Jaskinia Thanatosa

[Zawadi]

-O to mi cały czas chodziło.-rzuciła wesoło i lekko trzepnęła go koniuszkiem ogona po boku. Podniosła się ze swojego miejsca, unosząc głowę, by rozejrzeć się po jaskini.-A jeśli chodzi o jaskinię, to mam swoją, wystarczy tylko zrobić w niej mały remont, czy coś w tym rodzaju.
Była jednak na tyle zmęczona, że po prostu nie miała już nawet siły o tym myśleć. Każdy skrawek jej ciała odmawiał posłuszeństwa i marzyła jedynie o tym, by zasnąć.

[Thanatos]

Uśmiechnął się do lwicy. Zauważył też, że jest śpiąca. - Nawet już zapomniałem, że swoją miałaś, tyle to czasu minęło. Jeśli czujesz się zmęczona, to połóż się na moim miejscu. - Wskazał łapą na swoje posłanie. - Ja się prześpię tam obok.

[Zawadi]

Ziewnęła szeroko, odsłaniając przy tym różowy języczek. Okej, idzie spać. Cały dzień w ruchu, zdecydowanie potrafiłby zmęczyć nawet największego lwa. Zamrugała sennymi oczami, marząc już tylko o jednym. W tym celu ułożyła się na wskazanym wcześniej legowisku, wcześniej ugniatając je długimi, brązowymi łapami. Położywszy się, uniosła głowę.
-Idziesz? Wiesz, to będzie nieuprzejme jeśli każe ci spać na zimnej podłodze. W sumie, to dzisiaj nic złego nie zrobiłeś, tak więc o ile nie chrapiesz, to zapraszam.-ponownie ziewnęła zmęczona.-Chodz, przyjacielu, przecież cię nie ugryzę.

[Thanatos]

Lew chciał się już ułożyć na podłodze, ale gdy usłyszał propozycję Zawadi zastanowił się długo zastygając w bezruchu nad tym, czy zrobić to czy nie. Z jednej strony sam wiedział, że nie powinien tego robić, tak mu nakazywało sumienie, ale z drugiej nie widział w tym problemu. Po długiej chwili namysłu zdecydował. Podszedł do legowiska. - Ok. Położę się na krańcu. - Powiedział, po czym położył się. - Dobranoc.

[Zawadi]

Ostatni raz na dzisiaj ziewnęła, przymykając sennie oczy. Dobrze, że dzień już się skończył i można było odpocząć. Ułożyła się wygodnie, kładąc głowę na łapach. Odczekała, aż lew do niej dołączy.
-Słodkich snów.-mruknęła sennie, zamykając oczy.
Dość szybko porwał ją sen, co wcale nie było dziwne, biorąc pod uwagę zmęczenie. Tak więc, Zawadi odpływając do tajemniczej krainy snów, przysunęła się przez przepadek trochę bliżej Thana, ocierającej się swoim futrem o to jego. Udało jej się zasnąć, chociaż pewnie to nie potrwa długo. Wszak jutro czekał ją kolejny ciężki, lecz ciekawy dzień.

[Thanatos]

Zwrócił się na koniec do zasypiającej Zawadi. - I tobie również. - Thanatos położył się patrząc się w ścianę jaskini przed sobą. Po krótkiej chwili jak Zawadi zasnęła poczuł, że przesunęła się trochę bliżej jego. Trochę dziwnie się czuł przez to. Jakby ktoś ich teraz zobaczył to od razu byłaby z tego duża afera, a chciał takowej uniknąć. Poza tym, byli tylko przyjaciółmi. Gwardzista nawet nie brał po uwagę tego, że chcę zakładać już kolejna rodzinne. Coś mu to nie wychodziło. Po tych rozważaniach usnął.

[Thanatos]

Gwardzista otworzył w końcu oczy, do jaskini wpadało już światło słońca z zewnątrz. Długo musieli spać.
Obrócił łeb w stronę lwicy. Przez noc jeszcze bardziej wtuliła się w niego. Than spróbował delikatnie wstać, tak aby nie obudzić Zawadi. Gdy już mu się to udało, zrobił jeden krok do przodu i przeciągnął się.
Następnie poszedł w kierunku wyjścia, aby popatrzeć sobie na panoramę. Jakoś bardzo polubił tak patrzeć na nią. Bardzo podobała mu się ta jaskini i to z takim pięknym widokiem.
Potem podszedł do Zawadi i dotknął ją delikatnie łapą. - Hej, pobudka. - Powiedział z radością. - Czas dokończyć oprowadzanie ciebie.

[Zawadi]

Sen był jej bardzo potrzebny. Mogła się zrelaksować, wypocząć i porządnie wyspać. Nie czuła już bólu w poduszkach łap, czy nieprzyjemnego zmęczenia. Najchętniej zostałaby w krainie snów na dłużej, ale wtedy ktoś ją z niej wyrwał, trąceniem w bok. Zawadi mruknęła pod nosem, przewracając się przy tym na drugi bok. Machnęła ogonem.
-Śpię.-rzuciła nieobecnym głosem. Jeszcze kilka uderzeń serca...
Tej nocy było jej wyjątkowo ciepło.

[Thanatos]

Lew usłyszał tylko ponure burknięcie od Zawadi. Klepnął ją jeszcze raz. - Wiem, że chce ci się spać, ale został nam już mały zakątek Lwiej Ziemi do zwiedzenia. - Miał nadzieję, że chociaż te słowa ruszą przyjaciółkę na nogi.

[Zawadi]

Wydała z siebie ponury pomruk. Czy naprawdę nie mogła wyspać się w spokoju? Otworzyła oczy, po czym przewróciła się na plecy, patrząc z dołu na Thanatosa. Ziewnęła przeciągle, ostatecznie wybudzona z błogiego snu.
-Zwiedzanie? Teraz? Oh, no dobrze, ale sawanna przecież nie ucieknie.-odparła lwica, podnosząc się z miejsca. Chyba za bardzo rozleniwiła się przez jedną noc i teraz wypadało to zmienić. Brązowa przeciągnęła się, ostrożnie wystawiając przed siebie łapy.-Daj mi chociaż kilka minutek, nie wyjdę wyglądając jak kłak sierści.
To mówiąc zabrała się do czyszczenia futra. Zrobiła to w miarę szybko, żeby lew nie musiał na nią długo czekać. Po wszystkim, zamrugała niebieskimi oczami, strzygąc uszami z ciekawością.
-Jak ci się spało? Mi wyjątkowo dobrze, jak z resztą widziałeś.-zachichotała. Machnęła wesoło ogonem.-Gdzie mnie dzisiaj zabierasz?