Strona 1 z 1

Leniwe popołudnie [Enasalin, Hatari]

: 30 kwie 2019, 22:40
autor: Hatari
Przed przybyciem Hatariego w okolice jeziora, Upendi.

Po opuszczeniu wąwozu samiec po prostu szedł przed siebie, kierując się bardziej na wschód. Nie miał przed sobą żadnego ważniejszego celu, niż jedynie rozejrzenie się po okolicy, może zatrzymanie gdzieś na chwilę. Hatari wciąż poszukiwał nowego domu, lecz zanim zdecyduje się na zamieszkanie gdziekolwiek, postanowił pokrążyć nieco po krainie i zdobyć nieco informacji. Zdecydowanie pomoże mu to zdecydować, co robić dalej.
Gdzieś po drodze zaspokoił głód, jak i pragnienie, toteż te więcej mu nie doskwierały. Jednakże w miarę, jak szedł przed siebie dawały mu się we znaki zmęczenie i upał. Wreszcie, dotarłszy w okolice urokliwego Upendi, samiec zdecydował się położyć pod jakimś drzewem i nieco odpocząć w jego cieniu. Zapewne dalej ruszy z powrotem na południe, omijając tym razem Lwią Ziemię. Lecz jak na razie zaległ po prostu w cieniu, pogrążając się w myślach.

Re: Leniwe popołudnie [Enasalin, Hatari]

: 01 maja 2019, 22:18
autor: Enasalin
Było gorąco, było parno, chociaż tyle dobrze, że miała ceń nad głową. Jak zwykle lubiła takie krzewiaste zagajniki, tak teraz wyjątkowo jej zbrzydły te włażące w dupsko lasy. A że był środek dnia jak się zdawało, to nawet nie było gdzie szukać jakiejkolwiek uciechy.
Fuknęła nosem. Po głowie chodziły jej jeszcze upierdliwe myśli z Kilimandżaro. No niby powinna mieć to w dupie, ale gdzieś tak z tyłu głowy kręciły się jakieś nieprzyjemne myśli. A co, jeśli to strzelające bąkami coś zapodzieje się na ziemie legionu? No niby było trudniej ukryć się na gołych skałach, ale i tak nie dawało to jej w jakiś sposób spokoju.
A może to ją bardziej wkurwiło? Trudno, wzruszyła ramionami, ruszając dalej przez gąszcz.
W całkowitym poważaniu miała to, czy po drodze kogoś spotka czy nie. Dlatego też napotkanie lwa w tych tragicznych warunkach skwitowała przymrużeniem powiek.

Re: Leniwe popołudnie [Enasalin, Hatari]

: 05 maja 2019, 20:30
autor: Hatari
Dźwięk przedzierania się przez zarośla przywrócił go do rzeczywistości. Łeb, który uprzednio zdążył opaść na wyciągnięte przednie łapy teraz podniósł się na nowo, a czerwone ślepia powiodły dookoła. Trzeba przyznać, że lew poczuł lekkie ukłucie rozdrażnienia. Pragnął nieco tu odpocząć, lecz nie zdążył nawet zmrużyć ślepi zanim się ktoś tu napatoczył. Westchnął ciężko i rozejrzał się dookoła. Trudno było powiedzieć, czego właściwie się spodziewał. Jakiegoś samotnika, który uważa te tereny za swoje, zamieszkującego gęstwinę lamparta, a może zakochaną parkę młodzików, jakich wiele przyciągała tutejsza okolica? Cokolwiek to nie było, zdecydowanie mniej spodziewał się samotnej lwicy.
Zatrzymał na niej wzrok, po czym swoim zwyczajem dokładnie ją zlustrował. Białe futro, nieco blizn, zielone ślepia, pysk całkowicie nieznajomy. Zdecydowanie wyglądała na silną. A wyraz pyska ewidentnie wskazywał na niezadowolenie. Hatari miał jakieś niejasne przeczucie, iż to jego gapienie się tylko dodatkowo ją wnerwi i zapewne przyjdzie mu wysłuchiwać jakiejś długiej tyrady, niemniej skinął krótko łbem, kiedy dostrzegł, iż samica do zauważyła.
- Witam - rzucił krótko po chwili.

Re: Leniwe popołudnie [Enasalin, Hatari]

: 07 maja 2019, 20:22
autor: Enasalin
Miała ochotę wywlec flaki tego samca stąd, aż do lwiej skały. I wcale nie ukrywała tego, że była zła. Gdyby samiec zareagował... no ja wiem, bardziej agresywnie, to może jakoś by ją to obeszło? Pożarliby się, a potem Enasalin w swej nieprzeniknionej dobroci serca uznałaby swoją wyższość po raz kolejny i sobie poszła. Ale nie. Ten leżał w miejscu jak pan tego kawałka ziemi i jeszcze z łaski swojej raczył się odezwać.
Nie odpowiedziała. Witać to się może z członkiem stada, a i tak trudno powiedzieć, czy w tak ciepły sposób powitałaby któregokolwiek z samców w swojej małej gromadce. Bądź o bądź, traktowała ich jak niższych w hierarchii. Mimo zmyślnych tytułów każdy wiedział, że jak się białej coś nie spodoba, to najlepiej było ustąpić pazurom.
Pominęła w głowie całe to przedstawianie się z przywitaniem się, ukazaniem pogardy dla samca przed nią i tym podobne.
- Dlaczego mam Ci odpuścić, tak blisko mojej ziemi?
Wystawiła pazury. Była gotowa skoczyć do gardła nie dostawszy zadowalającej jej odpowiedzi.

