Strona 1 z 4

Spotkanie dwojga twardych lwów [Enasalin i Maer'vu]

: 07 sty 2019, 19:56
autor: Maer’vu
Maer'vu siedział przed obecną siedzibą Legionu Seta - Ciemną Jaskinią, jak ją nazywał - i obserwował okolicę. Za plecami miał góry, przed sobą zaś dolinę pełną drzew i zwierzyny. Doszedł do wniosku, że Legion (czyli on i Hazir) dobrze zrobili, wybierając te okolice na swoje terytoria. Nie znajdowali się na terytorium żadnego stada, zwierzyny i wody im nie brakowało, a w zboczach gór znajdowało się tyle jaskiń połączonych ze sobą tunelami, że gdyby Ciemna Jaskinia przestała być bezpieczną kryjówką, szybko mogliby znaleźć nową. Tak, zdecydowanie wybrali dobre miejsce.
Owinął ogon w okół łap, ale poza tym pozostał w bezruchu, ogarniając zimnym spojrzeniem zielonego oka roztaczający się przed nim krajobraz.

Re: Spotkanie dwojga twardych lwów [Enasalin i Maer'vu]

: 07 sty 2019, 20:34
autor: Enasalin
Nie była jeszcze aż tak zmęczona, ale łapy i tak ją trochę bolały. Zgodnie z ustalonym przez siebie kierunkiem udała się na wschód, pokonawszy kanion i wąwóz była pewna, że jak już w końcu da sobie spokój z ciągłym chodzeniem, to będzie musiała się zmierzyć z ogromnymi zakwasami. Westchnęła. Tereny robiły się coraz chłodniejsze, czuła to po kościach, ale z daleka, te ogromne góry wyglądały na takie... no zwyczajne, jak takie bardziej kanciaste wzniesienie.
Jednak kiedy już zaszła pod zbocze, to ze smutkiem stwierdziła, że jednak będzie zmuszona sobie poszukać innej drogi, gdzieś może bardziej na południu. Z tej strony wejście na wprost na skały było nierealne. Nawet dla tak wprawionej podróżniczki jak Enasalin.
Do tej pory nie zwracała uwagi na otoczenie bardziej niż nakazywał zdrowy rozsądek, co też nie zwracała uwagi na to, czy w pobliżu nie kręcą się lwy o ile nie było ich od razu widać. Po prostu, trochę niezdarnie, przemykała obok, nie wzbudzając podejrzeń. Od czasu spotkania piaskowej lwicy w kanionie nie natrafiła na cudze ślady. Może w końcu znajdzie sobie trochę spokoju?
Przysiadła sobie przy drzewie, będąc ledwo w zasięgu wzroku jaskiń, dając upust naładowanym w czasie podróży emocjom - szeroko ziewają. Była w końcu teraz ciemna noc i była pewna, że nikogo nie ma w pobliżu. Spojrzała tylko w kierunku jednej, przypadkowej nory, na parę chwil. Już miała tam pójść i poszukać sobie schronienia, ale przypomniała sobie, że takie miejsca to raczej domena szczurów co się boją być zaatakowane pod gołym niebem. Phi.

Re: Spotkanie dwojga twardych lwów [Enasalin i Maer'vu]

: 07 sty 2019, 20:49
autor: Maer’vu
Obserwował z wielką uwagą okolicę, nic więc dziwnego, że bez trudu dostrzegł przemykający się biały kształt, który po chwili zmienił się w białofutrą lwicę. Maer'vu przyglądał się w milczeniu, jak lwica siada przy przypadkowym drzewie, najwyraźniej zmęczona marszem. Przez chwilę zdawała się zainteresowana wejściem do najbliższej jaskini, ale najwyraźniej zrezygnowała. Jednooki taksował ją wzrokiem. Widać było, że jest zmęczona, ale wydawała się zdolną wojowniczką i samiec zdawał sobie sprawę, że bez odpowiedniej taktyki pokonanie jej mogłoby nie być takie proste.
Na razie jednak, nieznajoma zdawała się być nieświadoma jego obecności, w czym zapewne pomagało mu ciemne futro i nocna pora. Nadszedł jednak czas, by się ujawnić.
Podszedł bliżej, zataczając bezszelestnie krąg przez wysoką trawę i krzewy, tak, aby zajść lwicę od tyłu, po czym wstał za jej plecami i odchrząknął.
- Chłodny dziś wieczór, nieprawdaż? - zagadnął swym niesamowitym głosem, w którym nie dało się wychwycić nawet śladu emocji. Musiał przyznać, że w sytuacjach takich, jak ta był wdzięczny ojcu za uszkodzenie strun głosowych, choć przez to okaleczenie często cierpiał na ból gardła.

