x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Jaskinia kanclerza
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Re: Jaskinia kanclerza
Siedziała przez chwile, wpatrując się prosto w lwice bez żadnych skrupułów, no bo co może jej zrobić? Nic, bo jej nie widzi.
A przynajmniej tak myślała, do pewnego momentu. Jednooka odwróciła się w jej stronę i zamarła zaskoczona, nie wątpliwie patrzyła się prosto na nią. Bluu uniosła brwi i odwróciła się za siebie, żeby upewnić się, że ktoś po prostu nie wszedł do jaskini i nie stoi za nią, ale tak nie było.
Chwile nie miała pojęcia co zrobić, może to był sen? Nie, duchy nie śpią i nie śnią, a szkoda, bo brakowało jej tego.
Aż drgnęła, gdy nieznajoma odezwała się do niej. Nadal potrzebowała chwili na odpowiedź, bo musiała przyjąć do siebie to, że naprawdę ktoś się do niej zwrócił. Bliznowata mogła zauważyć, że jasna jest widocznie tak samo zaskoczona jak ona.
Może by w normalnych okolicznościach przeprosiła za obgadywanie jej zaraz przy niej, ale w tym momencie kompletnie wyleciało jej to z głowy.
- Ty... mnie widzisz? - Spytała niedowierzając. Gdyby duchy mogły płakać, prawdopodobnie miałaby już łzy w oczach. Nie rozmawiała z nikim od... w sumie nie wiedziała kiedy.
Miała pojęcie, że szamani potrafili kontaktować się z duchami, ale nigdy nie spotkała żadnego, poza tym miała wrażenie, że mogłaby szamańską energie od takiego osobnika wyczuć, a rozmówczyni nie dawała takiego efektu.
Podeszła (a raczej podleciała) w jej stronę szybkim krokiem, nie zważając na to, czy ją przestraszy czy nie, po czym szturchnęła ją łapą, która przeszła na wylot.
A więc ona nie ożyła, a rozmówczyni nie jest duchem.
Może były chwile w których granica między ich światami się załamywała? Nie wiedziała tego, w końcu nikt nie dostawał pośmiertnego poradnika, mogła tylko zgadywać.
- Nie słyszałam czyjegoś głosu od wieków! - Zawyła, a jej głos mógł być przez jednooką usłyszany zarówno normalnie, jak i w jej głowie, co razem tworzyło podwójny efekt.
Zawodzenie ducha było dosyć głośne dla przeciętnego lwa, więc wrażliwa na dźwięki medyczka mogła wręcz poczuć ból w bębenkach.
A przynajmniej tak myślała, do pewnego momentu. Jednooka odwróciła się w jej stronę i zamarła zaskoczona, nie wątpliwie patrzyła się prosto na nią. Bluu uniosła brwi i odwróciła się za siebie, żeby upewnić się, że ktoś po prostu nie wszedł do jaskini i nie stoi za nią, ale tak nie było.
Chwile nie miała pojęcia co zrobić, może to był sen? Nie, duchy nie śpią i nie śnią, a szkoda, bo brakowało jej tego.
Aż drgnęła, gdy nieznajoma odezwała się do niej. Nadal potrzebowała chwili na odpowiedź, bo musiała przyjąć do siebie to, że naprawdę ktoś się do niej zwrócił. Bliznowata mogła zauważyć, że jasna jest widocznie tak samo zaskoczona jak ona.
Może by w normalnych okolicznościach przeprosiła za obgadywanie jej zaraz przy niej, ale w tym momencie kompletnie wyleciało jej to z głowy.
- Ty... mnie widzisz? - Spytała niedowierzając. Gdyby duchy mogły płakać, prawdopodobnie miałaby już łzy w oczach. Nie rozmawiała z nikim od... w sumie nie wiedziała kiedy.
Miała pojęcie, że szamani potrafili kontaktować się z duchami, ale nigdy nie spotkała żadnego, poza tym miała wrażenie, że mogłaby szamańską energie od takiego osobnika wyczuć, a rozmówczyni nie dawała takiego efektu.
Podeszła (a raczej podleciała) w jej stronę szybkim krokiem, nie zważając na to, czy ją przestraszy czy nie, po czym szturchnęła ją łapą, która przeszła na wylot.
A więc ona nie ożyła, a rozmówczyni nie jest duchem.
Może były chwile w których granica między ich światami się załamywała? Nie wiedziała tego, w końcu nikt nie dostawał pośmiertnego poradnika, mogła tylko zgadywać.
- Nie słyszałam czyjegoś głosu od wieków! - Zawyła, a jej głos mógł być przez jednooką usłyszany zarówno normalnie, jak i w jej głowie, co razem tworzyło podwójny efekt.
Zawodzenie ducha było dosyć głośne dla przeciętnego lwa, więc wrażliwa na dźwięki medyczka mogła wręcz poczuć ból w bębenkach.
