- Bo to wiem. - Wcześniej płakała, niemal wyła z rozpaczy. Teraz jakby nie posiadała emocji, chęci do życia. Nie przejawiała nawet smutku, była obojętna aż do bólu. Brak jej było odwagi by wskoczyć do rzeki, liczyła więc, że trafi po prostu na kogoś kto zakończy te katusze.
Mówi się, że stan psychiczny potrafi silnie rzutować na fizyczny. Tak było i w tym przypadku. Choć ciało Laiki było już i tak na skraju wyczerpania z powodu całonocnego biegania, pływania, wydzierania się i wzmożonej aktywności wszystkich zmysłów, dodatkowo strach, żal i poczucie beznadziejności powodowały, że czuła się niemal chora. Kręciło jej się w głowie, łapy ledwo utrzymywały jej ciężar i wyginały się pod różnymi kątami. W końcu, przy którymś kroku, jedna z łap po prostu się ugięła i samica nie zdążyła jej ponownie postawić na ziemi. Runęła na pysk, nawet nie próbując go zasłonić. Zad na moment zostaw w górze ale i jemu pozwoliła opaść. Po chwili po prostu znów zaczęła niezgrabnie się podnosić i ponowiła marsz. Nawet nie wiedziała po co to robi, zajmowała choć część mózgu kierowaniem łapami, nic to jednak nie dawało. Wciąż tylko wytykała sobie wszystkie błędy, nawet doszukując się tych nieistniejących i utrwalając sobie w umyśle własny obraz jako nic niewartej jednostki.
@Thabo