Re: Spotkanie dwojga twardych lwów [Enasalin i Maer'vu]

: 07 sty 2019, 22:38
autor: Enasalin
Trochę przysypiała. Nie była aż tak zmęczona, w każdym razie, pełni gotowości, ale mimo wszystko, spokój tego miejsca, brak podejrzanych person w pobliżu ją trochę uspokajał. Ale właśnie, coś jej nie pasowało. Normalnie o tej porze słyszałaby jakiś świergot, przecież przy tylu drzewach to ptaków zawsze było do cholery, a tutaj cisza jakby makiem zasiał. Czyżby wszystkie świergotki przestraszyły się białej lwicy?
Ale zanim zdążyła zareagować (bądźmy szczerzy, nie była najbardziej spostrzegawczym lwem na ziemi) ciszę przeszył taki... no nieprzyjemny w każdym razie głos. A ponieważ sie tutaj nikogo nie spodziewała, to po prostu się odwróciła i przy okazji odsunęła, bo ewidentnie koleś wszedł w jej strefę komfortu.
Zmarszczyła brwi. Przed sobą widziała najwyżej kolejnego szczyla, gówniarza, który się w coś bawi... tylko nie wiedziała w co. Może to kolejny, pałający miłością do zwierząt osobnik, który po prostu pragnie rozmowy i nic więcej? W każdym razie...
Pokazała białe kiełki. Po cholerę się skradał, skoro nie chciał i tak zaatakować?

Re: Spotkanie dwojga twardych lwów [Enasalin i Maer'vu]

: 07 sty 2019, 22:49
autor: Maer’vu
Gdyby Maer'vu mógł czytać w myślał białofutrej, z pewnością poczułby się urażony. Bądź co bądź, dla kogoś o jego posturze określenia "szczyl" było co najmniej nieodpowiednie, biorąc pod uwagę, że wzrostem górował nad większością samców i samic swego gatunku.
Ale ponieważ nie był telepatą, nie wiedział, co nieznajoma o nim myśli. Zauważył jednak jej obnażone kły i na wszelki wypadek przybrał postawę obronną, na wypadek, gdyby lwica chciała fikać. Nie zamierzał dać się jej zaskoczyć tak łatwo.
Jego zielone oko błyszczało groźnie w ciemnościach, ale pysk pozostawał bez wyrazu. Lekko zakołysał ogonem.
- Nie jesteś zbyt rozmowna, prawda? - zapytał retorycznie. - A szkoda, zważywszy na to, że przebywasz na moim terytorium. - Może i razem z bratem nie zdążyli jeszcze oznaczyć granic śladami zapachowymi, ani w żaden inny sposób ogłosić swej obecności, ale Maer'vu już uważał Ciemną Jaskinię i pobliskie tereny za swoje. I nie zamierzał się nimi dzielić, chyba, że z członkami Legionu. A biała lwica z całą pewnością do nich nie należała.

Re: Spotkanie dwojga twardych lwów [Enasalin i Maer'vu]

: 07 sty 2019, 23:29
autor: Enasalin
Ha, czyli nie jest jednak tak pewny siebie, skoro od razu chce się bronić. Niewychowane dziecko.
Uśmiechnęła się w duchu, chociaż z twarzy dalej jednak pozostawała groźna. Nie mogła pozwolić sobie na to, żeby tamten myślał, że jest lepszy. Może i w istocie był młodym samcem i pewnie nie brakowało mu krzepy, ale Enasalin jednak nie była jakimś chucherkiem, co ją to można zdmuchnąć.
Domyśliła się, że ma niecne zamiary. Pewnie jest tutaj przypadkową przybłędą bo...
- Gówno, a nie twoje terytorium. Kolejny, który myśli, że bez oznaczania terenów z dala, będzie mógł pięknymi słówkami byle kogo pogonić.
Fuknęła. No, jeszcze czego. Na razie nie miała zamiaru się stąd ruszać, bo jakby nie patrzeć, to było ładne miejsce i w dodatku spokojne - przynajmniej do czasu. Teraz wiedziała, że w zasadzie wóz albo przewóz, jak ten samiec się od niej nie odczepi, to w końcu ona będzie zmuszona to zrobić, bo jednak jej nie widziało się tłuc o kawałek ziemi, który nawet do niej nie należał.
Wkurzało ją jednak to, że kolejny samiec zasłania się roszczeniami do kawałka terenu, na którym w zasadzie prócz odpoczynku nic nie robiła, zasłaniając się tym, że "ja byłem pierwszy i koniec kropka", nawet poważnie nie zatroszczywszy się o to, by faktycznie nikt tu nie przychodził.
To tak jakby po prostu czekał na takich jak ona by im to powiedzieć. Gówniarskie zachowanie, a to niby lwiątka bawią się w króla wzgórza.
- A może to akurat moje terytorium?
Zarzuciła na nim gromkie spojrzenie. Phi.

