Król Lew PBF

Po zakończonej uczcie Silver i Ganju ściągnęli skórę z upolowanej zebry. Umówili się, że wspólnie dadzą ją w prezencie partnerce Silvera. Gepard zarzucił ją na grzbiet i obaj udali się do zamieszkanej przez Zawadi jamy.
- A więc zostałeś aspirantem? Moje gratulacje - pochwalił zdążającego obok niego lwa. - Jak Ci się podoba na naszych terenach? Zdążyłeś już wszystkich poznać? - zapytał uśmiechnąwszy się do niego przyjaźnie.

Po udanym polowaniu oraz obfitej uczcie Ganju wraz z Silverem ściągneli skórę z resztek zwierza. Oboje postanowili, że wręczą ją Zawadi. W końcu to jej w dużej mierze zawdzięczali pokonanie zebry. Zatem gepard oraz lew wraz z prezentem udali się w kierunku zamieszkałej przez lwicę jamy. Po drodze aby ta im szybciej minęła ucieli sobie pogawędkę. - Tak... miałeś rację mówiąc, że znajdę tutaj miejsce dla siebie - uśmiechnął się. Był naprawdę szczęśliwy, że udało mu się spełnić swoje marzenie, i że nareszcie nie czuje się samotny. - Bardzo mi się podoba, co prawda nie miałem jeszcze okazji zwiedzić całą okolicy ale czuję się tu jak w domu - odparł zerkając na towarzysza.
- Co niektórych już poznałem... ale na pewno nie całe stado - roześmiał się lekko. Przecież zielonooki nie przebywał długo na lwiej ziemi więc gdyby zdążył poznać już wszystkich byłby to nie lada wyczyn.

- No tak, ale cieszę się, że się tu odnalazłeś. Mówiłem Ci, że to stado jest bardzo przyjazne. Tu nie ma miejsca na żadną przemoc. Wszyscy się tu lubimy i szanujemy więc nie musisz się niczego obawiać - zapewnił go podążając przez porośniętą wysoką i bujną trawą sawannę.

Geparda ewidentnie ucieszyła wiadomość, że zielonooki odnalazł na lwiej ziemi swoje miejsce. W sumie to właśnie za namową Silvera i Zawadi, Ganju postanowił tutaj pozostać. Wydawało się, że była to najlepsza decyzja jaką podjął w życiu. - Tak... mimo, że jestem tu krótko to zdążyłem zauważyć, że wszyscy w stadzie wzajemnie się szanują. Czuję się tutaj jak w rodzinie - odparł podążając tuż za towarzyszem. Kiedy tak oboje przebierali się przez zarośla lew parę razy dostał źdźbłem trawy po nosie jednak zupełnie mu to nie przeszkadzało gdyż w końcu nie czuł się samotny. Poza tym nie było teraz czasu na narzekanie w końcu mieli zadanie do wykonania. Mianowicie dostarczyć prezent dla lwicy.

- A powiedz mi, czy zainteresowała Cię tu może jakaś lwica? W końcu jest w kim przebierać. Ja właśnie tu poznałem moją Zawadi. Ona jest dla mnie wszystkim i nigdy jej nie opuszczę - wyznał, bo tak właśnie czuł i był o tym przekonany. W końcu naprawdę ją kochał i zrobiłby dla niej wszystko.

Kiedy tak szli wspólnie przez sawanne w pewnym momencie Silver spytał zielonookiego czy przypadkiem nie wpadła mu już w oko jakaś lwica. - Hmm... poznałem jak dotąd jedną lwicę o imieniu Khalie ale to tylko koleżanka - odparł zamyślony. Gdyby nie to, że w tej chwili jeszcze nie znał swojej ukochanej Nilimy jego odpowiedź na pewno byłaby dużo bardziej radosna. - Ale liczę, że będzie mi dane kiedyś się w kimś zauroczyć... może nawet zakochać - uśmiechnął się lekko. Jednak na razie cieszył się z tego, że dołączył do stada. Oczywiście dobrze by było kogoś pokochać i zaznać podobnego uczucia jakim darzyli się gepard i lwica ale na pewno przyjdzie na to jeszcze czas.

- Będę trzymał za Ciebie kciuki, żeby udało Ci się tu znaleźć miłość i prawdziwych przyjaciół - puścił do niego oko docierając do mieszkania Zawadi.
- Kochanie jesteś? Mamy dla Ciebie prezent - oznajmił z uśmiechem na pysku, zaglądając do jamy zamieszkanej przez niebieskooką lwicę.

Zielonooki wraz z gepardem po krótkiej wędrówce przez sawaanne dotarli na miejsce. - Dzięki, również na to liczę... a jeśli chodzi o przyjaciół to byłoby mi bardzo miło gdybym Ciebie i Zawadi mógłbym tak nazywać - odparł zerkając z uśmiechem na towarzysza. - W końcu tak naprawdę to dzięki wam jestem lwioziemcem - dodał nieco nieśmiało zaglądając do wnętrza jamy zamieszkałej przez lwicę. Był naprawdę wdzięczny za okazaną pomoc ze strony ich dwójki dlatego też z wielką chęcią poszedł z Silverem aby ofiarować prezent jego partnerce.

Lwica odpoczywała w swojej jaskini. Cisza otaczająca ją ze wszystkich stron, była bardzo przyjemna. Niemal zachęcała do zapadnięcia w długi sen, pomagający zebrać siły, potrzebne na resztę dnia. W sumie to Zawadi dawno nie miała tak luźnego grafika. Nic jednak nie zaprzątało jej głowy. A przynajmniej to pewnego uderzenia serca.
Słysząc głos Silvera, uniosła łeb, wcześniej spoczywający na łapach. Wstała powoli, krótko się przeciągając, zanim wyszła swoim gościom na spotkanie. Wyczuła otóż zapach Ganju. Cóż, dawno nie widziała młodego lwa. Ciekawe jak mu się żyje w stadzie. Koniecznie musiała zrobić przesłuchanie.
Powitała dwójkę samców ciepłym uśmiechem, z iskrami radości w ślicznych niebieskich ślepiach.
- Kochanie? Co znowu przeskrobałeś? - podejrzliwie spojrzała na partnera. Potem zerknęła na drugiego z towarzyszy. - Witaj, Ganju. Co słychać?

- Nic nie przeskrobałem. Chcieliśmy dać Ci prezent - oznajmił z szerokim uśmiechem na pysku ściągając zębami przyniesioną na grzbiecie skórę ich ostatniej ofiary z udanego polowania. - Proszę, to dla Ciebie - wręczył jej owo pasiaste okrycie.