Strona 1 z 4
Honor, a rodzina [Lyanna, Ragir]
: 16 lis 2018, 18:20
autor: Lyanna
Zaczynało już zmierzchać, ale to wcale nie oznaczało dla wszystkich końca dzisiejszego okropnego dla przemierzającej nieurodzajne ziemie Lyanny. Błąkała się po nieudanym polowaniu na gnu, z którego wcale tak cało nie wyszła jak by się mogło przypuszczać. Kuśtykała na jedną z łap i było to zdecydowanie widać nie ważne w jakiej odległości by się owy obserwator znajdował.
Mocno poobijana kocica całe szczęście uniknęła niebezpiecznych ran w postaci złamań, pęknięć, czy nacięć, ale niestety kilka porządnych siniaków i obitych mięśni nie dało się ot tak pozbyć. Nie miała siły zbyt szybko iść, więc zdecydowała się na postój pod jednym z suchych, obumarłych drzew. Legła swym ciałem na suchą trawę i jęknęła w niezbyt przyjemny sposób. Nie raz była w gorszej sytuacji, ale dzisiaj się jej nie spodziewała. Wszystko szło zgodnie z planem, a posiłek dla reszty stada był na wyciągnięcie łapy. Właśnie był... gdyby nie fakt, że do atakowanego roślinożercy powrócić zdecydowało się kilkoro z jego grupy chcących odeprzeć atak pojedynczego drapieżnika.
Lyanna zajęła się pielęgnacją swojej sierści, raz po raz obijając ogonem i wybiegając wzrokiem poza łapę i to co miała przed sobą.
Re: Honor, a rodzina [Lyanna, Ragir]
: 16 lis 2018, 18:48
autor: Ragir
Ragir w ten dzień postanowił potrenować a zaraz po tym przejść się po terytorium patrolować ziemie. Niespiesznie stawiałem swoje łapy na ziemi. Brat jako ten starszy zajmował się bardziej poważnymi rzeczami, a mi w udziale przypadało patrolowaniem ziem wewnątrz oraz czasem bliżej granicy. Każdy miał jakieś obowiązki, nie było mowy a nawet sam samiec nie wyobrażał sobie aby miał on lub ktokolwiek cały dzień leżeć i nic nie robić. Tak po prostu uważał. Wtedy tak chodząc i łapiąc różne wonie wyłapał tę znaną mu. Rozejrzał się ale nikogo nie dostrzegł. Postanowił powęszyć przy ziemi. Czuł woń swojej kuzynki. Była i intensywna, więc ta musiał tędy przechodzić nie tak dawno temu. Skierował swoje kroki w tym kierunku. Dostrzegł jasna lwicę, która odpoczywała i pielęgnowała swoja sierść. Nie ukrywałem swojej obecności.
Re: Honor, a rodzina [Lyanna, Ragir]
: 16 lis 2018, 20:02
autor: Lyanna
Szło jej bardzo opornie, trochę błota, jakieś krzaczki w splątanej sierści nie były niczym przyjemnym, a na dodatek ten cały głupi pył... Warknęła poirytowana, cierpliwość się jej powoli kończyła, a jak wyglądała źle tak teraz nie lepiej. Wtedy wiatr przyniósł jej nowinę. Podniosła się, krzywiąc na przednie łapy, tylne zostały natomiast w pozycji siedzącej. Grymas na pysku wyraźnie komunikował, że nie jest zadowolona i nie czuje się najlepiej.
Ślepia wypatrzyły zbliżającego się krewniaka, jednego z członków stada i jednego z tych który był jej najbardziej bliski wiekiem. Przyklapnęła więc na ziemię ponownie niczego się z jego strony nie obawiając. Kiwnęła mu łbem na znak, że może się zbliżyć.
Re: Honor, a rodzina [Lyanna, Ragir]
: 16 lis 2018, 20:59
autor: Ragir
Lwica była po przejściach, tka przynajmniej mógł wywnioskować po jej stanie.
-Nieudane polowanie?- Zapytał kiedy zbliżył się do lwicy i usiadł an ziemi. Nie wyglądała na ranna ale pozory mogły go mylić.