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Nie ruszała się, wpatrując się w zjawę, zaskoczona. Co więcej, sam duch zdawał się podobnie zdziwiony, tak więc najpewniej nie pojawił się tutaj w żadnym konkretnym celu. Zdecydowanie nie był więc żadnym posłańcem Śmierci, ani nic w tym stylu. Wątpiła też, by samica miała jakieś szczególne powody, by ją nawiedzać. Co prawda istniały dusze, które mogłyby zechcieć uprzykrzać jej życie, lecz tę tutaj widziała po raz pierwszy. Wbrew pozorom Sheeba miała całkiem dobrą pamięć do twarzy, nie zapomniałaby tak po prostu.
Powoli pokiwała więc głową, gdy zjawa spytała, czy ją widzi.
Oczywiście, że słyszała iż czasami granica między światem żywych i światem zmarłych się zaciera. Sama przecież przyszła na świat podczas jednej z takich nocy, kiedy to jej stado świętowało i ucztowało, do której to uczty podobno przyłączały się duchy bliskich. Przecież właśnie to było źródłem jej problemów i dlatego została przeklęta. Początkowo wierzyła, że taki stan rzeczy utrzymuje się jedynie podczas najdłuższych z nocy. Jednakże, gdy podróżowała, zdała sobie sprawę z tego, iż podobne okoliczności różne stada świętują w różnych porach roku. Doszła więc do wniosku, że zapewne podobne zjawiska po prostu mają miejsce częściej, niż początkowo przypuszczała. Wszystko za sprawą Śmierci, która czasami postanawia zbliżyć się do żywych, otwierając drogę także i dla duchów. Być może tak działo się i teraz.
Westchnęła w duchu. Tym gorzej, że tu tkwi. Powinna świętować, cieszyć się z takiej bliskości Śmierci, która przecież była jej bliższa niż rodzona matka.
Obserwowała, jak duch podlatuje bliżej i zanim zdążyła zrobić cokolwiek, spróbował jej dotknąć. Widmowa łapa przeszła przez nią na wylot, pozostawiając po sobie jedynie okropny chłód, przez który przeszedł ją dreszcz. A potem zjawa zawyła tak głośno, że Sheeba aż jęknęła. Położyła po sobie uszy i cofnęła się o krok, krzywiąc się przy tym malowniczo.
- Nie krzycz tak, bo zaraz chyba ogłuchnę - jęknęła, wyraźnie niezadowolona z takiego stanu rzeczy. Fuknęła pod nosem i potrząsnęła głową, jakby miała nadzieję, że to pomoże jej pozbyć się brzęczenia w uszach.
- Dlaczego tu jesteś? - spytała krótko. Wciąż z nieco skwaszoną miną, lecz w jej głosie dało się usłyszeć jakąś nutkę zaciekawienia. Interesowało ją, co duch właściwie robi na Lwiej Ziemi. Wiedziała już, że nie przyleciał tu za nią i nie miał konkretnie do jej osoby żadnego interesu. Czyżby zginęła w tych okolicach? Lwioziemcy z jakiegoś powodu ją zabili?
@Bluu
Powoli pokiwała więc głową, gdy zjawa spytała, czy ją widzi.
Oczywiście, że słyszała iż czasami granica między światem żywych i światem zmarłych się zaciera. Sama przecież przyszła na świat podczas jednej z takich nocy, kiedy to jej stado świętowało i ucztowało, do której to uczty podobno przyłączały się duchy bliskich. Przecież właśnie to było źródłem jej problemów i dlatego została przeklęta. Początkowo wierzyła, że taki stan rzeczy utrzymuje się jedynie podczas najdłuższych z nocy. Jednakże, gdy podróżowała, zdała sobie sprawę z tego, iż podobne okoliczności różne stada świętują w różnych porach roku. Doszła więc do wniosku, że zapewne podobne zjawiska po prostu mają miejsce częściej, niż początkowo przypuszczała. Wszystko za sprawą Śmierci, która czasami postanawia zbliżyć się do żywych, otwierając drogę także i dla duchów. Być może tak działo się i teraz.
Westchnęła w duchu. Tym gorzej, że tu tkwi. Powinna świętować, cieszyć się z takiej bliskości Śmierci, która przecież była jej bliższa niż rodzona matka.
Obserwowała, jak duch podlatuje bliżej i zanim zdążyła zrobić cokolwiek, spróbował jej dotknąć. Widmowa łapa przeszła przez nią na wylot, pozostawiając po sobie jedynie okropny chłód, przez który przeszedł ją dreszcz. A potem zjawa zawyła tak głośno, że Sheeba aż jęknęła. Położyła po sobie uszy i cofnęła się o krok, krzywiąc się przy tym malowniczo.
