Strona 1 z 2
Przedzierając się przez gąszcz [Arkhantess, Lokatt]
: 27 wrz 2020, 20:45
autor: Lokatt
Przed wydarzeniami na popielnym stepie, gdzieś w dżungli.
Po próbach rozmowy z lamparcicą nad wodospadem postanowiła ruszyć dalej. Dżungla zdecydowanie nie była okolicą, w jakiej pragnęłaby na dłużej się zatrzymać, toteż starała się teraz z niej wydostać, wyjść na jakieś bardziej otwarte tereny i wówczas dopiero pomyśli, co dalej. Starała się również trzymać z dala od wskazanego przez niemowę kierunku, gdzie o ile dobrze ją zrozumiała, leżała pustynia. Nie chciała w końcu z jednej nieprzyjemnej okolicy trafić w jeszcze gorszą.
A jeśli mowa już o nieprzyjemnościach... No cóż, trzeba przyznać, że przedzieranie się przez krzaki do najbardziej komfortowych zajęć nie należało. Co i rusz jakieś liście, czy drobna gałązka zdzieliła ją po pysku, a to nadepnęła boleśnie na jakiś leżący na ziemi konar. Poirytowana nieco tymi okolicznościami brnęła jednak dalej, chcąc ot po prostu wydostać się z tej nieprzyjemnej gęstwiny.
W końcu wyszła na jakąś polankę i przystanęła, by nieco odpocząć i się rozejrzeć. Wokół otaczała ją zieleń i ani śladu przerzedzenia roślinności, które mogłoby wskazywać na to, że idzie w dobrą stronę. Stanęła więc pośrodku, rozglądając się na boki i zastanawiając, gdzie by tu podążyć dalej.
@Arkhantess
/Wybacz, że tak słabo X'D
Re: Przedzierając się przez gąszcz [Arkhantess, Lokatt]
: 27 wrz 2020, 21:26
autor: Arkhantess
Dżunglę w sumie lubił. To co, że lada moment lampart jakiś mógłby mu dorwać się do grzbietu, karku. Arkhantess stety, bądź nie, ale żył w przeświadczeniu, że jest najsilniejszy i da radę każdemu. Oczywiście przepięknej kotce nie dałby w mordę, go jak tak można? takie słodkie damy zasługują na pocałunki, kwiaty wszelakie, ale i oczywiście najwyśmienitsze kawałki z łowów. To one miały pierwszeństwo. Arkhan uchyliłby nieba - nie jednej ślicznotce. Zawsze szarmancki, słodki, i inne tego typu cechy. Nie od razu dostrzegł, że nie jest tutaj sam - jednakże po czasie wyczuł specyficzny, słodki zapach i ruszył jego śladem.
@Lokatt
Re: Przedzierając się przez gąszcz [Arkhantess, Lokatt]
: 29 wrz 2020, 1:51
autor: Lokatt
Ona sama również z początku nie była świadoma tego, że ktoś za nią podąża. Z innego zgoła powodu, niż jasnofutry samiec, z którym niebawem przyjdzie jej się spotkać. Nie uważała się za najsilniejszą i niezniszczalną, gdyby tak było zapewne nie dożyłaby dorosłości w ciężkich warunkach, w jakich zdarzyło jej się wychować. Inna sprawa, iż była przekonana, że przewyższa wszystkich wokół w innych kwestiach i to wystarczający powód, dlaczego należy jej się wszystko, czego sobie zapragnie. Bo w końcu po latach niedogodności musi przyjść nagroda, zwłaszcza dla kogoś takiego jak ona, kto potrafi ruszyć głową i na to zapracować.
Koniec końców kiedy tak się rozglądała usłyszała za sobą jakiś szmer, który szybko odwrócił jej uwagę od wszechobecnej roślinności. Zwróciła łeb w tym kierunku, a następnie stanęła do niego przodem, na wszelki wypadek. Nie bała się jakoś szczególnie, niemniej wolała być ostrożna, niż w jakiś głupi sposób dać się zranić.
Nie spodziewała się lwa. Jak już to kolejnego natrętnego lamparta, który być może szukał guza. Ewentualnie małpę. No cóż, cokolwiek tam nadchodziło niechybnie zostanie powitane przez wlepioną w niego parę bursztynowych oczu.
