x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Para nr 7
Regulamin forum
1. Wydarzenia mają miejsce w alternatywnej rzeczywistości i nie mają wpływu na fabułę
2. Każdy uczestnik Randki w ciemno otrzymuje po 1 sztuce kocimiętki, którą może zużyć podczas eventu (nawet jeśli postać nie zna się na zielarstwie) lub zachować w ekwipunku
3. Używanie kocimiętki w celu odurzenia partnera wbrew jego woli jest zabronione. Upendi jest krainą miłości, więc w przypadku aktów agresji wątek zostanie natychmiast zamknięty.
1. Wydarzenia mają miejsce w alternatywnej rzeczywistości i nie mają wpływu na fabułę
2. Każdy uczestnik Randki w ciemno otrzymuje po 1 sztuce kocimiętki, którą może zużyć podczas eventu (nawet jeśli postać nie zna się na zielarstwie) lub zachować w ekwipunku
3. Używanie kocimiętki w celu odurzenia partnera wbrew jego woli jest zabronione. Upendi jest krainą miłości, więc w przypadku aktów agresji wątek zostanie natychmiast zamknięty.
- Jinamizi
- Posty: 73
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 mar 2016
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Re: Para nr 7
Jinamizi prychnęła tylko na jego ledwie skrywane aluzje. Doprawdy, czy jego matka nie mogła go wychować nieco lepiej? Powinna pilnować, by jej syn traktował damy z należnym szacunkiem!
- Chyba podziękuję - odburknęła i znów się cofnęła. Nie podobało jej się, jak na nią patrzył. Jakby chciał ją zjeść... albo gorzej.
- Nie potrzebuję partnera, doskonale radzę sobie sama - odmówiła stanowczo. - I zagadnęłam pana dlatego, że zdążył mnie pan zauważyć, więc nie wypadało się wycofać. Teraz tego żałuję - dodała z brutalną szczerością i odsunęła się o kolejny krok. Ona się odsuwała, a on się przybliżał. Sytuacja zupełnie jej się nie podobała. Dobrze, że Mane do tej pory się na nią nie rzucił, może miała szansę jeszcze się stąd oddalić z tarczą, a nie na tarczy.
- Nie mam ochoty zawierać żadnych znajomości, wolę samotność - rzuciła twardo. - Do widzenia. - Cofnęła się ponownie i zaczęła szybko odwracać, by jak najprędzej opuścić to miejsce. Miło było, ale się skończyło, jak to mówią.
- Chyba podziękuję - odburknęła i znów się cofnęła. Nie podobało jej się, jak na nią patrzył. Jakby chciał ją zjeść... albo gorzej.
- Nie potrzebuję partnera, doskonale radzę sobie sama - odmówiła stanowczo. - I zagadnęłam pana dlatego, że zdążył mnie pan zauważyć, więc nie wypadało się wycofać. Teraz tego żałuję - dodała z brutalną szczerością i odsunęła się o kolejny krok. Ona się odsuwała, a on się przybliżał. Sytuacja zupełnie jej się nie podobała. Dobrze, że Mane do tej pory się na nią nie rzucił, może miała szansę jeszcze się stąd oddalić z tarczą, a nie na tarczy.
- Nie mam ochoty zawierać żadnych znajomości, wolę samotność - rzuciła twardo. - Do widzenia. - Cofnęła się ponownie i zaczęła szybko odwracać, by jak najprędzej opuścić to miejsce. Miło było, ale się skończyło, jak to mówią.
Rozmiary
Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Ojej, aż tak jej się nie podobała moja aluzja? A przecież ją zawoalowałem. Więc skoro ją zauważyła, co potwierdzało jej prychnięcie, to może… to może jednak od początku miałem rację, a lwica miała na mnie tak wielką ochotę, co ja na nią?
- Podziękujesz? Podziękujesz to później… jak już się poznamy – odpowiedziałem jej i znów zrobiłem krok do przodu, skoro się cofnęła. Albo w końcu jej się skończy miejsce do cofania, albo jeśli tak dalej pójdzie, to przejdzie w ten sposób aż do oceanu, cofając się przede mną.
