Strona 1 z 2
Przeszpiegi [Ari, Berghi]
: 10 mar 2019, 14:39
autor: Berghi
Berghi z rodu Lwiej Ziemi, Pierwsza Tego Imienia, Niespalona, Królowa zza gór, Wybawicielka Niewolników właśnie była w trakcie badania możliwości na jakie może sobie pozwolić przy przybyciu na Lwią Ziemię. Zajęła się sprawdzaniem okolicy terytorium owego stada, by mieć pewność, że nie spotka na miejscu zbyt dużego oporu ze strony tubylców. Miała swoje haki i przekonujące obietnice oblane złotem wolności i swobody, ale nie zawsze jest to wystarczające, by zdobyć tak cenny punkt nie tylko pod względem funkcjonalności, ale i sentymentalności i historii. Złotawa lwica przemykała między równie pożółkłymi trawami w kierunku, o którym w młodości wiele się mówiło, cmentarzysku słoni. Zakaz wstępu obowiązywał tam bardzo rygorystycznie przestrzegany, a to tylko za sprawą zamieszkałych tam hien, które tylko czekają aż niewinne stworzenie źle stawi kończynę i ugrzęźnie w mieszaninie różnorakich kości.
Zielonooka kotka nie planowała jednak wkroczyć na te niekorzystne tereny. Swoich towarzyszy po raz kolejny zostawiła w bezpiecznym miejscu i sama się narażając wywędrowała na zwiad. Miała nadzieję na rozmowę z kimś z okolicy i ewentualnym przeciągnięciem go na swoją stronę. Plan wydawał się być łatwy, ale gorzej z potencjalnymi sojusznikami. Będąc już trochę znudzona i zmęczona zdecydowała się przysiąść przy niewielkim zielonym krzewie, który dawał niewielki cień wystarczający jednak delikatnie zbudowanej lwicy. Wyłożyła łeb na przednich łapach i zaczęła nasłuchiwać, jednocześnie zastanawiając się, czy uda się jej kiedyś zasiąść na Lwiej Skale jako prawowita władczyni. W tamtym też kierunku wlepiła swoje ślepia i westchnęła głęboko.
Re: Przeszpiegi [Ari, Berghi]
: 10 mar 2019, 15:42
autor: Ari
Łapy lwicy miękko stawiały kroki na suchym podłożu. Zieleń zdawała się ustępować tu miejsca piachowi jako, że zbliżała się do cmentarzyska, w którym na próżno można by szukać życia. Poza hienimi lokatorami. Podpalana szukała tu spokoju i samotności. Zadko opuszczała tereny stadne jednak prawdziwa dowódczyni powinna wiedzieć co się dzieje równiej poza granicami. A przecież po to szkolono Ari od urodzenia. Aby ona lub Kisasi objęły dowództwo, jeśli Kovu się nie powiedzie. Dla złoziemki misja jej ojca zakończyła się niepowodzeniem. Wypierała świadomość pokrewieństwa z tym zdrajcą oraz ze swoją siostrą, która również zdradziła opuszczając swe stado. Tak więc raz na jakiś czas opuszczała swoje granice, a okolice cmentarzyska były idealne. Nagle jej słuch zasygnalizował czyjąś obecność. Usłyszawszy westchnięcie zamarła przyczajona w trawach. Odczekała chwilę i zaczęła sunąć przy ziemi wy źródłu dźwięku. Bezszelestnie zbliżyła się do... samotnej lwicy. Prawdopodobnie nie należała do żadnego stada, zapach na to nie wskazywał. Samotniczka. Ari rozluźniła się nieco i wyłoniła kilkanaście kroków przed nieznajomą.
- Cholerne włóczęgi -mruknęła do siebie i jak gdyby ignorując lwicę wspięła się na niewielki głaz i ułożyła się tak by widzieć lwicę ale nie być zwrócona w jej stronę. Nie miała ochoty stad iść przez jakąś dzikuskę. Niech ona się zmyje, jeśli jej to przeszkadza. Miała tylko nadzieję, że lwica nie będzie jedna z tych gadatliwych, bo nie wiedziała czy w takim przypadku powstrzymałaby się przed wyrwaniem nieznajomej strun głosowych.
Re: Przeszpiegi [Ari, Berghi]
: 10 mar 2019, 16:00
autor: Berghi
Pozycja złotawej wcale nie zmieniła się nawet w momencie, gdy do jej uszu dotarł dźwięk kogoś innego w pobliżu, nozdrza jedynie upewniły ją o tym fakcie, a za niemałą chwilę nieopodal niej na głazie zasiadła ciemna lwica o nietypowym umaszczeniu. Posiadała czarne podpalenie ciemno czekoladowego grzbietu, a jej równie ciemno fioletowe ślepia świetnie kontrastowały z resztą. Na miło usposobioną nie wyglądała, ale Berghi jakoś niespecjalnie się tym przejęła. Nie była ślepa, ta tutaj wyglądała na młodą i jeszcze nie tak dobrze doświadczoną przez życie kotkę. Prawowita spadkobierczyni tronu Lwiej Ziemi spoglądnęła na nią jeszcze jeden raz kilka minut później, a zaraz po tym wróciła do obserwacji majestatycznej skały.
