawdę je lubisz? Powtórzyłem zaskoczony. - Przepraszam, to głupie, ale rzadko spotykam kogoś kto lubi spędzać czas... gdzieś w Swoim świecie. Też lubię to robić. Czy jest coś piękniejszego chociażby od spaceru na takim tle? Odbijające się światło z zachodzącego słońca opada na sylwetkę, lwią sylwetkę, oczy wtedy błyszczą się jak diamenty... ah... Może jednak jestem trochę romantyczny? Wątpliwe, bardzo wątpliwe. - No popatrz tylko. Mówiłem cicho, spokojnie. - Chciałaś wyjść sobie na spokojny spacerek, a Tu nagle spotykasz takiego sobie, oto mnie. Zaśmiałem się wolno. - Pozwolisz mi proszę pospacerować razem z Tobą? Zrobiłem pauzę. - Jeśli tylko masz ochotę, Khalie. Stałem naprzeciwko niej i patrzyłem się w jej zielone oczy, które bardzo mi się spodobały.
Re: Zachód słońca na złotym pustkowiu (Rudy, Khalie)
: 24 cze 2020, 21:29
autor: Khalie
Uśmiechnęła się delikatnie widząc zaskoczenie samca, cóż, po części rozumiała to, wszak mogło być niebezpiecznie, zresztą lwy to raczej zwierzęta stadne i nie łażą samotne. Do niedawna jednak była samotniczką i nie potrafiło to z niej wyjść w stu procentach. -Wiesz, w stadzie jest tyle lwów... czasem koniecznie trzeba znaleźć chwilę dla siebie.- zaśmiała się, w końcu to była prawda, Lwia Ziemia była dość spora, nie tylko pod względem terenów ale i członków stada, co chwilę się kogoś spotykało a nie zawsze miało się na to ochotę. Najlepiej jednak myślało się w samotności, resetowało i odpoczywało zarazem i choć spotkanie Rudego jej to przerwało, nie była mimo wszystko zła. -Oczywiście, nie mam nic przeciwko.- znów się uśmiechnęła, po czym ruszyła przed siebie, omijając samca i zerkając przez bark czy za nią idzie, bądź zaraz zrówna kroku i będzie szedł obok.
Re: Zachód słońca na złotym pustkowiu (Rudy, Khalie)
: 25 cze 2020, 21:38
autor: Rudy
W stadzie... ciekawe jakim. Postanowiłem, że zaraz się tego dowiem. Uśmiechnięty ruszyłem obok lwicy i tak przez moment w ogóle się nie odzywałem, tak sobie podziwiałem to wszystko... - Mogę wiedzieć, do jakiego należysz stada? Zapytałem. Mój oddech był głośny, a wydech jeszcze głośniejszy, wypuszczałem dużo powietrza. Możliwe, że to przez moje spore gabaryty, do najmniejszych nie należałem. - Mamy niemalże ten sam kolor oczu... Powiedziałem cicho, idąc wolno obok lwicy.
Re: Zachód słońca na złotym pustkowiu (Rudy, Khalie)
: 30 cze 2020, 17:32
autor: Khalie
Szła spokojnie, rozkoszując się ciepłem resztek promieni które padały na lwy, oraz widokiem który ich otaczał. Co jakiś czas zerkała na samca, gdy tak szedł obok niej zdecydowanie bardziej było widać różnicę w wielkości jak i budowie ciała. -Królestwo Lwiej Ziemi.- uśmiechnęła się delikatnie, nie uważała by było to coś, czego miałaby się wstydzić bądź ukrywać przed nim ten fakt. Niedawno zdecydowała o dołączeniu do stada, w którym i tak mieszkała większość życia, więc zamierzała być dumna ze swojego wyboru. Szczególnie skoro jej dziadek był kanclerzem, zaś drudzy kiedyś rządzili, choć to akurat wolała przemilczeć. -Hm?- spojrzała na niego, cóż, miał rację. Ostatnio spotykała dość sporo lwów o zielonych ślepiach, a do niedawna myślała że jej są wyjątkowe. -Twoje są jaśniejsze.- znów się uśmiechnęła.
Re: Zachód słońca na złotym pustkowiu (Rudy, Khalie)
: 06 lip 2020, 14:16
autor: Rudy
Królestwo lwiej ziemi, no proszę... Całkiem dawno temu niemalże bym do nich dołączył, ale jakoś tak temat się urwał. - Wobec tego nie powinienem mieć obaw, że kryje się w Tobie niebezpieczne zwierzę. Zażartowałem oczywiście. Charakterystyką tego stada było ich podejście do życia, byli zazwyczaj mili i sympatyczni. - Jaśniejsze? Dawno nie patrzyłem w Swoje odbicie chociażby w wodzie, może miała rację. - Niech tak będzie. Podsumowałem z lekkim uśmiechem na pysku. - Masz jakieś plany na... przyszłość? Chciałabyś coś konkretnego osiągnąć? Zapytałem, jak dorosły - dorosłego lwa.