- Nie krzycz tak, bo zaraz chyba ogłuchnę - jęknęła, wyraźnie niezadowolona z takiego stanu rzeczy. Fuknęła pod nosem i potrząsnęła głową, jakby miała nadzieję, że to pomoże jej pozbyć się brzęczenia w uszach.
- Dlaczego tu jesteś? - spytała krótko. Wciąż z nieco skwaszoną miną, lecz w jej głosie dało się usłyszeć jakąś nutkę zaciekawienia. Interesowało ją, co duch właściwie robi na Lwiej Ziemi. Wiedziała już, że nie przyleciał tu za nią i nie miał konkretnie do jej osoby żadnego interesu. Czyżby zginęła w tych okolicach? Lwioziemcy z jakiegoś powodu ją zabili?
@Bluu
Choć zauważyła, że sprawiła wyraźny ból żywej lwicy, nie przejęła się tym. Nie znała jej więc nie czuła się z tym źle, no i może czuła lekką satysfakcje z tego, że jest w stanie fizycznie zranić żywą, nawet jeśli delikatnie.
Poza tym czy ta nie widziała, że Bluu rozpaczała? Że była w żałobie? To właśnie jednooka potrzebowała odrobiny empatii! A skoro jej nie miała, to zasługiwała na wysłuchiwanie jej ogłuszającego wycia.
Nawet gdy ta rzuciła swoją prośbę o ciszy, choć z początku jasna uspokoiła się na moment, zaraz po pytaniu bliznowatej znowu wróciła do jęczenia o swoim losie.
Wzniosła się w powietrze lewitując nad głową brązowej i ułożyła się w pozycji leżącej przy suficie, zwisając głową w dół, w jej stronę.
- Coś mnie trzyma w tej krainie, nie pozwala wrócić do gwiazd! - Zawodziła, zasłaniając łapą oczy teatralnie, choć te emocje były dla niej prawdziwe i wcale w jej głowie nie przesadzone.
- Martwość jest samotna, błąkam się szukając żywej duszy, która dotrzyma mi towarzystwa, jednak nikt mnie nie widzi... a przynajmniej do teraz. - W jej głosie można było usłyszeć desperacje związaną z sytuacją, jednak za chwile jakby uświadomiła sobie coś, otworzyła szerzej oczy i podleciała znowu do jednookiej, mając pysk zaledwie centymetr od jej twarzy, kompletnie nie zwracając uwagi na przestrzeń osobistą.
- Teraz, gdy jedynie ty mnie możesz zobaczyć, jesteś zmuszona zaakceptować moją obecność, aż do swojej śmierci, jesteśmy przywiązane. - Rzuciła z taką samą ilością dramatyzmu jak zawsze. Co prawda nie wiedziała, czy zamierza nawiedzać lwice do końca, zależało to od tego jak bardzo jej życie będzie ciekawe - obserwacja żywych była dla Bluu prawie jak oglądanie telewizji, czasem trzeba przełączyć kanał jak zaczynasz się nudzić. Nie powstrzymało jej to jednak od straszenia lwicy, niech ona myśli, że są związane na lata, mogło to mieć śmieszne skutki, szczególnie, że nie będzie się z nią kłócić, ani próbować wygonić - w końcu to niebieskooka jest tu duchem i ona wie lepiej.
Poza tym czy ta nie widziała, że Bluu rozpaczała? Że była w żałobie? To właśnie jednooka potrzebowała odrobiny empatii! A skoro jej nie miała, to zasługiwała na wysłuchiwanie jej ogłuszającego wycia.
Nawet gdy ta rzuciła swoją prośbę o ciszy, choć z początku jasna uspokoiła się na moment, zaraz po pytaniu bliznowatej znowu wróciła do jęczenia o swoim losie.
Wzniosła się w powietrze lewitując nad głową brązowej i ułożyła się w pozycji leżącej przy suficie, zwisając głową w dół, w jej stronę.
- Coś mnie trzyma w tej krainie, nie pozwala wrócić do gwiazd! - Zawodziła, zasłaniając łapą oczy teatralnie, choć te emocje były dla niej prawdziwe i wcale w jej głowie nie przesadzone.
- Martwość jest samotna, błąkam się szukając żywej duszy, która dotrzyma mi towarzystwa, jednak nikt mnie nie widzi... a przynajmniej do teraz. - W jej głosie można było usłyszeć desperacje związaną z sytuacją, jednak za chwile jakby uświadomiła sobie coś, otworzyła szerzej oczy i podleciała znowu do jednookiej, mając pysk zaledwie centymetr od jej twarzy, kompletnie nie zwracając uwagi na przestrzeń osobistą.
