Strona 1 z 2

Zupełnie obcy tu - niby wróg [Nejlos + Yakuti] *ZAKOŃCZONE*

: 26 lis 2020, 17:07
autor: Yakuti
Tym razem - jakże posłusznie - zamierzał wykonać polecenie Nataki. Ruszył zatem w kierunku Szczytu Kaskady. Kiedy po chwili szamanka wyraźnie została z tyłu, oddając się rozmowie z Tothem, Yakuti postanowił moment ten wykorzystać i zrobić krótki postój. Za wiele myśli kręciło mu się w głowie. Dlatego, znajdując się już całkiem wysoko, odbił nieco w bok, by schować się w jednej z grot.
Rozejrzał się po jej wnętrzu, chcąc się upewnić, czy przypadkiem nie napatoczy się tutaj na Nuzirę czy kogokolwiek innego, kto nie byłby zadowolony z jego krótkiego postoju. Odłożył zająca na podłoże, oblizując mordę. Niekoniecznie spieszno mu było do dalszego niańczenia najmłodszych latorośli Nuziry. W sumie dawno nie widział dwuogoniastej... Oby tylko nie wróciła z kolejnymi młodymi, bo chyba trafi go szlag. Jasne, przekazywanie swoich genów, przedłużanie rodu oraz zapewnianie stadu nowych członków do jedno. Ale bez przesady...
Ułożył się na jednej z niższych półek, obserwując wejście do jaskini. Raz za razem poruszał to nozdrzami, to uszami, aby nie wpaść jak pierwszy lepszy szczyl i nie dać się zaskoczyć.

@Nejlos

Re: Zupełnie obcy tu - niby wróg [Nejlos + Yakuti]

: 26 lis 2020, 17:22
autor: Nejlos
Pamiętał doskonale, że Yakuti kazał mu spadać i już nigdy więcej nie wracać na tereny jego stada. Tylko problem był taki, że właśnie czarny lew był osobą o której pomyślał w pierwszej kolejności, kiedy tylko opuścił dżunglę. No bo przecież wyszedł przed nim na tchórza i słabeusza i uznał, że czas pokazać, że wcale nie był taką osiką za jaką go tamten uważał. Z nosem przy ziemi szukał tropu dawnego znajomego, jakimś cudem unikając przy tym kłopotów. Wlazł do jaskini, z której wydobywał się świeży zapach niebieskookiego o czarnych białkach. Zanim oczy przywykły do półmroku nie wiele widział i nie dostrzegł czarnej sylwetki od razu. Zwłaszcza, że Yakuti leżał na półce więc na innym poziomie niż ten, na którym znajdował się Nejlos.

@Yakuti

Re: Zupełnie obcy tu - niby wróg [Nejlos + Yakuti]

: 26 lis 2020, 17:32
autor: Yakuti
Yakuti miał nadzieję, że to tylko umysł płatał mu figle. Przecież niemożliwe, żeby on tu wrócił, prawda? W końcu chyba dość dobitnie zasugerował mu, co czeka go przy kolejnej próbie pojawienia się na terenie Szkarlatnych Grzyw. Mało tego, @@Nejlos wyglądał przecież wtedy na ledwo żywego z przerażenia, dlaczego więc miałby tutaj powracać? I jak udałoby mu się zajść tak daleko pozostając niezauważonym? Nie, niemożliwe. Z pewnością napatoczyłby się na Natakę czy innego stadowicza - a, jak mu przecież zapowiedział, inni niekoniecznie musieli być dla niego równie mili i wyrozumiali, jak był Yakuti. Przecież Szkarłatni nie daliby się nabrać na te wielkie oczy, piskliwy ze strachu głosik i obietnice, że już nigdy więcej się tu nie pojawi...
Uznał, że na skutek spotkania z Laishią odżyły w nim dawne wspomnienia, na których ponowne powitanie nie był bynajmniej gotowym. Jednak woń zdawała się być coraz wyraźniejsza, jakby nabierając realności z każdym kolejnym momentem. Podniósł ciemny łeb, napinając mięśnie. Nadal nie wierzył, aby faktycznie miał natknąć się na Nejlosa - a na pewno nie na żywą jego wersję. O dziwo odczuł pewnego rodzaju smutek na tę myśl, niemniej... cóż mógł począć? Niewiele. Dopiero teraz też pomyślał, iż pozostawione na ziemi królicze truchło może stanowić idealny wabik na potencjalnych nieprzyjaciół. Podniósł się zatem powoli i cicho, w nadziei, iż szum wodospadu stłumi ewentualne szmery jego ruchów.
I wtedy go ujrzał. Co prawda był już doroślejszy, sporo starszy, może odrobinę większy i masywniejszy niż podczas ich pierwszego spotkania. Jednak Yakuti nie miał złudzeń - oto właśnie do groty wpełzł ten sam Nejlos...
- Miałeś się tu nie pokazywać - warknął, pozostając nadal na półce.

