x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Pracownia Athastana
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Re: Pracownia Athastana
Wujek jest inny? Jaki?-Ciekawa była o czym mówią o wujku. Po lekcji z nim wiedziała już dużo o czarowaniu, ale chciała teraz wiedzieć dużo o leczeniu.
-Mogę jakoś pomóc?-Mówiła błagalnym tonem do mamy. Podeszła do Nabo.
-Tak, pana Nabo na pewno boli głowa.-Zmrużyła oczy i przypatrzyła się dokładnie. Usiadła obok mamy. Spojrzała w górę i uśmiechnęła się.
-Mogę jakoś pomóc?-Mówiła błagalnym tonem do mamy. Podeszła do Nabo.
-Tak, pana Nabo na pewno boli głowa.-Zmrużyła oczy i przypatrzyła się dokładnie. Usiadła obok mamy. Spojrzała w górę i uśmiechnęła się.
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Kiedy Shani wspomniała o bólu Nabo nerwowo przełknął slinę.
-Spokojnie moja droga, uczyłem się jak ignorować ból…AUĆ!-wrzasnął, gdy szamanka zaczęła przemywanie. Czyli kolejna osoba, której raczej nie uda się wmówić, że jest dzielnym i nieustraszonym lwem.
-Ależ nic mi nie jest- odparł uśmiechając się szeroko, przez co Shani i Datura mogły dostrzec na jego zębach resztki krwi.
Oczywiście, że bolała go głowa, ale nie maił zamiaru robić z siebie ofiary w towarzystwie samic. Z drugiej strony cały czas nie wiedział, co jest lepsze, duma czy uśmierzenie cierpienia?
-Tak, łeb mi pęka jak kości Mufasy podczas spotkania z rozpędzonym stadem antylop- odparł na pytanie Tunu, jednocześnie śląc jej miły uśmiech. Ból by jeszcze zniósł, ale to ciągłe dopytywanie go o jego samopoczucie stawało się już męczące. On był tylko gruby a nie niepełnosprawny.
-Spokojnie moja droga, uczyłem się jak ignorować ból…AUĆ!-wrzasnął, gdy szamanka zaczęła przemywanie. Czyli kolejna osoba, której raczej nie uda się wmówić, że jest dzielnym i nieustraszonym lwem.
-Ależ nic mi nie jest- odparł uśmiechając się szeroko, przez co Shani i Datura mogły dostrzec na jego zębach resztki krwi.
Oczywiście, że bolała go głowa, ale nie maił zamiaru robić z siebie ofiary w towarzystwie samic. Z drugiej strony cały czas nie wiedział, co jest lepsze, duma czy uśmierzenie cierpienia?
-Tak, łeb mi pęka jak kości Mufasy podczas spotkania z rozpędzonym stadem antylop- odparł na pytanie Tunu, jednocześnie śląc jej miły uśmiech. Ból by jeszcze zniósł, ale to ciągłe dopytywanie go o jego samopoczucie stawało się już męczące. On był tylko gruby a nie niepełnosprawny.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Po przeleżeniu kilku chwil znowu miała dość i wstała na nogi.
- Dzięki za dobre chęci Shani, ale już mi lepiej. - odpowiedziała, skupiając się na tym, by stać stabilnie i się nie chwiać. Z każdą chwilą szło jej coraz lepiej, co znaczyło że wraca do siebie.
- Jak chcesz pomóc to idź do Athastana i sprawdź czy cię tam nie ma. - rzekła ostro do Tunu, której ulubionym zajęciem było jak widać przeszkadzanie w pracy i irytowanie wszystkich wokół.
Podeszła bliżej Nabo i usiadła obok, by obserwować poczynania szamanki.
- Wyliżesz się z tego, tylko przestań piszczeć jak dziecko. - poradziła grubasowi, przyglądając się jego obrażeniom. Nie wyglądało to na nic szczególnie poważnego.
- Muszę się stąd wynieść zanim wróci Athastan i znowu zacznie ględzić. - spojrzała na Shani - Poza tym muszę... przemyśleć sobie kilka spraw. - dodała nieswoim głosem.
