Strona 1 z 1

I oby kraj mięsem spłynął [ Sielewi + Shanteeroth ]

: 04 paź 2019, 15:43
autor: Shanteeroth
* * *

Krótko po pierwszym spotkaniu z Leonem, wciąż pełna niepewności oraz powątpiewań, pojawiła się w dżingli. W zasadzie zawsze, kiedy cokolwiek poszło nie po jej myśli, powracała w te rejony. Tutaj czuła się... jak w domu? Można by to tak nazwać. Tęskniła za matką, tęskniła za beztroską dziecięcych czasów - czasów spędzanych tutaj właśnie, pośród tych drzew, nieopodal tej rzeki.
Szła niespiesznie wzdłuż brzegu, przy samej granicy lądu oraz wody. Zamyślona, z głową w chmurach, z pewnością narażona na niebezpieczeństwa, z których istnienia zdawała sobie nie zdawać nawet sprawy. Kroczyła niespiesznie, unosząc z gracją łapy, nieraz z pluskiem wyjmowane spośród podmokłej trawy.
Zatrzymała się w końcu, aby ugasić pragnienie. Pochyliła łeb w kierunku rzeki, w miejscu gdzie ta była stosunkowo płytka oraz nieszczególnie szeroka, pozwalając sobie zanurzyć jęzor w orzeźwiająco chłodnej cieczy. Tego było jej trzeba.

Re: I oby kraj mięsem spłynął [ Sielewi + Shanteeroth ]

: 04 paź 2019, 19:55
autor: Sielewi
Narastający szelest zrywanych liści i trzaski łamanych krzewów zaanonsowały jego przybycie lepiej niż niejeden recepcjonista - młoda lwica na długo przed zajrzeniem w rude ślepia mogła zaklasyfikować przybysza jako zmęczonego wędrowca, który nie miał najmniejszego pojęcia o tym, jak należało się poruszać w dżungli. Jego kroki były ciężkie i chwiejne, niemalże zbyt chwiejne, by stawiał je zdrowy kot.
Blady łeb wynurzył się spod liści nieopodal rzeki, leniwe oko na prawej lekko obwisłej stronie łba zwróciło się ku nieznajomej o kilka sekund później niż to z lewej. Sielewi posłał w przestrzeń połowiczny uśmiech.

Re: I oby kraj mięsem spłynął [ Sielewi + Shanteeroth ]

: 05 paź 2019, 11:12
autor: Shanteeroth
Uniosła łebek, gdy tylko srebrzyste ucho wyłapało odgłos czyichś kroków. Spodziewała się (a może raczej powinna się spodziewać), iż w okolice wody pitnej ściągnie w końcu jakaś zwierzyna. Niemniej nie miała ochoty na spotkanie z jakimś narwańcem, który zamierzałby ją skrzywdzić (i nawet by nie przeprosił, niekulturalny sukinlew!), toteż mimowolnie spięła mięśnie. A że nie posiadała ich jakoś szczególnie rozbudowanych, z całą pewnością mogłaby sobie darować, a efekt uzyskałaby podobny. Spojrzenie fiołkowych ślepi niemal od razu natrafiło na oranżowe punkty, umieszczone gdzieś pośród nie najmłodszej już facjaty. Uśmiechnęła się - po części w reakcji na podobny grymas na pysku nowo przybyłego jegomościa, po części zaś po prostu dlatego, iż taka właśnie była: uprzejma, serdeczna, wiecznie pogodna. Oberwie za to po tyłku, gdzieś tam na dnie serca dopuszczała taką wizję, jednak nieszczególnie zamierzała cokolwiek z tym robić. Na pewno nie teraz, gdy złożona matce obietnica zaczynała ponownie być aktualną.
- Dzień dobry - rzuciła wesoło, oblizując resztki chłodnej wody z pyska. Odwróciła się tak, aby znajdować się frontem ku niemu, na wszelki jednak wypadek nie zmniejszając ani o milimetr dzielącego ich dystansu. Wciąż nie znała przecież intencji przybysza, a zapytać o nie wprost... cóż, mogłoby to ujść za niegrzeczne. - Jak mija panu dzień? - Bo w końcu nietrudno było jej dostrzec, iż samiec jest od niej starszy, a ona - przez wzgląd na swojego mentora - doskonale znała pojęcie szacunku wobec wieku.