- Teraz, gdy jedynie ty mnie możesz zobaczyć, jesteś zmuszona zaakceptować moją obecność, aż do swojej śmierci, jesteśmy przywiązane. - Rzuciła z taką samą ilością dramatyzmu jak zawsze. Co prawda nie wiedziała, czy zamierza nawiedzać lwice do końca, zależało to od tego jak bardzo jej życie będzie ciekawe - obserwacja żywych była dla Bluu prawie jak oglądanie telewizji, czasem trzeba przełączyć kanał jak zaczynasz się nudzić. Nie powstrzymało jej to jednak od straszenia lwicy, niech ona myśli, że są związane na lata, mogło to mieć śmieszne skutki, szczególnie, że nie będzie się z nią kłócić, ani próbować wygonić - w końcu to niebieskooka jest tu duchem i ona wie lepiej.
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Cóż, jeśli duch liczył na spotkanie kogoś, kto będzie mu współczuł, zdecydowanie źle trafił. A raczej, po prostu spóźnił się o kilka dobrych lat. W młodości z pewnością wykazałaby się większym zrozumieniem, może nawet i przejęłaby się losem zmarłej, lecz tamte czasu już dawno odeszły w niepamięć. Wielu zapewne uznałoby, że zmieniła się na gorsze, choć ona sama wręcz przeciwnie, była przekonana o tym, iż po prostu udało jej się odnaleźć w sobie siłę, o której istnieniu niegdyś nie miała pojęcia.
Zjawa przestała wyć. Lecz tylko na chwilę, bowiem zaraz później wróciła do biadolenia. Sheeba poczuła się tym faktem okropnie zdegustowana. Pierwszy duch, jakiego spotyka a trafia jej się jakiś użalający się nad sobą mazgaj. Przywodziła na myśl jej dawną niewolnicę, którą niegdyś uznała za okropnie bezużyteczną. Brązowa jeszcze raz obrzuciła @Bluu uważniejszym spojrzeniem, by na dobre się upewnić, że nie patrzy na Maishę, która postanowiła jej się ukazać tylko po to, by uprzykrzać jej życie. Lecz nie, tej tutaj zdecydowanie nie znała.
Westchnęła, zadzierając łeb, by spojrzeć na ducha.
- Słyszałam, że duchy błąkają się po tym świecie, jeśli mają jakieś niedokończone sprawy. Może i ty masz takie? Nie wiem, może na przykład chcesz się na kimś zemścić? - zaproponowała, ostatecznie uznając, że właściwie skoro nie ma niczego lepszego do roboty, może uciąć sobie pogawędkę ze zjawą. W końcu miała niewielki wybór. To jęczenie trudno po prostu zignorować.
Kiedy duch znienacka podleciał tuż obok, drgnęła, odruchowo marszcząc nos i obnażając kły.
- Po co nawiedzać mnie, przypadkową medyczkę, jeśli równie dobrze mogłabyś poszukać jakiegoś szamana, który raz, zdecydowanie by cię widział, dwa, mógłby ci pomóc? - odparła, w myślach przeklinając swój los. Ona to ma szczęście. Jakby ciążąca na niej klątwa, opuszczenie przez stado, fakt, iż właśnie tkwiła na obcym terenie wśród potencjalnych wrogów i ogólne nienajlepsze samopoczucie nie wystarczało, teraz jeszcze jakiś duch postanowił ją nawiedzać. I to w dodatku taki, który nawet nie miał do tego powodu.
Zjawa przestała wyć. Lecz tylko na chwilę, bowiem zaraz później wróciła do biadolenia. Sheeba poczuła się tym faktem okropnie zdegustowana. Pierwszy duch, jakiego spotyka a trafia jej się jakiś użalający się nad sobą mazgaj. Przywodziła na myśl jej dawną niewolnicę, którą niegdyś uznała za okropnie bezużyteczną. Brązowa jeszcze raz obrzuciła @Bluu uważniejszym spojrzeniem, by na dobre się upewnić, że nie patrzy na Maishę, która postanowiła jej się ukazać tylko po to, by uprzykrzać jej życie. Lecz nie, tej tutaj zdecydowanie nie znała.
Westchnęła, zadzierając łeb, by spojrzeć na ducha.
- Słyszałam, że duchy błąkają się po tym świecie, jeśli mają jakieś niedokończone sprawy. Może i ty masz takie? Nie wiem, może na przykład chcesz się na kimś zemścić? - zaproponowała, ostatecznie uznając, że właściwie skoro nie ma niczego lepszego do roboty, może uciąć sobie pogawędkę ze zjawą. W końcu miała niewielki wybór. To jęczenie trudno po prostu zignorować.
Kiedy duch znienacka podleciał tuż obok, drgnęła, odruchowo marszcząc nos i obnażając kły.
- Po co nawiedzać mnie, przypadkową medyczkę, jeśli równie dobrze mogłabyś poszukać jakiegoś szamana, który raz, zdecydowanie by cię widział, dwa, mógłby ci pomóc? - odparła, w myślach przeklinając swój los. Ona to ma szczęście. Jakby ciążąca na niej klątwa, opuszczenie przez stado, fakt, iż właśnie tkwiła na obcym terenie wśród potencjalnych wrogów i ogólne nienajlepsze samopoczucie nie wystarczało, teraz jeszcze jakiś duch postanowił ją nawiedzać. I to w dodatku taki, który nawet nie miał do tego powodu.