- Nie musisz się o mnie martwić, wszystko już ze mną dobrze. Mam tylko wciąż mętlik w głowie. - starała się by jej głos brzmiał jak najpewniej, nie chcąc wzbudzić podejrzeń szamanki.
- Dzięki za dobre chęci Shani, ale już mi lepiej. - odpowiedziała, skupiając się na tym, by stać stabilnie i się nie chwiać. Z każdą chwilą szło jej coraz lepiej, co znaczyło że wraca do siebie.
- Jak chcesz pomóc to idź do Athastana i sprawdź czy cię tam nie ma. - rzekła ostro do Tunu, której ulubionym zajęciem było jak widać przeszkadzanie w pracy i irytowanie wszystkich wokół.
Podeszła bliżej Nabo i usiadła obok, by obserwować poczynania szamanki.
- Wyliżesz się z tego, tylko przestań piszczeć jak dziecko. - poradziła grubasowi, przyglądając się jego obrażeniom. Nie wyglądało to na nic szczególnie poważnego.
- Muszę się stąd wynieść zanim wróci Athastan i znowu zacznie ględzić. - spojrzała na Shani - Poza tym muszę... przemyśleć sobie kilka spraw. - dodała nieswoim głosem.
- Nie musisz się o mnie martwić, wszystko już ze mną dobrze. Mam tylko wciąż mętlik w głowie. - starała się by jej głos brzmiał jak najpewniej, nie chcąc wzbudzić podejrzeń szamanki.
- Jasir
- Posty: 436
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 lip 2015
- Waleczność: 42
- Zręczność: 73
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Tak jak powiedział Maru, poszedł jak najszybciej zobaczyć się z Shani. Znowu nie było go od dłuższego czasu. Służba nie drużba, choć z drugiej strony było mu trochę żal.
Wszedł do jaskini pewnym krokiem, po czym jego wzrok zatrzymał się na Shani i obdarzył ją ciepłym uśmiechem.
- Hej Shani, wróciłem! - przywitał swoją partnerkę po czym pogłaskał ją po szyi. - Tunu, jak dobrze że jesteś. - spojrzał na swoją przybraną córkę.
Oprócz nich była tam również dwójka innych szamanów. Dobrze się składało, że jest jeden i drugi. Pamiętał, że Datura zaliczyła niemiły wypadek pod Skałą i widać, że nie czuła się najlepiej. Co do Nabo, to nie miał pojęcia, co mogło się z nim stać, ale też nie był w najlepszym stanie.
- Szamani nie są w najlepszej formie... - stwierdził otwarcie. Gdyby tylko wiedział, co tu się stało. - Dat, nie wiem, co tu miało miejsce, ale musicie koniecznie odpocząć. Na pewno czujesz, że poradzisz sobie sama?- nie powinna tak szybko stąd uciekać. Po tym zdarzeniu na Podnóżu, musi pozostać pod chwilową obserwacją.
Wszedł do jaskini pewnym krokiem, po czym jego wzrok zatrzymał się na Shani i obdarzył ją ciepłym uśmiechem.
- Hej Shani, wróciłem! - przywitał swoją partnerkę po czym pogłaskał ją po szyi. - Tunu, jak dobrze że jesteś. - spojrzał na swoją przybraną córkę.
Oprócz nich była tam również dwójka innych szamanów. Dobrze się składało, że jest jeden i drugi. Pamiętał, że Datura zaliczyła niemiły wypadek pod Skałą i widać, że nie czuła się najlepiej. Co do Nabo, to nie miał pojęcia, co mogło się z nim stać, ale też nie był w najlepszym stanie.
- Szamani nie są w najlepszej formie... - stwierdził otwarcie. Gdyby tylko wiedział, co tu się stało. - Dat, nie wiem, co tu miało miejsce, ale musicie koniecznie odpocząć. Na pewno czujesz, że poradzisz sobie sama?- nie powinna tak szybko stąd uciekać. Po tym zdarzeniu na Podnóżu, musi pozostać pod chwilową obserwacją.