@Arkhantess
Re: Przedzierając się przez gąszcz [Arkhantess, Lokatt]
: 29 wrz 2020, 17:49
autor: Arkhantess
A więc stanął z nią oko w oko. Przyglądając się jej w milczeniu poruszał miarowo ogonem na boki - jakby nerwowo, bądź tym sposobem chcąc jakoś się schłodzić. Wiatr lekko muskał jego grzywę poruszając kosmkami owej. Wciąż czuł się nowy w tej krainie, jednakże ze względu na to iż nikt mu nie zlał jeszcze skóry - czuł się pewniej i pewniej. Ah... i już w planach miał dołączenie do któregoś ze stad, a zasłyszało mu się, że jest tu ich kilka. Chrząknął cicho, pociągnął również nosem. - Przeszkodziłem Ci w przechadzce, Pani? - Lekko czerep lwa przechylił się w zapytaniu na bok, a sam samiec nie chcąc naruszać przestrzeni osobistej kocicy zrobił kilka kroków w tył. Może była miła? może szalona? może to i to? z różnymi połączeniami cech charakteru się spotykał, lecz jak wcześniej wspomniano - nikt mu jeszcze nie oklepał pyska - z czego zresztą potężny Arktanhess się cieszył. Był lwem sporawych rozmiarów, o dość dużej wadze - aczkolwiek równocześnie dobrze wyrzeźbione miał mięśnie, co rzucało się już z daleka w ślepia.
@Lokatt
Re: Przedzierając się przez gąszcz [Arkhantess, Lokatt]
: 01 paź 2020, 16:14
autor: Lokatt
Z początku się nie poruszyła, przyglądając się tylko nieznajomemu uważnie. Spory, wyglądający na silnego samiec o złocistym umaszczeniu. Całkiem niebrzydki. Ostatnia myśl była ot po prostu stwierdzeniem faktu, pozbawionym emocji. Zdecydowanie nie należała do naiwnych, romantycznych samiczek, którym na widok jakiegoś samca od razu mocniej biło serce. Tymi nawet i głęboko pogardzała. Nie przeszkadzało to jednak, by ot po prostu zauważyć, iż nie był brzydki. No, może poza tym, że uważała, iż ciemniejsze grzywy wyglądają lepiej.
Nie rozwodziła się jednak zbytnio nad wyglądem nowo przybyłego, zamiast tego zastanawiając się nad tym, co zwykle - czy może jej się w jakikolwiek sposób przydać, czy może wręcz przeciwny, może jej zaszkodzi. Nie wyglądało na to, by szukał zwady, tak więc istniała jakaś szansa, że okaże się pomocny. Choćby i w wydostaniu się z tej paskudnej dżungli. No cóż, warto spróbować.
Uśmiechnęła się lekko, tajemniczo.
- To zależy jakie miałeś intencje. Może planowałeś mi przeszkodzić? - odezwała się idealnie wyuczonym przez laty nieco tajemniczym, a nieco kuszącym tonem. Zazwyczaj wywoływał on u innych co najmniej zaciekawienie. A także zachęcał samców.
@Arkhantess
Re: Przedzierając się przez gąszcz [Arkhantess, Lokatt]
: 01 paź 2020, 18:28
autor: Arkhantess
Gdyby słyszał jej myśli i wiedział jaka jest, to porównałby ją do własnej matki. Nie, to, że źle, czy coś. Jako młodzik wpatrywał się w swą rodzicielkę jak w obrazek i nawet kochał ją tak jak syn kochać swej matuli nie powinien. No ale cóż? Słodkie samiczki były wspaniałe, lecz tylko na jedna noc, no wiele razy zawiódł się na takich z czasem stając się istnym casanovą, niby patrzył na ich uczucia i tak dalej, ale nie pragnąłby ponownie związać się właśnie z kimś takim jak one. Wyrwany z przemyśleń, tępo przez chwilę wpatrując się w lwiczkę odrzekł. - Nigdy nikomu nie planowałem przeszkadzać, więc zakłócanie czyjegoś spokoju i naruszanie jego terytorium nie jest w moim stylu. - Tak, tak, tylko szkoda, że zupełnie przez przypadek kilka razy tak zrobił. Ton jej głosu był przepiękny, melodyczny, słuchało się go z rozkoszą. Samiec nic z tym jednak nie zrobił. Wciąż stał w miejscu z dumnie wzniesionym wciąż łbem i ogonem smagającym jego biodra oraz uda. - Jestem Arkhantess, Arkhan, wołają również na mnie Tess. A Tobie przepiękna Me Lady jak na imię? - Zrobił lekki ukłon w jej stronę - z szacunku rzecz jasna. Ogólnie był lwem zrównoważonym, spokojnym - nie raz nudnym. Jednakże to tylko jedno z jego oblicz. Równie dobrze mógł być dupkiem, szaleńcem, rządnym przygód lwiskiem.
@Lokatt
Re: Przedzierając się przez gąszcz [Arkhantess, Lokatt]
: 01 paź 2020, 23:03
autor: Lokatt
Gdyby rzeczywiście porównał ją do swojej matki... No cóż, zapewne nie bardzo by się tym przejęła. Być może postanowiłaby to nawet i wykorzystać, by zbliżyć się bardziej do samca i zdobyć jego zaufanie, żeby potem owinąć go sobie wokół łapy i wykorzystać do swoich celów. Nie byłby pierwszy, ani ostatni. Szczerze powiedziawszy przydałby się jej ktoś oddany, kto w razie potrzeby by jej pomógł... Albo którego mogłaby w razie wypadku porzucić na pastwę losu. No cóż, po latach dbania tylko o swoją skórę inni byli w jej oczach bardziej narzędziami, niż żywymi istotami. Oraz być może czasami źródłem takiej, czy innej rozrywki.