Na następne słowa rozmówczyni Bluu postanowiła zakończyć teatrzyk i faktycznie posłuchać, bo w jej słowach faktycznie jakaś logika była.
- Zemsta...? Ten kto mnie zabił już dawno odszedł z tych terenów, nie ma na to szans. - Rzuciła zirytowana, choć już zdecydowała się nie ogłuszać medyczki, bo ta mogła jednak być dosyć przydatna.
Zachichotała gdy ta obnażyła na nią kły - jakby zwykły śmiertelnik mógł jej coś zrobić. Jeszcze figlarnie dotknęła jej nosa łapą, choć bardziej spróbowała, bo niczego nie poczuła, a jednooka co najwyżej mogła doznać zimna w tej okolicy.
- Szaman. - Powtórzyła, a echo w jaskini wypowiedziało te słowo parę razy po cichu.
- Masz racje, nie pomożesz mi. Nawet nie mam po co cię opętać, twoje ciało jest za słabe na utrzymanie dwóch dusz, by się szybko zużyło. - Stwierdziła, jakby było to oczywiste.
- Ale jakbym chciała, to bym mogła. - Mrugnęła w jej stronę i znowu poszybowała pod sufit. Nigdy nie zaszkodzi jakaś mała groźba, tak tylko, żeby utrzymać sytuacje w łapach Bluu.
- Powiedz, znasz jakiegoś szamana? - Medycy i Szamani zwykli często współpracować, więc stwierdziła, że bliznowata będzie dobra na początek do pozyskania informacji.
- Zemsta...? Ten kto mnie zabił już dawno odszedł z tych terenów, nie ma na to szans. - Rzuciła zirytowana, choć już zdecydowała się nie ogłuszać medyczki, bo ta mogła jednak być dosyć przydatna.
Zachichotała gdy ta obnażyła na nią kły - jakby zwykły śmiertelnik mógł jej coś zrobić. Jeszcze figlarnie dotknęła jej nosa łapą, choć bardziej spróbowała, bo niczego nie poczuła, a jednooka co najwyżej mogła doznać zimna w tej okolicy.
- Szaman. - Powtórzyła, a echo w jaskini wypowiedziało te słowo parę razy po cichu.
- Masz racje, nie pomożesz mi. Nawet nie mam po co cię opętać, twoje ciało jest za słabe na utrzymanie dwóch dusz, by się szybko zużyło. - Stwierdziła, jakby było to oczywiste.
- Ale jakbym chciała, to bym mogła. - Mrugnęła w jej stronę i znowu poszybowała pod sufit. Nigdy nie zaszkodzi jakaś mała groźba, tak tylko, żeby utrzymać sytuacje w łapach Bluu.
- Powiedz, znasz jakiegoś szamana? - Medycy i Szamani zwykli często współpracować, więc stwierdziła, że bliznowata będzie dobra na początek do pozyskania informacji.
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Gdy lwica wyjaśniła, że jej zabójca już dawno się wyniósł, Sheeba zaczęła poniekąd rozumieć co się stało. Tamta zginęła tragicznie, zapewne dlatego nadal tutaj tkwiła. Zwłaszcza, że właśnie nie miała możliwości po prostu się zemścić. Brązowa skłamałaby, twierdząc, iż jej współczuje, lecz przynajmniej zaczynała ją rozumieć. Pewnie sama byłaby wściekła i rozgoryczona, gdyby znalazła się w podobnej sytuacji. Oczywiście, jeśli byłaby kimś innym, niż sobą, nie ciążyłaby na niej klątwa i nie byłaby przekonana, że jej zabójca najpewniej sam zginie w męczarniach.
- To ktoś z tej bandy, która przez ostatni rok panoszyła się po krainie? - spytała po chwili, obserwując szybującą powoli zjawę. To by się zgadzało, tamci zabijali kto się nawinął, póki nagle nie opuścili krainy.
Skrzywiła się, gdy @Bluu dotknęła jaj nosa, powodując kolejne ukłucie zimna. Nie robiła sobie jednak nic ani z docinków na temat swojej słabości, ani z gróźb opętania. Słysząc te ostatnie uśmiechnęła się nawet złośliwie.
- Nie chcesz, uwierz mi - odparła krótko, szczerząc kły w szaleńczym uśmiechu dosłownie przez chwilę. Nie była pewna, jak klątwa wpłynęłaby na kogoś, kto już jest martwy, lecz była przekonana, że i duch nie uniknąłby jej działania. A to na pewno nie byłoby przyjemne.
Przestała się szczerzyć, po czym powoli ułożyła się wygodniej. Łeb spoczął na wyciągniętych łapach, jedynie spojrzeniem śledziła poczynania zjawy.