- Shani
- Posty: 161
- Gatunek: Leo Panthera
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 sie 2016
- Specjalizacja: Medyk poziom 1
Szaman poziom 1 - Waleczność: 40
- Zręczność: 41
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Shani cały czas obmywała głowę Nabo, wiedziała doskonale że może boleć i szczypać przecież nie miał zadraśnięć. Westchnęła wtedy usłyszała jak Sheila śpi, za pewne zasnęła z wrażenia podczas nauk z jej bratem. Lekko uśmiechnęła się aż do momentu wyrwał głos Tunu. Rozkojarzona szamanka spojrzała na Daturę, a potem na resztę nie chcąc komentować co naprawdę tu się zdarzyło bo to nic przyjemnego. Potem po chwili usłyszała że córka chce pomóc, jednakże została skarcona przez drugą szamankę.
- No dobrze, czas zrobić wywar na ból głowy i najlepiej też żeby podziałał na szybsze gojenie ran Nabo - rzekła ze spokojem. W dodatku musi wetrzeć konkretną roślinę, żeby miała antybakteryjne i szybko goiły jego rany. Po chwili wysłuchała słów Datury na temat jej samopoczucia.
- Mam nadzieję - odpowiedziała krótko próbując zabić smutek po zaginięciu córki, która jeszcze nie została odnaleziona. Nie może teraz rozkojarzyć się za bardzo bo Nabo opatruje i jeszcze musi zrobić wcieranie do skóry gdzie są rany. Potem wstała idąc do ziół chcąc przygotować go wtedy zauważyła, że wszedł Jasir.
- O Jasir, kochanie - rzekła czując wtulenie się i tym samym odwzajemniła. - Ah tak, to prawda zrobił Nabo na własną odpowiedzialność rytuał żeby pomóc Daturze ale wyliże się z tego - odpowiedziała ciut milej. - Nie no dam radę bez obaw. Jak poszukiwania naszej córki Jasmin? Jakieś wieści? - spytała się go. W takim momencie rozglądała się za Aloesem.
- Cholera skończył się Czarci Pazur, hmmm.. - odparła niezadowolona trochę tym faktem, bo nie chciała żeby Nabo czuł ból głowy w takim stanie. Podeszła do czynności, żeby wetrzeć sok aloesu gdzie posiada rany szaman. Przed chwilką ostrzegła samca.
- Nabo, może na początku Cię zasczypać dlatego przygotuj się rzekła do niego z troską. Po chwili spojrzała się na Jasira czekając na wieści o córce. - A tak poza tym Jasirze, jeszcze coś wydarzyło się ? spytała się go.
- No dobrze, czas zrobić wywar na ból głowy i najlepiej też żeby podziałał na szybsze gojenie ran Nabo - rzekła ze spokojem. W dodatku musi wetrzeć konkretną roślinę, żeby miała antybakteryjne i szybko goiły jego rany. Po chwili wysłuchała słów Datury na temat jej samopoczucia.
- Mam nadzieję - odpowiedziała krótko próbując zabić smutek po zaginięciu córki, która jeszcze nie została odnaleziona. Nie może teraz rozkojarzyć się za bardzo bo Nabo opatruje i jeszcze musi zrobić wcieranie do skóry gdzie są rany. Potem wstała idąc do ziół chcąc przygotować go wtedy zauważyła, że wszedł Jasir.
- O Jasir, kochanie - rzekła czując wtulenie się i tym samym odwzajemniła. - Ah tak, to prawda zrobił Nabo na własną odpowiedzialność rytuał żeby pomóc Daturze ale wyliże się z tego - odpowiedziała ciut milej. - Nie no dam radę bez obaw. Jak poszukiwania naszej córki Jasmin? Jakieś wieści? - spytała się go. W takim momencie rozglądała się za Aloesem.
- Cholera skończył się Czarci Pazur, hmmm.. - odparła niezadowolona trochę tym faktem, bo nie chciała żeby Nabo czuł ból głowy w takim stanie. Podeszła do czynności, żeby wetrzeć sok aloesu gdzie posiada rany szaman. Przed chwilką ostrzegła samca.