Re: Spotkanie dwojga twardych lwów [Enasalin i Maer'vu]

: 07 sty 2019, 23:46
autor: Maer’vu
Maer'vu miał wrażenie, że samica traktuje go jak jakiegoś pyskatego młodzika, chociaż sama nie wyglądała na tak starą, by móc tak do niego podchodzić. Był daleki od złości, ale jej zachowanie zaczynało go trochę - troszeczkę - irytować.
Zmrużył ostrzegawczo jedyne oko.
- Byłbym wdzięczny, gdybyś używała nieco bardziej uprzejmych słów - odparł beznamiętnie. - Dama nie powinna się tak wyrażać. A co do tego, że granice nie są oznaczone, to dopiero się tu wprowadziłem razem z bratem i nie mieliśmy jeszcze czasu się tym zająć. Możesz być pewna, że gdy już sobie pójdziesz, osobiście się tym zajmę. - Albo po tym, jak już cię zabiję.
Rozluźnił się, przybierając neutralną postawę, aby pokazać lwicy, że nie ma zamiaru atakować. Ona sama też nie wydawała się ku temu chętna, więc nie było sensu niepotrzebnie podgrzewać atmosfery.
Machnął ogonem na jej prowokującą uwagę. Cóż, akurat co do tego był pewien, że to terytorium nie należy do nikogo, poza nim i Hazirem. Taka lwica, jak nieznajoma na pewno oznaczyłaby granice.
- Nie, nie twoje. - Jego przydługie kły błysnęły, gdy mówił. W żaden nie pokazywał po sobie agresji, jego ton był tak samo pozbawiony emocji jak zawsze. Bo niby czemu miałby uzewnętrzniać swoje uczucia i dawać przewagę potencjalnemu wrogowi?
Taksował uważnie wzrokiem samicę, oceniając ją jeszcze raz. Była silna, ale zmęczona, co w razie walki bez wahania wykorzysta. I całkiem niczego sobie, chociaż sam nie znał się na takich sprawach; Hazir by wiedział, czy lwicę taką jak ona można nazwać ładną.

Re: Spotkanie dwojga twardych lwów [Enasalin i Maer'vu]

: 08 sty 2019, 0:40
autor: Enasalin
- A ja byłabym wdzięczna gdyby jaśnie pan nieopierzone pisklę nie skradało się za moimi plecami i udawało kogoś kim pan nie jest.
Westchnęła. Zawsze to samo. Znajdzie się jakiś cwaniak i będzie próbował Ci pokazać twoje miejsce. Nie mogła nic na to poradzić. Ostatecznie, gdyby była bardziej odporna kiedyś, to ani jej tu by nie było, ani też nie miałaby takich problemów jak szukanie swojego kąta na tym smutnym łez padole. Doprawdy, miała pecha skoro nawet na tamtych niegościnnych terenach też ją wyrzucali bo to czyjś teren.
- To siedź tam gdzie byłeś ze swoim bratem, a mnie zostaw w spokoju. Możesz być pewny, że rano mnie nie zastaniesz w tym samym miejscu.
Odrzekła, ostatecznie odwracając się do niego dupą i przysiadając przy innym drzewie. Dla niej rozmowa była skończona, bo nie miała zamiaru dyskutować z "samcem" ledwo odstawionym od maminego cycka. Przy okazji mogła sobie pomyśleć o tej bezczelnej personie, bo najbardziej ciekawiły ją te blizny które na sobie miał. Co prawda, nie wyglądał na takiego, że by się bić potrafił, więc zakładała, że je ma dlatego, że dostał w końcu od kogoś komu się jeszcze bardziej nie spodobało takie podrygiwanie i udawanie cwaniaczka. Równie dobrze mogła też się mylić.
Niemniej, nie obchodziło ją to, co ten samiec sobie wymyśli, póki nie ma zamiaru jej zaczepiać. Skoro chce sobie zachować ten całkiem ładny kawałek terenu, to Enasalin zmyje się stąd skoro świt.
Przytuliła uszy do głowy. Prawdę powiedziawszy po takim czasie miała już dość przeganiania z miejsca na miejsce, ale co mogła sama? Musiałaby znaleźć swoje stado, ale kiedy patrzyła na swoją przeszłość, to nie była w ogóle chętna do tego by się komuś oddać. Tak jak kiedyś komuś powiedziała, że przyjdzie dzień, aż ktoś jej pierdolnie tak mocno, że się jej wszystkiego odechce.