- Jedyny szaman, z którym miałam do czynienia zadarł z nieodpowiednimi osobami i teraz pewnie sam już jest duchem - odpowiedziała w zamyśleniu, wspominając tamtego dziwacznego kota, który niegdyś został przyłapany na terenach Bractwa. Do tej pory poniekąd żałowała, że nie zdążyła się z nim rozmówić, zanim słuch o nim zaginął. Nie wnikała nigdy, co się z nim stało. W końcu reszta stada nie wtrącała się w jej sprawy, więc i ona sama postanowiła się tego trzymać.
- Niemniej znajdujesz się właśnie na terenach sporego stada, jest więc spora szansa, że tu jakiegoś znajdziesz - dodała po chwili.
- To ktoś z tej bandy, która przez ostatni rok panoszyła się po krainie? - spytała po chwili, obserwując szybującą powoli zjawę. To by się zgadzało, tamci zabijali kto się nawinął, póki nagle nie opuścili krainy.
Skrzywiła się, gdy @Bluu dotknęła jaj nosa, powodując kolejne ukłucie zimna. Nie robiła sobie jednak nic ani z docinków na temat swojej słabości, ani z gróźb opętania. Słysząc te ostatnie uśmiechnęła się nawet złośliwie.
- Nie chcesz, uwierz mi - odparła krótko, szczerząc kły w szaleńczym uśmiechu dosłownie przez chwilę. Nie była pewna, jak klątwa wpłynęłaby na kogoś, kto już jest martwy, lecz była przekonana, że i duch nie uniknąłby jej działania. A to na pewno nie byłoby przyjemne.
Przestała się szczerzyć, po czym powoli ułożyła się wygodniej. Łeb spoczął na wyciągniętych łapach, jedynie spojrzeniem śledziła poczynania zjawy.
- Jedyny szaman, z którym miałam do czynienia zadarł z nieodpowiednimi osobami i teraz pewnie sam już jest duchem - odpowiedziała w zamyśleniu, wspominając tamtego dziwacznego kota, który niegdyś został przyłapany na terenach Bractwa. Do tej pory poniekąd żałowała, że nie zdążyła się z nim rozmówić, zanim słuch o nim zaginął. Nie wnikała nigdy, co się z nim stało. W końcu reszta stada nie wtrącała się w jej sprawy, więc i ona sama postanowiła się tego trzymać.
- Niemniej znajdujesz się właśnie na terenach sporego stada, jest więc spora szansa, że tu jakiegoś znajdziesz - dodała po chwili.
Bez słowa przytaknęła głową na jej pytanie, potwierdzając, że byli to H'runowie. Jeszcze nikomu o tym nie opowiedziała, nie miała się komu wygadać jako zjawa, a teraz gdy pierwszy raz zobaczył ją ktoś żywy, trafiła na taką co to nie wygląda jakby chciała posłuchać.
Westchnęła bezsilnie szybując w koło jaskini.
- Nie chce? Jak już zaczęłaś to dokończ, czemu jesteś taka pewna swojej odporności przed nieżywymi? - Podleciała do niej na jakiś metr i ułożyła się wygodnie na leżąco w powietrzu, przygotowując się na opowiadanie.
Zawsze spodziewała się, że żywi będą się jej bać i trochę się zawiodła, ale może za to dowie się czegoś ciekawego?
Równie ciekawa była historia szamana o którym bliznowata mówiła, ale nie potrzebne jej raczej były te informacje, może by chciała wiedzieć za życia, ale jako duch nie musiała na nic uważać.
Gdyby miała materialne ciało, można by było dostrzec błysk w jej oczach na ostatnie słowa lwicy.
Mogła o tym pomyśleć wcześniej, każde stado zwykle ma swojego szamana...
Zdecydowanie to będzie jej następny cel nawiedzin gdy już się dowie wszystkiego od jednookiej.
Westchnęła bezsilnie szybując w koło jaskini.
- Nie chce? Jak już zaczęłaś to dokończ, czemu jesteś taka pewna swojej odporności przed nieżywymi? - Podleciała do niej na jakiś metr i ułożyła się wygodnie na leżąco w powietrzu, przygotowując się na opowiadanie.
Zawsze spodziewała się, że żywi będą się jej bać i trochę się zawiodła, ale może za to dowie się czegoś ciekawego?
Równie ciekawa była historia szamana o którym bliznowata mówiła, ale nie potrzebne jej raczej były te informacje, może by chciała wiedzieć za życia, ale jako duch nie musiała na nic uważać.
Gdyby miała materialne ciało, można by było dostrzec błysk w jej oczach na ostatnie słowa lwicy.
Mogła o tym pomyśleć wcześniej, każde stado zwykle ma swojego szamana...
Zdecydowanie to będzie jej następny cel nawiedzin gdy już się dowie wszystkiego od jednookiej.