- Nabo, może na początku Cię zasczypać dlatego przygotuj się rzekła do niego z troską. Po chwili spojrzała się na Jasira czekając na wieści o córce. - A tak poza tym Jasirze, jeszcze coś wydarzyło się ? spytała się go.
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Słysząc słowa Datury, tłuścioch spiorunował szamankę złowrogim spojrzeniem. I tak oto skończyła się ich krótka przyjaźń.
Kiedy do Jaskini wpadł Jasir a Shani wspomniała mu o nieudanym rytuale Nabo uśmiechnął się niezręcznie.
-Tak zwany niekontrolowany eksperyment w kontrolowanych warunkach- podsumował licząc, że Jasir to łyknie, chociaż sam do końca nie wiedział co to może znaczyć.
-Wiesz, to tylko głupia rana na głowie, raczej od tego nie umrę- rzekł wesoło, chociaż w duchu cieszył się, że w końcu ktoś chociaż na moment zwrócił na niego uwagę. Może powinien częściej robić sobie krzywdę?
-Jestem gotów- odparł, chociaż w jego głowie brakowało przekonania.
Kiedy do Jaskini wpadł Jasir a Shani wspomniała mu o nieudanym rytuale Nabo uśmiechnął się niezręcznie.
-Tak zwany niekontrolowany eksperyment w kontrolowanych warunkach- podsumował licząc, że Jasir to łyknie, chociaż sam do końca nie wiedział co to może znaczyć.
-Wiesz, to tylko głupia rana na głowie, raczej od tego nie umrę- rzekł wesoło, chociaż w duchu cieszył się, że w końcu ktoś chociaż na moment zwrócił na niego uwagę. Może powinien częściej robić sobie krzywdę?
-Jestem gotów- odparł, chociaż w jego głowie brakowało przekonania.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Ciekawe kto jeszcze przylezie do tej jaskini. Za grosz prywatności dla pacjentów.
- Dziękuję Jasirze, czuję się wspaniale. - odpowiedziała opanowanym głosem. - Może mógłbyś przypilnować swojego dziecka? Lata tam i z powrotem jak kot z pęcherzem, aż się prosi żeby ją też gdzieś wywiało. - spojrzała na Tunu, która zapewne tylko rozpraszała Shani.
- A właśnie, skoro oboje jesteście tutaj to gdzie wasze pozostałe... pociechy? - ugryzła się w język, by nie użyć jakiegoś słowa, za które Shani mogłaby się wściec. Ach ta matczyna obsesja na punkcie potomstwa.
- Mam jeszcze trochę czarciego pazura. Częstuj się. - wskazała na leżącą obok torbę. Trudno powiedzieć, czy troszczyła się o Nabo czy tylko po prostu nie chciała słuchać jego jęków.
- Tak zwana tajemnica lekarska. - rzekła głośno, mierząc rudego ostrym wzrokiem.
- To tylko za dużo maruli, nic wielkiego. - odpowiedziała Jasirowi z uprzejmym uśmiechem.
- Dziękuję Jasirze, czuję się wspaniale. - odpowiedziała opanowanym głosem. - Może mógłbyś przypilnować swojego dziecka? Lata tam i z powrotem jak kot z pęcherzem, aż się prosi żeby ją też gdzieś wywiało. - spojrzała na Tunu, która zapewne tylko rozpraszała Shani.
- A właśnie, skoro oboje jesteście tutaj to gdzie wasze pozostałe... pociechy? - ugryzła się w język, by nie użyć jakiegoś słowa, za które Shani mogłaby się wściec. Ach ta matczyna obsesja na punkcie potomstwa.
- Mam jeszcze trochę czarciego pazura. Częstuj się. - wskazała na leżącą obok torbę. Trudno powiedzieć, czy troszczyła się o Nabo czy tylko po prostu nie chciała słuchać jego jęków.
- Tak zwana tajemnica lekarska. - rzekła głośno, mierząc rudego ostrym wzrokiem.
