Król Lew PBF

Silver przechadzał się po okolicy w nadziei, że kogoś spotka. U podnóża Lwiej Ziemi natknął się na brązowogrzywego lwa, który siedział na kamieniu i wpatrywał się nostalgicznym wzrokiem w dal, wyraźnie zamyślony.
- Siemasz. Co tak tu siedzisz sam? - zagadnął do niego, podchodząc bliżej.

Z głębokiego zamyślenia wyrwał Thanatosa Silver. Westchnął tylko, że akurat na niego musiał trafić. Nie to ze nie lubił, ale zniechęcił się po tym jak on zachował się niedawno pod Lwią Skałą.
Odwrócił się do niego. - A lubię często tak sam posiedzieć i pomyśleć. - Zeskoczył z kamienia i podszedł do geparda. - Jakoś w ogóle nie mieliśmy szansy wcześniej pogadać, jak się u nas w stadzie znalazłeś?

- No właśnie. Najwyższy czas to zmienić - gepard uśmiechnął się przyjaźnie, siadając obok na trawie. - No trafiłem tu dzięki Rei. Ona przyprowadziła mnie pod Lwią Skałę. A poznałem ją przez przypadek, gdy podczas burzy ukryła się w tej samej grocie, co ja - roześmiał się wesoło na to wspomnienie. - No, a Ty? Od dawna tu jesteś? - spytał ciekaw jego historii.

Westchnął glośno, gdy usłyszał o Rei. Po tym co zrobiła, nie zasługiwała na szacunek w oczach gwardzisty. - Ehh...Rea, Rea... - Posumował krótko.
Po czym odpowiedział na pytanie gebarda. - Urodziłem się tutaj i moi przodkowie żyli też na tych terenach od bardzo dawna. Pamiętam jeszcze rządy króla Simby. - Powiedział z uśmiechem. - Chociaż przed nim był przez jakiś czas bardzo zły okres jeśli chodzi o nasze stado, zresztą przez ten czas przed rządami Simby, to nie była Lwia Ziemia... - Po chwili dodał. - Natomiast po tym co się stało ponad rok temu zginęła praktycznie całą rodziną królewską, a stado na kilka miesięcy podzieliło się na dwie części. - Spuścił głowę, bo tamten czas był dla niego samego bardzo dramatyczny przez to, że zginęła też duża część jego rodziny.

- Tak, słyszałem o tym od Tiba. Od jak dawna właściwie to stado nosi nazwę Lwiej Ziemi? - zapytał z zaciekawieniem. Skoro Thanatos urodził się i wychował w tym stadzie, to z pewnością wiedział o nim wiele ciekawych rzeczy. - Ja pochodzę z daleka. Trafiłem tu zupełnie przypadkiem, poszukując stada do którego mógłbym się przyłączyć, ponieważ brakowało mi rodziny, odkąd straciłem rodziców i siostrę - wyjaśnił z odcieniem smutku w głosie na wspomnienie o najbliższych.

Lew zastanowił się chwilę. - Tak na prawdę, to od bardzo bardzo dawna tak się nazywało. Nie wiem jaka mogła być wcześniejsza nazwa. Tylko po co zmieniać coś co jest dobre. - Dodał na koniec i zaśmiał się.
A co się stało twojej rodzinie? - Spytał.

- Masz rację. Podoba mi się tutaj. Tyle tu pięknych lwic, że jest na kim oko zawiesić - zaśmiał się. - Moi rodzice zmarli na jakąś dziwną chorobę, a siostra zaginęła - odpowiedział ze smutkiem. - A Twoja rodzina? - zapytał przypatrując mu się z uprzejmym zainteresowaniem.

Than żarcik Silvera skomentował tylko głośnym "wkurzonym" westchnieniem.
Przykro mi. Zresztą duża część mojej rodziny też nie żyje, więc doskonale wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego.
Than uciął temat, bo ten był jego drażliwym. - A jakie masz plany tutaj u nas w stadzie i czy w ogóle podoba ci się u nas? - Spytał.

- Pewnie, że mi się podoba. Bardzo fajne to nasze stado. Postanowiłem zostać zwiadowcą, bo zawsze marzyłem o pełnieniu tej funkcji. Myślę, że jestem w tym naprawdę dobry - oznajmił z nieskrywanym zadowoleniem. - A Ty jaką funkcję pełnisz? Wyglądasz na silnego lwa, więc pewnie jesteś wojownikiem, co? - zapytał uśmiechając się do niego przyjaźnie.

To super, że udało ci się odnaleźć. - Powiedział z uśmiechem.
Przy następnym pytaniu nie wiedział trochę co odpowiedzieć po tym jak jakiś czas temu został zdegradowany. - Niby jestem gwardzistą... a raczej byłem... - Odpowiedział zmieszany.