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Również skinęła krótko głową na znak, że rozumie. I w sumie tylko tyle. Nie współczuła samicy, przecież w ogóle jej nie znała, więc dlaczego miałaby się przejmować jej losem. Nie była pierwszą, która zginęła z łap tamtej bandy. I pewnie nie ostatnia, bo przecież odchodząc stąd mieli się całkiem dobrze i zapewne będą w przyszłości kontynuować swoje podboje.
Wyszczerzyła się znowu, gdy zjawa zadała swe pytanie.
- Nie nazwałabym tego odpornością. Jednak podejrzewam, że nie chciałabyś opętać kogoś, kto jest przeklęty. To w końcu raczej kłopotliwe - odpowiedziała takim tonem, jakby rozmawiały o pogodzie. Jakby nic w jej słowach nie było ani dziwnego, ani niepokojącego.
Nie miała jakiś szczególnych oporów, by rozmawiać o klątwie z duchem, którego pierwszy raz widziała na oczy. Niewiele ją obchodziła jej opinia na temat swej osoby. Zresztą była już martwa, więc klątwa jej nie zabije. Nie miała więc powodów, by uznać ją za niebezpieczną i próbować ją w jakikolwiek sposób skrzywdzić. To, czy uzna ją za wariatkę w ogóle jej nie obchodziło. Ona swoje wiedziała, większość zwierząt po prostu nie poznała jeszcze prawdy o tym, jak tak naprawdę działa ten świat i kto tak naprawdę nim rządzi.
@Bluu
Wyszczerzyła się znowu, gdy zjawa zadała swe pytanie.
- Nie nazwałabym tego odpornością. Jednak podejrzewam, że nie chciałabyś opętać kogoś, kto jest przeklęty. To w końcu raczej kłopotliwe - odpowiedziała takim tonem, jakby rozmawiały o pogodzie. Jakby nic w jej słowach nie było ani dziwnego, ani niepokojącego.
Nie miała jakiś szczególnych oporów, by rozmawiać o klątwie z duchem, którego pierwszy raz widziała na oczy. Niewiele ją obchodziła jej opinia na temat swej osoby. Zresztą była już martwa, więc klątwa jej nie zabije. Nie miała więc powodów, by uznać ją za niebezpieczną i próbować ją w jakikolwiek sposób skrzywdzić. To, czy uzna ją za wariatkę w ogóle jej nie obchodziło. Ona swoje wiedziała, większość zwierząt po prostu nie poznała jeszcze prawdy o tym, jak tak naprawdę działa ten świat i kto tak naprawdę nim rządzi.
@Bluu
Słysząc jej słowa jakby ją olśniło.
-Ah! To dlatego twoja aura jest taka dziwna, trudno z niej coś wyczytać. - Jako duch widziała żywych przez pryzmat ich aur, każdemu towarzyszyła poświata mówiąca jej wszystkie informacje niczym jak zapach dla tych, co jeszcze mogą go czuć. Barwy aury jednookiej były zmieszane, niepewne, jakby kolory których oko lwa na ogół zobaczyć nie może.
Wierzyła więc w te całą klątwę, no bo za życia na przykład nie była pewna istnieniu duchów, a teraz jak widać.
Chyba nie potrzebowała wiedzieć od niej niczego więcej, może jeszcze kiedyś znowu się z nią spotka, jeśli ich wymiary także się spotkają.
Poszybowała więc w stronę wyjścia z jaskini, mimo, że teoretycznie jako duch mogła przenikać przez ściany, po prostu z przyzwyczajenia.
- Dziękuje za dotrzymanie towarzystwa, ale muszę znaleźć jakiegoś szamana. - Rzuciła i już miała wylatywać, jednak zatrzymała się jeszcze na chwile i odwróciła.
- Jesteś medyczką, leczysz ciało, ale widzę więcej niż ty i mogę ci powiedzieć, że powinnaś spróbować wyleczyć wnętrze. - Nie powiedziała tego złośliwie, raczej jako przyjazną radę w podziękowaniu za konwersacje. Wyczuła jakieś zmagania w życiu bliznowatej, nie wiedziała czy dotyczyły one klątwy czy nie, ale powinna to załatwić. Nie czekając na odpowiedź wyleciała z jaskini, musiała się pośpieszyć, bo jeszcze ktoś inny ją zauważy, jeśli od teraz każdy mógł.
zt
-Ah! To dlatego twoja aura jest taka dziwna, trudno z niej coś wyczytać. - Jako duch widziała żywych przez pryzmat ich aur, każdemu towarzyszyła poświata mówiąca jej wszystkie informacje niczym jak zapach dla tych, co jeszcze mogą go czuć. Barwy aury jednookiej były zmieszane, niepewne, jakby kolory których oko lwa na ogół zobaczyć nie może.
Wierzyła więc w te całą klątwę, no bo za życia na przykład nie była pewna istnieniu duchów, a teraz jak widać.