Re: Zupełnie obcy tu - niby wróg [Nejlos + Yakuti]

: 26 lis 2020, 17:44
autor: Nejlos
Słysząc warknięcie wiedział już, że dobrze pamiętał jego zapach i nos tym razem go nie zawiódł. Podniósł głowę w stronę z której doleciał głos Yakutiego. W ciemności widział tylko dwa niebieskie punkty podkreślony jasną kreską no i łezki. Na pewno to był on. Raczej nie wierzył w istnienie klonów.
- Tym razem tak łatwo mnie nie zastraszysz - odpowiedział spokojnie.
Wszedł pewniej wgłąb jaskini, pokazując mu, że wcale się go nie bał. Już nie. Teraz był już rozumniejszy, spokojniejszy i mniej strachliwy. Samotność w dżungli sporo w Nejlosie zmieniła, co chciał z jakichś powodów udowodnić czarnemu. W sumie to przez spotkanie z nim pojął kilka rzeczy, w tym to, że pewne kwestie powinien w sobie zmienić. Pewnie też dlatego to on był pierwszą osobą której chciał zademonstrować nowego siebie.

@Yakuti

Re: Zupełnie obcy tu - niby wróg [Nejlos + Yakuti]

: 26 lis 2020, 17:53
autor: Yakuti
Yakuti parsknął głośno, słysząc słowa intruza. Musiał przyznać jedno: @Nejlos miał niemały tupet, skoro wparował sobie na tereny stada, gdzie nie był nazbyt miło widziany i przy tym kozaczył, jakby był przynajmniej mistrzem Lwiej Ziemi w zapasach. Szkarłatny wybił się z tylnych łap, zgrabnym susem zeskakując z półki tak, by lekko wylądować tuż przed Nejlosem - skierowany pyskiem w jego stronę. Gdyby mocniej odetchnął - samotnik z pewnością mógłby poczuć zapach krwi zająca, którego niedawno ubił niebieskooki.
- Skoro przylazłeś tutaj tylko po to, żeby mnie o tym poinformować, to możesz już sobie iść - mruknął, piorunując kompana poważnym wejrzeniem swoich niekoniecznie zwyczajnych i codziennie spotykanych oczu. W końcu czarne białka nie były chyba czymś aż tak popularnym czy często spotykanym. Machnął ogonem, wyraźnie rozdrażniony obecnością brązowego.
Dlaczego w sumie? Czy wkurzało go to, że nie miał nad nim żadnej władzy? Że pomimo jego polecenia ten znowu tutaj przyszedł? A może denerwowała go świadomość, iż zjawiając się tutaj narażał własne bezpieczeństwo? W końcu nie o to mu chodziło, by zachęcić go do powrotu! Przeciwnie! Chciał go zwyczajnie stąd przepędzić, wymusić obietnicę, że nie wróci oraz zmusić do posłuszeństwa w tej jednej tylko kwestii. Poniósł porażkę - jednak czy nie przyzwyczaił się już do ich ponoszenia, dzień za dniem?
- Czy ty w ogóle rozumiesz, co się do ciebie mówi, czy jesteś na to zbyt tępy? - mruknął jeszcze, odsłaniając dziąsła i napinając mięśnie. Ostrzeżenie. Lepiej niechaj potraktuje je serio!

