Strona 1 z 2
Białe zimno [Enasalin/Arkhantess]
: 27 wrz 2020, 12:42
autor: Enasalin
Tereny u podnóża kościanego szczytu, gdzieś w pobliżu rzeki królów.
Enasalin była gotowa do podróży. Wystarczająco dużo czasu spędziła z dziećmi, które mogła już spokojnie pozostawić pod opieką członków stada i nie obawiać się zanadto, że coś im się stanie. Zatem zatrzymała się pierwszy raz na skraju rzeki, jeszcze w miejscu, gdzie była ona jedynie potokiem, wartko wypływającym z kościanego szczytu. Tutaj jeszcze też było względnie chłodno, chociaż gorąc sawann uderzał w jej śnieżnobiałe lico doprowadzając kilkukrotnie do kichnięcia.
Miała swoją małą misję do wykonania. Mogła narzekać na palące słońce, od którego się odzwyczaiła, w trakcie wędrówki na lwią ziemię. Ciekawe czy ten grubas gryzł już piach, czy dalej jakoś się to tam wszystko trzyma. Mógłby spaść tam jakiś kataklizm, mruknęła do siebie, przysiadając na płaskim kamieniu, wystającym w połowie ponad wodę.
@Arkhantess
Re: Białe zimno [Enasalin/Arkhantess]
: 27 wrz 2020, 13:05
autor: Arkhantess
Biegiem się tu zjawił - jakby coś, zły duch sam przygonił samca właśnie tutaj. Wciąż czuł się nowy w tej krainie, a gdyż zamieszkiwał dawniej odległe tereny, daleko daleko stąd. Nie od razu dostrzegł białą lwicę, co było dziwne, bo naprawdę wyjątkową sierścią się odznaczała. Była calusieńka biała, jak śnieg prosto z zabielonych szczytów górskich. W pewnym momencie się zatrzymał zmęczony właśnie czynnością wykonywaną chwilę temu. Wtem dostrzegł ją. Zniżył się i zaczął obserwować w milczeniu. Czy była zła? dobra? nie znał jej, nie wiedział, czy w ogóle ma prawo się odzywać. A może to jej tereny? jej miejsce na ziemi - wtedy wstyd mu, że kolejny raz ot tak włamuje się na czyjeś włości. Tyle dobrego z tego iż tutaj było nieco chłodniej dzięki czemu lew czuł się lepiej i w sumie nawet troszeczkę pewniej.
@Enasalin
Re: Białe zimno [Enasalin/Arkhantess]
: 27 wrz 2020, 14:12
autor: Enasalin
Zajęła się delikatną kosmetyką swojego ciała, nawilżając jęzorem łapę, a potem przejeżdżając nią po potylicy i uszach. Za każdym razem jak opuszkami palców naruszała blizny na uszach przypominał się jej rodzinny dom, ale ilekroć sobie o nim przypominała, to myślała o tym samym, nie dochodząc do nowych wniosków, co działało jej tylko na nerwy. Ile to razy zastanawiała się, czy gdyby nie doszło do tamtego wypadku, to byłaby tą samą lwicą co dzisiaj. Czy może byłaby szczęśliwsza nie wiedząc nic o świecie, żyjąc w idylli, wychowując młode i polując... I za każdym razem ogarniała ją wściekłość, że byłaby wciąż słaba i bez wyrazu. Zatrzymała łapę w powietrzu, wysunęła pazury i się im tak przypatrywała. Nie, dobrze się stało. Może i by mimo dobrego życia dalej byłaby taka jak dzisiaj.
Z tych wszystkich przemyśleń nie dostrzegła nadchodzącego samca. Zresztą, to był w zasadzie odległy kraniec jej terenów, co prawda znaczonych dopiero w wysokich graniach skalnych, tutaj rzadko kiedy się zapuszczała, ale góry od podnóża do szczytów uważała za swoje. Toteż nie było potrzeby nieustannego patrolowania.