- Radzisz sobie sama? No chyba nie… skoro obcy samce Cię niepokoją. Zresztą… to bardzo niebezpieczne miejsce i może tutaj być wiele złych lwów. Może Cię odprowadzę do mojej jaskini? Tam będziesz bezpieczniejsza – odpowiedziałem jej, całkowicie ignorując jej odmowę – Nie wypadało się wycofać? A teraz wypada? Skoro poprzednio nie wypadało się wycofać, to czemu nagle się wycofujesz? Czyli sama przyznajesz, że to bardzo niegrzeczne? – spytałem – Lepiej żałować tego, co się zrobiło, niż tego, czego się nie zrobiło – zauważyłem z równie brutalną szczerością i postąpiłem kolejny krok, za oddalającą się lwicą.
- Ale… nie możesz odejść. Nie teraz. Chcę… chcę Ci coś pokazać! Poczęstować rośliną! – zaprotestowałem. Byliśmy w alternatywnej rzeczywistości, w której w młodości nie byłem władcą a zielarzem. I dziwnym przypadkiem akurat przy sobie miałem kocimiętkę, kupioną w lokalnym Li(on)dlu. Korzystając, że lwica się odwracała, rzuciłem się w jej stronę, próbując ją chwycić za kark i przycisnąć do ziemi – Pozwolę Ci odejść… jak się poczęstujesz… roślinką – oznajmiłem jej, niezależnie czy dałem radę ją chwycić czy nie. Wcale a wcale nie było to podejrzane. Jakoś wątpiłem, by się skusiła na zjedzenie. Chociaż… wystarczyłaby chyba woń. Potrzebowałem dosłownie chwilki, by jej przyłożyć chloroform kocimiętkę do pyska. I czekałem na odpowiedni moment.
-1x kocimiętka
- Podziękujesz? Podziękujesz to później… jak już się poznamy – odpowiedziałem jej i znów zrobiłem krok do przodu, skoro się cofnęła. Albo w końcu jej się skończy miejsce do cofania, albo jeśli tak dalej pójdzie, to przejdzie w ten sposób aż do oceanu, cofając się przede mną.
- Radzisz sobie sama? No chyba nie… skoro obcy samce Cię niepokoją. Zresztą… to bardzo niebezpieczne miejsce i może tutaj być wiele złych lwów. Może Cię odprowadzę do mojej jaskini? Tam będziesz bezpieczniejsza – odpowiedziałem jej, całkowicie ignorując jej odmowę – Nie wypadało się wycofać? A teraz wypada? Skoro poprzednio nie wypadało się wycofać, to czemu nagle się wycofujesz? Czyli sama przyznajesz, że to bardzo niegrzeczne? – spytałem – Lepiej żałować tego, co się zrobiło, niż tego, czego się nie zrobiło – zauważyłem z równie brutalną szczerością i postąpiłem kolejny krok, za oddalającą się lwicą.
- Ale… nie możesz odejść. Nie teraz. Chcę… chcę Ci coś pokazać! Poczęstować rośliną! – zaprotestowałem. Byliśmy w alternatywnej rzeczywistości, w której w młodości nie byłem władcą a zielarzem. I dziwnym przypadkiem akurat przy sobie miałem kocimiętkę, kupioną w lokalnym Li(on)dlu. Korzystając, że lwica się odwracała, rzuciłem się w jej stronę, próbując ją chwycić za kark i przycisnąć do ziemi – Pozwolę Ci odejść… jak się poczęstujesz… roślinką – oznajmiłem jej, niezależnie czy dałem radę ją chwycić czy nie. Wcale a wcale nie było to podejrzane. Jakoś wątpiłem, by się skusiła na zjedzenie. Chociaż… wystarczyłaby chyba woń. Potrzebowałem dosłownie chwilki, by jej przyłożyć chloroform kocimiętkę do pyska. I czekałem na odpowiedni moment.
-1x kocimiętka
- Jinamizi
- Posty: 73
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 mar 2016
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Niebieskooka ponownie prychnęła.