Re: Zupełnie obcy tu - niby wróg [Nejlos + Yakuti]

: 26 lis 2020, 18:04
autor: Nejlos
No dobra, kiedy czarny pojawił się tak nagle przed nim Nejlos cofnął się odruchowo. Zaraz jednak się zreflektował i wyprostował sylwetkę, żeby pokazać, że to tylko taki wypadek przy pracy a nie reguła. Wysłuchał w milczeniu Yakutiego, jednak nie znaczyło to że zamierzał się odwrócić i odejść.
- Nie wierzysz mi - stwierdził chłodno.
W zasadzie nie spodziewał się, że pojawi się, oznajmi "siema, jestem odważniejszy" i wszystko się zmieni. Może to głupie, ale chciał mu to udowodnić, tak naprawdę, żeby tamten już w niego nie wątpił. Spojrzał wiec prosto w jego oczy.
- Wbrew pozorom doskonale cię zrozumiałem.
Mówił spokojnie, ale też z pewnością siebie. Naprawdę nie był już tym samym Nejlosem. Zależało mu, żeby i Yakuti to dostrzegł. Sam nie wiedział czemu zależało mu na opinii czarnego, no ale co zrobisz. Czasami tak się zdarza, że czegoś chcesz i nie do końca wiesz, dlaczego.

@Yakuti

Re: Zupełnie obcy tu - niby wróg [Nejlos + Yakuti]

: 26 lis 2020, 18:15
autor: Yakuti
Absurdem było, że Nejlos mógłby założyć cokolwiek innego. Bo też dlaczego Yakuti miałby mu uwierzyć? Jednak, z drugiej strony, jakby nie patrzeć sam okazał przy pierwszym spotkaniu sporo litości w jego wymierzonej, więc nie powinno być niczym dziwnym, iż brązowooki uroił sobie, że Yakuti nie wyrządzi mu krzywdy. A takie przekonanie faktycznie mogło rzutować na to, jak postrzegał szkarłatnego w kategorii potencjalnego zagrożenia. Krótkotrwałą ciszę, w której na moment zawisła ta dwójka, przerwało całkiem głośne mlaśnięcie.
Moment, moment - zrozumiał jego przestrogę, a jednocześnie tak niewiele sobie z niej zrobił? Naprawdę, albo był lubującym się w cierpieniu masochistą, albo kompletnie nie zależało mu na własnym życiu, albo uważał się za niezniszczalnego. Czas więc zweryfikować te jego czcze (jak przypuszczał Yakuti) gadki.
Bez ostrzeżenia więc odbił się tylnymi łapami od podłoża, ruszając na @Nejlosa z zamiarem przewrócenia go na grzbiet. Ciekawe, czy zwieje, zacznie krzyczeć, czy założy - jak w kreskówkach - łapy na oczy, byleby tylko nie widzieć zagrożenia. Zupełnie, jakby mogło to uratować jego zadek.

zręczność (40)
Yakuti wyrzuca 3d50:
32, 1, 50

Re: Zupełnie obcy tu - niby wróg [Nejlos + Yakuti]

: 26 lis 2020, 18:21
autor: Nejlos
No dobra, spodziewał się, że prędzej lub później Yakuti skoczy w jego stronę chcąc go przekonać, że nie powinno go tutaj być. Jakoś jednak wciąż miał nadzieję, że ten moment nadejdzie później. A najlepiej by było, jak by nie nadszedł wcale. Nie można mieć wszystkiego. Widząc więc, że czarny pędzi w jego stronę spróbował ugiąć przednie łapy, żeby skaczący lew nie tyle go przewrócił ile wpadł na jego grzbiet. Wtedy mógłby go zrzucić, przewracając się razem z nim albo zrzucajac go do tyłu.

zręczność 55
Nejlos wyrzuca 3d50:
11, 31, 8
/ jak coś rozumiem że kości traktujemy tak całkiem luźno, bez większych konsekwencji?
- 2 sukcesy Yakutiego

Dobra, pierwsza próba okazała się nieudaną, bo jednak przeliczył swój refleks i siłę łap. Dlatego zanim na dobre spróbował ugiąć przednie łapy, ciężar czarnego samca przewrócił go. Co prawda nie na grzbiet a na brzuch, ale efekt był podobny. Przygnieciony ciałem przeciwnika Nejlos nie miał za szerokiego pola manewru. Nie chciał się poddawać więc spróbował podnieść gwałtownie głowę, odrzucając ją mocno zamierzał uderzyć rywala. Niestety pewnie jeśli mu się powiedzie to czarny dostanie prosto w miejsce, gdzie żaden facet dostać by nie chciał...

zręczność 55
Nejlos wyrzuca 3d50:
24, 40, 17



@Yakuti

Re: Zupełnie obcy tu - niby wróg [Nejlos + Yakuti]