Położyła łapę na ziemi, a jej szmaragdowe ślepia spoczęły na okolicy. Wbiła pazury z prawej łapy w kamień pod sobą, i czekała cierpliwie. Jeśli pójdzie w stronę gór, to najzwyczajniej w świecie zastąpi mu drogę. Ale może widząc ją, zatrzyma się i zawróci, a ona nie będzie musiała się fatygować.
Re: Białe zimno [Enasalin/Arkhantess]
: 27 wrz 2020, 20:57
autor: Arkhantess
Nie reagował przez chwilę. Lwica, która majaczyła daleko niego naprawdę nie przypominała zwyczajnych lwów. Z takim kolorem? to łatwo padłaby ofiarą, ah... no chyba, że jest doskonałym łowcą, mordercą z krwi i kości, to wówczas poradziłaby sobie z całym stadem antylop i być może i hipopotama by oszukała. Nie znał jej - nie oceniał. Jednakże miał się na baczności, bo każdy drapieżnik był ewentualnym zagrożeniem, przeciwnikiem - kimś z kim nietutejszy mógłby nie poradzić sobie. Wychynął, podniósł się - wówczas lwica mogła ocenić ów samca. Zrobił kilka kroków przed siebie, nie, nie chciał jej wymijać, bo wolał konfrontacji. Walka? toż to nie w jego stylu, aczkolwiek lubił bardzo piękne damy, więc nie pogardzi spotkaniem się z ową pyskiem w pysk - okiem w oko. Tak, ryzykował i to znacznie. Nie odzywał się. Czekał co ona, jaka będzie jej reakcja na jego średnią śmiałość. Ba... w ogóle śmiałość, bo jeśli się narusza czyiś rewir, to nie powinno się być chociaż w takim właśnie stopniu być śmiałym.
Re: Białe zimno [Enasalin/Arkhantess]
: 27 wrz 2020, 23:45
autor: Enasalin
Ach, więc tutaj jest, pomyślała kiedy jej tęczówki skupiły się na żółtej grzywie i jej właścicielu. Nic specjalnego, dodała w głowie, ale kiedy zrobił te kilka kroków w jej stronę to zmrużyła powieki. Chciał czegoś od niej? Gdyby chciał przejść przez góry to prędzej by ją próbował wyminąć, w końcu nie znał jej, ani ona jego. Nie mógł pomyśleć, że należy do jakiegoś stada i że jakieś tutaj w ogóle jest. Na tym odcinku drogi zapach był w zasadzie ledwo wyczuwalny o ile w ogóle.
- Jeśli spróbujesz pójść naprzód to Cię zabiję.
Rzekła krótko i rzeczowo, mając nadzieję, że to trochę uświadomi samca w pewnych sprawach. Ale nie mówiła nic ponadto. Równie dobrze mogła samotnie wychowywać młode w cieniu gór i po prostu pilnować by nikt się o nich nie dowiedział.
Re: Białe zimno [Enasalin/Arkhantess]
: 28 wrz 2020, 0:39
autor: Arkhantess
Stał w miejscu, a więc jej posłuchał. - Wiem, że to Twoje terytorium o słodka Pani... i przepraszam za naruszenie Twej przestrzeni osobistej. - Jego przednie łapy złamały się niczym trącona silnym ciężarem gałązki. - Przyżegam jednak, że mogę Ci się przydać. - Jego ślepia wciąż przeszukiwały fragmenty podłoża mieszane z kamyczkami, gałązkami, a nawet przeróżnej maści robactwem. - Jestem nowy. Przybłąkałem się tutaj bez świadomości tej, że tak wyjątkowa istota jak Ty może tutaj królować. - Nie, nie obrażał jej. Umaszczenie Enasalin w połączeniu z jej pięknymi gałkami oczami robiły piorunujące wrażenie na samcu bez stada.
Re: Białe zimno [Enasalin/Arkhantess]
: 28 wrz 2020, 22:54
autor: Enasalin
Wywróciła oczami na jego zachowanie. Z lwiej ziemi ktoś się urwał, czy co.
- Przestań mi słodzić i zachowuj się jak na lwa przystało.