Chyba nie potrzebowała wiedzieć od niej niczego więcej, może jeszcze kiedyś znowu się z nią spotka, jeśli ich wymiary także się spotkają.
Poszybowała więc w stronę wyjścia z jaskini, mimo, że teoretycznie jako duch mogła przenikać przez ściany, po prostu z przyzwyczajenia.
- Dziękuje za dotrzymanie towarzystwa, ale muszę znaleźć jakiegoś szamana. - Rzuciła i już miała wylatywać, jednak zatrzymała się jeszcze na chwile i odwróciła.
- Jesteś medyczką, leczysz ciało, ale widzę więcej niż ty i mogę ci powiedzieć, że powinnaś spróbować wyleczyć wnętrze. - Nie powiedziała tego złośliwie, raczej jako przyjazną radę w podziękowaniu za konwersacje. Wyczuła jakieś zmagania w życiu bliznowatej, nie wiedziała czy dotyczyły one klątwy czy nie, ale powinna to załatwić. Nie czekając na odpowiedź wyleciała z jaskini, musiała się pośpieszyć, bo jeszcze ktoś inny ją zauważy, jeśli od teraz każdy mógł.
zt
- Sheeba
- Posty: 390
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 gru 2013
- Specjalizacja:
- Waleczność: 35
- Zręczność: 55
- Percepcja: 61
- Kontakt:
Pożegnała zjawę krótkim skinieniem głowy, poniekąd ciesząc się, że już zniknęła. Być może wielu innych bardziej przejęłoby się niespodziewanym spotkaniem z duchem, lecz w mniemaniu Sheeby spotkanie jakiejś zagubionej duszy nie było nawet najdziwniejszą z rzeczy, które dane jej było przeżyć. Zwłaszcza, że od dzieciństwa wierzyła przecież w istnienie duchów. Jedyne, co teraz czuła, to lekko zawód. Pierwsza zjawa, którą przyszło jej osobiście rozmawiać nie przybyła tu nawet z jej powodu. Była całkowicie z nią niezwiązana, nie miała dla niej żadnych porad, ostrzeżeń, czy wieści od samej Śmierci. Ot po prostu, znalazła się tu przypadkowo. Jedyne, co z tego zyskała, to kolejne potwierdzenie, że klątwa była prawdziwa. Którego i tak już nawet nie potrzebowała, teraz zaakceptowała to w pełni i pogodziła się ze swym losem. Była przeklęta, miała nieść śmierć, tak więc nich wszystko wokół niej zdechnie. Jeśli będzie mieć ochotę to się trochę pobawi, wyrywając tych rannych i chorych z paszczy śmierci dla samej satysfakcji, że miała taką możliwość. Prędzej, czy później i tak zginą. Tych, na których będzie jej nieco bardziej zależeć, nauczy się bronić przed klątwą, by mogli przeżyć u jej boku jak najdłużej.
Jej ostatnie słowa zrozumiała mocno opacznie. Nie była przecież świadoma, iż powoli stacza się coraz głębiej w odmęty szaleństwa, a granica między dobrem a złem zatarła się u niej już na tyle, że nie miała sobie nic do zarzucenia. Była co prawda świadoma, że niektóre osobniki mogą mieć za złe niektóre z jej występków, lecz głównie przez własne interesy. Tak więc duch znów musiał mieć na myśli klątwę, bo co innego.
Wolała nie spać na wrogiej ziemi, zwłaszcza teraz, kiedy zdała sobie sprawę z tego, iż Lwioziemcy nie do końca jej ufają. Jednakże chciała odpocząć. Do dżungli długa droga, stanowiąca niemałe wyzwanie dla jej ciała. Lepiej jak na razie oszczędzać siły. Położyła się więc, na nowo pogrążając się w zamyśleniu i czekając, aż któryś z Lwioziemców wróci do groty.
Jej ostatnie słowa zrozumiała mocno opacznie. Nie była przecież świadoma, iż powoli stacza się coraz głębiej w odmęty szaleństwa, a granica między dobrem a złem zatarła się u niej już na tyle, że nie miała sobie nic do zarzucenia. Była co prawda świadoma, że niektóre osobniki mogą mieć za złe niektóre z jej występków, lecz głównie przez własne interesy. Tak więc duch znów musiał mieć na myśli klątwę, bo co innego.
Wolała nie spać na wrogiej ziemi, zwłaszcza teraz, kiedy zdała sobie sprawę z tego, iż Lwioziemcy nie do końca jej ufają. Jednakże chciała odpocząć. Do dżungli długa droga, stanowiąca niemałe wyzwanie dla jej ciała. Lepiej jak na razie oszczędzać siły. Położyła się więc, na nowo pogrążając się w zamyśleniu i czekając, aż któryś z Lwioziemców wróci do groty.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości




















