Para nr 2

[Bomvu]

Trzymał przyciśnięty nos do lwicy, dając sobie i jej nieco czasu na zebranie myśli, chociaż i tak raczyli się lekkimi liźnięciami po pyskach. Parę razy chyba nawet oba jęzory się styknęły się ze sobą, ale co tam. W końcu to był ich wieczór. Samiec w końcu oderwał się od Sheeby, ale tylko na moment, bo zaraz potem zaczął krążyć dookoła niej, ocierając swój bok o nią. Dodatkowo co rusz lizał jej ciało tu i ówdzie, a żeby nie było za mało to za każdym razem, gdy jego zad mijał jej podbródek, ogon lwa unosił się pocierając jej podbródek. Skutkiem ubocznym mogło być, że nieco odsłaniał się z tyłu, ale nawet nie pomyślał o tym, skupiał się teraz na sprawiania przyjemności lwicy, by jeszcze bardziej podgrzać i tak już ciepłą atmosferę. Ukradkiem co rusz spoglądał na jej pyszczek, badając reakcję samicy.

[Sheeba]

Owszem, ta chwila była dla niej okazją do zebrania myśli, lecz na całe szczęście te nieprzyjemne nie powróciły. Przynajmniej jak na razie. Gdy Bomvu oddalił się od niej poczuła lekkie ukłucie zawodu, lecz ten zaraz minął, kiedy lew ponownie otarł się o nią bokiem. Mruknęła i na dobrą chwilę znieruchomiała, pozwalając samcowi krążyć wokół niej i pieścić jej ciało. Sama kilkukrotnie otarła się o niego pyskiem, czy przejechała językiem, gdy akurat miała okazję. Szybko też wzięła z niego przykład i również zaczęła muskać go ogonem, kiedy tylko jego łeb znalazł się na odpowiedniej wysokości w stosunku do jej tułowia. Na jej pysku wciąż malował się lekki uśmiech, a wydobywające się z gardzieli pomruki tylko dodatkowo dawały zdradzały jej aktualny nastrój.

[Bomvu]

Miał okazję nieco lepiej obejrzeć jej ciało podczas tego okrążania. Teraz dopiero zdał sobie naprawdę ile już ta lwica przeszła w życiu. Ciężko było znaleźć jakiś większy kawałek bez śladów dawnych walk na jej skórze. Nawet nim wzdrygało trochę na ten widok. Nie zamierzał jednak niczego przerywać. Dalej muskał ją kłami i suwał językiem po futrze. Ogon jej próbował chwycić do pyska, ale był dla niego za sprytny. W końcu zmienił taktykę i podczas któregoś kółka wokół niej zatrzymał się, zamachnął zadem i trącił nim jej bok. Za mało powiedziane w sumie, smagnął ją swoim tyłkiem. Uniósł wysoko ogon i zrobił nim kółko w powietrzu rzucając lwicy zadziorne spojrzenie z lisim uśmieszkiem na pysku. Ogon mu opadał powoli jednak wylądował lekko i wygodnie na dolnej części jej grzbietu.