- To tylko za dużo maruli, nic wielkiego. - odpowiedziała Jasirowi z uprzejmym uśmiechem.
- Jasir
- Posty: 436
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 lip 2015
- Waleczność: 42
- Zręczność: 73
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Skoro miał tu miejsce jakiś rytuał, to całe to zdarzenie od początku do końca musiało być bardzo ciekawe. Tłumaczenie Nabo było nawet zabawne. Nawet jeśli ten cały obrzęd nie skończył się najlepiej, spojrzał na rudego szamana z uśmiechem. Najważniejsze, że Shani jest cała i zdrowa, a konsekwencje to sprawa szamanów. Widocznie mieli tutaj pole do szamańskich popisów...
- Jak to u szamanów bywa... - dodał. - Nabo, będziesz nam potrzebny. - wspomniał. Potrzebna była jego wiedza i doświadczenie w tej dziedzinie. - Jeśli szybko wrócisz do formy oczywiście. Chodzi o zbadanie nieznanego "specyfiku", które jest u Maru w Królewskiej Jaskini. Ale na razie musisz się wyleczyć... - Nabo musi oznajmić, czy jest to faktycznie coś groźnego. Valtan/Abreus przestał być już dla niego pozornym wędrowcem. Aby przesłuchanie i śledztwo dobiegło końca, muszą zbadać ten tajemniczy środek. Wtedy będą mieli podstawy do oskarżenia lamparta i nowe założenia. Będą wiedzieli choć odrobinę więcej. Zawsze się przydaje...
Czarnogrzywy wzruszył ramionami.
- Lwy jak to koty... - jak dzieci. Chcą wszędzie się dostać i wszędzie się angażować. Nie poruszyło go jak to szamanka poucza rodzica jak dzieci pilnować. Jak to można w ogóle mówić?
Tak naprawdę wiedział, że z ich dziećmi mogą być pewne problemy, bo nie Jasir nie jest najlepszym przykładem rodzica.
- Tunu, mama musi pomóc Nabo i musi być przy tym bardzo ostrożna i skupiona. A co tam wujek robi? - spytał Tunu ciekawym głosem. - Obiecał, że was wszystkich popilnuje. Zajrzysz do niego?
- Nasze pociechy?...Pewnie znowu się rozeszły, albo są u Atha. - nie były to już małe dzieci, były już dużo starsze i pewnie na własną rękę szukają przygód pod Skałą, ewentualnie gdzieś blisko na terenach stada. Z drugiej strony, ciężkie czasy nadeszły i kto wie, czy o to też powinien się martwić... - Jeśli chodzi o Jasmin, żadnych śladów. Będę kontynuował poszukiwania, tym razem sam. Poza tym, zajmujemy się ważnym przesłuchaniem pewnego osobnika.- popatrzył się na całą zgromadzoną trójkę szamanów. Próbował się tu czegoś dopatrzeć. Podejrzewał, że to nie było zwykłe zasłabnięcie Datury, czy stres pourazowy. Po maruli Nabo efekty nie były takie złe (choć była to zwykła mała ironia Datury). Dat chce się obyć bez dalszej pomocy. Odwzajemnił jej uśmiech. - A u was nic wielkiego... Czyli tylko wypadek przy szamańskim zabiegu.
- Jak to u szamanów bywa... - dodał. - Nabo, będziesz nam potrzebny. - wspomniał. Potrzebna była jego wiedza i doświadczenie w tej dziedzinie. - Jeśli szybko wrócisz do formy oczywiście. Chodzi o zbadanie nieznanego "specyfiku", które jest u Maru w Królewskiej Jaskini. Ale na razie musisz się wyleczyć... - Nabo musi oznajmić, czy jest to faktycznie coś groźnego. Valtan/Abreus przestał być już dla niego pozornym wędrowcem. Aby przesłuchanie i śledztwo dobiegło końca, muszą zbadać ten tajemniczy środek. Wtedy będą mieli podstawy do oskarżenia lamparta i nowe założenia. Będą wiedzieli choć odrobinę więcej. Zawsze się przydaje...