Machnęła krótko ogonem.
- To miło z twojej strony. Zapewne wielu już to doceniło - odparła, nie zmieniając tonu. - Wiedz, że i teraz nikomu się nie naprzykrzasz. Ani nie naruszasz mojego terenu. Nie mieszkam tutaj - wyznała zgodnie z prawdą. Może samiec orientował się w terenie nieco lepiej i pomoże jej wydostać się z dżungli?
- Lokatt - odpowiedziała krótko, z lekkim uśmieszkiem i odpowiedziała na jego ukłon skinięciem z szacunkiem głową. Nie, żeby jakoś zbytnio uważała, iż rozmówca na ten szacunek zasłużył, no ale należało robić dobre wrażenie.
@Arkhantess
Re: Przedzierając się przez gąszcz [Arkhantess, Lokatt]
: 02 paź 2020, 17:52
autor: Arkhantess
Usadowił cztery litery na zielonym podłożu. Musiał odsapnąć, bo szlajanie się po takich miejscach mogło wymęczyć. Zbyt wiele roślinności, chaszczy, patyków i innego tałatajstwa przeszkadzającego i utrudniającego tym samym wędrówkę nie jednego większego stworzenia. Mowa tutaj o lwach rzecz jasna, może i hienach, czy czymś podobnym. Dla jaguara czy pumy takie miejsce byłoby idealne do żywota właśnie tutaj. - Skąd pomysł by przechadzać się po dżungli? - On sam mimo iż ta wredną zołzą potrafiła być, niewdzięczną suką. Lubował się w takich miejscach. Mnóstwo tutaj zieleni i sporo zakamarków, chłodniejszych miejsc pod wysokimi liściastymi drzewami można znaleźć - w zasadzie, to mało kiedy między listowiem wychylała się szersza struga słonecznego światła - doskwierając tutejszym zwierzętom. Westchnął przeciągle szarpiąc po całej długości listowie, patyki i co by tylko tam się znalazło - swym przydługim ogonem.
@Lokatt
Re: Przedzierając się przez gąszcz [Arkhantess, Lokatt]
: 05 paź 2020, 13:25
autor: Lokatt
Wspomniana zołza widząc, że samiec siada po chwili zrobiła to samo, owijając wdzięcznie ogon wokół łap. Tak w końcu wygodniej, zresztą rozmówca mógłby poczuć się niezręcznie gdyby w dalszym ciągu tak nad nim sterczała i z całej rozmowy nici. A tego nie chciała, przynajmniej póki istniało jakieś prawdopodobieństwo, że na coś się przyda.
Słysząc jego pytanie westchnęła teatralnie, starając się zawrzeć w tym jednym dźwięku jak najwięcej zmęczenia i frustracji.
- Szczerze powiedziawszy to właśnie staram się ją opuścić - oparła. - Nie jestem stąd. Wiele księżyców spędziłam już na podróży i jak na złość teraz musiałam akurat trafić na dżunglę właśnie. Liczę na to, że tak gdzieś za drzewami znajdę jakieś przyjemniejsze tereny.
O dziwo zaskakująco nie było w tym fałszu. Sama Lokatt była tak przyzwyczajona do kłamania, że kiedy od czasu do czasu powiedziała prawdę wydawało jej się to dziwne i ryzykowne. No ale teraz nie miała powodu, by to ukrywać. Może nawet i coś zyska. Może rozmówca lubił pomagać damom w tarapatach?
@Arkhantess
Re: Przedzierając się przez gąszcz [Arkhantess, Lokatt]
: 08 paź 2020, 15:32
autor: Arkhantess
A więc tak. Przez przypadek się tutaj znalazła. A on? w sumie czasem lubił połazić sobie po gęstym jakoby lasku. Przyjemny chłód, często można również tutaj natrafić na wodopój i to zdecydowanie częściej niż na sawannie. Ah, przynajmniej on tak uważał, bo szwendając się właśnie po wymienionym terenie rzadko miał okazję zamoczyć ozór w smacznej, chłodnej wodzie. - Właściwie, to czego szukasz? - Postanowił za ciosem idąc kolejne pytanie z siebie wyrzucić. On sam był jak taka łajza, czy inny żul. Łaził to tu, to tam i sprawiało mu to całkiem niezłą przyjemność. Wprawdzie teraz siedział w miejscu. Łapy jednak muszą odpocząć. Niedługo później lew osunął się kładąc się wygodnie, rozciągając zadnie łapy lekko ku tyłowi. Złożył czerep na przednim napędzie obserwując piękną kotkę imieniem @Lokatt. Wyglądała na kokietkę, jednakże nie osądzał, nie osądzał zbyt wcześnie i pochopnie. Poza tym, czy bycie flirciarą, to coś złego? uważał, że nie, ależ skąd. To przeurocze, a kuszące.