-Jakoś ostatnio się mijamy- Dodał po chwili przerwy. Znał ja i względem kuzynki jakoś opory do prowadzenia dialogów nie była aż tak stresująca czy kłopotliwa co z nowo poznanymi osobami. Takich jednak "nowych" to nie ma zbyt dużo, w końcu kto by chciał przychodzić na te nieurodzajne tereny. Lekko poruszył końcówka ogona i przyglądając się jej uważniej.
Re: Honor, a rodzina [Lyanna, Ragir]
: 16 lis 2018, 21:29
autor: Lyanna
Zauważył, nie zdziwiła się. Westchnęła ciężko zażenowana swoim niepowodzeniem.
- Niestety znowu nie dałam rady przynieść nic większego dla naszego stada i tym samym upewniłam się tylko, że jeszcze wiele nauki przede mną... - wyjaśniła tylko delikatnie przybita i nie tyle samym niefartem co tym, że nie zapewni posiłku swojej grupie, a to znacznie bardziej kuło jej ego.
- To prawda... od czasu powodzi sprawa się tylko nasiliła. - wzruszyła barkami.
Tak jakoś wyszło, że po poznaniu prawdy od domniemanej mamki, Lyanna nieco się zdystansowała względem nie tylko pojedynczych osobników, ale też całej grupy. Musiała sobie to wszystko poukładać i przemyśleć. Zbyt wiele na raz spadło jej wtedy na łeb, całe szczęście silny charakter i twardy zadek pomogły jej dojść do siebie i pozwolić szkolić dalej, z tym iż dalej kontakty ze stadowiczami były dalekie od ideału. Po powodzi skupiła się na poszukiwaniach niedobitków i znakowaniu na nowo terenu oraz częstszych niż wcześniej patrolach przewijanych z polowaniami. Takie życie...
- Czasami zastanawiam się jak to wszystko mogło się tak ułożyć, że życie tak się nam wszystkim pokomplikowało.
Re: Honor, a rodzina [Lyanna, Ragir]
: 18 lis 2018, 21:49
autor: Ragir
-A nie lepiej polować w grupie?- Nie jestem lwica i nie bardzo znałem się na tych lwiczych rzeczach. Sam nie próbowałem nawet polować na coś większego niż małe zwierzaki czy coś.
-Pokomplikowało?- nie bardzo wiedziałem o jakie komplikacje mogło jej chodzić. Czy mówiła o powodzi jaka ostatnio była czy może o coś innego, co przeoczyłem. Ja sam mocno całej tej powodzi nie przeżywałem. Bardziej dotykały mnie inne kwestie. Te jednak mógł innym wydawać się błahe i głupie. Wolałem dlatego nie dzielić się z innymi ze swych myśli. Brat bywał wyjątkiem ale ten jak zawsze jest gdzieś.
-Co myślisz o naszej przywódczyni?- Nie wiem czy powinienem o niej mówić tak czy an ty czy jako ciotka. To kolejna skomplikowana sprawa.
Re: Honor, a rodzina [Lyanna, Ragir]
: 19 lis 2018, 22:12
autor: Lyanna
- Lepiej jeśli ktoś się tym w ogóle jakoś zainteresuje, a nie narzeka, że nie ma jadła... - takie były jej odczucia. Ona sama z wykarmieniem siebie miała problemy, lecz mimo tego strasznie starała się nadrobić jeszcze polowania za członków familii.
- Duża liczba ważnych osobników znikła... wojowie, łowczynie, dosłownie została nas garstka w dodatku naprawdę młodych i niedoświadczonych jeszcze zbyt bardzo lwów.
Takie były realia, niby siłą było ich zgranie i lojalność, ale czy na pewno to starczy? Lyanna była rozczarowana tym co się działo, a po powodzi no cóż... Po prostu jej się kilka spraw nie podobało bardziej lub mniej. Zresztą ona często miała odmienne zdanie i jakieś ale.