Re: Leniwe popołudnie [Enasalin, Hatari]

: 14 maja 2019, 17:14
autor: Hatari
Oj, jakaś nerwowa sztuka mu się trafiła. Trzeba było chyba być ślepym, żeby nie zauważyć tej całej złości wręcz wylewającej się z osoby białofutrej. Hatari westchnął ciężko, ledwie się powstrzymując przed przewróceniem oczami. Doskonale widoczna wściekłość samicy wzbudziła w nim mieszane uczucia. Z jednej strony go irytowała, bo w końcu udał się w te strony, by odpocząć a nie żeby się z kimś pożreć. Lecz jednocześnie jakaś część jego osoby odczuwała pewnego rodzaju złośliwą satysfakcję i pragnęła jeszcze bardziej zepsuć jej humor. Mimo tych wszystkich kłębiących się w nim uczuć wyraz pyska pozostawał na razie niezmieniony. Przynajmniej dopóki biała nie wysunęła pazurów. Wówczas czerwonooki warknął ostrzegawczo, samemu czyniąc podobnie i zmieniając lekko pozycję, by było mu łatwiej w razie czego podnieść się na łapy.
- Hmm, pomyślmy. Może dlatego, że jeszcze nie przekroczyłem granicy owych terenów, a robienie sobie wrogów bez powodu jest głupotą, za którą można słono zapłacić? - rzucił w odpowiedzi, siląc się na spokojny ton, w którym jednak czaiła się jakaś złowroga nutka. Ciekawiło go, o czyje tereny chodzi - czy po prostu miał przed sobą samotniczkę, która miała nieopodal legowisko, czy też gdzieś w pobliżu zamieszkiwało stado, o którym nie miał pojęcia?

Re: Leniwe popołudnie [Enasalin, Hatari]

: 17 maja 2019, 17:35
autor: Enasalin
Fuknęła, chyląc łeb. No, naprawdę mało brakowało. Skoro samiec okazywał się taką kluchą, że jeszcze nie był gotów jej zaatakować, to ona to zrobi. I przynajmniej nie będzie się wahać. Rób to co będzie trzeba. Za blizny nikt Cię nie pokocha, więc można przyozdobić nimi siebie i innych.
- Może ja lubię mieć wrogów. Są przewidywalni i znacznie łatwiej ich kontrolować niż przyjaciół.
Parsknęła. Typowe wygodnickie myślenie. Wszędzie miej przyjaciół, albo chociaż stawiaj na neutralny grunt to wtedy nic ci się nie stanie. A potem jak ci się nagle trafi kosa między żebrami to wielkie zdziwienie, bo przecież jak to, to byli moi przyjaciele.
Uśpienie czujności to najgorsze co może być. Pewnym braku zagrożenia można być tylko chyba od własnych dzieci póki są zbyt małe by Ci się przeciwstawić.
- Pozwolę Ci jeszcze dać się przedstawić zanim uczynię z Ciebie swojego wroga mój czerwonooki kolego.
Uśmiechnęła się uroczo, napinając mięśnie w międzyczasie. Na nieszczęście samca Enasalin była zbyt słabym ekonomistą by wyliczać zysk i stratę z powodu napadnięcia na jakiegoś samczego przybłędę.

Re: Leniwe popołudnie [Enasalin, Hatari]

: 27 maja 2019, 16:21
autor: Hatari
Westchnął, tym razem przewracając już oczami.
- A co, boisz się, że w innej sytuacji to ty stracisz kontrolę? Że komuś uda się uśpić twoją czujność? - rzucił z nutką złośliwości. - Jeśli tak, to nie nie wygląda mi na to, byś zbytnio ufała samej sobie. Lecz no cóż, to nie mój problem.
Podciągnął łapy pod siebie, opierając na nich ciężar ciała. Powoli przygotowywał się do skoku. Co prawda przychodząc tu nie bardzo miał ochotę na bójkę, ale przecież nie da tak sobie obić pyska, skoro biała ewidentnie się do tego szykowała.
Wbił w samicę uważne spojrzenie, pysk wciąż pozostawał pozbawiony wyrazu.
- Nigdy nie miałem imienia - rzucił, zgodnie z prawdą zresztą. - Ale zwą mnie Hatari.
Po tych słowach odbił się pod podłoża, skacząc w stronę białej.