- Nie zamierzam cię poznawać - odmówiła z irytacją. Czy do tego tępego ciołka nic nie dociera? Nie załapał, że ona nie ma ochoty z nim rozmawiać? Że nie ma ochoty go "poznawać"? JEST AŻ TAK TĘPY?!
Najwyraźniej tak.
- Po raz kolejny mówię: nie - warknęła, tracąc cierpliwość. Doprawdy, ile można być uprzejmym dla kogoś, kto jest tak uparty? Może powinna z grzeczności przejechać mu pazurami po pysku? Przynajmniej dodało by mu to buntowniczego wyglądu.
- Wycofuję się, bo nie pozostawiasz mi wyboru, TY PUSTOGŁOWY KRETYNIE! - wrzasnęła, doprowadzona do ostateczności. Od tej jego gadaniny zaczynało jej się wszystko mieszać, była zmęczona, głodna i chciała iść spać, a ten idiota nie chciał jej zostawić w spokoju. Nawet nie miała okazji się napić!
Odwróciła się, chcąc odejść... i to był jej pierwszy błąd. Liczyła, że samiec nie zdąży zareagować, dzięki czemu uda jej się uciec, ale przez to straciła go z oczu i dała się zaskoczyć. Krzyknęła cicho, gdy Mane powalił ją na ziemię i zaczęła się gwałtownie szamotać, próbując się wyrwać z jego uścisku i uciec. Nawet nie zwracała uwagi co lew mówi, zbyt skupiona na ucieczce. To był drugi błąd, bo nawet się nie zorientowała, gdy lew przysunął jej jakieś zielsko do nosa, a gdy to spostrzegła, było już za późno. Na swoją zgubę powąchała zdradziecki zapach rośliny.
Był słodki, aromatyczny, z piżmową nutką... trudny do opisania. Jinamizi mimowolnie zaciągnęła się tą wonią raz jeszcze... i jeszcze... i jeszcze... Zapomniała o sytuacji w jakiej się znajduje, o obecności Mane'a, o tym, że ją przygniata... Skupiła się na cudownym, zniewalającym zapachu.
- Ładnie pachnie - powiedziała po chwili do siebie i głośno zachichotała.
- Nie zamierzam cię poznawać - odmówiła z irytacją. Czy do tego tępego ciołka nic nie dociera? Nie załapał, że ona nie ma ochoty z nim rozmawiać? Że nie ma ochoty go "poznawać"? JEST AŻ TAK TĘPY?!
Najwyraźniej tak.
- Po raz kolejny mówię: nie - warknęła, tracąc cierpliwość. Doprawdy, ile można być uprzejmym dla kogoś, kto jest tak uparty? Może powinna z grzeczności przejechać mu pazurami po pysku? Przynajmniej dodało by mu to buntowniczego wyglądu.
- Wycofuję się, bo nie pozostawiasz mi wyboru, TY PUSTOGŁOWY KRETYNIE! - wrzasnęła, doprowadzona do ostateczności. Od tej jego gadaniny zaczynało jej się wszystko mieszać, była zmęczona, głodna i chciała iść spać, a ten idiota nie chciał jej zostawić w spokoju. Nawet nie miała okazji się napić!
Odwróciła się, chcąc odejść... i to był jej pierwszy błąd. Liczyła, że samiec nie zdąży zareagować, dzięki czemu uda jej się uciec, ale przez to straciła go z oczu i dała się zaskoczyć. Krzyknęła cicho, gdy Mane powalił ją na ziemię i zaczęła się gwałtownie szamotać, próbując się wyrwać z jego uścisku i uciec. Nawet nie zwracała uwagi co lew mówi, zbyt skupiona na ucieczce. To był drugi błąd, bo nawet się nie zorientowała, gdy lew przysunął jej jakieś zielsko do nosa, a gdy to spostrzegła, było już za późno. Na swoją zgubę powąchała zdradziecki zapach rośliny.
Był słodki, aromatyczny, z piżmową nutką... trudny do opisania. Jinamizi mimowolnie zaciągnęła się tą wonią raz jeszcze... i jeszcze... i jeszcze... Zapomniała o sytuacji w jakiej się znajduje, o obecności Mane'a, o tym, że ją przygniata... Skupiła się na cudownym, zniewalającym zapachu.