: 26 lis 2020, 18:37
autor: Yakuti
/ no spoko, na marginesie i tak Cię przeca nie skrzywdzę ;P

Szczerze mówiąc Yakuti nie spodziewał się, że nieco starszy od niego samiec podejmie walkę. Prędzej spodziewałby się po nim, iż postanowi podjąć próbę ucieczki albo nawet zacznie prosić o litość, przepraszając za swoje błędy. A tymczasem proszę, jakie zaskoczenie! Na szczęście nie dał się wybić z pantałyku na tyle, by jego próba ataku spełzła na niczym. Co prawda nie uzyskał oczekiwanego efektu - jednak wciąż nie zmieniało ton faktu, że (przynajmniej tym razem) on był tutaj górą. Zarówno dosłownie, jak i również w przenośni. W zasadzie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - nawet taki niewielki trening z pewnością procentować będzie w przyszłości. Zwłaszcza, że dzięki pewnej nakrapianej istotce poczuł, iż ma kogo bronić - nie z przymusu, lecz z własnej woli.
Zaraz jednak zarejestrował drobny ruch, który lada moment miał przerodzić się w bolesny atak wymierzony prosto w klejnoty rodowe Yakutiego. Nie zamierzał dać się pokonać tak łatwo - zwłaszcza ciosem poniżej pasa. Pozostając uważnym zareagował niemal natychmiast, kiedy tylko zaczął coś podejrzewać. Chciał jedną z tylnych łap przygnieść głowę rywala do podłoża albo przynajmniej zablokować i ograniczyć ruchy w tym regionie. Na wszelki wypadek...

Yakuti wyrzuca 3d50:
48, 35, 36
► Pokaż Spoiler

O ile zatem udało się zablokować nadchodzący atak @nejlosowego łba, o tyle jednak nie przygniótł jego czerepu do podłoża - jak początkowo założył. Finalnie więc głowa samotnika przetoczyła się po jego zadniej łapie, uderzając niemocno w ciemnoszare palce, nim ostatecznie została unieruchomiona. Z boku musieli wyglądać całkiem zabawnie: jeden wiszący na drugim, przygniatający go do ziemi i trzymający sobie w najlepsze jedną z zadnich łap na jego głowie.
- I co mam teraz z tobą zrobić? - warknął w kierunku - no cóż - zadka Nejlosa. Miał nadzieję, że brązowy nie zamierzał mu odpowiadać tamtym właśnie końcem... Dlaczego jednak miałby nie wykorzystać raczej niesprzyjającego położenia intruza? Podniósł przednią łapę i pacnął nią jeden z pośladków Nejlosa, nie wysuwając przy tym jednak pazurów. Nie chciał go uszkodzić - a raczej pokazać, jak mocno mógłby go pokiereszować, gdyby tylko chciał.
- Naprawdę nie powinno cię tu być - rzucił twardo, mocny nacisk stawiając na pierwsze słowo.

Re: Zupełnie obcy tu - niby wróg [Nejlos + Yakuti]

: 26 lis 2020, 18:55
autor: Nejlos
/ kurde no mam więcej zręki i i tak mi nie wychodzi XD

Znajdował się w nieco uwłaczającej godności sytuacji. Jeszcze na domiar złego nie udało mu się zareagować jak chciał, a tylko pacnął go lekko w palce, pozwalając zaraz mocno okroić swoje pole manewru. Nie było dobrze. Musiał się jeszcze sporo nauczyć. Ale w sumie nie obiecał, że walczy lepiej, a tylko że jest odważniejszy, więc w sumie nie można było powiedzieć, że Nejlos kłamał! Gdy łapa Yakutiego opadła na jego pośladek nie od razu zakodował że nie użył on pazurów, dopiero po chwili to do niego dotarło.
- Ale widzisz? Nie przestraszyłeś mnie tak łatwo! - rzucił na tyle głośno, na ile był w stanie.
Liczył, że tym tekstem odwróci uwagę czarnego chociaż na chwilę. A potem spróbował fiknąć zadem, licząc, że jakoś sprawi że jego rywal straci równowagę, co pozwoliło by mu jakoś się z tego wszystkiego wykaraskać.

zręczność Nejlosa (55)
Nejlos wyrzuca 3d50:
25, 7, 45