Strona 1 z 2
Myślisz może, że więcej coś znaczysz? { Nejlos + Yakuti } [ZAKOŃCZONA]
: 13 lip 2020, 21:53
autor: Yakuti
Nie był już - wbrew pozorom! - takim małym chłopcem. Przyjmował na siebie coraz więcej odpowiedzialności, a świadomość, iż od jego zachowania zależy los rodziny sprawiała, że próbował wykrzesać z siebie choć nieco entuzjazmu. Entuzjazmu, by stać się "Szkarłatnym". Nie czuł jedności ze stadem; nie czuł się jednym z nich, więc presja płynąca z obowiązkowości młodego samca bywała nieznośna.
I to własnie w takich chwilach, często pod pretekstem patrolu, urywał się nieco ze smyczy, żeby pohasać trochę dalej niż ten ponury Grobowiec Świetlików. Dzisiaj było zresztą podobnie. Po kilkudziesięciu minutach treningu siłowego miał zwyczajnie dosyć, oznajmił więc, że teraz jego kolej, by upewnić się, czy po tutejszej sawannie nie pałęta się nikt obcy.
I - chociaż pewnie wstyd przyznać - ułożył się pośród traw, a powieki opadły, pozwalając Yakutiemu wyszarpać choć odrobinę zbawiennego (albo i śmiercionośnego, kto wie?) snu.
Re: Myślisz może, że więcej coś znaczysz? { Nejlos + Yakuti }
: 13 lip 2020, 22:01
autor: Nejlos
Na jego szczęście na sawannie należącej do stada pojawił się tylko kolejny dzieciak. Nieco jaśniejszy, może odrobinę starszy. Ale nadal dzieciak, zwłaszcza mentalny. W głowie miał dużo niewiadomych i niepewności, bo nie miał pojęcia, co robić. Niby część rodziny czuła się dobrze na terenie LZ, on jednak... nie, to nie jego miejsce. Przerażało go. Nie był w stanie określić, co dokładnie go tam zniechęcało, ale coś jednak takiego istniało.
Potknął by się pewnie o leżącego w trawie lewka, gdyby w ostatniej praktycznie chwili nie dojrzał ciemnej sylwetki rozciągniętej kilkanaście centymetrów przed sobą. Przestraszył się i cofnął, zastanawiając czy powinien uciekać, czy może było już za późno i ten czarny zorientował się o jego obecności.
@Yakuti
Re: Myślisz może, że więcej coś znaczysz? { Nejlos + Yakuti }
: 13 lip 2020, 22:15
autor: Yakuti
Dobrze, że Nuzira (ani inny, wysoko postawiony klanowicz) nie widział w tej chwili Yakutiego. Patrol idealny! Lewek śpi, a jakiś inny lewek o mało co nie przewraca się o jego ciało, wbrew pozorom całkiem żywe, chociaż chyba obecnie jedyną widoczną funkcją życiową stanowiło oddychanie. Dopiero, kiedy Nejlos zatrzymał się prawie na nim, rozchylił leniwie powieki, lustrując go spojrzeniem. Trudno, nie byłby pierwszym, który umarł na służbie.
Widząc jednak, że ten drugi nieco się cofnął, podniósł się - raczej średnio zgrabnie i raczej miało energicznie - do siadu, kierując spojrzenie swoich lazurowych oczu na sylwetkę intruza. Przez pierwsze sekundy mogło się zdawać, iż Yakuti nie do końca orientował się w nowo zaistniałej sytuacji, jakby nie do końca jeszcze się dobudził. Może tak było; może wciąż balansował na granicy jawy i snu?
- Ktoś ty? - zapytał w końcu, przecierając oczy jedną z łap. Może mało życzliwe powitanie, niemniej trudno się dziwić w takiej sytuacji. Zamrugał jeszcze kilkukrotnie, próbując rozwiać pozostałości snu. - Nie powinno cię tutaj być! - warknął, znacznie już pewniej, podnosząc się już na równe łapy i lustrując drugiego nastolatka spojrzeniem, jakby sam wzrok mógł przegnać tamtego poza teren Szkarłatnych Grzyw.