- Ładnie pachnie - powiedziała po chwili do siebie i głośno zachichotała.
Rozmiary
Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Spiorunowałem ją wzrokiem. Co w sumie było przyjemne. Jej niebieskie oczy… były tak śliczne, jak ona sama. Nie zamierzała mnie poznawać? A ja nie zamierzałem uwzględniać jej zamiarów czy ich braków! Oczywiście też nie zamierzałem jej tego mówić, jeszcze nie, chociaż ona… ona się już chyba tego domyślała.
- Tak od razu nie? Może to przemyślisz i zrewidujesz swoje poglądy? – spytałem, podążając kolejny krok za cofającą się lwicą – Pozostawiam Ci wybór. Małe tete-a-tete. Przecież sama powiedziałaś, że chcesz porozmawiać. No i… trochę przesadzasz z tym słownictwem – ofukałem ją, udając oburzenie, chociaż tak naprawdę to spotkanie z każdą chwilą bawiło mnie mocniej. Rozochociłem się patrząc na śliczną, zwinną, młodą lwiczkę. I wiedziałem, że na samym patrzeniu się nie skończy. Miałem ochotę na więcej. Na znacznie, znacznie więcej! Więc gdy tylko zaczęła się odwracać, to skoczyłem w jej stronę, powalając ją na ziemię, chwytając ją za kark. Czułem, jak się szarpie, jaka jest silna, zwinna, zawzięta, agresywna i wściekła… i wiedziałem jedno. Musiałem działać szybko. Dałem jej do powąchania kocimiętkę… i od razu poczułem, że jej szarpanina ustaje. Odczekałem chwilę, aby się upewnić, że nieznajoma się uspokoiła. I dopiero z niej zszedłem, puszczając jej kark i uśmiechnąłem się do niej.
- Tak, pachnie ładnie. Prawie tak ładnie jak ty – oznajmiłem jej, ponownie próbując trącić pyskiem jej łopatkę, będąc uważnym i ostrożnym, nie mając pojęcia, jak lwica zareaguje. Byłem gotowy rzucić się na nią, jakby próbowała mnie zaatakować lub rzucić się do ucieczki. Ale miałem nadzieję, że kocimiętka na nią zadziała a ona… ona będzie chciała teraz tylko jednego. Tego samego co ja.
- Tak od razu nie? Może to przemyślisz i zrewidujesz swoje poglądy? – spytałem, podążając kolejny krok za cofającą się lwicą – Pozostawiam Ci wybór. Małe tete-a-tete. Przecież sama powiedziałaś, że chcesz porozmawiać. No i… trochę przesadzasz z tym słownictwem – ofukałem ją, udając oburzenie, chociaż tak naprawdę to spotkanie z każdą chwilą bawiło mnie mocniej. Rozochociłem się patrząc na śliczną, zwinną, młodą lwiczkę. I wiedziałem, że na samym patrzeniu się nie skończy. Miałem ochotę na więcej. Na znacznie, znacznie więcej! Więc gdy tylko zaczęła się odwracać, to skoczyłem w jej stronę, powalając ją na ziemię, chwytając ją za kark. Czułem, jak się szarpie, jaka jest silna, zwinna, zawzięta, agresywna i wściekła… i wiedziałem jedno. Musiałem działać szybko. Dałem jej do powąchania kocimiętkę… i od razu poczułem, że jej szarpanina ustaje. Odczekałem chwilę, aby się upewnić, że nieznajoma się uspokoiła. I dopiero z niej zszedłem, puszczając jej kark i uśmiechnąłem się do niej.
- Tak, pachnie ładnie. Prawie tak ładnie jak ty – oznajmiłem jej, ponownie próbując trącić pyskiem jej łopatkę, będąc uważnym i ostrożnym, nie mając pojęcia, jak lwica zareaguje. Byłem gotowy rzucić się na nią, jakby próbowała mnie zaatakować lub rzucić się do ucieczki. Ale miałem nadzieję, że kocimiętka na nią zadziała a ona… ona będzie chciała teraz tylko jednego. Tego samego co ja.
