Strona 1 z 1

Igranie z ogniem wcale nie musi oznaczać, że się sparzysz. {Hexados & Nuzira}

: 02 wrz 2020, 12:23
autor: Hexados
W swojej podróży Hexados zawitał na południowy zachód, gdzie porą wczesnego gwiezdnego wieczoru znalazł się na kamiennej kaskadzie. Zewsząd otoczony przez wonie wszelakich lwów, wątpliwości nie miał, że chwila nieuwagi wystarczyła do wtargnięcia na teren stadny. Pytanie tylko jak na to zareagują właściciele, nie zamierzał z tego powodu specjalnie płakać dopóki nie spojrzy prosto w oczu nieznanemu. Niemniej czuł już zapach szczególnie kłujący zmysły ze względu na swą bliskość dosłowną, zdaje się, że jej właścicielka jest dość blisko, bowiem stwierdzenie płci oraz odległości po intensywności woni nie należy do trudnych. Niebieskooki przysiadł tyłkiem na kamieniu, wyczekując nadejścia niespodziewanej. @Nuzira

Re: Igranie z ogniem wcale nie musi oznaczać, że się sparzysz. {Hexados & Nuzira}

: 04 paź 2020, 23:25
autor: Nuzira
Na szczęście po pojawieniu się na świecie młodych Leon pomagał jej w ich wychowywaniu, dzięki czemu mogła spokojnie wyjść na świeże powietrze, zapolować samotnie lub po prostu się przejść po terenach stadnych. Właśnie w ten sposób odkryła zbłąkaną duszę na ich terenach, co zdecydowanie jej się nie spodobało. Ruszyła tropem by ostatecznie dojrzeć rosłego samca siedzącego na kamieniu. Dla wszystkiego zachowała bezpieczny dystans, wyłoniła się jednak zza liści by nie musiał szukać jej wzrokiem. -Witaj nieznajomy, co sprowadza cię na te tereny?- dziwne, czyżby nie czuł zapachu na granicy, który był dość świeży, wszak jej starsze dzieci jak i sama królowa raczej często patrolowali ziemie, a może celowo wlazł?

Re: Igranie z ogniem wcale nie musi oznaczać, że się sparzysz. {Hexados & Nuzira}

: 05 paź 2020, 12:37
autor: Hexados
Długo oczekiwać nadejścia wywęszonej samicy Hexados nie musiał. Co prawda spodziewał się bardziej pospolitego osobnika, gdyż lustracja przybyłej neutralnym wzrokiem od razu wyłapała defekt w postaci rozdwojonego ogona. Interesujące z perspektywy niebieskookiego, co się tyczy pytań już miał złożoną odpowiedź. Siedząc spokojnie na kamieniu kiwnął głową na znak powitania i uśmiechnął się nieco przychylniej, co by nie stwarzać pozorów nieufności.
- Witaj, nieznajomo. Jestem Hexados. Samotnik, chodzę po krainie i zwiedzam... - nie tłumaczyłoby dlaczego samiec postanowił wtargnąć na teren stada, toteż zdecydował się sprecyzować. Faktycznie poczuł zapach, lecz nalężący w zdecydowanej większości do samic. Należący do samców przypominał woń podrostków lub dzieci.
- Byłem ciekaw co za stado tutaj zamieszkuje. Nie sądzę, żeby był inny równie szybki sposób dowiedzenia się niż zapytanie. - odpowiedział skupiając wzrok na naszyjniku Nuziry. Pochłonął oddechem garść powietrza, a po napięciu mięśni dodał.
- Zapach należący w zdecydowanej większości do samic lub podrostków. Jaką wyznajecie ideologię? Udzielisz mi nieco informacji o was? Wystarczą ogólne nim sobie pójdę, o ile dopuszczacie możliwość opuszczenia ziem po wtargnięciu. - kontynuował Hexados i wtrącił z widocznym śmiechem. - Mam nadzieję, że nie zjadacie mężczyzn. Stąd tak słaby zapach rosłych samców.


@Nuzira

Re: Igranie z ogniem wcale nie musi oznaczać, że się sparzysz. {Hexados & Nuzira}

: 10 lis 2020, 18:31
autor: Nuzira
Zdecydowanie od jakiegoś czasu mieli przypiętą łatkę stada samych samic, no ale co poradzić, ciężko ostatnio o jakichś sensownych samców którzy potrafili zabijać w razie potrzeby, zamiast jedynie się przytulać i miziać. To nie stado gdzie za przewinienie się nawet nie kara, trzeba było mieć jaja żeby tu być, a widocznie ktoś pozbawił lwy w tej krainie takowych. -Nuzira.- odparła krótko. Czy on myślał że wtargnie na tereny i dostanie wycieczkę po terenach z historią o stadzie? Co prawda mogła mu coś tam opowiedzieć, jednakże raczej udzielali informacji jak już ktoś był chętny na dołączenie, nie chcieli bowiem by wszyscy wiedzieli o ich istnieniu, to sprowadzało tylko kłopoty. Zmierzyła go krótko wzrokiem, cóż, kto pyta nie błądzi aczkolwiek może to się skończyć krótkim żywotem. -Wybacz, nie udzielamy informacji o stadzie komuś, kto zamierza sobie po prostu pójść dalej i roznieść je po krainie. Szanujemy sobie prywatność, poza tym... no nie wypuszczamy tak łatwo tych, co przekroczą granice stadne.- mruknęła, oblizując pysk, po czym machnęła ogonami i ruszyła kawałek w jego stronę. -Cóż... choć smakowicie wyglądasz...- usiadła w bezpiecznej odległości od niego, jednakże znacznie bliżej niż wcześniej, jeśli będzie coś kombinował to szybko ucieknie. -Nie, nie zjadamy samców. Po prostu nie przyjmujemy do stada byle pierdoły.- wyszczerzyła lekko kły w uśmiechu.