Re: Myślisz może, że więcej coś znaczysz? { Nejlos + Yakuti }
: 13 lip 2020, 22:32
autor: Nejlos
Już sama obecność czarnego lewka dostatecznie wystrachała Nejlosa. Kto wie, może nawet liczył po cichu, że ten tutaj sobie wyciągnął łapy już tak na dobre? Jak się okazało czarny jednak żył i do tego nie należał chyba do najsympatyczniejszych. Cofnął się dwa kroki, mając nadzieję że trochę się ukryje pośród traw. Głupie, bo w końcu na ukrywanie się było już za późno. A może tamten pomyśli, że to wszystko tylko mu się przyśniło?
Szybko jednak okazało się, że Nejlos nie miał aż tyle szczęścia. Skulił się, chcąc być jak najmniejszym i jak najmniej rzucac się w oczy. Na marne. Został zauważony.
- Nejlos... - wydukał nie bez trudu, próbując spojrzeć chociaż w kierunku czarnego lwa.
- Prze... przepraszam... Nie chciałem... nie chciałem niepokoić - dodał.
Tak naprawdę nawet nie zorientował się kiedy przekroczył granicę Lwiej Ziemi. Nie wiedział, że rzeka, którą pokonał wyznaczała koniec jego bezpiecznej strefy. W porządku, czuł masę obcych zapachów, ale... myślał, że to członkowie LZ, w końcu było ich wielu, a on spotkał raptem garstkę. Czuł teraz, że popełnił błąd, który mógł go srogo kosztować.
Re: Myślisz może, że więcej coś znaczysz? { Nejlos + Yakuti }
: 13 lip 2020, 22:39
autor: Yakuti
Parsknął, widząc strach tamtego. Skoro lękał się byle gówniarza, do tego podsypiającego w najlepsze na służbie, ciekawe jak zachowałby się, gdyby na jego drodze stanął inny członek stada. Pokręcił głową. Trochę mu nawet było tamtego szkoda. Przecież nawet nie starał się jakoś szczególnie, by zabrzmieć groźnie czy sprawiać wrażenie niebezpiecznego, chociaż pewnie już sam wygląd czarnego jak nocne niebo w pochmurną noc samca mógł być dla kogoś niepokojącym. Zwłaszcza, że dzień powoli zmierzał ku końcowi; raptem za kilkadziesiąt minut nastanie ciemna noc.
- Eee to... - zaskoczyła go reakcja tamtego, początkowo zatem nie wiedział, co powinien powiedzieć. Jakoś nie kojarzył instrukcji, co zrobić, kiedy na terenie stada pojawi się owłosiona galaretka, której zdecydowanie nikt na tą imprezę nie prosił. Z szacunkiem oczywiście do galaretek. - Słuchaj... - zaczął, w pierwszej chwili równie niepewnie jak sam Nejlos, drapiąc się z pewnym zażenowaniem po podbródku. - Jedynym, co możesz tutaj znaleźć, są kłopoty. I dziękuj losowi, że akurat na mnie trafiłeś...
Re: Myślisz może, że więcej coś znaczysz? { Nejlos + Yakuti }
: 13 lip 2020, 22:47
autor: Nejlos
Wcale go nie zdziwiło, że tamten na niego parsknął. Sam by siebie wyśmiał, gdyby był po drugiej stronie. Wiedział, jak żałośnie musiał wyglądać, niby lew a jednak tchórzofretka.
- Jeszcze raz... Jeszcze raz przepraszam - ponowił.
