Popatrzył na nią zaskoczony, unosząc brwi. Nie spodziewał się bowiem tak uprzejmego powitania. - Stado Oazy, powiadasz? Czy oby na pewno nie masz nic przeciwko mojej obecności tutaj, skoro te tereny są zajęte przez Twoje stado? Stado lwów jak dobrze rozumiem? - dopytał się przyglądając się podejrzli...

Po opuszczeniu sawanny żółty hien przez długi czas błąkał się po jałowej pustyni. W końcu wyczerpany, u kresu sił i wytrzymałości, dotarł do dużej, życiodajnej oazy, gdzie roślinność krzewiła się bujnie. Ledwo żywy z pragnienia wszedł w zbawczy cień wysokich i rozłożystych palm kokosowych i ostatkie...

Jaskier wpadł na podnóże tuż za Baquieą. Stanął jak wryty na widok tylu lwów zebranych pod skałą i położywszy uszy po sobie, zaczął pospiesznie się wycofywać.

z/t

Pogoda zaczęła się gwałtownie zmieniać. Zerwał się silny, porywisty wiatr, a z północy nadciągnęły skłębione zwały czarnych, burzowych chmur. - Czekaj, idę z Tobą! - zawołał i niewiele myśląc pobiegł za nią w stronę majestatycznej skały, wznoszącej się nad sawanną.

z/t

- Tak z pewnością. Ale nie trzymają Cię w swoim stadzie na siłę? W każdej chwili możesz z niego odejść? - dopytał się, bo to jednak było trochę dziwne, żeby hiena trzymała z lwami.

- Co takiego? Z lwami? To znaczy, że jesteś ich niewolnicą? - zdumiał się. W końcu miał okazję przekonać się, że lwy lubią niewolić słabsze od siebie zwierzęta.

-Jasne - uśmiechnął się do niej lekko uznawszy, że jest całkiem sympatyczna. - Mieszkasz tu gdzieś w okolicy? Ładne miejsce - zauważył rozglądając się wokoło.

Podążywszy wzdłuż rzeki hieni samiec ujrzał białą samicę w szare paski? Jeszcze nigdy dotąd nie miał okazji poznać pasiastej hieny. Przystanął nieco zaskoczony jej widokiem. - Witaj nieznajoma - uśmiechnął się lekko, choć pozostawał czujny i lekko spięty. W końcu nigdy nie wiadomo czego się spodziew...

Opuściwszy niegościnne górskie tereny żółty hien o imieniu Jaskier przez czas jakiś kręcił się po sawannie. Pewnego dnia dotarł na skraj wodopoju, gdzie zwietrzył zapach innej hieny. Zainteresowany podążył tym tropem, ponieważ dawno już nie miał styczności z przedstawicielami własnego gatunku.

- Związać? Ale po co? Przecież ja... - nie zdołał dokończyć zdania, bowiem nagle poczuł potężne uderzenie, które nastąpiło po tym, jak czarnogrzywy lew zbliżył się do niego od tyłu, unosząc nad jego głową wielką łapę. A potem zapanowała ciemność i Jaskier stracił kontakt z rzeczywistością.