- Jinamizi
- Posty: 73
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 mar 2016
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Jeszcze raz zaciągnęła się tym cudownym, niebiańskim zapachem. Lekko kręciło jej się w głowie, ale nie zwracała na to uwagi, cicho się śmiejąc.
Przerwała na moment i spojrzała w górę, na siedzącego obok lwa. Uśmiechnęła się szeroko i wbiła w niego spojrzenie. Jej źrenice były nienaturalnie rozszerzone, ogon bił rytmicznie o ziemię.
- Dzię... kuję - odparła nieco bełkotliwie i podniosła się do siadu, cały czas obserwując Mane'a. Miał taką mięęęciusieńką grzywę, miała ochotę się w nią wtulić... co też natychmiast uczyniła, przytulając się do samca z głośnym mruczeniem.
- Jesteś taaaki miękki, wiesz? - powiedziała, ocierając się czule o lwa. A jak ktoś jest miękki, to znaczy, że trzeba go przytulać. Proste? Proste. Tak funkcjonuje Wszechświat.
Przerwała na moment i spojrzała w górę, na siedzącego obok lwa. Uśmiechnęła się szeroko i wbiła w niego spojrzenie. Jej źrenice były nienaturalnie rozszerzone, ogon bił rytmicznie o ziemię.
- Dzię... kuję - odparła nieco bełkotliwie i podniosła się do siadu, cały czas obserwując Mane'a. Miał taką mięęęciusieńką grzywę, miała ochotę się w nią wtulić... co też natychmiast uczyniła, przytulając się do samca z głośnym mruczeniem.
- Jesteś taaaki miękki, wiesz? - powiedziała, ocierając się czule o lwa. A jak ktoś jest miękki, to znaczy, że trzeba go przytulać. Proste? Proste. Tak funkcjonuje Wszechświat.
Rozmiary
Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Nie wiedziałem, jak bardzo kocimiętka wpłynie na lwicę i jak mocny będzie efekt… ale musiałem przyznać, że ten okazał się w pełni zadowalający. Uśmiechnąłem się do Jin, nie mogąc z niej spuścić z oczu. Uśmiechnąłem się, gdy lwica wtuliła się do mnie i odwzajemniłem jej mruczenie.
- Ty z kolei jesteś taka piękna, zwinna, młoda. Podoba mi się Twoja sylwetka, Twoje śliczne ciało – odpowiedziałem jej. Trochę przekrzywiłem łeb, próbując chwycić jej ucho w swój pysk, by w razie sukcesu zacząć je memlać, delikatnie ssać i lizać. Wciągnąłem gwałtownie powietrze, zaciągając się jej zapachem. Miała ruję? Od początku, odkąd ją tylko zobaczyłem, miałem ochotę zająć się nią czulej. A gdy mi w końcu przestała utrudniać, to zamierzałem z tego korzystać. W pełni. Miałem jakiekolwiek wyrzuty sumienia z powodu jej otumanienia? Oczywiście, że nie. Lwica tego dokładnie chciała. A kocimiętka pozwoliła jedynie pozbyć się pewnych barier. I teraz… teraz była cała moja!
- Ty z kolei jesteś taka piękna, zwinna, młoda. Podoba mi się Twoja sylwetka, Twoje śliczne ciało – odpowiedziałem jej. Trochę przekrzywiłem łeb, próbując chwycić jej ucho w swój pysk, by w razie sukcesu zacząć je memlać, delikatnie ssać i lizać. Wciągnąłem gwałtownie powietrze, zaciągając się jej zapachem. Miała ruję? Od początku, odkąd ją tylko zobaczyłem, miałem ochotę zająć się nią czulej. A gdy mi w końcu przestała utrudniać, to zamierzałem z tego korzystać. W pełni. Miałem jakiekolwiek wyrzuty sumienia z powodu jej otumanienia? Oczywiście, że nie. Lwica tego dokładnie chciała. A kocimiętka pozwoliła jedynie pozbyć się pewnych barier. I teraz… teraz była cała moja!