- Cóż, to chyba kolejny problem. Czuję, że średnio się nadaje... ale mam nadzieję, że z czasem wszystko się zmieni. Nie zamierzam jej od razu skreślać. - rzuciła.
W mniemaniu srebrnookiej Nyeusi była tylko kimś starszym z doświadczeniem, ale nie ukrywała faktu iż nie była zadowolona z jej działania. No, a właściwie jego kompletnego braku. Powinni zaatakować Lwią Ziemię od razu po osłabieniu, poprzedzając to małym patrolem na ich ziemiach, a tak to bez żadnego działania egzystencja na ubogich ziemiach nie miała większego sensu poza czystym sentymentem. Czas najwyższy zawalczyć o to co się Złoziemcom należy od lat.
Re: Honor, a rodzina [Lyanna, Ragir]
: 27 lis 2018, 14:52
autor: Ragir
-Nie mówię, że to źle- Poprawił swoje słowa. został chyba opacznie zrozumiany a nie chciał być traktowany jako ten, który samice tylko do polowań by chciał.
-Robisz dużo- Dodał niezbyt jednak może rozbudowanie. Wysłuchał ja jednak i przytaknął, sam na swój sposób uważał, że obecna liderka nie nadaje się za bardzo. Nie wykazuje takiej determinacji i oddania jakie powinna. nie chciał jednak używać na razie porównywań czy czegoś takiego.
-Jest stara doświadczona ale jak dla mnie z klapami an oczach- dodał trochę dość uogólniając. Nie uważał ja za taka liderkę, jaka teraz stado potrzebuje ale sam na pewno nie będzie się stawiał. Nie teraz kiedy dopiero stado się podnosi a on sam jest tylko jednym z wielu wojów, którzy maja walczyć.
Re: Honor, a rodzina [Lyanna, Ragir]
: 27 lis 2018, 22:30
autor: Lyanna
- Dla mnie to i tak za mało, stać mnie na więcej. Nie wolno pozwalać sobie na takie porażki. - skwitowała jeszcze raz. Trochę uparta była, to fakt.
Lyanna jakoś specjalnie nie pałała do Nyeusi sympatią już nie od dzisiejszego dnia. Nie wiadomo co mogło ją aż tak w herszcie irytować i powodować rosnącą niechęć. Spróbuj zrozumieć samicę, a dostaniesz zwierzęcego nobla! Księżycowa córa nie potrafiła też zaprzeczyć rosnącym we własnym wnętrzu ambicji i chęci.
- Mam nadzieję, że wreszcie je zrzuci i zacznie działać. - dodała po raz kolejny.
Tylko w sumie znacznym problemem był brak odpowiedniego kandydata na jej stanowisko, a to oznacza, że nie powinna narzekać. Lyanna nie ukrywała chrapki na to stanowisko, ale nie czułaby się na siłach by o nie zabiegać.
- Jak myślisz, jest jakaś szansa, że herszt się zmieni? - zapytała ciekawa jego odpowiedzi.
Re: Honor, a rodzina [Lyanna, Ragir]
: 27 lis 2018, 23:28
autor: Ragir
-Nie wątpię, że tak jest- Lekko wyszczerzyłem kiełki- Ale też mierz siły nad zamiary- ostania rzecz jaka stadu byłaby potrzebna to ranna lwica. Mono ranna, poprawiłem się w myślach.
-Pewnie zacznie ale coś czuje, że to będzie trochę za późno- nim ta lwica się ogarnie to lwioziemcy już się zorganizują i kto wie czy to oni ans nie zadatkują aby znowu narazić nas na straty. To ich oskarżałem o śmierć ojca i babkę, za jej zaślepienie ale o tym drugim nie mówiłem głośno. To było by w moich oczach niebezpieczny ruch.
-Uważasz, ze ci już pozbierali się?- Zapytałem a spojrzenie przeniosłem w stronę lwiej ziemi. to był dobry czas na atak. Może to młodzieńcza werwa ale tak uważałem. Jeśli nie atak to wywiad cokolwiek póki tamci byli osłabieni i pewnie zdezorientowani.