Strona 1 z 1

Koszmarny patrol [Hapana i Toth]

: 16 lis 2020, 23:46
autor: Hapana
Hapana nie lubiła zbliżać się go Granicy. Świadomość, że obcy, straszny, Nieznany Świat znajduje się tak blisko przerażała ją. Tam przecież musiało być pełno obcych lwów i innych zwierząt! Nie, zdecydowanie nie chciała się zbliżać do skraju terytorium stada. Szkarłatni zupełnie jej wystarczyli za towarzystwo, zwłaszcza, że i tak większość ją niepokoiła. Gdyby mogła, cały czas trzymałaby się matki albo kogoś z rodzeństwa. Ale dzisiaj Cregan kazał jej patrolować granicę na sawannie, podczas gdy on obejdzie Grobowiec Świetlików i szarofutra nie mogła mu odmówić. Samiec przerażał ją bardziej niż ktokolwiek. Zawsze miała wrażenie, że lada moment się na nią rzuci i rozszarpie na strzępy. Te jego dzikie oczy i okropne blizny...
Brązowooka wzdrygnęła się na samą myśl i przyśpieszyła kroku. "Wszystko będzie dobrze, nie martw się. Musisz tylko obejść tą granicę i sprawdzić, czy nie ma żadnych intruzów. To proste. Idź szybko, a szybko skończysz i wrócisz do domu, gdzie ani Cregan, ani nikt inny cię nie dorwie. Wszystko będzie dobrze", powtarzała sobie w myślach niczym mantrę, niepewnie maszerując naprzód.

Re: Koszmarny patrol [Hapana i Toth]

: 16 lis 2020, 23:52
autor: Toth
Siedziałem w bardzo dobrym ukryciu, tak abyś zbyt szybko mnie nie zobaczyła. Gęsta, wysoka trawa, blisko ogromnego kamienia, to jest to. Wychylałem się wolno i chowałem głowę, czekając aż zbliżysz się do momentu, w którym będziesz mogła usłyszeć mój przeraźliwy głos. - Halo? Pomocy! Mój głos był specjalnie przerysowany i niezbyt naturalny. Uśmiechnąłem się pod nosem bardzo tajemniczo, a następnie wypadłem dosłownie na Twoją drogę. Lwiątko, lwiątunio... Zdążyłem nieco zerknąć na Ciebie, aby następnie upaść na ziemię i udawać rannego. Ha, ha, ha. Czy zbliżysz się do mnie? A może zwiejesz szybko, niczym przestraszony kurczaczek?

Re: Koszmarny patrol [Hapana i Toth]

: 17 lis 2020, 0:01
autor: Hapana
- Iiik!
Aż podskoczyła, słysząc nagle obcy głos i mimowolnie się skuliła, zaciskając powieki. Tu był jakiś intruz! A ona nie miała odwagi go przepędzić... Inna sprawa, że wołał o pomoc...
Pisnęła cicho i gwałtownie otworzyła oczy, gdy nagle usłyszała przed sobą hałas i zadrżała, widząc nieznajomego. Był starszy od niej o parę miesięcy, ale wciąż niedorosły, zupełnie jak ona. Młoda lwica przełknęła ślinę i zmusiła się by wstać, a następnie wycofać o parę kroków. Wbijała przerażony wzrok w obcego i z całych sił modliła się do Przodków, aby ktoś - ktokolwiek! - przybył jej z pomocą. Przecież ona nigdy nie odważy się przegonić go sama!
Z drugiej strony... wydawał się ranny. Powinna biec po pomoc? Zostawić go tu samego? A jeśli to podstęp i kiedy ona odejdzie, zielonooki pozabija jej rodzinę?

Re: Koszmarny patrol [Hapana i Toth]

: 17 lis 2020, 0:09
autor: Toth
Do bani! - Beznadzieja. Komentuje i podnoszę się do góry, wyraźnie niezadowolony. Wreszcie ktoś się mnie boi. - Następnym razem będzie lepiej, jeśli podejdziesz. Puszczam Ci oczko, fałszywe jak diabli. Siadam na zadku. Patrzę chwilę na Ciebie i tak się zastanawiam... - Do jasnej cholewki, nie bój się! Krzyknąłem na Ciebie, a potem szybko wstałem i zacząłem iść w Twoim kierunku. O co mi chodzi? Powinienem się cieszyć, że się mnie boi, ale w sumie to... to nie to samo, co wcześniej. Jakaż to przyjemność nękać aż tak wystraszone lwiątko? Meh... Oblizałem swój pysk. - Będziesz miała nauczkę, mały bąku. Mówię, pokazując Swoje kły. Robię to już tak bardzo naturalnie, że nawet o tym zapominam. - Em... gdzie mamuśka? Co? Pytam, a potem siadam naprzeciwko Ciebie i wylizuje bez większego zaangażowania Swoją łapę. Siedzi gdzieś w krzaczkach i zaraz na mnie wyskoczy? Czy niańczy resztę bachorów...

Re: Koszmarny patrol [Hapana i Toth]

: 17 lis 2020, 0:22
autor: Hapana
Hapana zamarła, gdy lew się podniósł jakby nigdy nic. Czyli tylko udawał, nic mu nie dolegało... A teraz pewnie ją zabije. Zasłużyła na to. Nie umiała zareagować jak należy i przegonić go od razu, albo wezwać wsparcia. Gdyby działała szybko, pewnie już ktoś by przyszedł jej z pomocą. Umrze tu teraz i nigdy już nie zobaczy mamy, rodzeństwa... taty, który zaginął tak dawno i pewnie sobie poszedł, bo nie była dość dobrą córką...
Padła na ziemię i się skuliła, drżąc, gdy zielonooki na nią krzyknął. Zawsze wszystko musi robić nie tak... Jest do niczego...
Pociągnęła nosem i położyła uszy po sobie.
Nawet jej już nie obeszło, że została uznana za lwiątko. Chciała tylko, żeby ciemnofutry sobie poszedł, albo ją zabił. Byleby tylko już zostawił ją w spokoju.
- N... Nie... wiem - wyjąkała cichutkim głosikiem. Gdyby mogła, nic by nie odpowiedziała, ale zielonooki pewnie znowu by na nią krzyknął. Żałowała, że rzeczywiście nie wie, gdzie jest mama, a tym bardziej, że jej tu z nią nie ma.

Re: Koszmarny patrol [Hapana i Toth]

: 18 lis 2020, 11:20
autor: Toth
Skończyłem wylizywać łapę i spojrzałem na Ciebie. Rany, naprawdę się mnie bałaś i... w sumie to nie byłaś lwiątkiem. - Nie wiesz? Powtarzam po Tobie. - Ja też nie wiem. Gdzie są moi, gdzie są Twoi. Ziewam głośno. - Jak się nazywasz? Podnoszę się i podchodzę do Ciebie, delikatnie tak jak umiem chwytam Cię za kark i podnoszę ze skulonej pozycji. - No już, nie tak uda Ci się przeżyć. Nie żebym miał jakiś lepszy dzień dzisiaj, ale nawet zrobiło mi się deczko Ciebie żal. A może zobaczyłem w Tobie siebie? Kiedyś też byłem tym wystraszonym... lwem. - Jak się nazywasz? Zadając Ci pytanie, zmrużyłem oczy i z pozycji siedzącej szybko przeszedłem do pozycji leżącej. Zmrużyłem oczy i czekałem na odpowiedź. Ha. Ciekawe, czy zechcesz mi uciec co i tak pozwoli mi Ciebie dogonić, czy zechcesz porozmawiać.

@Hapana