Drżące łapy nie chciały z nim współpracować. Chciał uciekać, odwrócić się i odejść, póki jeszcze miał taką szansę. Ale te głupie wypustki! Sterczały w miejscu zamiast się ruszyć! Odwrócił wzrok, nie chcąc dostrzegać pogardy w tych przeszywających duszę oczach. Czarne, puste, tylko te niebieskie tęczówki pozwalały minimalnie podejrzewać, gdzie właśnie patrzył lew.
- Nie chciałem niepokoić ciebie ani twojego stada, zabłądziłem - wydukał cicho.
Podkulił ogon i położył po głowie uszy. Opuścił pokornie głowę. Naprawdę nie chciał źle, a trafił tu przez zwyczajne zamyślenie. Podobnie jak kilka dni temu trafił na pustynię. Niech to, chyba powinien zainwestować w jakąś dobrą mapę czy coś.
Re: Myślisz może, że więcej coś znaczysz? { Nejlos + Yakuti }
: 13 lip 2020, 23:00
autor: Yakuti
- Weź już nie przepraszaj - warknął, nieco już zniecierpliwiony tym wszystkim. zabawne, dotąd czuł się... hmmm... mało męsko, miał się za jakieś takie chucherko, co to na jeden strzał i do widzenia. Teraz jednak jego samoocena nieco się polepszyła - spotkanie Nejlosa najwyraźniej wpłynęło na jego postrzeganie samego siebie całkiem pozytywnie.
Wykonał dwa kroki w stronę brązowego - dokładnie tyle samo, ile tamten zrobił przed momentem, chcąc zwiększyć dystans pomiędzy tą dwójką. Niechaj brązowooki nie łudzi się ani przez moment, że ma jakąkolwiek kontrolę nad sytuacją czy też ustala zasady tej swoistej gry, do której dołączył w momencie, kiedy jego łapska przekroczyły Martwą Rzekę. A może chodziło o zwyczajną manifestację siły? W końcu ten strachajło wcale nie wyglądał na szczególnie silnego bądź wprawionego w boju, może warto potrenować teraz w nieco inny sposób? Przybrał zatem najgroźniejsza minę, jaką tylko potrafił.
- Yakuti - rzucił bezceremonialnie, znajdując się całkiem niedaleko. A co tam - czy miał cokolwiek do stracenia? Wykonał jeszcze kilka kroczków, małych, jakby chcąc nieco stopniować napięcie, by zaraz stanąć przed pyskiem Nejlosa i przybrać dumną pozycję, dzielnie wypinając pierś i unosząc dostojnie czarny łeb. - Szkoda, że nie przyjdzie ci pamiętać tego imienia zbyt długo! - mruknął, rzucając się na Nejlosa, chcąc zwalić go z tych rozdygotanych nóg i przyszpilić go do podłoża. Może jak przywlecze Nuzirze jego łeb, ta uzna, że wyrósł na wspaniałego Szkarłatnego, świetnie broniącego granic, a jego matka będzie bezpieczna?
/ jak coś w następnej turze dam rzuty :d
Re: Myślisz może, że więcej coś znaczysz? { Nejlos + Yakuti }
: 13 lip 2020, 23:06
autor: Nejlos
Spoczko, z moimi statami... to nawet nie musisz wcale, wiemy jak będzie
I stało się to, czego spodziewał się od samego początku. Jednak z drugiej strony liczył całym sercem, że jakoś uda się tego uniknąć. I tak dość długo udało mu się pożyć. Widząc, jak tamten lew się zbliża, skulił się jeszcze bardziej co zdawać się mogło niemożliwością. A potem czarny skoczył, a Nejlos... Nejlos zapiszczał jak baba, zamykając oczy i odruchowo próbując odskoczyć w bok. Jak widać łapy w końcu postanowiły współpracować. Chyba zrozumiały, że to może być ich ostatnia szansa...