Re: Spotkanie dwojga twardych lwów [Enasalin i Maer'vu]

: 08 sty 2019, 1:52
autor: Maer’vu
Nieopierzone pisklę? Maer'vu zdecydowanie nie przypominał nieopierzonego pisklęcia, to powinna widzieć nawet tak arogancka lwica jak ta nieznajoma. Swoją drogą, białofutra miała szczęście, że Maer'vu przez całe życie wysłuchiwał gorszych wyzwisk od ojca i obecnie obelgi spływały po nim jak woda po kaczce. Gdyby było inaczej, mogłyby mu puścić nerwy.
Wbił wzrok w odwróconą doń plecami samicę; gdyby mógł, wywierciłby nim dziurę w jej plecach.
- Nie chcę, żebyś odeszła stąd rano, tylko teraz, jeśli nie zamierzasz przyłączyć się do naszego stada. Nie lubimy tu intruzów i mój brat nie byłby zachwycony, że okazałem ci dotąd tyle pobłażliwości. - Co prawda Maer'vu miał głęboko w nosie opinie Hazira na jego temat; może i jego brat był Faraonem, ale Jednooki nie zamierzał robić za jego sługę. Jednak wypadało przypomnieć lwicy, że samiec nie jest tu sam i nawet ma po swojej stronie stado (co prawda składające się na razie tylko z trzech dorosłych lwów, ale to zawsze coś).

Re: Spotkanie dwojga twardych lwów [Enasalin i Maer'vu]

: 08 sty 2019, 17:58
autor: Enasalin
- Stada? Nie rozśmieszaj mnie. Dwójka gówno wiedzących o życiu młodzików to nie stado. Nie dołączyłabym nawet gdyby mnie zmuszono do tego siłą, ale patrząc na Ciebie to raczej nie mam się czego obawiać.
Parsknęła śmiechem. "Nie lubimy intruzów" no dobre sobie, dlatego każdego będę pod sam nos zapraszał, by potem móc mu powiedzieć takie rzeczy. Bo przecież każdy normalny najpierw zaznaczyłby swój kawałek ziemi, a potem dopiero myślał o tym by innych z terenu przeganiać. Zresztą, czemu ciągle o tym myślała, przecież miała to gdzieś co ten palant sobie pomyśli, znalazł się, władca świata, lwi wypierdek.
- Nie zamierzam się nigdzie ruszać, jestem zmęczona. Ale jak będzie trzeba to wykrzesam jeszcze trochę pary w łapach, jak na Ciebie to będzie wystarczająco. Tymczasem możesz iść wypłakać się do swojego brata jak to biedna, biała lwica Ci się narzuca, o ile rzeczywiście gdzieś jest w pobliżu.
No, bo do dwóch samców już by tak chętnie nie fikała, chociaż cholera wie. Fakt faktem, była zmęczona i nie miała zdecydowanie ochoty bawić się w słowne gierki, bycie pobłażliwym i cierpliwym.
Ziewnęła. No, sennie się rozbiło, a wyrzucanie tylu emocji w powietrze temu sprzyjało. Enasalin mimo tej obojętności wobec obcego wciąż miała go na uwadze. Jak na jej gust był strasznie czepliwy i w dodatku dość gołosłowny. Może za dnia byłaby w stanie bardziej ocenić jego walory o ile w ogóle jakieś posiada. Jedyne co zdążyła przyuważyć to jakaś kretyńska opaska na oku, czy cokolwiek co drugie oko zasłaniało.
Kolejny dziwak, jak ta małpa, tamta samica i generalnie... no od cholery dziwactwa się tutaj plątało. Aż żal byłoby tego nie wykorzystać w przyszłości.