Strona 1 z 1

Przybyłem, zobaczyłem, zawróciłem [Hathor & Nejlos]

: 21 cze 2020, 23:12
autor: Nejlos
Pytanie, dlaczego dotarcie do ojca zajęło mu tyle czasu skoro znajdował się na terenie stada? Bo się z niego oddalił! Konkretniej ruszył w kierunku Pustyni, chociaż nie wiedział o tym, bo dotąd nie zapuszczał się tak daleko. Kiedy tylko zorientował się, że wokół nie ma niczego niż piach, zatrzymał się. Był zbyt zamyślony żeby się skapować, jak daleko od "domu" się znalazł. Chyba Haki będzie musiał na powrót syna poczekać trochę dłużej niż założył...

@Hathor

Re: Przybyłem, zobaczyłem, zawróciłem [Hathor & Nejlos]

: 24 cze 2020, 21:38
autor: Hathor
Stado ostatnio przechodziło chyba jakiś kryzys, wiecznie wszyscy byli zajęci przez co zbytnio nie wiedziała jak spędzić wolny czas. Rodzeństwa miała serdecznie dość, raportu nie zdała po dziś dzień, nie mówiąc o kolejnych zadaniach, zamierzała więc samej znaleźć zajęcie, a mianowicie kolejny patrol. Z jednej strony rozrywka, bo dłuższy spacer dobrze robił dla zdrowia, z drugiej zaś mogła się upewnić że żaden nieproszony gość nie przejdzie potajemnie. Szła więc spokojnie przez pustynię, na której to najczęściej znajdowało się inne lwy. Po jakimś czasie dostrzegła brązowego samca, był chyba w podobnym wieku, bowiem grzywy jeszcze za dużo nie miał na głowie. Podeszła powoli bliżej, lecz tak by zachować dystans. -Zgubiłeś się?- uniosła lekko powieki, po czym rozejrzała się, by sprawdzić czy był sam, na to jednak wychodziła gdyż nikogo nie ujrzała.
@Nejlos

Re: Przybyłem, zobaczyłem, zawróciłem [Hathor & Nejlos]

: 25 cze 2020, 18:22
autor: Nejlos
Nie był pewien, czy widział tą lwicę czy może mu się przywidziało. W końcu nie tak dawno temu widział staw z wodą, który okazał się być tylko zwidzeniem. A szkoda, bo naprawdę go suszyło. Słońce chyba poszalało, żeby tak grzać. Jednak kiedy samica się odezwała dotarło do Nejlosa, że była równie prawdziwa jak prawdziwy był on. Pospiesznie pokręcił głową, wyraźnie onieśmielony i może nieco przestraszony jej obecnością.
- Nnn... Nje... Znaczy... - zaczął się mieszać.
Rozejrzał się niedyskretnie poszukując towarzyszy lwicy. Nikt nie jest chyba tak szalony by zapuszczać się na pustynię w pojedynkę, przecież to mało przyjazne miejsce, a jeszcze mniej atrakcyjne. Nie rozumiał w sumie dlaczego ktokolwiek dobrowolnie miałby się tu znaleźć.
- Nie do końca znam te regiony... Ale nie zjadaj mnie, nie mam złych zamiarów! Po prostu musiałem coś przemyśleć w samotności i chyba zaszedłem dalej, niż chciałem - zaczął się rozpaczliwie tłumaczyć.
Nie szukał kłopotów. Problem polegał na tym, że to kłopoty zazwyczaj odnajdywały jego bez żadnego pudła.

Re: Przybyłem, zobaczyłem, zawróciłem [Hathor & Nejlos]

: 30 cze 2020, 19:04
autor: Hathor
Przyjrzała mu się uważnie, sprawdzając czy lada chwila jej tu nie padnie z wycieńczenia, wszak byli na pustyni i choć to ona miała ciemne futro przyciągające słońce, to jednak była przyzwyczajona mieszkając tu od urodzenia. Jąkanie się nie było zbyt dobrym znakiem, nagłe roześmianie również, przekrzywiła więc lekko łeb, nadal obserwując co się lada chwila wydarzy. Pierwszy raz spotykała obcego, nie za bardzo więc wiedziała jak się zachować. -Dotarłeś do terenów Królestwa Oazy, którym rządzi mój ojciec wraz z matką.- starała się go odrobinę uspokoić, bowiem młody samiec najwyraźniej się jej bał, skoro sugerował że może go zjeść. -Nie jadamy lwów.- dodała po chwili przemyśleń, po czym westchnęła, nadal nie wiedziała co robić... cóż, należała do królewskiej rodziny i wypadałoby się stosownie zachować. -Może chciałbyś by cię oprowadzić?- uśmiechnęła się lekko, co by przestał się tak jej bać. Co prawda rozumiała skąd ta reakcja, miała taką a nie inną mimikę pyska, po tatusiu, przez co niektórzy myśleli że brak w niej życia i humoru, a uśmiech to zapewne nie ma jak się pojawić.

Re: Przybyłem, zobaczyłem, zawróciłem [Hathor & Nejlos]

: 03 lip 2020, 17:23
autor: Nejlos
Nejlos powinien się był domyślić, że ma do czynienia z kimś szlachetnie urodzonym. Było w lwicy coś szlachetnego i dostojnego, czego nie wyłapał w pierwszej chwili. Teraz widział to bardzo wyraźnie. Schylił pokornie łeb i odezwał się, nie podnosząc się:
- Przepraszam, księżniczko Królestwa Oazy, nie chciałem niepokoić ciebie i twojego stada.
Dopiero wtedy podniósł głowę, niepewnie patrząc na lwicę. Zapewnienie, że w ich diecie nie ma miejsca na kanibalizm, dodało mu odrobinę otuchy. Nadal jednak za mało żeby czuł się swobodnie. Nie wiedział, jak powinien się zachować w tej sytuacji. Nie codziennie wpadał przypadkiem na kogoś tak ważnego w hierarchii. I wtedy zaproponowała, że go oprowadzi, co go mocno zdziwiło. Spodziewał się raczej, że go przegoni.
- Nie będzie księżniczka miała z tego powodu jakichś nieprzyjemności? Jestem... no, obcy. Ach, tak, mam na imię Nejlos - przedstawił się, bo z tego całego strachu kompletnie wypadło mu to z głowy.

@Hathor