Burknęła z pogardą potem ciężko wzdychając. No dobra, co my tu mamy. Fizycznie materiał całkiem całkiem, ale zachowywał się jak ostatnia sierota. Enasalin nie była żadną królową i daleko jej było do jakichkolwiek królewskich manier. Po prostu władała twardą łapą na przygarniętych przez nią terenach, spadku po takim jednym...
- Jak niby chcesz pomóc? Jako niewolnik? Płaszczysz się zupełnie jak moi "podopieczni".
Wyszczerzyła zęby. Może właśnie po to do niej przyszedł? W końcu słabych zawsze ciągnęło do silniejszych, to, że większość garnęła się do tej gromady słabeuszy na lwiej ziemi tylko potwierdzają jej teorię. Bo w pojedynkę, każdy z nich jest słaby. W przeciwieństwie do wszystkich będących w bractwie. Ale do takich wniosków trzeba samemu dojść.
Re: Białe zimno [Enasalin/Arkhantess]
: 28 wrz 2020, 23:41
autor: Arkhantess
A, więc nie od razu uderzyła w jego cielesność powalając go. - Nie... nie mam zamiaru się płaszczyć. Dopasowuję się, niczym aktor. - Błysnął kłem wychylając go pojedynczo. - Jesteś podobna do niej. - Zrobił kilka kroków w tył i nastroszył sierść między barkami. Pazury wbił w podłoże, przygotowując się na ewentualne uderzenie ze strony lwicy. Naprawdę była do niej podobna. Nie zważała na maniery. Była sobą. Silna sama w sobie. - Nie. Nie będę się już płaszczył. Byłem Przywódcą i patrząc na Twoją postawę, również nim jesteś, bądź samotnikiem, ewentualnie kimś coś znaczącym... - Drugie odpadało. Wyglądała na doświadczoną i nie bredziła jak potłuczona. Lew potrząsnął grzywą - mrużąc złote ślepia. Postawa samca była gotowa do odparcia ewentualnego ataku. Nie będzie uciekał. Nigdy nie UCIEKAŁ.
Re: Białe zimno [Enasalin/Arkhantess]
: 02 paź 2020, 20:24
autor: Enasalin
Skrzywiła się z zniesmaczeniem. Jeśli sądził, że nagłą zmianą postawy ją zaskoczy, albo zmiesza, to był w błędzie. Jedyne co może to ją zdenerwować i po tym co mówił, łatwo było wywnioskować że był na dobrej drodze do tego.
Ale Enasalin nie miała potrzeby unosić się gniewem, kiedy byli na granicy jej stada. Cóż, nie kłamała mówiąc, że zabije go jeśli spróbuje pójść naprzód. Do tego momentu ma jeszcze szansę się wywinąć.
- Jesteś pewien, że nie byłeś nadwornym błaznem?
Parsknęła po tym jego wywodzie. Zeszła z kamienia i spokojnym krokiem przeszła się w jego stronę.
- Ale co ty kotku możesz o mnie wiedzieć? W przeciwieństwie do ciebie nie udaję od samego początku.
Rzekła, zasiadając na trawie przed jego nosem.
Re: Białe zimno [Enasalin/Arkhantess]
: 02 paź 2020, 20:49
autor: Arkhantess
Skrzywił lekko łeb. - Udaję? ah... powiadali, że jestem dobrym aktorem, więc i błazna, o piękna Ci tu zagram. - Kącik samczych warg drgnął, by już po chwili zostać szarpniętym w połowicznym uśmiechu. A więc była kimś w rodzaju Królowej, Przywódczyni tych ziem. Jej postawa mówiła sama za siebie. Pewna, dominująca i oczywiście chłodna - w sumie jak Hayate, dawniejsza Fabienne, którą znał - powiedzmy od początku. - Udaję? tak, tak... Jakoś trzeba sobie radzić. Ah, bo przecież zawsze ktoś silniejszy od nas się znajdzie. - Nie, nie wątpił w jej siłę. Jednakże taka prawda, niestety. Zawsze, niemal zawsze znajdą się lepsi, silniejsi, bardziej wojowniczy, szaleni, owładnięci niesieniem śmierci, mordu, wojen.
@Enasalin