Strona 1 z 1

Lepszy wróbel w garści... [Neyaarii x Ganju]

: 23 cze 2020, 22:41
autor: Neyaarii
Purpurowy pas świtu nawet jeszcze nie malował się nad linią horyzontu, kiedy Neyaarii rozciągała swoje lwie ciało. Głośno ziewając, ruszyła w kierunku niedużego stawiku, aby ugasić pragnienie. Szare ropuchy obudzone nagłym dudnieniem próbowały schronić się pod jego powierzchnią, co nawet im o tak wczesnej porze przychodziło z jakimś małym opóźnieniem. Napiwszy się, ziewnęła przeciągle, na moment spoglądając na wschód. Cała ubiegła noc, a raczej jej część był jakimś wielkim koszmarem. Za każdym razem przebudzała się, próbując uciec od jakiejś niewidzialnej siły, która nawiedzała ją z każdym kolejnym odpłynięciem do świata snów. Mając dość swojej gehenny, lwica postanowiła wcześniej postawić się na łapy. Teraz siedziała tu całkiem sama, zasłuchana w budzącą się do życia przyrodę, przez chwilę w myślach karcąc samą siebie za rzekome spowodowanie zamieszania.

Re: Lepszy wróbel w garści... [Neyaarii x Ganju]

: 23 cze 2020, 22:57
autor: Ganju
Było jeszcze bardzo wcześnie gdy Ganju otworzył swoje ślepia. Kiedy wstał i przeciągnął się momentalnie poczuł, że strasznie chce mu się pić. Zatem postanowił szybko znaleźć jakieś źródło wody. Padło na małą sadzawkę, którą zielonooki po chwili zauważył. Na nic nie czekając od razu ruszył w jej kierunku. Kiedy był już prawie na miejscu nagle nad brzegiem małego stawu czy co to dokładnie było dojrzał siedzącą szarą lwicę. Obserwowała ona wschodzące właśnie słońce. Młody samiec raczej nigdy jej nie widział więc od razu się zainteresował. - Witaj - powiedział ochoczo jednocześnie podchodząc bliżej.

Re: Lepszy wróbel w garści... [Neyaarii x Ganju]

: 23 cze 2020, 23:24
autor: Neyaarii
Poranne dźwięki przyrody zaczęły być miarowo ubogacane przez pierwsze śpiewy ptaków. Może i warto było się pomęczyć, aby być świadkiem takiego momentu - nie od tak zdarza się jej wstawać przed wschodem słońca, aby móc doświadczać takich chwil. Była po prostu leniwa.
Z przypatrywania się pierwszym promieniom słonecznym, które zaczęły nieśmiało wyłaniać się znad horyzontu wyrwał ją czyjś głos - niewysoki, ale też nie nader niski. Od razu odwróciła głowę, spostrzegając przed sobą młodego lwa. Szramy były pierwszym, co rzuciło się jej w oczy. Nie chcąc być jednak niegrzeczną, szybko przeskoczyła wzrokiem, skupiając się na... nim całym. - Em... witaj. - odparła nieznacznie, lustrując go z góry do dołu. - Widzę, że nie tylko mi nie w smak spanie po nocach. - dodała natychmiast, aby już na wstępie wytępić zarodki głuchej ciszy.

Re: Lepszy wróbel w garści... [Neyaarii x Ganju]

: 24 cze 2020, 15:15
autor: Ganju
Kiedy zielonooki się odezwał lwica momentalnie zareagowała. Odwróciła głowę w jego stronę po czym zmierzyła go wzrokiem. Ganju od razu zauważył, że pierwszym co rzuciło się jej w oczy były jego rany. Jednak nie miał jej tego za złe, w końcu co mógł na to poradzić, że tak właśnie wyglądał. Poza tym to go charakteryzowało. - Jestem Ganju a Ty? - spytał siadając obok nieznajomej. Nie ukrywał, że był bardzo nią zaintrygowany. Rzadko kto wstawał tak wcześnie, a już tym bardziej lew. - Hah, tak. Dzisiaj coś żle spałem więc postanowiłem, że wstanę wcześniej - uśmiechnął się lekko po czym podrapał się po głowie. Lwica teraz mogła bardzo łatwo zobaczyć jego znamię na poduszce prawej łapy. Niby nic szczególnego ale jednak. Czy również to zainteresuje lwicę? - Ale ten wschód słońca jest piękny - rzekł ni stąd ni zowąd spoglądając na słońce wynurzające się z za horyzontu.

Re: Lepszy wróbel w garści... [Neyaarii x Ganju]

: 24 cze 2020, 19:38
autor: Neyaarii
Z jednej strony otwartość i swoista doza zaufania młodego nieco są zdziwiła, a z drugiej strony wprowadziła jakby dziwną aurę, w której nawet szara poczuła się mniej, hmm, nieswojo? To swoiste uczucie towarzyszące przy pierwszym spotkaniu każdy odbiera na swój sposób - ona nie należała do tych, którym wystarczyła sekunda, aby stać się przyjacielem świata, aczkolwiek w obecnej sytuacji coś sprawiało, że miała ochotę poznać go lepiej. - Neyaarii, swoją drogą to podziwiam bezpośredniość i chęci. Inni po prostu nie zwróciliby na mnie żadnej uwagi albo wręcz ominęli szerokim łukiem. - zaśmiała się cicho, nie czyniąc sobie z tego jakiejś awersji do swojej osoby, ot zwykła prawda. W końcu często sama tak robiła.
- No to witam w klubie, od kilku nocy zdarza mi się budzić coraz wcześniej. Za niedługo chyba w ogóle przestanę sypiać, żeby zachować postęp. - odrzekła z naturalnym spokojem, przez chwilę śledząc jego łapę. Zanim przyłożył ją do łba, na ciemnej poduszce zauważyła jakiś znajomy kontur, jakby od znamienia. Aczkolwiek jak szybko ten fakt zagościł w jej głowie, tak szybko się ulotnił.
- Trudno się nie zgodzić, chociaż bardziej urzeka mnie ta budząca się przyroda. Czasem czuję się odpowiedzialna za wczesną pobudkę, ale cóż zrobić... Tutejszy czy przywiało cię z daleka? - zagaiła, w międzyczasie kładąc się na chłodnej ziemi.