- Jinamizi
- Posty: 73
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 mar 2016
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Otarła się ponownie o Mane'a i zamruczała głośniej.
- Jesteś bardzo miły - zachichotała, pozwalając lwu chwycić swoje ucho w zęby. Połaskotała go delikatnie ogonem w łapę i wtuliła się mocniej w samca. Uśmiechała się szeroko i próbowała odwzajemnić czułości, wodząc łapą po jego boku. Był miły, ciepły. To był jej najlepszy przyjaciel! Chwila... był? A może nie?
- Zostaniesz moim przyjacielem? - poprosiła błagalnie, odwracając przy tym głowę, by mu spojrzeć w oczy, przez co jej ucho wysunęło się z pyska samca. Para niebieskich oczu napotkała drugą parę niebieskich oczu i przybrała proszący wyraz.
- Jesteś bardzo miły - zachichotała, pozwalając lwu chwycić swoje ucho w zęby. Połaskotała go delikatnie ogonem w łapę i wtuliła się mocniej w samca. Uśmiechała się szeroko i próbowała odwzajemnić czułości, wodząc łapą po jego boku. Był miły, ciepły. To był jej najlepszy przyjaciel! Chwila... był? A może nie?
- Zostaniesz moim przyjacielem? - poprosiła błagalnie, odwracając przy tym głowę, by mu spojrzeć w oczy, przez co jej ucho wysunęło się z pyska samca. Para niebieskich oczu napotkała drugą parę niebieskich oczu i przybrała proszący wyraz.
Rozmiary
Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Uśmiechnąłem się do niej, Jednak ta współczesna technika czyniła cuda. W dawnych czasach to lwy musiały chwytać samicę za kark, pokazywać jej brutalnie i skutecznie, kto tutaj rządzi. A teraz trochę kocimiętkowych perfum i od razu samica była odpowiednio uległa. Jeszcze przed chwilą oburzona i agresywna… a teraz uważała, że jestem miły. Zacząłem więc łapczywie ssać jej ucho i zadrżałem połaskotany. Czułem, jak wodzi łapą po moim boku. I… i zaskoczyło mnie jej pytanie
- Przyjacielem? – spytałem. O, nie, nie, nie. Nie zamierzałem wylądować w jakimś friendzone – Będę kimś więcej niż Twoim przyjacielem. Chcę mieć z Tobą lwiątka! – zadeklarowałem wpatrując się w jej oczy, mówiąc wprost, czego od niej oczekuję. Silna, zwinna, piękna, młoda. Gdzie bym znalazł lepszą konkubinę od niej?! Zbliżyłem swój łeb do jej łba i spróbowałem ją polizać po pysku, tak jak lwy robią, okazując sobie uczucie. A jeśli nie protestowała, to wodziłem dalej pyskiem po jej łopatce, delikatnie ją podszczypując, po jej przedniej lewej kończynie, liżąc ją po łapie, a następnie znowu w górę, w końcu przykładając bok swojego łba do jej łba, zaciągając się jej zapachem – Jesteś piękna, zwinna, ślicznie pachniesz! – zadeklarowałem, sięgając ponownie jęzorem do jej ucha.
- Przyjacielem? – spytałem. O, nie, nie, nie. Nie zamierzałem wylądować w jakimś friendzone – Będę kimś więcej niż Twoim przyjacielem. Chcę mieć z Tobą lwiątka! – zadeklarowałem wpatrując się w jej oczy, mówiąc wprost, czego od niej oczekuję. Silna, zwinna, piękna, młoda. Gdzie bym znalazł lepszą konkubinę od niej?! Zbliżyłem swój łeb do jej łba i spróbowałem ją polizać po pysku, tak jak lwy robią, okazując sobie uczucie. A jeśli nie protestowała, to wodziłem dalej pyskiem po jej łopatce, delikatnie ją podszczypując, po jej przedniej lewej kończynie, liżąc ją po łapie, a następnie znowu w górę, w końcu przykładając bok swojego łba do jej łba, zaciągając się jej zapachem – Jesteś piękna, zwinna, ślicznie pachniesz! – zadeklarowałem, sięgając ponownie jęzorem do jej ucha.