Znała takie jak te tutaj, często szukające zaczepki, kogoś do oklepania mordy i wyżycia się, a czasami do udowodnienia własnej wartości. Spodziewała się tego, że gwiazda nie odezwie się do niej pierwsza, a po wypowiedzianych przez nią słowach można było dowiedzieć się znacznie więcej niżby się mogło wydawać. Zielonooka czytała z niej jak z otwartej księgi. Cholerne włóczęgi... Oznaczało to nic więcej jak na przykład bezpośrednie zagranie sprawdzające cierpliwość napotkanej osóbki, ewentualnie poddenerwowanie jej, ale nie tylko. Skoro ktoś nie znosi włóczęg musi należeć do jakiejś grupy lub jest tutejszy, a brak oznakowania wskazywał jasno na tą pierwszą z wersji. Machnęła ogonem energicznie i ziewnęła, totalnie nie przejmując się towarzystwem obcej młodszej lwicy w pobliżu.
Re: Przeszpiegi [Ari, Berghi]
: 10 mar 2019, 16:48
autor: Ari
Podpalana czuła na sobie spojrzenie lwicy, ale ta na szczęście się nie odezwała. Ari zmrużyła oczy cały czas pozostawiając w gotowości zmysł słuchu. Nie zamierzała przeprowadzać psychologicznej analizy ,,towarzyszki". Po prostu ją to kompletnie nie interesowało. Potem otworzyła oczy i lustrowała horyzont napawając się ciszą.
Re: Przeszpiegi [Ari, Berghi]
: 10 mar 2019, 16:58
autor: Berghi
Cierpliwość to ważna cnota i najwidoczniej również ciemniejsza z pań w towarzystwie zdawała sobie z tego sprawę. Niemową być nie mogła, bo już raz odezwała się dość prowokująco. Teraz jednak ni słowa rzekła. Berghi podrapała się łapą za uchem i zajęła się czyszczeniem swojego połyskującego w słońcu futra. W nosie jej było już to co robi ta druga siedząca kawałek od niej, a na dodatek wyżej. W zielonych oczach żadną to było przewagą, a zwykłym dowartościowywaniem się na siłę, dlatego nadal nieugięcie zajmowała swoje miejsce i cieszyła się cieniem. Jej siły zdołały się już całkiem wygenerować więc za długo już tu miejsca nie zagrzeje.
Re: Przeszpiegi [Ari, Berghi]
: 10 mar 2019, 17:11
autor: Ari
Cierpliwość. A może i zwyczajne dwie istoty które kompletnie nie mają wspólnych dróg. Chociaż może gdyby któraś się odezwała, dowiedziałyby się ile tak naprawdę mają wspólnego. Zacięcie, władczość no i cierpliwość. A może to tylko by wzmocniło poczucie różnicy? Może naprawdę były dwoma kompletnie odrębnymi światami. W każdym razie świat Ari nie wpuszczał do siebie nieznajomej. Nie zwracała uwagi na tę drugą. Nie spała, ale i się nie ruszała. Wyglądała jak posąg patrzący w dal.
Re: Przeszpiegi [Ari, Berghi]
: 10 mar 2019, 17:58
autor: Berghi
Nadal głucho. Cisza.
Mija kolejny już kwadrans, lecz obie lwice nieprzerwanie milczą. W tym momencie Berghi wstała i przeciągnęła się jednocześnie też pozwalając sobie na głuche ziewnięcie i klapnięcie paszczą kłów. Obejrzała się dookoła, ale nikt nowy nie nadciągał. Obeszła swój krzaczek raz, a potem drugi zastanawiając się nad tym, gdzie teraz ruszyć. Jednocześnie zastanawiała się nad tym, co może myśleć persona będąca w pobliżu. Złotą coraz bardziej bawiła ta sytuacja, ale za nic w świecie nie zamierzała pokazać słabości i ulec.
Re: Przeszpiegi [Ari, Berghi]
: 10 mar 2019, 18:25
autor: Ari
Spokój co prawda przerwało przeciągnięcie się lwicy, ale Ari nie zwróciła na to uwagi. Po chwili zerknęła z lekka na krążącą lwice. A to wyprawia? Obchodzi ten krzaczek jak ktoś z zaburzeniami obsesyjno -kompulsywnymi. Odwróciła wzrok. Co ją to obchodzi? Złota chyba zbierała się do drogi. Ari zaraz będzie miała spokój i ciszę.
Re: Przeszpiegi [Ari, Berghi]
: 11 mar 2019, 21:13
autor: Berghi
W pewnym momencie uznała, że mogłaby chociaż spróbować jakiejś interakcji z siedzącą na skale lwicą, dlatego też śmiało pamiętając oczywiście o gracji udała się przed nią i stanęła jej naprzeciw. Wlepiła spojrzenie w jej mroczne lico, już teraz dostrzegła emanujące zło i tajemniczość owej panny, która mimo wszystko wyglądało dość urodziwie na swój sposób. Berghi zatonęła w fiolecie jej ślepi.
Re: Przeszpiegi [Ari, Berghi]
: 14 mar 2019, 20:48
autor: Ari
Co ta obca robiła? Gapiła się na nią jak na jakis eksponat. Patrząc w zielone oczy Berghi zaczęła warczeć, dając wyraźnie znak obcej by odeszła. Były pełne spokoju, jakby zaciekawione. Machnęła bezwiednie ogonem.