Re: Myślisz może, że więcej coś znaczysz? { Nejlos + Yakuti }
: 13 lip 2020, 23:10
autor: Yakuti
► Pokaż Spoiler
Zręczność vs. zręczność:
Yakuti (40)
Yakuti wyrzuca 3d100:
6, 58, 84
= 46 , 98 , 124 =
Nejlos (30)
Yakuti wyrzuca 3d100:
77, 30, 92
= 107 , 60 , 122 =
Blisko, ale jednak 2 sukcesy Yakutiego.
Rodzaj rany: [K]Yakuti - 1/2[K]Nejlosa
60 - 17,5 = 42,5
Yakuti wyrzuca 1d100:
16
Ciężka, sorry

( 16 < 42,5 )
Yakuti wyrzuca 1d10:
5
5 +10 = 15
zdrowie Nejlosa: 85
Uskok rywala, a raczej jego próba, nieco zaskoczyły Yakutiego. Teoretycznie powinien spodziewać się tego, że mięśnie Nejlosa w końcu przypomną sobie, jak powinny działać i co powinny zrobić, żeby maksymalnie zwiększyć jego szanse przetrwania. Brakło mu jednak nieco refleksu, dodatkowo pogorszył swoją sytuację: zmieniając pozycję własnego ciałem względem oprawcy nastawił mu się, więc pazury opadającego ciężko czarnego samca przeorały mu bok, pozostawiając po sobie pamiątki w postaci - niezbyt, co prawda, głębokich, ale jednak zawsze! - krwawych rowków, biegnących w dół jednego z żeber, kończących się gdzieś w połowie wysokości torsu lwa. Masa ciała przygniotła brązowego do podłoża. Yakuti pochylił pysk w kierunku jego ucha.
- I po co było ci się tutaj zapuszczać? Dałem ci szansę, pozwoliłem się wycofać i nie zaatakowałem od razu - wycedził w okolicy małżowiny tamtego, powoli i dość twardo. Zabawne, jak niewiele potrzeba było, żeby powalił swojego pierwszego prawdziwego przeciwnika. Może faktycznie jeszcze była szansa, że się przysłuży stadu? Że się komuś przyda? Kto wie. Na razie jednak celebrował swoje pierwsze, niewielkie co prawda, zwycięstwo, wygodnie układając łapy na swojej ofierze. - Nie skorzystałeś z szansy. Wiesz, co się mówi o tych, którzy zapuszczają się na nasz teren? - Zrobił teatralną pauzę, pozwalając samotnikowi na przetrawienie swojego pytania i ułożenie jakiejś odpowiedzi. Jednak nim ta padła, dokończył myśl: - Wspomina się ich podczas dni, kiedy wspomina się o Przodkach. Są martwi, rozumiesz? A ty możesz do nich dołączyć, co ty na to?
Re: Myślisz może, że więcej coś znaczysz? { Nejlos + Yakuti }
: 13 lip 2020, 23:48
autor: Nejlos
No nie udało się. Nie spodziewał się zresztą niczego innego, bo znał własne możliwości i granice. A tych drugich ostatnio zdawało się być więcej niż kiedykolwiek indziej. Syknął, kiedy poczuł jak pazury napastnika drażnią jego bok. A potem padł szereg pytań, których wcale nie chciał usłyszeć. Dobrze, że czarny dociskał go mocno do podłoża, to się przynajmniej nie miał za bardzo jak trząść.
- Ro... ro... rozumiem - wydukał tylko z trudem.
Czuł, jak do oczu pchają się łzy. Przykre, bo zanim znalazł swoje miejsce, utracił jakiekolwiek szanse, że kiedyś się uda. Był taki młody, nawet nie liznął dorosłości. A teraz już po wszystkim, bo jakiś czarny smarkacz postanowił się nad nim pastwić. Zamiast zabić go szybko, znęcał się nad nim bezczelnie. Zacisnął mocno powieki, a słone krople stoczyły się po policzkach. Żałosny. Tak bardzo żałosny...
- Raz jeszcze przepraszam. Proszę... Nie zabijaj... Przecież nic nie zrobiłem, nikomu nic nie powiem! - obiecał nerwowo.