- Jinamizi
- Posty: 73
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 20 mar 2016
- Waleczność: 30
- Zręczność: 70
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Spojrzała na niego czule i zachichotała ponownie.
- A po co ci lwiątka? - spytała rozbawiona. Przecież lwiątka są hałaśliwe, irytujące, trzeba je karmić i pilnować. Czemu ktoś chciałby je mieć? Co miałby z nimi zrobić? Przydają się tylko odkąd powstał program 500+, wtedy przynajmniej można za nie dostać 500 surykatek.
Zadrżała lekko, czując język samca na swoim pysku i przymknęła oczy z zadowolenia, pozwalając Mane'owi kontynuować jego pieszczoty. Aby mu się odwzajemnić, zaczęła wodzić ogonem po jego brzuchu i przednich łapach, delikatnie łaskocząc.
- Ty teeeż jesteś śliczny, wiesz? - pochwaliła Mane'a ze śmiechem i wtuliła się w niego czule, cały czas łaskocząc lwa ogonem. On też ładnie pachniał? Ciekawe, skąd dostał takie fantastyczne perfumy? Może dobra wróżka mu je dała? A, nie, to przecież było w innej bajce.
- A po co ci lwiątka? - spytała rozbawiona. Przecież lwiątka są hałaśliwe, irytujące, trzeba je karmić i pilnować. Czemu ktoś chciałby je mieć? Co miałby z nimi zrobić? Przydają się tylko odkąd powstał program 500+, wtedy przynajmniej można za nie dostać 500 surykatek.
Zadrżała lekko, czując język samca na swoim pysku i przymknęła oczy z zadowolenia, pozwalając Mane'owi kontynuować jego pieszczoty. Aby mu się odwzajemnić, zaczęła wodzić ogonem po jego brzuchu i przednich łapach, delikatnie łaskocząc.
- Ty teeeż jesteś śliczny, wiesz? - pochwaliła Mane'a ze śmiechem i wtuliła się w niego czule, cały czas łaskocząc lwa ogonem. On też ładnie pachniał? Ciekawe, skąd dostał takie fantastyczne perfumy? Może dobra wróżka mu je dała? A, nie, to przecież było w innej bajce.
Rozmiary
Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany.
Zagrożona śmiercią, walcz.

- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Zawahałem się, słysząc jej pytanie. W zasadzie… w zasadzie nie byłem pewien po co mi mogły takie lwiątka się przydać. Może by usidlić lwicę i ją z sobą związać już na zawszę? A może by stały się zaczątkiem mojego własnego stada, nad którym miałbym pełnię władzy? Może bym je wykorzystał do przyjęcia władzy w jakimś istniejącym stadzie? Powodów mogło być wiele. I o ile lwiątka może rzeczywiście nie były czymś ciekawym… sam proces starania się o niej był na swój sposób ciekawy. A samo myślenie o tym, było bardzo nęcące, podniecające. W każdym razie nie odpowiedziałem na jej pytanie, bo po prostu nie wiedziałem, co jej powiedzieć, a zamiast tego zacząłem wodzić pyskiem po jej ciele, co jakiś czas ją liżąc. Uśmiechnąłem się, gdy poczułem jej ogon na swoim podbrzuszu… chociaż mogłaby pojechać z nim kawałek dalej, w ramach wzajemnych czułości. Ja tam nie zamierzałem się powstrzymać, i po chwili wodziłem dalej pyskiem po jej ciele, wzdłuż jej boku, stając równolegle do niej.
- A nie czułaś się samotna? – spytałem. Polizałem ją po zadzie, a wodząc pyskiem po jej udzie zjechałem aż do łapy, liżąc ją i tam, pomiędzy palcami.
- A nie czułaś się samotna? – spytałem. Polizałem ją po zadzie, a wodząc pyskiem po jej udzie zjechałem aż do łapy, liżąc ją i tam, pomiędzy palcami.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość
