Re: I oby kraj mięsem spłynął [ Sielewi + Shanteeroth ]

: 05 paź 2019, 19:29
autor: Sielewi
Zaskakująca cisza zawisła w mętnym powietrzu przygnębiającego, parnego upału li myszata samica wyartykułowała ostatnią sylabę swojego pytania - lew, wpół kroku i wpół uśmiechu, zamarł w bezruchu, kontemplując tedy elektryczne impulsy frygające po jego nerwowych postronkach. Dopiero po chwili skinął grzecznie łbem, wciąż nie rzekłszy ani słowa. Miał problemy z zaprzęgnięciem warg do pracy i to problemy całkiem fizjologiczne.
- I ony dzień zdarzył się już po dwakroć, dzisiejszy wschód znaczy trzecią podróż słońca poprzez czas; dzisiejsze trzecie powtórzenie prezentuje nam trzeci lwi eon. Eon zmiany i eon podróży, będziemy jak gwiazdy po niebie wędrować wraz z upływem postczasu czasu po czasie - zaczął nagle, zaczął głośno i dobitnie. Zlepek zdań jedynie mglisty związek mający z pytaniem nieznajomej nie kończył się jednak:
- Zagubieni w naturalnym dziedzictwie każdego, kto zdolny jest do życia duchowego, w dziewiczej puszczy, gdzie wije się gad i skrzeczy plugawy ptak nocy, Mroki Materii angażują nas w próby i kłopoty (jakoż w nich Siła) i poprzez ich środki ścieżka do Światła zostaje otwarta. - Nareszcie zamilknął, wbijając spojrzenie gdzieś w górę i unosząc pysk ku koronom tropikalnych drzew, które tworzyły niemalże nieprzenikniony baldachim nad ich głowami. - Lecz jak rozpoznać swoje szlaki, gdy nie widać mapy?

Re: I oby kraj mięsem spłynął [ Sielewi + Shanteeroth ]

: 06 paź 2019, 11:42
autor: Shanteeroth
Jak widać - Shanteeroth miała tendencję przyciągania do siebie dziwnie mówiących istot. Najpierw prawiący rymami, wyraźnie zrozpaczony lew, szukający jakiejś-tam samicy; teraz zaś starzejący się osobnik, który mówi niczym starodawne połączenie poety i filozofa. Czy za jego młodości właśnie w ten sposób porozumiewano się między sobą?
Shantee zmarszczyło czoło, przyglądając się bacznie kocurowi. Nie kryła przy tym zaciekawienia, więc można rzec, iż zaserwowała przybyszowi uroczego derpika.
- A... haaa... - to była jedyna odpowiedź na jej właściwym poziomie, która przyszła samicy na myśl. Użyszkodniczka sama musiała wygooglować cytaty, bo poczuła się tak głupia, że strach. Co do postaci zaś - bo o niej w końcu mowa! - samica zamrugała nieco nerwowo, by zaraz z zainteresowaniem przekrzywić srebrzysty łebek. - Co to eon?
Zabawne, iż właśnie to jedno - powtórzone kilkukrotnie - słowo zawitało w umyśle młodej lwicy na dłużej. Zresztą trudno byłoby, żeby zagościło coś więcej, skoro cała wypowiedź rozmówcy zdawała się jej być nieco pozbawioną sensu (lub okraszoną sensem zbyt głębokim, by ograniczone umysły Shantee były w stanie go wyłapać) plątaniną obco brzmiących słów.

