Strona 1 z 1
W nieznane [Danusia i Shamir]
: 26 gru 2018, 20:11
autor: Danuta
Wyprawa po zioła zawsze była dobrą wymówką, by oddalić się od stada i zniknąć na kilka godzin, albo i dni. Całe szczęście pozostali Pierworodni byli tak naiwni, że nie podejrzewali nic, kiedy po tygodniu samotnych spacerów wracała do domu z pękiem pokrzyw i prezentowała go jako niezastąpiony środek na wszelkie dolegliwości od odcisków po problemy z prostatą. Oczywiście pod warunkiem dokładnego wcierania w chore miejsce.
Wracała już z wyprawy, więc będzie musiała po drodze poszukać jakiegoś niezbyt szkodliwego zielska, które wciśnie Tibowi albo Thanatosowi ze słowami że właśnie odnalazła remedium na wszelkie ich dolegliwości. Z tą myślą szła wpatrzona pod własne nogi, próbując zauważyć coś, co na pierwszy rzut oka nie będzie wyglądało jak zwykła trawa.
Re: W nieznane [Danusia i Shamir]
: 28 gru 2018, 1:57
autor: Shamir
I tak Danusia kątem oczu mogła w końcu coś dostrzec.
Na płaskim kamieniu, pod drzewem nieopodal mogła dostrzec odpoczywającego samca o rudej sierści i czarnej grzywie. Najwyraźniej robił sobie mały odpoczynek w cieniu, chcąc choć na chwilę odetchnąć i uniknąć tych palących jego kark promieni słońca.
Shamir akurat znajdował się bardzo blisko granicy stada, do którego należała ów szamanka. Z początku chyba nie zauważył lwicy, ponieważ wpatrzony był gdzieś przed siebie, wyraźnie mocno zamyślony.
Jedynie końcówka jego ogona poruszała się leniwie to na jedną stronę, to na drugą.
Re: W nieznane [Danusia i Shamir]
: 28 gru 2018, 17:03
autor: Danuta
Coś czarnego mignęło jej w polu widzenia, więc podniosła wzrok znad dorodnej kępy szczawiu i zauważyła leżącego samca. Po chwili wahania chwyciła kilka liści w pysk, ale skrzywiła się czując jego smak i ostatecznie zrezygnowała ze zbioru. Nazrywa czegoś mniej paskudnego. Albo jeszcze bardziej paskudnego, tylko użyje do tego łap. W każdym razie mogło to poczekać, bo obowiązki gwardzistki kazały jej się zainteresować kim jest nieznajomy kręcący się tak blisko jej terenów.
- Szczaw pięknie rośnie w tym roku. Chłodne noce zdecydowanie mu służą. - rzekła, podążając za spojrzeniem lwa. Nic ciekawego tam jednak nie dostrzegła.
Re: W nieznane [Danusia i Shamir]
: 07 sty 2019, 18:33
autor: Shamir
Shamir leżąc tak zastrzygł jedynie uchem, kiedy usłyszał szelest traw. Z wolna przekręcił łeb z którego dobiegały go odgłosy powoli stawianych kroków. I po chwili dane mu było dostrzec lwicę o złotawej sierści i niebieskich oczach.
Czarnogrzywy samiec dźwignął się i powoli wstał, przeciągając się.
-Nie zaprzeczę. Nie znam się na roślinach, nieznajoma.-
Skinął jej łbem, przyglądając się jej z uwagą. Ot co, zwykłe zainteresowanie drugim osobnikiem.
-Ty zapewne masz większą wiedzę na ich temat. Mylę się?-
I posłał jej nikły, ledwo co zauważalny uśmiech.
Re: W nieznane [Danusia i Shamir]
: 07 sty 2019, 19:16
autor: Danuta
Podeszła bliżej, oceniając wzrokiem siłę samca. Jego wygląd nie należał do najprzyjemniejszych, ale czy potencjalny agresor leżałby sobie jakby nigdy nic na kamieniu zamiast ukrywać się w jakimś ciemnym kącie?
- Jakąś tam wiedzę mam. Można powiedzieć, że wiem z czego upichcić surówkę, by nie skończyć łapami do góry. - odparła.
- A swoją drogą, wyglądasz jakbyś na kogoś tutaj czekał. - rzekła pytająco.
Re: W nieznane [Danusia i Shamir]
: 23 sty 2019, 16:37
autor: Shamir
Czarnogrzywy samiec przysiadł na krawędzi skały, na której leżał. Wyraźnie nie chciał wychodzić poza cień, który rzucała na niego teraz korona potężnego drzewa stojącego tuż za nim. Teraz siedział przodem do swej rozmówczyni, tak, aby jedno mogło dobrze widzieć to drugie.
-Hm...? Kto słyszał o lwach jedzących sałatki?-
Zapytał nieco zaczepnie, a jeden z kącików jego pyska uniósł się w lekkim, rozbawionym uśmieszku. Na kolejne słowa lwicy wzruszył obojętnie barkami.
-Nie, raczej nie czekam. Odpoczywam w cieniu. Dzisiejsze słońce nie jest dla mnie łaskawe.-
Odparł spokojnie, a jego uśmiech z wolna zniknął.
-Nazywam się Shamir.-
Przedstawił się po chwili i nieznacznie skinął lwicy głową.
Re: W nieznane [Danusia i Shamir]
: 25 sty 2019, 14:13
autor: Danuta
Zerwała w zęby jakiś wiecheć, usiadła naprzeciw samca i zaczęła ostentacyjnie żuć zielone liście.
- No cóż, widocznie niewiele jeszcze w życiu widziałeś. - rzekła w przerwie między jednym listem a drugim.
- Gdybym miała taki pysk, też nie chciałabym wychodzić na słońce. - stwierdziła z uroczym uśmiechem na pyszczku.
- Danusia. Przyjaciele mówiliby do mnie Dat, gdybym jakichś miała. - w odpowiedzi skłoniła się samcowi.
- Może chcesz spróbować? - spytała wskazując na niedojedzoną jeszcze roślinę. - Nie martw się, nie umrzesz od tego. Mam odtrutkę.