Strona 1 z 1

W drodze do...?[Hasara, Sheeba]

: 19 lut 2019, 2:06
autor: Hasara
Znów góry, znów ta piękna, martwa kraina. Tym razem jednak nie mógł rozkoszować się ich pustką, miał bowiem do spełnienia pewne zadanie. Wyglądało bowiem na to, że wyznawcy Seta zawitają w tej krainie na dłużej, co sprawiało, że, jakby inaczej, trzeba określić jakieś miejsce kultu i składania ofiar. Przydała by się jaskinia, najlepiej w czarnej skale (zarówno nawiązanie do pewnej nazwy jak i jego poczucie estetyki), ciemna, z jakimś kamieniem pośrodku... A komóż mogło by przypaść w udziale wyszukania miesca dla wyznawców Seta, jak nie jemu, jego Głosowi?
Niestety, w dzisiejszych czasach nie tak łatwo znaleźć dobre miejsce do sprawowania mrocznych rytuałów. Nawet w takiej okolicy jak ta.

Re: W drodze do...?[Hasara, Sheeba]

: 19 lut 2019, 12:25
autor: Sheeba
Nie planowała zabawić tu na długo, przynajmniej na chwilę obecną. Jednakże, skoro górskie tereny miały niebawem stać się jej domem, przydałoby się rozejrzeć nieco po okolicy. Nie na długo. Wciąż musiała wrócić w okolice rzeki i odnaleźć swą towarzyszkę, by jej wyjaśnić, dlaczego ta krótka wycieczka w poszukiwaniu ziół przeistoczyła się w dłuższą wyprawę. Nie była pewna, jak ta zareaguje na wieść, że ta w międzyczasie zdołała natknąć się nowo powstające stado i do niego dołączyć, lecz gdzieś tam w głębi serca miała nadzieję, że nie będzie jej mieć tego za złe.
Przemierzała więc ostrożnie to kamieniste, górskie pustkowie, rozglądając się dookoła. Trzeba przyznać, że te okolice przypadły jej do gustu, nie tylko z tego względu, iż o schronienie w okolicznych jaskiniach nietrudno, lecz i z innego powodu. Te ponure szczyty, górujące w milczeniu nad okolicą poniekąd kojarzyły jej się z czyhającym nad każdym żywym stworzeniem widmem śmierci. I wbrew pozorom całkiem jej to odpowiadało.
Mimo wszystko jednak łapy lwicy nie były jeszcze nawykłe do podróży po pochyłym, kamienistym podłożu, toteż szybko się zmęczyły. Dlatego Sheeba w końcu postanowiła odpocząć, kładąc się na jakimś nagrzanym w słońcu kamieniu.
Leżała tak, obserwując okolicę zdrowym okiem, kiedy jej uwagę przykuła ciemna, wybitnie lwia sylwetka, która po chwili wychynęła zza kolejnego głazu.