Re: Lepszy wróbel w garści... [Neyaarii x Ganju]

: 24 cze 2020, 21:59
autor: Ganju
Lwica wyraźnie zainteresowała się samcem gdyż bardzo się rozgadała. Ucieszyło go to bardzo gdyż w przeszłości rzadko kto się nim przejmował. Na szczęście od czasu kiedy pojawił się na Lwiej Ziemii zaczęło się to zmieniać. - Miło cię poznać Neyaarii - uśmiechnął się szeroko. - Wiesz... jak dotąd z reguły byłem samotny więc teraz wykorzystuje każdą sytuację żeby z kimś pogadać, a przyznam, że ty mnie zaintrygowałaś - dodał przyglądając się jej uważnie. Ciekawiło go skąd pochodzi oraz czy należy do jakiegoś stada? Jednak kiedy miał zadać pytanie samica znowu się odezwała. - Ja zazwyczaj dobrze sypiam tylko dzisiejszej nocy co chwilę się budziłem bo miałem koszmary - odparł. Kiedy podnosił łapę aby się podrapać zauważył, że wzrok lwicy przykuło jego małe znamię. Wydało mu się to trochę dziwne gdyż nie było to przecież nic niezwykłego. W końcu wiele lwów posiadało jakieś znamiona. - Tak, tutejsza przyroda jest naprawdę niesamowita - przyznał jej rację rozglądając się dookoła. Budzące się owady oraz roślinność dookoła mogła zachwycać. Ganju nigdy aż tak się temu nie przyglądał więc był bardzo poruszony. - Nie nie jestem stąd, tak właściwie już sam nie wiem skąd jestem. Rodzice minie porzucili, wygnano mnie ze stada... ach długa historia - wzdychnął po czym wyraz jego pyska wyraźnie posmutniał. Następnie widząc kładącą się Neyaarę postanowił także się położyć. Wszak mimo, że wcześnie wstał nie znaczyło, że nie był zmęczony.

@Neyaarii

Re: Lepszy wróbel w garści... [Neyaarii x Ganju]

: 29 cze 2020, 18:25
autor: Neyaarii
Ona kogoś zaintrygować? Jego słowa sprawiły, że zrobiły się jej bardzo miło, co wyraziła poprzez nieco szerszy uśmiech. Rzadko kiedy ktoś zwraca na nią większą uwagę, ot zwykła lwica, aczkolwiek nie narzekała. Czasem lepiej pozostać kimś w cieniu, niż na towarzyskim świeczniku.
Wysłuchując skrawka jego historii zauważyła swoiste podobieństwo - ona w końcu też nie miała łatwo, przerwanie sielanki i przymus ucieczki z kochanego domu łamało serce, ale ona miała już na głowię kilka lat, a on wyglądał na kogoś, komu jeszcze trochę daleko. - Wiesz, jakby co to mam w opór czasu. A i lubię słuchać. - rzuciła zachęcająco, posyłając mu ciepły uśmiech. Czasem otwarcie się przed kimś zupełnie obcym było o niebo lepsze niż rozmowa z długoletnim przyjacielem.

Re: Lepszy wróbel w garści... [Neyaarii x Ganju]

: 29 cze 2020, 20:00
autor: Ganju
Kiedy zielonooki wspomniał, że szarofutra go zaintrygowała lwica wyraźnie bardziej się uśmiechnęła. Najwyraźniej rzeczywiście z reguły rzadko kto zwracał na nią uwagę. Zatem Ganju tym bardziej ucieszył się, że z nią rozmawia. W końcu na niego też za bardzo nie zważano. - Jeśli chcesz to Ci opowiem - uśmiechnął się aby zaraz wyraźnie spoważnieć. - No więc od urodzenia należałem do stada, które zwierzęta w okolicy nazywały złym stadem i faktycznie było złe. Nikt nie szanował kręgu życia i każdy dbał tylko o siebie. Wiem dziwnie to brzmi ale to prawda. Mając niecały rok zrozumiałem, że członkowie mojego rodzinnego stada źle postępują i nie chcę być taki jak oni. Postanowiłem im o tym powiedzieć i wtedy przywódca się zezłościł. Nie mógł znieść, że podważam to co robią i wyzwał mnie na pojedynek, który przegrałem. Stąd moje rany na oku... - przełknął ślinę, ciężko było mu o tym wszystkim mówić ale skoro lwica chciała wiedzieć co go spotkało nie miał zamiaru niczego zatajać. - ...następnie zgodnie z naszą tradycją zostałem wygnany. Moja rodzina w ogóle się ze mną nie pożegnała. Uznali, że jestem sam sobie winien. Nawet mój ojciec, który zanim poprzednia rodzina podczas powstania go opuściła był dobry też nic nie zrobił - odparł. Gdyby lwica dobrze się przyjrzała zauważyłaby, że młody samiec wstrzymuje się od płaczu.

@Neyaarii