Re: I oby kraj mięsem spłynął [ Sielewi + Shanteeroth ]

: 11 paź 2019, 19:33
autor: Sielewi
Ślepia skonsternowanego lwa wyminęły teraz pysk nader życzliwej nieznajomej, kierując wzrok gdzieś w zwilgotniały, ciężki od woni tysiąca roślin gąszcz. Sielewi z trudem parsował reakcję lwicy, lecz z powodu innego niż cierpienie apoplektycznych szram na umyśle - niepokojem był on. Brak odpowiedzi na jego jasno zadane pytanie, brak zrozumienia w oczach rozmówczyni interpretował jako coś ponad same komponenty sytuacji, gestalt przeszłości nawiedzał go oto. Czy po tylu księżycach wędrówki wciąż nie trafił na Ziemię Obiecaną? A może, co tylko gorsze, trafił jednak, lecz bynajmniej nie znaczyło to napotkania społeczności fundamentalnie innej niż jego ojczysta? Może już nikt, już nikt nigdy, nie zorientuje się w jego słowach?
Samotność.
!
?
- Imię może czy mogłabyś... podać smoje może? - zapytał, możliwe najuprzejmiej jak tylko był w stanie. I najskładniej. Oczywiście.
Chwilę później, by nie dawać wrażenia lekceważenia wątpliwości młodziutkiej, podjął temat obskurnego terminu:
- Eon, wieszczę Eon Osiem i Jeden, Eon kruszący zastaną hierarchię, Eon panowania Młodego Boga. Za sobą zostawiliśmy epoki matki natury i patriarchów - prawo rodzaju objawiło się nam! Dwa pierwiastki stanową podstawę magii i wiedzy doczesnej, to oznacza nowy Eon-Porządek. - Zbliżył się chaotycznym, niepewnym krokiem. - Lecz by ujrzeć węża w ślepiach wiedzących, ślepiów wiedzących spojrzeć muszę w nie. Postuluję za zorientowaniem mnie w ścieżce właściwej.

Re: I oby kraj mięsem spłynął [ Sielewi + Shanteeroth ]

: 14 paź 2019, 9:16
autor: Shanteeroth
Shanteeroth nie miała pojęcia, że słowa samca stanowiły coś na kształt... hasła? szyfru? Niestety, ale Sielewi wydał się jej - ze względu na niecodzienny sposób mówienia - istotą nieco dziwaczną, jednak nie nawykła do oceniania nikogo przy pierwszym spotkaniu, ba, dziwaczność nie zawsze też oznacza coś negatywnego. Prawda? W kocurze było coś, co ją fascynowało. Intrygował nie tylko sposobem, w jaki budował swe wypowiedz, lecz również - a może przede wszystkim? - ogólną manierą.
Z łagodnym uśmiechem uczepionym do pyszczka słuchała dalszych wyjaśnień lwa. Jednak, o zgrozo!, bynajmniej nie czuła się dzięki nim mądrzejszą. Przeciwnie, pojawiło się nader wiele wątków, pootwierało się zbyt wiele szufladek w mózgownicy młodej samicy. Na całe szczęście w całej tej plątaninie terminów padł jeden, który był mniej obcym niźli pozostałe. Porządek. W przeciwieństwie do seniora odbierała wszystko dość dosłownie i wprost, niemniej... porządek i Porządek chyba nie mogłyby różnic się AŻ TAK bardzo?
- Moje imię Shanteeroth - cholera, widocznie zawiłości ze składnią zdań powoli i jej samej zaczęły się udzielać. - Shantee, w skrócie. - Niewinne skłonienie łbem, zarówno mające oznaczać - po prostu - szacunek do rozmówcy, jak i mające dodać jej nieco odwagi i pewności siebie; oto bowiem samiec zbliżył się nieco, co mogło oznaczać nie tylko początek przyjaźni... Wiedziała o tym, nawet mimo dość młodego wieku.