Czarnogrzywy wzruszył ramionami.
- Lwy jak to koty... - jak dzieci. Chcą wszędzie się dostać i wszędzie się angażować. Nie poruszyło go jak to szamanka poucza rodzica jak dzieci pilnować. Jak to można w ogóle mówić?
Tak naprawdę wiedział, że z ich dziećmi mogą być pewne problemy, bo nie Jasir nie jest najlepszym przykładem rodzica.
- Tunu, mama musi pomóc Nabo i musi być przy tym bardzo ostrożna i skupiona. A co tam wujek robi? - spytał Tunu ciekawym głosem. - Obiecał, że was wszystkich popilnuje. Zajrzysz do niego?
- Nasze pociechy?...Pewnie znowu się rozeszły, albo są u Atha. - nie były to już małe dzieci, były już dużo starsze i pewnie na własną rękę szukają przygód pod Skałą, ewentualnie gdzieś blisko na terenach stada. Z drugiej strony, ciężkie czasy nadeszły i kto wie, czy o to też powinien się martwić... - Jeśli chodzi o Jasmin, żadnych śladów. Będę kontynuował poszukiwania, tym razem sam. Poza tym, zajmujemy się ważnym przesłuchaniem pewnego osobnika.- popatrzył się na całą zgromadzoną trójkę szamanów. Próbował się tu czegoś dopatrzeć. Podejrzewał, że to nie było zwykłe zasłabnięcie Datury, czy stres pourazowy. Po maruli Nabo efekty nie były takie złe (choć była to zwykła mała ironia Datury). Dat chce się obyć bez dalszej pomocy. Odwzajemnił jej uśmiech. - A u was nic wielkiego... Czyli tylko wypadek przy szamańskim zabiegu.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Nie czekając na odpowiedź Shani, wygrzebała pospiesznie czarci pazur z torby i podała go szamance, by mogła zająć się przygotowaniem lekarstwa dla rudego.
- Nabo jest niedysponowany, ja się tym zajmę. - powiedziała stanowczo stając przed Jasirem. Wywar na ból głowy działał już jak miło, więc czuła się całkiem dobrze. A przynajmniej takie starała się sprawiać pozory. Lekko ubodło ją, że że gwardzista wolał zwrócić się z tą sprawą do ledwie przytomnego pijaka niż do niej, lecz przybrała najbardziej profesjonalnych wyraz pyska - jeden z tych mówiących "nie otruję cię ani nie obetnę żywcem żadnej kończyny". Mina ta sprawdzała się szczególnie, kiedy chciało się niepostrzeżenie kogoś otruć albo obciąć kończynę. Ale mniejsza o to.
- Jak już mówiliśmy, nic wielkiego, ryzyko zawodowe. Coś jak pylica u mieszkańców podziemnych nor, zwyczajnie trzeba przywyknąć. - mówiła szybko, jednocześnie oddalając się krok po kroczku od Shani. To był idealny moment, żeby stąd wybyć, a jeśli przy okazji musi zbadać jakieś ziółka Maru, jakoś to przeżyje. Swoją drogą ciekawe co on tam znowu nazbierał. Ostatnio oprócz kwiatków i zielska udało mu się zerwać trochę użytecznych ziół, więc chętnie pójdzie do niego osobiście. Zaraz... no tak. Zanim znalazła się w jaskini Nabo była na Podnóżu i rozmawiała z Maru. Fakt, że jej umysł zaczynał już łączyć kolejne elementy układanki tym bardziej świadczył, że nie potrzebuje już niańczenia przez Shani. Nie pamiętała tylko o czym dokładnie rozmawiała wtedy z Maru, ponieważ wspomnienie ucinało się nagle jak smagnięcie wiklinową witką, ale skoro sprezentował jej kwiaty, to nie mogło być nic nieprzyjemnego, prawda?
- Królewska Jaskinia mówisz? - upewniła się, będąc już prawie przy wyjściu. Informacja o zaginionym dziecku wpadła jej jednym uchem i wypadła drugim. Biorąc pod uwagę, że statystycznie tylko jedno z pięciu lwiątek dożywa dorosłości, ich bachorki i tak trzymały się jeszcze całkiem nieźle, śmiejąc się doborowi naturalnemu kręgowi życia prosto w oczy.
- Także, powodzenia Shani, dużo zdrowia Nabo. Zobaczymy się znowu, kiedyśtam. - pożegnała się pospiesznie, wycofując się z jaskini tak szybko jak pozwalały jej na to trzęsące się nogi.
-1x czarci pazur dla Shani
ZT
- Nabo jest niedysponowany, ja się tym zajmę. - powiedziała stanowczo stając przed Jasirem. Wywar na ból głowy działał już jak miło, więc czuła się całkiem dobrze. A przynajmniej takie starała się sprawiać pozory. Lekko ubodło ją, że że gwardzista wolał zwrócić się z tą sprawą do ledwie przytomnego pijaka niż do niej, lecz przybrała najbardziej profesjonalnych wyraz pyska - jeden z tych mówiących "nie otruję cię ani nie obetnę żywcem żadnej kończyny". Mina ta sprawdzała się szczególnie, kiedy chciało się niepostrzeżenie kogoś otruć albo obciąć kończynę. Ale mniejsza o to.
- Jak już mówiliśmy, nic wielkiego, ryzyko zawodowe. Coś jak pylica u mieszkańców podziemnych nor, zwyczajnie trzeba przywyknąć. - mówiła szybko, jednocześnie oddalając się krok po kroczku od Shani. To był idealny moment, żeby stąd wybyć, a jeśli przy okazji musi zbadać jakieś ziółka Maru, jakoś to przeżyje. Swoją drogą ciekawe co on tam znowu nazbierał. Ostatnio oprócz kwiatków i zielska udało mu się zerwać trochę użytecznych ziół, więc chętnie pójdzie do niego osobiście. Zaraz... no tak. Zanim znalazła się w jaskini Nabo była na Podnóżu i rozmawiała z Maru. Fakt, że jej umysł zaczynał już łączyć kolejne elementy układanki tym bardziej świadczył, że nie potrzebuje już niańczenia przez Shani. Nie pamiętała tylko o czym dokładnie rozmawiała wtedy z Maru, ponieważ wspomnienie ucinało się nagle jak smagnięcie wiklinową witką, ale skoro sprezentował jej kwiaty, to nie mogło być nic nieprzyjemnego, prawda?
- Królewska Jaskinia mówisz? - upewniła się, będąc już prawie przy wyjściu. Informacja o zaginionym dziecku wpadła jej jednym uchem i wypadła drugim. Biorąc pod uwagę, że statystycznie tylko jedno z pięciu lwiątek dożywa dorosłości, ich bachorki i tak trzymały się jeszcze całkiem nieźle, śmiejąc się doborowi naturalnemu kręgowi życia prosto w oczy.
- Także, powodzenia Shani, dużo zdrowia Nabo. Zobaczymy się znowu, kiedyśtam. - pożegnała się pospiesznie, wycofując się z jaskini tak szybko jak pozwalały jej na to trzęsące się nogi.
-1x czarci pazur dla Shani
ZT
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Jak Datura do niej powiedziała łzy napłynęły jej do oczek. Podbiegła do mamy i przytuliła jej się do przedniej łapki.
-Czemu pani Datura jest taka nie miła?-Spojrzała ze łzami w oczach na mamę. Wtuliła się w jej futerko. Ona przecież chciała tylko pomóc.. Czemu pani Datura ją smuci? To może niech już sobie pójdzie, skoro nie jest potrzebna? Wybiegła pośpiesznie z jaskini. zt
-Czemu pani Datura jest taka nie miła?-Spojrzała ze łzami w oczach na mamę. Wtuliła się w jej futerko. Ona przecież chciała tylko pomóc.. Czemu pani Datura ją smuci? To może niech już sobie pójdzie, skoro nie jest potrzebna? Wybiegła pośpiesznie z jaskini. zt
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości